Domowy cydr na piąte urodziny bloga

cydr domowy1

Dokładnie pięć lat temu, 13 maja 2008 roku moja młodsza córka założyła mi blog kulinarny na bloog.pl. Przez pierwszy rok prowadziłam go sporadycznie, ale od maja 2009 roku, kiedy weszłam na Durszlak ( kto pamięta stary dobry Durszlak …), robię to regularnie, prawie codziennie z przerwami na wakacje i kurację. Wciąż gromadzę przepisy ” na zapas”, bo boję się, że się  wypalę, ale jak dotąd zapału i pomysłów nie brakuje.

Dzięki blogowi poznałam internetowo a ostatnio i w realu wiele wspaniałych blogerek i blogerów, nawiązałam prawdziwe przyjaźnie. A niecały rok temu, 2 czerwca 2012 roku zorganizowałam spotkanie integracyjne w Poznaniu, które zaowocowało utworzeniem Wielkopolskiej Grupy Blogerów Kulinarnych ( spotkania można śledzić w specjalnej kategorii z boku bloga), która teraz liczy już ponad 60 osób.

Blog mobilizuje mnie do ciągłego eksperymentowania, poszukiwania nowych i odkrywania dawnych smaków. Mam już 958 wpisów, prawie 2, 5 miliona odwiedzin.  Dwa late temu przeniosłam blog na własną stronę internetową, ale stary blog jeszcze żyje swoim życiem, dostaję wciąż nowe komentarze. Ostatnio np ” Ten przepis uratował mi życie, musiałam zrobić biszkopt a nie mam piekarnika…” – to o biszkopcie z mikrofalówki,  charakterystycznym przepisie z początków bloga.

Teraz największym powodzeniem cieszą się tradycyjne przepisy na białą kiełbasę w słoikach, galaretę wieprzową, szare kluski , kopytka  czy kaczkę z jabłkami.

Ale już nie nudzę więcej, pora uczcić urodziny. Cydr robiłam latem ubiegłego roku, zachęcona opowieściami o nim usłyszanymi u przyjaciół z Normandii, tuż przed wyjazdem na wakacje do Francji. Po powrocie akurat minął czas jego leżakowania w piwnicy. Wtedy sporo się działo na blogu, odkładałam więc wpis, aż postanowiłam go zostawić na specjalną okazję. I oto dziś – voila ! Okazało się, że wskazówki znajomych Francuzów pokrywają się z przepisem znajomej blogerki, skorzystałam więc z doświadczeń Ptasi z Coś niecoś.

CYDR DOMOWY

Za „Coś niecoś” :

Składniki: 5 kg jabłek, ok. 10 l wody, 1 kg cukru, 5 cytryn, łyżeczka imbiru suszonego/1-2 cm plaster świeżego

Jabłka pokroić (ze skórką i gniazdami nasiennymi, bez ogonków), zmiksować (u mnie w malakserze), wlać do dużego, kamiennego (lub innego…) garnka i dolać ok. 3l wody po czym odstawić naczynie przykryte gazą na 7 dni. Mieszać rano i wieczorem. Po tym czasie przecedzić przez gazę, resztę miazgi odcisnąć (miazgi się pozbyć), zmieszać wyciśnięty sok jabłkowy z cukrem, otartą skórką z cytryn i sokiem wyciśniętym z tych cytryn oraz dodać imbir. Całość dopełnić wodą do 10l i przelać do butli lekko zakorkowanej na 24 godz (przelałam do garnka, zakryłam nie całkiem szczelnie pokrywką). Po tym czasie cydr przesączyć, rozlać do butelek zamykanych na zakrętkę metalową (lub mocne plastikowe/gumowe). Można pić po tygodniu, ale najlepszy będzie po kilku miesiącach.”

Ja imbir zastąpiłam cynamonem, a jabłka przepuściłam przez sokowirówkę, bo tak mi było wygodniej i połączyłam potem pulpę z sokiem. Wykorzystałam w tym celu czerwone słodkie letnie jabłuszka, takie, jak na tym archiwalnym zdjęciu :

jablka czerwone1

Nalewałam cydr do butelek korkowanych , bo wstawiliśmy je do piwnicy przed wyjazdem i baliśmy się eksplozji zakręcanych butelek podczas naszej nieobecności. A byliśmy wtedy w Normandii, krainie cydru i próbowaliśmy go u źródła.

Powiem Wam, że każda butelka inaczej smakowała – może mimo mycia przeszły smakiem win z  tych butelek ? Jedne były słodkie, inne lekko kwaskowe, jeszcze inne półwytrawne – te były najlepsze.  Stopień musowania cydru też był różny – od mocno bąbelkowego po prawie pozbawionego gazu.  Piliśmy pierwszy cydr po 10 dniach od wstawienia do piwnicy, ostatni po dwóch miesiącach ( to ten ze zdjęć, widać już jesienne liście i dosuszające się na słońcu pomidory).

Wznoszę więc tym cydrem toast za zdrowie wszystkich moich blogowych przyjaciół i gości odwiedzających mojego bloga !

A teraz  tadam………………………………………….

         

                                       KONKURS Z NAGRODAMI W POSTACI MOICH SERWETEK

Tematem konkursu będą moje ulubione dania kuchni regionalnej z Polski. Nie muszą to być dania z Waszego regionu, mogą być po prostu ulubione. Nie muszą byś aktualnie publikowane lecz także archiwum bloga. Chciałabym zebrać w komentarzach pod tym wpisem ciekawostki kulinarne z terenu całej Polski. Proszę o wpisanie w komentarzach nazwy i krótkiego opisu dania oraz podanie linku do przepisu na blogu.

Wybiorę  trzy przepisy, które spodobają mi się najbardziej, może nawet 5, jeśli będzie ich dużo. Proszę o podanie adresu mailowego przy komentarzu, żebym mogła powiadomić o wygranej.

Nagrodą będą moje własnoręcznie wykonane serwetki. Możecie je obejrzeć klikając na podstronę „serwetki” na pasku u góry bloga . Na końcu będą propozycje nagród. Przy okazji zachęcam do odwiedzenia innych podstron – z limerykami i odcinkową książką dla dzieci z kulinarnymi elementami 🙂

Konkurs będzie trwał przez tydzień, do poniedziałku 20 maja włącznie. Zwycięzców ogłoszę następnego dnia, w komentarzach.

Zapraszam do zabawy i gotowania regionalnych potraw i jak zwykle do pięciu lat, życzę

Smacznego !

cydr

34 przemyślenia nt. „Domowy cydr na piąte urodziny bloga

  1. Grażynko gratulacje!!! u mnie 5 lat w lipcu. Pamiętam Twój blog odwiedzałam jako jeden z pierwszych. I fajnie że poznałam Ciebie również w realnym świecie 😉 Jeszcze raz wszystkiego naj naj i kolejnych wielu lat inspiracji. Uściski

  2. wszystkiego najlepszego, Grażynko, z okazji takiego święta!
    pięć lat, no no :] jest czego pogratulować!

  3. Grażynko! Gratulacje z okazji urodzin bloga!:))) Życzę ci mnóstwa inspiracji i samych smacznych pomysłów:)

    A przepis regionalny, wielkopolski, który mnie najbardziej zaskoczył swą prostotą i urokiem, to „ślepe ryby” – nie wiem czy słyszałaś już tę nazwę i wiesz co się pod nią kryje, a jeśli ty wiesz, to może twoi czytelnicy nie wiedzą – więc to danie nie zawiera ani grama rybki, jest daniem postnym, idealnym na przednówek!:) czy już cię zaciekawiłam? 🙂 no to link i wyjaśnienie co to, znajdziesz tutaj:

    http://amku.blogspot.com/2012/03/slepe-ryby.html

    buziaki i uściski!:)

  4. Grażynko, gratuluję wspaniałej rocznicy i życzę wielu takich rocznic i owocnych lat blogowania. Cydr wygląda wspaniale. 🙂
    Pozdrowienia 🙂

  5. Grażynko, serdeczne gratulacje! Życzę Ci owocnego blogowania jeszcze przez długie lata! 🙂
    Przepis na cydr sprawił, że już nie mogę doczekać się jesieni! 🙂
    Pozdrawiam!
    Kasia

  6. Grażynko, długo myślałam nad wyborem potrawy, ponieważ „ciągam się” po kraju i już nie wiem, który region jest mi najbliższy:) Z jednej strony rodzina z poznańskiego (więc żadną potrawą z pyrami Cię nie zaskoczę:), a z drugiej strony sentyment do kuchni mojej babci (ukochanej, najlepszej kucharki na świecie) pochodzącej z okolic Bielska Białej. Babcia jest specjalistką ds. pierogów i klusek wszelkich gatunków i właśnie taką potrawę przedstawiam – bułki na parze z jagodami http://bajkorada.blogspot.com/2010/07/buki-na-parze-z-jagodami.html
    Te bułki to smak mojego dzieciństwa (nasycony opowieściami babci, o tym, że często je jadano w ciężkich czasach (ze względu na dostępność jagód) , to smak wakacji (w lubuskim, gdzie się wychowałam i gdzie babcia też się przeprowadziła również mamy dużo jagód:)). Teraz kupuję je po prostu na warszawskim ryneczku – może to nie to samo, ale moim dzieciom bułki na parze smakują bardzo:)

  7. Grażynko cieszę się, że tyle już piszesz, że ciekawie opowiadasz, i że mogłyśmy się dzięki temu poznać 🙂

  8. Grażynko, przede wszystkim gratuluję wytrwałości w prowadzeniu bloga – mój ma niecałe 2 lata a mnie się to już wydaje prawie wiecznością 🙂

    Ja zaproponuję Busiałowe łapy czyli bułeczki pieczone na Podlasiu i Kurpiach na powitanie wiosny a konkretnie bocianów. Kiedy trafiłam na tę ciekawostkę na portalu Potrawy regionalne koniecznie musiałam je zrobić. Nietypowe bo w kształcie pięciopalczastych łap bułeczki rozbawiły moich domowników bo nikt nie znał historii ich pochodzenia. Ot, taka ciekawostka mocno już zapomniana, niestety, jak wiele regionalnych dań…. A warto takie perełki znajdować i odtwarzać, prawda ? Link do moich łapek – http://smacznapyza.blogspot.com/2012/03/busiaowe-apy-na-powitanie-wiosny.html

  9. Grażynko,

    Chętnie wezmę udział w Twoim konkursie i zgłoszę, jak się okazało, danie o staropolskim rodowodzie – gołąbki w kiszonej kapuście. O takim daniu, popularnym w Chorwacji i zwanym „sarma”, opowiadała mi koleżanka, którą niedawno odwiedziłam. Oczywiście zakupiłam w Chorwacji całą kiszoną główkę kapusty i przyrządziłam wspomniany specjał. Potem mojej Mamie przypomniało się, że w domu rodzinnym robiło się kapustę w główkach. Popytała znajomych i okazało się, że więcej osób pamięta nie tylko taką kapustę, ale i zawijane w nią gołąbki. Oznacza to, że dziś popularna w Chorwacji sarma, znana była również w kuchni staropolskiej. A jak wyszła mi możesz zobaczyć w moim dzisiejszym wpisie: http://wkrainiesmaku.pl/12245/chorwacka-sarma/

    Pozdrawiam i do zobaczenia niebawem!
    Kasia (katarzyna@wkrainiesmaku.pl)

  10. Uwaga, nagrody ! Postanowiłam pierwszą nagrodzić Goh, bo od razu się zgłosiła i z sentymentu do ” Ślepych ryb”, horroru przedszkolnego mojego męża.
    Druga nagroda wędruje do Pyzy za niezwykłe drożdżowe bocianie łapki.
    Trzecia dla Ani za bułki na parze z jagodami.
    Czwarta dla Kasi za sarmę.
    Proszę Warszawianki o adresy, Poznaniankom wręczę osobiście na imprezie urodzinowej bloga w sobotę 🙂

  11. Grażynko, bardzo dziękuję i cieszę się, że busiałowe łapki się spodobały 🙂 Może następną wiosnę też nimi przywitasz ? Pozdrawiam serdecznie 🙂

  12. Witam czy przez tydzień te jabłka przez tydzień mają stać w chłodzie ? Będę wdzięczna za szybką odpowiedź bo jabłka już są zmielone:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.