W tym roku miałam sporo malin, więc zamiast tradycyjnych jagodzianek upiekłam drożdżowe bułeczki z malinami. By zlamać nieco słodycz owoców dorzuciłam do nich nieco porzeczek, czerwonych i czarnych, rosnących na krzaczkach w ogrodzie. Owoców nie przesypałam cukrem, bo sok, który by puściły pewnie by zepsuł ciasto i wytworzył zakalec. Malinianki udały się mimo moich obaw, ciasto wyszło puszyste a nadzienie w środku były takie, jak trzeba. Domownikom smakowały i dzieci uznały, że mogą z powodzeniem zastąpić jagodzianki, a owoce prosto z krzaka zatopione w drożdżowym cieście super pasują do tego letniego klasyka.
MALINIANKI JAK JAGODZIANKI
- 1/2 kilo mąki pszennej i szczypta soli
- szklanka mleka
- 30 g świeżych drożdży
- 75 g masła
- 4 łyżki cukru i jedna z wanilią
- łyżeczka nalewki z dzikiego bzu
- 2 jajka
- 2 szklanki malin z dodatkiem porzeczek
Drożdże rozrabiamy z łyżeczką cukru w miseczce, dodajemy ok. 1/3 szklanki letniego mleka, mieszamy, posypujemy łyżką mąki i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok 10 min.
Masło topimy i studzimy do temperatury ciała . Cukier i tem z wanilią roztrzepujemy lekko z jajkiem.
Do miski wsypujemy mąkę i sól, dodajemy stopniowo mieszając drewnianą łyżką wyrośnięte drożdże, jajka z cukrem, resztę mleka, łyżkę aromatycznej nalewki i stopione masło. Wyrabiamy dokładnie ukośnymi uderzeniami drewnianej łyżki, aż ciasto będzie odstawać od brzegów miski i pojawią się pęcherzyki powietrza. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do podwojenia objętości na 30-50 min.
Z wyrośniętego ciasta dłońmi zanurzonymi w mące nabieramy spore kulki jak na pączki, spłaszczamy w dłoni i kładziemy owoce- ile się zmieści. Zamykamy jak pierogi i formujemy owalne lub okrągłe bułeczki. Układamy je na natłuszczonej lub wyłożonej papierem do pieczenia blasze złączeniem do dołu, zostawiamy na 10 min do podrośnięcia w ciepłym miejscu . Pieczemy ok 30 min w piekarniku nagrzanym do 180 C, aż się zezłocą .
Jak już wspomniałam, malinianki cieszyły się dużym powodzeniem, wyszły puszyste i mięciutkie, a nadzienie owocowe było soczyste ale nie popsuło struktury bułeczek. Całość super smakowała , polecam wszystkim jako ciekawą odmianę letniego klasyka .
Smacznego !
W zeszłym roku robiłem często, ale w tym maliny i jagody w cenie katastrofalnej dla portfela.
Borówek w ogóle w tym roku nie było w lesie. Maliny tez nie obrodziły. Ale przepis na ciasto można wykorzystać 🙂