Archiwa kategorii: Wielkopolska Grupa Blogerów Kulinarnych

Blogerskie spotkania w „Wielkim Żarciu” i w „A nóż widelec”

wlk żar gosia ciacha1

Dzieje się ostatnio w poznańskiej blogosferze i spieszę nadrabiać zaległości . W relacji z Targów Piwnych wspomniałam, że jadłam w międzyczasie to i owo. Otóż zrobiliśmy sobie przerwę w degustowaniu piwa i wpadliśmy do Wielkiego Żarcia na tyłach Starego Rynku , na ulicy Zamkowej. Powodem był występ Gosi ze Smaków Alzacji ze swoimi ciastami. Towarzyszył jej kolega z pracy ( Jadalnia) , Michał.

Zanim weszliśmy zostaliśmy poczęstowani zupą gulaszową, bo było dość zimno- szef  Marcin Michalski pamiętał, jak autor bloga Najsmaczniejszy.com.pl tam gotował . Potem wybraliśmy ciacha – ja miodowo-orzechowy przysmak Kubusia Puchatka, cieszący się sporym powodzeniem, ale była też pannacotta na amarantusowym spodzie  , w ciekawy opakowaniu z białej czekolady,  równie smaczna :

wk żar ciacho1

 

Ania z Green Plums  przyjechała z malutką Polą urodzoną 2 września , bardzo mi było miło je  zobaczyć. Przy okazji na ciastka przyjechały Monie i druga Ania , więc była okazja do blogerskich pogaduszek i snucia planów dalszych spotkań.  Wszystko przy pysznych ciastach i makaronikach Gosi.

wlk żar monie

wlk żar ania piotr1

Na następne umówiliśmy się w kultowej w Poznaniu restauracji A nóż widelec. Była ona przedmiotem ożywionej dyskusji podczas pamiętnego spotkania z Bamberskiej Zagrodzie „Restauracja ugotowana modą” . Właściciel i szef kuchni Michał Kuter opowiadał, jak po praktyce i szkołach kulinarnych w Londynie realizuje swoją pasję pod względem treści ( czyli kuchni ) znacznie mniej troszcząc się o formę, wystrój .Ten   ostatni jest  dość oryginalny, a wielkie wrażenie robi napis  w lekko kiczowatym stylu :

motto1

 

Wzięłam sobie te słowa do serca i tę fotografię na tło fanpage bloga 🙂

Spotkaliśmy się w końcu w piątkę ( szóste miejsce przy stoliku okupowała moja torba, która mimo pilnowania, by czegoś nie zamówiła pokręciła coś i w rezultacie wypiłam kolejne piwo). Pierwszy raz dołączyła do spotkań na żywo Iza , Uzależniona od gotowania. Ha, miała być na pierwszym, pamiętnym, mam to zapisane, moje archiwa zdjęciowe kryją wiele niespodzianek 🙂

bez tytułu1

 

No, kto pamięta pierwsze spotkanie na żywo ? Tu są osoby, które miały dotrzeć 🙂 na ostatnim z pierwszej ekipy byłam niestety tylko ja …

Oprócz tego Kuba i Gosia, gospodarze pamiętnego Święta Pyry i San Jacinto. Najpierw zebrałam i uzupełniłam autografy w mojej książce z …doszytymi już kartkami 🙂

 

kuba gosia

 

Zrobiliśmy nieco zamieszania, bo każdy zamówił coś innego i wymienialiśmy się nawzajem próbując swoich dań . Iza zamówiła gulasz jagnięcy z jakimiś wypasionymi ziemniaczkami zapieczonymi :

gulasz

 

Kuba i Gosia zupy- krem borowikowy i żurek :

zupy

 

Piotr ( autor zdjęć, bo moje wyszły kiepskie) policzki wołowe z puree chrzanowym :

policzki

 

 

A ja pierogi z nadzieniem z udźca cielęcego . Szczerze mówiąc to nadzienie, soczyste i dobrze przyprawione przypomniało mi pierogi z ogonów wołowych gotowanych w rosole, z zamierzchłych czasów. Moje dzieciaki jak były małe to je wcinały aż miło. Ciasto elastyczne, nadzienie jak już wspomniałam aromatyczne i soczyste, mnie super smakowały. Dobrałam do nich sałatę w winegrecie podostrzonym musztardą, bo ja bez zieleniny ani rusz 🙂

pierogi

 

W sumie wszyscy byli zadowoleni ze swoich potraw, i zupy były ciekawe (borowikowa esencjonalna, żurek nie za kwaśny), gulasz Izy rozpływał się w ustach a policzki wołowe miały właściwą konsystencję. Czas na rozmowach i żartach minął nam  błyskawicznie . Inauguracja blogerskich testowań restauracji została uznana za udaną mimo małej frekwencji . W grudniu mamy spotkanie wigilijne, kolejne więc w styczniu.

Na deser zdecydowała się tylko Iza – ale proszę przypomnij mi co to, bo zapomniałam , creme brulee ?

Do zobaczenia następnym razem 🙂

iza

 

 

 

 

Blogerzy w gościnie u wodniaków nad Wartą w Poznaniu

warta nocą 55

 

Już od wiosny tego roku umawialiśmy się z Marinarzami na wspólną imprezę kulinarną i w końcu na Cyplu w Starym Porcie powstał zaczątek przystani z prawdziwego zdarzenia, z miejscem na piknik i ognisko . Ja byłam wypróbować to miejsce podczas wodniackiego pożegnania lata a w ubiegłą sobotę niewielką ( a szkoda ) grupą stawiliśmy się na Cyplu z piknikowymi przysmakami i kiełbaskami na ognisko .

kiełbaski

 

 

Na zdjęciu Gosia z Amku- Amku z synkiem Tymusiem, który właśnie smaży sobie w ognisku kiełbaskę a poza tym zajadał zrobione przeze mnie wegańskie muffinki. Piknik na początku przebiegał pod znakiem dzieci, bo była jeszcze Rybka zwana Martą z Zosią i Michałem, autorem poniższego zdjęcia.

kiełbaski w ognisku

 

Kręciły się wkoło też dzieci przypadkowych spacerowiczów i gości. Karmiły kaczki, biegały nad wodą, oglądały łódki i niestety na skutek niespodziewanej wizyty pewnego urzędnika z pretensjami nie załapały się na przejażdżkę łódką…

piknik dzieci

 

 

Piknik z ogniskiem miał na celu integrację blogerów z wodniakami, co udało się doskonale dzięki naszym przysmakom i magicznemu miejscu nad Wartą w Poznaniu.  Cypel jest w środku miasta a wygląda tam, jak na wyspie :)- zdjęcie też Michała.

piknik07

 

 

Widać było, że i dzieci i ich mamusie czują się tam dobrze 🙂

piknik2

 

 

Podczas naszego pikniku spływały tam łódki, bo powstawała właśnie kolejna bajeczna panorama Tomka Marciniaka, można ją zobaczyć klikając tutaj – klik, klik. 

Przyszła jeszcze Karmel-itka z kolegami – studentami ze Śląska , którym bardzo się spodobał Poznań i nasze blogerskie imprezy.

ekipa Ady

 

 

Nowa przystań ma spore powodzenie, zawsze stoi tam kilka łódek :

warta9

 

 

Obok ogniska stał solidny stół, który zapełniliśmy przysmakami. W dzisiejszym Światowym Dniu Chleba wspomnę przede wszystkim o wspaniałych chlebach Piotra z najsmaczniejszy.com.pl, zakwasowym z mieszanej mąki i ciemnym , lekko słodkim na piwie Guiness. Do tego był mój domowy smalec  i kiszone ogórki .

 

stół piknikowy

 

Była jeszcze miodowa papryka, domowa kaszanka  i chutney jabłkowo-chrzanowy do niej a także sałatka z grillowanymi warzywami w cydrowym winegrecie.

 

sałatka pikinkowa

 

O moim cieście na  piknik już pisałam  a Piotrek zaskoczył nas śmietanowcem w stylu sernika ( chyba debiutem na słodko, bo dotychczas był specjalistą od „konkretów”). Ciasto cieszyło  się dużym powodzeniem , a kawałek zabrany przeze mnie do domu bardzo smakował moim dzieciakom. Poza tym porzeczkowe wino Piotra wprawiło wszystkie blogerki w doskonałe humory 🙂

sernik Piotra

 

 

Te ładniejsze zdjęcia są od Reni z Muzycznej Uczty, pozostałe z mojego telefonu, nocne od kapitana Jacka z Szajby, gospodarza imprezy ze strony wodniaków. Jak robiło się ciemno , popłynęliśmy Szajbą przez Poznań aż pod Most Królowej Jadwigi, zbierając po drodze wyrazy zazdrości od imprezujących nad brzegami Warty. Światełka odbijające się w wodzie wytwarzały niezwykły nastrój.

Po powrocie zastaliśmy wodniaków zajadających się chlebkami i dodatkami do nich, ciemny na piwie Piotrka cieszył się największym powodzeniem.

 

chleb guiness

 

Rozmowom przy ognisku i nastrojowej muzyce nie było końca, ale robiło się chłodno i z żalem pożegnaliśmy wodniaków. Integracja w pełni się udała, a rano dostałam jeszcze zdjęcie a propos naszej rozmowy podczas rejsu łódką na temat tego, czy i jakie są w Warcie ryby 🙂

Do zobaczenia w następnym sezonie !

ryba

 

 

 

Relacja ze Święta Pyry 2014 wielkopolskich blogerów

pyra10

 

Żyję ostatnio w tak zawrotnym tempie, że nie nadążam na bieżąco z relacjami. Ale dziś kolejne spotkanie naszej wielkopolskiej blogerskiej Grupy ( piknik i ognisko nad Wartą ), spieszę więc opisać poprzednie spotkanie , Święto Pyry, które odbyło się trzy tygodnie temiuu na działce u Kuby, co gotuje.

W Wielkopolsce Święto Pyry to lokalna tradycja , w porze zbioru ziemniaków odbywają się festyny z ziemniaczanymi daniami. W Poznaniu kilka lat temu zrezygnowano z dużej imprezy z koncertami pod tą nazwą, a szkoda… Ja uczestniczyłam w takich świętach w kilku w okolicznych wioskach i były to sympatyczne i smakowite spotkania.

Blogerskie robiłam dwa lata temu, a w zeszłym roku miało być razem z warsztatami z wieprzowiny, ale mięso za bardzo nas pochłonęło…  W tym roku więc nadrobiliśmy goszcząc u Kuby przy grillu i piknikowych daniach.

pyra1

 

 

Na zdjęciu szaszłyki z kurczaka siostry Kuby i moje mięsno-warzywne.

Towarzystwo było mieszane, ekipa Nerd’s Kitchen w 3-osobowycm składzie ,  do Kuby przyszła siostra z mężem, wpadł sąsiad z działki, z Darią przyjechała przyjaciółka, ze mną Renata z bloga literackiegomuzycznego  ( autorka zdjęć), były dzieci Kuby i sąsiada.

pyra6

 

 

I tu potwierdziła się moja teoria, że wspólny stół zbliża ludzi. Widzieliśmy się w większości po raz pierwszy, każdy był ” z innej bajki” a doskonale i wesoło spędziliśmy czas, rozmawiając nie tylko o jedzeniu. Padło zdanie- „Zupełnie jak w święta, siedzimy razem wokół stołu, mnóstwo pysznego jedzenia, obok biegają bawiące się dzieci „. I o to w takich spotkaniach chodzi , o tę świąteczną atmosferę, która zbliża ludzi 🙂

 

placek ze śliwkami 1

 

Teraz trochę o daniach – na górnym zdjęciu placek ziemniaczany z tajskimi przyprawami Anity z Nerd’s , powyżej mój placek drożdżowy z dodatkiem ziemniaków, miałam też bambrzok.

pyta12

 

 

Na grillu oprócz szaszłyków piekły się ziemniaki do tradycyjnego poznańskiego dania „pyry z gzikiem ” :

pyry z gzikiem

 

 

Anita zrobiła też ruskie krokiety do podgrzania na grillu ( zniknęły przed sfotografowaniem) były też sałatki ziemniaczane, Kuby z pimpinellą i moja z pomidorem i ogórkiem w musztardowym winegrecie.

pyra4

 

Wszyscy mieli ochotę na jedną z najpyszniejszych regionalnych potraw Pyrlandii ( żartobliwa nazwa  Wielkopolski, gdzie potrawy z ziemniaków są bardzo popularne) ,  szare kluski. Ich smak niektórzy pamiętali z dzieciństwa, a sposób przyrządzania nie wszyscy znali. Zrobiliśmy więc je wspólnie, pod moim kierunkiem i w ten sposób przeprowadziłam pierwsze warsztaty kulinarne w życiu. najpierw przy pomocy chłopaków z  Nerd’s Kitchen obraliśmy  i starliśmy ziemniaki :

pyra3

 

 

Potem pokazałam, jak się  odcedza i miesza masę ziemniaczaną z jajkiem i mąką

kluskowe

 

 

Następnie  ugotowałam, odcedziłam  i zjedliśmy je tradycyjnie ze skwarkami z wędzonki

 

pyra2

 

I kiszoną kapustą ugotowana przez Darię

pyra12

 

 

Wszystkim niesamowicie smakowały , przypomniały smaki z dzieciństwa i wywołały refleksje na temat smakowitości prostych regionalnych potraw. Ja miałam wielką frajdę, że się do tego przyczyniłam . Po tych pysznościach były spacery , gra w piłkę z dzieciakami, wyprawy na jabłka do sąsiadów . Podczas wyciągania piwa z lodówki sąsiad spytał mnie o Grupę ” to Wy takie imprezy robicie ? „ Szacun 🙂  Pomyślałam, że dla takich chwil warto poświęcać  swój czas  🙂 🙂 🙂

Potem była kawa i prócz mojego placka drożdżowego  z ziemniakami, a jakże jeszcze muffinki czekoladowe z ziarnami Darii.

muffinki darii

 

Żegnaliśmy się z żalem, do następnego spotkania , ja zaś zostałam przez Gosię, blogującą żonę Kuby obdarowana pimpinellą wykopaną z grządki .

Powtórzę raz jeszcze – uwielbiam blogerskie spotkania przy wspólnym jedzeniu, ich atmosfera jest niepowtarzalna o czym niech świadczą roześmiane oczy Basi, przyjaciółki Darii, która z naszą grupą spotkała się pierwszy raz  🙂

basia pyry

 

Piknik na Warcie Wielkopolskich Blogerów Kulinarnych

rejs14

 

W sam Dzień Blogera, 31 sierpnia Wielkopolska Grupa Blogerów Kulinarnych postanowiła zrobić piknik  podczas rejsu statkiem po Warcie. Statek nazywa się Bajka i pływa Wartą po Poznaniu i okolicach, w miarę możliwości według życzenia pasażerów. My wybraliśmy rejs po Poznaniu pod mostami od przystani przy Katedrze. Pogoda była niepewna i niestety sporo osób zrezygnowało z udziału, ale dobrana ekipa, która się stawiła bawiła się doskonale. Zaczęliśmy od toastu moim domowym cydrem :

 

rejs cydr

 

Po minie Gosi ( blogująca żona Kuby z Kuba gotuje ) widać, że przejęła się zapowiedzianą możliwością eksplozji, ale cydr zachował się przyzwoicie i cała zawartość butelki została dla nas . Daria z Trufelkowa świetnie uchwyciła ten moment, dziękuję 🙂 . Synek Kuby i Gosi dostał soczku jabłkowo-miętowego , też mojej produkcji.

Piknikowy prowiant rozłożony na stole wyglądał imponująco :

 

rejs8

 

Było na słodko i na wytrawnie, ciasta, muffinki, chleby ,smarowidła o pasztet do chleba,  sałatki, szaszłyczki warzywne. Zacznę po kolei : Piotr vel San Jacinto ( Najsmaczniejszy.com.pl) z zasobów swojej spiżarni przywiózł domowy smalec z jabłkiem , mielonkę w słoiku, ogórki małosolne i krokodylki a upiekł pyszny chleb razowy z kolendrą i pasztet – patrz zdjęcie powyżej a niżej apetyczne krokodylki :

 

rejs10

 

Niezawodna w integracji ( jeszcze raz dziękuję za Bieg kelnerów) ekipa Nerds Kitchen stawiła się w trzyosobowym składzie i pysznymi mini-cebularzami i ciastem marchewkowym :

rejs7

 

Poza tym Panowie sprawnie zorganizowali przemeblowanie , żeby łatwiej było ustawić dostęp do „szwedzkiego stołu”

rejs151

 

 

Na zdjęciu Beata, siostra Patrycji ( Z pamiętnika dietetyka ) – autorki pysznych wytrawnych muffinek z suszonymi pomidorami i ziarnami :

 

rejs9

 

Kuba z Gosią przywieźli słodkie muffinki, czekoladowe i lawendowe :

 

rejs3

 

Daria z Trufelkowa zrobiła pyszną tartę serową z migdałami i sałatkę makaronową a tuńczykiem :

 

rejs44

 

W tle widać moją pastę a’la Ljutenica, szaszłyczki warzywne z winogronem i mozzarellą, sałatkę z kaszy jaglanej z warzywami i ciasta – szarlotkę i muffinki. Upiekłam też chleb drożdżowy z suszonymi pomidorami i śliwkami .

rejs22

 

 

Jedząc, pijąc i rozmawiając płynęliśmy sobie wesoło przez Poznań. Akurat na czas rejsu przestało padać i było ciepło. Na Warcie ruch był spory – spotkałam znajomego wodniaka na łódce i nawet udało mu się podać muffinkę przez burtę 🙂 Brzegi Warty są niestety zaniedbane, ale pilnowane dobrze przez wodną policję, która mijaliśmy kilka razy. Udało mi się też zrobić zdjęcie mostu od spodu :

 

most od spodu

 

Na koniec tradycyjnie wymieniliśmy się pozostałymi zapasami  , zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie ( jego autorka, jak i moich pozostałych to Renata z bloga Muzyczna uczta). Umówiliśmy się też na następne spotkanie- Święto Pyry przy ognisku. Do zobaczenia !

rejs16

 

Improwizowany blogerski piknik w upale

upał daria przemek

W niedzielę 20 lipca planowaliśmy blogerski piknik na Cyplu nad Wartą w gościnie u Marinarzy, ale upał był tak nieznośny, że zamiast nadwarciańskiej patelni wybraliśmy chłód mojego ogrodu pod zaimprowizowaną plandeką i drzewami. Daria z Trufelkowa miała i tak bliżej do mnie, niż do Poznania a osoby deklarujące  udział w pikniku z Poznania miały zapewniony transport dzięki Piotrowi z Najsmaczniejszego, jednak  nie chciało im się ruszać w tym upale.
Piotr był po próbie gotowania w Wielkim Żarciu przed swoim popisowym występem, więc zaczęliśmy wczesnym popołudniem od kawy i słodkości oraz mojego napoju jabłkowo- miętowego oraz jabłkowo- porzeczkowego z papierówek, które schodziły błyskawicznie . Napełniałam kolejne dzbanki z profilaktycznie zgromadzonych zapasów 🙂 Osoby niezmotoryzowane raczyły się zimnym piwem 🙂

 

upał stół

 

Na zdjęciu moje ciasta – czekoladowo-cynamonowe, biszkopt przełożony musem jabłkowym, improwizowany krem jagodowy i pleśniak z owocami Darii , który może pokażę osobno :

piknik ciasto darii

Ciasto Darii cieszyło się sporym powodzeniem ale mój improwizowany i zrobiony w ostatniej chwili krem jagodowy miał największe wzięcie 🙂 Przepis był posty – bita śmietana zmieszana ze słodzonymi zmiksowanymi jagodami a mimo to w tym upale smakował wszystkim doskonale.

Jak widać, słodkości są poprzykrywane moimi serwetkami, ze względu na zainteresowanie os – jakoś nikogo nie pogryzły 🙂

 

słodkości grillowe

Potem przyszła pora na dania grillowe, szaszłyki Piotra , moje kawałki kurczaka w jogurtowej marynacie, kiełbaski i warzywa – w tym cukinie i patisony, które obficie mi w tym roku obrodziły :

 

 

upał grill1

 

Po zmęczenia w Wielkim Żarciu Piotr stwierdził, że u nas odpoczął  ( mój kot Nuki ustąpił mu miejsca na huśtawce :), zatem ochoczo i ze znawstwem podjął się grillowania .

 

upał grill

 

Do grilla było sporo dodatków, moje głównie jabłkowe, bo to pełnia sezonu nacechowanego klęską urodzaju 🙂 Ale najpierw pokażę sałatkę makaronową z kukurydzą i krewetkami Piotra , którą ja wcinałam najchętniej :

 

sałatka z krewetkami

Były też moje małosolne ogórki, surówka z młodej kapusty z jabłkami, a jakże i chutneye jabłkowe , z chrzanem i majerankiem – przepisy można zobaczyć tutaj – klik, klik.

chutney z chrzanem

chutney z majerankiem

surówka-z-kapusty-z-jabłkami1

 

Przy tych wszystkich pysznościach bardzo miło nam się rozmawiało .

 

piknik upał 1

 

Bohaterami popołudnia były też moje koty- Daria polowała na Nuka z aparatem , on jest bardziej towarzyski . Wzbudzał zainteresowanie swoimi skokami na huśtawkę i głośnym domaganiem się, aby go pohuśtać ( hehe, trochę mu się to udawało). Frida zaś mniej garnęła się do gości, po porostu usnęła w ogrodzie 🙂

 

upał frida

 

Mimo upału był to bardzo udany piknik, w kameralnym gronie. Objedliśmy się tak, że na koniec musieliśmy się ratować mocną miętową herbatą. A po hucznie obchodzonej piątej rocznicy bloga, to kolejne udane blogerskie wydarzenie w moim ogrodzie 🙂

 

upał daria nuk

Relacja z pierwszego poznańskiego Festiwalu Bab

festiwal1

 

Most Jordana w Poznaniu to urokliwy zakątek łączący Katedrę z dzielnicą Śródka. Jeżeli pójdziecie nim od Katedry , to zaraz na początku Śródki, na ulicy Ostrówek zobaczycie restaurację Vine Bridge, najmniejszą w Polsce a może  i nie tylko. Serwują w niej potrawy z polskiej kuchni z odrobiną szaleństwa. Sąsiedztwo Mostu Jordana, dostępnego tylko dla pieszych pozwala na różne kulinarne akcje – był i bieg kelnerów, i Foof day, pokaz kuchni solarnej a w ubiegłą sobotę – Festiwal Bab.

 

festiwal

 

Wielkopolskie blogerki, Koła Gospodyń Wiejskich i poznańskie kawiarnie startowały w konkursie na najlepszą wielkanocną babę oraz prezentowały swoje wypieki na kiermaszu. Nie brakło na nich serników, mazurków i innych ciekawych wypieków.

aga5

 

 

Ja miałam za zadanie zorganizować blogerki z naszej wielkopolskiej grupy. Nie wszyscy wierzyli we własne siły, więc najpierw przekonywałam, że to będzie przede wszystkim okazja do kolejnego spotkania i integracji, potem odpowiadałam na pytania co i ile piec na kiermasz, sugerując , że każdy piecze co chce . Ja postawiłam na tradycję – drożdżowe babki różnej wielkości i czekoladową. A na konkurs wystawiłam też drożdżową, z limonkowym lukrem.

jury

 

 

To ta na pierwszym planie po lewej. Z naszej grupy w konkursie startowały jeszcze Daria z Trufelkowa ( zdobyła trzecie miejsce za babkę w formie baranka ) , Agnieszka z Silver Spoon ( czwarte miejsce, tuż za podium), dziewczęta z Food look oraz ekipa z Nerds Kitchen. I tak jak przypuszczałam, była to bardzo sympatyczna impreza , pogoda dopisała, nie brakło też dodatkowych atrakcji w postaci przejazdu harleyowców otwierających sezon ( zrobili sobie przystanek by podziwiać i próbować). Dzieci miały warsztaty zdobnicze a dorośli w Vine Bridge, z szefem kuchni Radkiem Nejmanem warsztaty z wyrabiania tradycyjnych bab. Prezentowane też były skarby Kuchni Odnalezionej.

 

stoły

 

Na wypadek deszczu gospodarze zabezpieczyli nas namiotami, ale pogoda dopisała, mieszkańcy Poznania też . Ja skorzystałam z okazji i zaprosiłam na Festiwal koleżankę ze studiów by porozmawiać w miłych „okolicznościach przyrody”. Odwiedzały nas znajome blogerki by podziwiać, porozmawiać a nawet— wypić szampana z  jednorazowych kubeczków … Poznałam też wesołą Agnieszkę , która niedawno dołączyła do Grupy. Towarzyszyła mi także najmłodsza Córka, która robiła zdjęcia. Najbardziej udało jej się to, z nietypowym degustatorem naszych wypieków 🙂

 

pies

 

Jury, w którym było kilka blogerek z naszej Grupy anonimowo oceniało babki . Wygrała ciemna z ciasta z fasoli , dzieło autorki strony Tylko ciastka, drugie miejsce miała kawiarnia Republika Róż, a trzecie nasza Daria z Trufelkowa. Wszyscy dostali nagrody w postaci sprzętu przydatnego w kuchni.

A ja prócz miło spędzonego dnia przyjechałam do domu z… krzesłem z logo Festiwalu, które dostałam w podziękowaniu za pomoc od właściciela Vine Bridge Jarka Ludwickiego . Zostałam też mianowana Ambasadorką Festiwalu Bab – to był przecież pierwszy z serii. Mam nadzieję, że następne będą równie udane 🙂

 

krzesło

Spotkanie wielkopolskich blogerów w Pika Pika

spotkanie2

 

Wprawdzie spotkanie było już jakiś czas temu, ale ostatnio sporo się u mnie działo i dopiero dziś udało mi się siąść do relacji. Nasza blogerska grupa pod koniec karnawału spotkała się przy winie i tapas w sympatycznej poznańskiej restauracji Pika Pika , mieszczącej się tuż  przy Starym Rynku, na ulicy Zamkowej. Zaprosiły nas tam blogerki z Foodlook, aby lepiej się z nami poznać .

Przy winie humory dopisywały a wśród serwowanych tapas ( różnego rodzaju oliwki, kanapki z serami i chorizo) największym powodzeniem cieszyły się krewetki .

 

spotkanie3

 

Oprócz tego były i słodycze- muffinki od gospodarzy oraz przygotowane przez moja imienniczkę, kandydatkę na blogerkę pyszna szarlotka. Pani Grażyna podzieliła się przepisem i już Matka Wariatka ma ją na blogu 🙂

 

spotkanie7

 

Oprócz zwykłych blogerskich ploteczek rozmawialiśmy także o planach na przyszłość, o poszerzeniu zakresu działań naszej Grupy, o projektach przyszłych spotkań. Miło jest tak spotkać się na luzie, poza warsztatami , wtedy podczas luźnej rozmowy mogą powstać  ciekawe propozycje.

spotkanie5spotkanie8

 

 

Dziękujemy dziewczynom z Foodlook za przemiłe spotkanie. Artystyczna atmosfera Pika Pika i pyszne jedzenie ,  wino i ciekawe rozmowy sprawiły, że był to bardzo udany wieczór.

 

pika pika1

Wielkopolscy blogerzy uczą się fotografować z Olympusem

foto2

 

Zaczęło się od zaproszenia, które dostałam od Blomedia na warsztaty fotografii kulinarnej , mając do wyboru Warszawę, Gdańsk i Wrocław. Wybrałam Wrocław, bo najbliżej i wtedy organizatorka, pani Agata Karlicka zapytała mnie, czy znam blogerów chętnych na warsztaty, bo są jeszcze wolne miejsca. Spytałam na forum naszej Wielkopolskiej Grupy Blogerów Kulinarnych i chętnych było mnóstwo. Padło pytanie, czy warsztaty będą w Poznaniu. I tu okazało się, że grupa to siła ! Gdy Pani Agata dowiedział się o Grupie, okazało się, że i w Poznaniu można zorganizować warsztaty !

Patronem tego wydarzenia  była firma Olympus i ich  aparatami ćwiczyliśmy fotografie scenek kulinarnych przygotowanych przez prowadzącego Kubę Kaźmierczyka, autora profesjonalnych sesji  z jedzeniem w roli głównej. W tajemnice bezlusterkowych aparatów wprowadzał nas Przemek Jakubczyk.  A spotkaliśmy się w poznańskim Centrum Innowacji  Concordia Design.

 

 

babeczki1

 

Najpierw Kuba w przystępny sposób opowiedział nam o właściwościach fotografii kulinarnej, podkreślając wagę kompozycji ( ja zwykle robię zdjęcia w poziomie, dowiedziałam się, że te w pionie dają więcej pola do popisu), dodatków  i prezentując kilka prostych chwytów , m. in jak domowymi sposobami ulepszać oświetlenie. Potem przeszliśmy do części praktycznej – każdy dostał aparat Olympus z wymiennym obiektywem i wędrowaliśmy z Kubą po stanowiskach , omawialiśmy kompozycje i robiliśmy zdjęcia.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Dowiedziałam się, że przy fotografowaniu mało wdzięcznych zup warto chwycić odblask. Czasami tak robiłam, jednak z oporami, bo kiedyś spotkałam się z potępieniem tego sposobu. Faktycznie, odblask czyni mało fotogeniczne zupy atrakcyjniejszymi.

 

zupa rybna

 

Nasze warsztaty odbywały się na II piętrze Concordii i nie mogłam się oprzeć sfotografowaniu widoku z okna – tramwaju na długo remontowanej trasie wzdłuż ronda Kaponiera( nareszcie jeździ !) , z tyłu widać rozkopane jeszcze fragmenty, bo remont trwa… W tle najwyższy poznański budynek mojej byłej uczelni .

 

tramwaj

 

Podczas przerwy zjedliśmy pyszny lunch w restauracji Concordia Taste. Na warsztaty przyszło kilka nowych blogerek  z Grupy i jak zwykle przy spotkaniach na żywo osób znających się z sieci , rozmowom i dyskusjom nie było końca. Cieszę się, że nowym osobom spodobała się atmosfera naszej Grupy.

Oczywiście nawet podczas posiłku robiliśmy zdjęcia jedzenia 🙂

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

W dalszej części warsztatów Kuba pokazał nam jak przy pomocy profesjonalnej lampy błyskowej zrobić zdjęcia wina wlewanego do kieliszka. Trudną rolę polewającego z coraz większą wprawą spełniał Marek z Nerd’s Kitchen. Ja nie odważyłam się na tę próbę , ale efekty można obejrzeć w relacji Karmel-itki.

Na koniec dowiedzieliśmy się jeszcze sporo o obróbce w profesjonalnych programach. Każdy z nas dostał kartę pamięci ze swoimi zdjęciami . Muszę przyznać, że wszyscy z dużym zainteresowaniem i zaangażowaniem uczestniczyli w warsztatach , sporo się dowiedzieliśmy . Poza tym bardzo sympatyczna atmosfera spotkanie przyczyniła się do dalszej integracji naszej Grupy.

OLYMPUS DIGITAL CAMERAOLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Relacja z wigilii wielkopolskich blogerów kulinarnych

bombki z piernika

 

Takie piernikowe bombki dostaliśmy w prezencie od gospodyni Wigilii, Agnieszki z bloga Studnia smaków. Spotkaliśmy się u niej w kameralnym gronie ( wina przedświątecznego rozgardiaszu), aby wspólnie popróbować przywiezionych ze sobą potraw i poczuć już  świąteczny klimat.

Każdy przygotował danie wytrawne i słodkie, w tym ostatnim okazało się, że mamy festiwal pierników. Ale zacznę od konkretów : Agnieszka zrobiła pyszne pierożki drożdżowe nadziewane kiszoną kapustą. Pierogi były i moje , tradycyjnie gotowane, z kaszą gryczaną i grzybami i z kapustą i grzybami z dodatkiem suszonych pomidorów.

 

pierogi na wigilii

Piotr z najsmaczniejszy.com.pl przywiózł domowe piwo, pyszne śledzie z koperkiem w zalewie z dodatkiem białego wina i skandynawski deser ryżowy na ciepło, a Jola z z Piotrem ze straga.pl rybę w pomidorach i piernik z powidłami. Do ryb można było zjeść pyszny domowy chleb Agnieszki.

Karmel-itka przywiozła ciasta francuskie nadziewane serem i czekoladowe muffinki z nutką piernika.

ciastka ady

 

 

Kasia z W Krainie Smaku  zrobiła zapiekankę świąteczną z ziemniaków, mięsa i kapusty z grzybami i piernik z majonezowego ciasta. Do picia mieliśmy mój wigilijny barszczyk i zimową herbatkę od Ani z Green Plums . Ja na słodko zrobiłam oczywiście też piernik, z bakaliami , zabrałam też drobne pierniczki, które piekłam z córcią tydzień temu i już prawie zmiękły.

Rozmawialiśmy o wigilijnych potrawach w naszych domach i doszliśmy do wniosku, ze Wigilia to nie pora na innowacje typu sushi, każdy woli tradycyjne , sprawdzone potrawy. Przy wspólnym biesiadowaniu czas minął nam bardzo szybko. Na koniec dostaliśmy piernikowe bombki i gwiazdki z witrażykami od Agnieszki , a ja obdarowałam gości serwetkowymi gwiazdkami do powieszenia na choince – można je zobaczyć na podstronie bloga – serwetki.

Rozeszliśmy się nie tylko objedzeni przysmakami ale też naładowani pozytywną energią i z poczuciem świątecznej atmosfery.

 

 

Relacja z warsztatów kuchni hiszpańskiej w Rotondo

dania hiszpańskie

Dwa dni temu Wielkopolska Grupa Blogerów Kulinarnych miała kolejną pyszną okazję do spotkania i wspólnego gotowania. A to dzięki warsztatom z cyklu podróży kulinarnych organizowanych przez Rotondo .

Tematem była kuchnia hiszpańska pachnąca kwiatami a przepisy wybrała i warsztaty poprowadziła Kasie Szatkowska z bloga W krainie smaku. Gotowałyśmy najbardziej charakterystyczne dania kuchni hiszpańskiej, takie jak torlitta de patatas, paella marinara, gulasz madrycki, gazpacho, ciasteczka churros z kremem czekoladowym, krem kataloński i tapas z jajek przepiórczych.

Zanim zaczęło się gotowanie mogłyśmy się poczęstować ciepłymi i zimnymi napojami lub winem. Po powitaniu przez prowadzącą  i gospodynię obiektu Panią Edytę zaczęłyśmy więc gotowanie w doskonałych nastrojach.

Warsztat pracy był profesjonalnie przygotowany, produkty i stanowiska czekały na nasze działania.

rotondo1

Ja w parze z Rybką zwaną Martą robiłam churros i sos czekoladowy do nich. To było niezłe wyzwanie bo nie mam doświadczenia z ciastem parzonym- ptysie robiłam raz i to z pomocą córki. Poza tym nie lubię smażenia w głębokim tłuszczu .

rotondo5

Ale okazało się, że przy pomocy Marty dałam radę – churros wyszły modelowe i smakowite, choć popsułyśmy kilka jednorazowych rękawów cukierniczych- zwarte ciasto z oporami z nich wychodziło . W smaku są nieco podobne do racuchów ale czuć nutę ciasta ptysiowego.

 

churros1

 

A oto przepis na nie :

Churros z sosem czekoladowym

Churros – hiszpańskie ciasteczka z ciasta parzonego, smażone na głębokim oleju. Najczęściej podawane są na śniadanie, same lub zanurzane w gęstej, płynnej, gorącej czekoladzie. Churros znaleźć można na hiszpańskiej ulicy, sprzedawane przez przydrożnych handlarzy. Najsmaczniejsze są świeże, posypane cukrem pudrem, czasem z domieszką cynamonu. W Urugwaju churros podawane są na wytrawnie, z roztopionym serem.

·          250 ml mleka

·          2 łyżki cukru waniliowego

·          100 g masła

·          2 laski wanilii

·          125 g mąki

·          szczypta soli

·          3 żółtka

·          olej roślinny do smażenia

·          cukier puder do posypania

Zagotuj w rondlu mleko z cukrem, masłem i ziarnami wydrążonymi z laski wanilii. Do wrzątku dodaj mąkę oraz szczyptę soli. Mieszaj, aż powstanie gładkie ciasto. Dodawaj po jednym żółtku, cały czas mieszając. Przełóż ciasto do woreczka cukierniczego z nakładką w kształcie gwiazdy. Wyciskaj paski ciasta długości ok. 12 cm bezpośrednio na olej rozgrzany do 180°C. Smaż, aż staną się złocistobrązowe, po ok. 2 minuty z każdej strony. Odsączaj z nadmiaru tłuszczu na papierowych ręcznikach kuchennych. Posyp cukrem pudrem.

churros z sosem

Sos według przepisu miał być z mleka skondensowanego i czekolady. Jednak dostałyśmy na stanowisko zamiast mleka puszkę kajmaku i nie zawahałyśmy się go wykorzystać. Nasz sos powstał pod wpływem improwizacji . Ponieważ okazał się przebojem warsztatów ( Niektórzy podjadali go wprost z miski) podaję przepis :

3/4 puszki kajmaku

ok. 15 dkg groszków czekoladowych ( może być połamana czekolada)

ok. 1/2 szklanki słodkiej śmietanki

ok. 75 ml syropu o smaku  amaretto

Czekoladę rozpuściłyśmy w misce na parze. Potem dodałyśmy kajmak i mieszając rozpuszczałyśmy dalej. Sos okazał się za gęsty, więc dodałyśmy śmietankę, intensywnie mieszając. Na koniec amaretto, kolejne dokładne wymieszanie – i – zapach spowodował tłok przy naszym stanowisku a sosu ubywało , churros z resztą też. Ale starczyło dla wszystkich 🙂

sos czekoladowy

 

Kasia jako prowadząca warsztaty odwiedzała wszystkie stanowiska i dawała fachowe rady. Wszystkie blogerki stanęły na wysokości zadania – owoce morza w paelli były odpowiednio miękko ugotowane, chorizo w gulaszu nie za bardzo wysmażone, torlilla pięknie wyszła z patelni, żółtka do kremu katalońskiego się nie zwarzyły.

praca1praca2praca3praca4

 

A oto nasze dzieła :

Paella marinara , którą zrobiły Magda z Magdalena w kuchni, Karmel-itka i Karolina z Kuchni maliny.  Mnie najbardziej smakowała, podam więc przepis . Sami oceńcie czym się różni paella od risotto.

PAELLA MARINARA

Sekret udanej paelli tkwi w tym, aby owoców morza nie gotować za długo. Wystarczy dodać je pod koniec gotowania i gotować pod przykryciem z folii na bardzo małym ogniu. Należy używać średnioziarnistego ryżu i gotować go bez mieszania. Wówczas ziarenka ryżu pozostają sypkie i nie będą się kleić jak we włoskim risotto.

owoce morza2krewetki1

·       ok. 400 g mieszanki owoców morza np. blanszowanych i mrożonych kalmarów, ośmiorniczek, krewetek koktajlowych i małży

110 małży w muszlach

·          10 całych krewetek w pancerzach z głową

·          10 dużych obranych krewetek Black Tiger

·          1/2 czerwonej papryki

·          1/2 zielonej papryki

·          1 duża cebula

·          2-3 duże pomidory

·          2 łyżki oliwy lub oleju roślinnego

·          2 ząbki czosnku, starte na drobnej tarce

·          2 łyżki koncentratu pomidorowego

·          1 łyżeczka czerwonej słodkiej papryki

·          1/2 łyżeczki wędzonej papryki

·          1/2 szklanki hiszpańskiego białego wytrawnego wina

·          200 g ryżu do paelli, np. bomba

·          1-1.5 l bulionu

·          sól, pieprz, szafran

·          natka pietruszki

·          olej do smażenia

Mrożone owoce morza rozmroź. Muszle małży wyczyść szorstką gąbką, oderwij bisiory. Z krewetek w pancerzach i Black Tiger usuń ciemne jelita ciągnące się wzdłuż tułowia jeśli nie zostały wcześniej usunięte.

Papryki i cebulę pokrój w niewielką kostkę. Pomidory sparz, obierz i pokrój w kostkę. Rozgrzej oliwę. Dodaj paprykę i cebulę. Przesmaż. Dodaj czosnek i smaż przez 15 sekund. Dodaj pomidory i smaż przez 2 minuty.

Dodaj koncentrat pomidorowy, paprykę słodką i wędzoną. Dolej wino, wymieszaj i zagotuj. Gotuj na większym ogniu przez około 3 minuty aż ilość sosu zmniejszy się o połowę.

Wsyp na patelnię ryż. Lekko przesmaż (2 minuty). Wlej bulion, wymieszaj i zagotuj. Zmniejsz ogień i gotuj na umiarkowanym ogniu bez przykrycia przez 8 minut. Nie mieszaj – składniki mają umiarkowanie mocno bulgotać. Dopraw do smaku solą, pieprzem i nitkami szafranu.

Dodaj owoce morza, zmniejsz ogień do minimum, nie mieszaj. Przykryj patelnię dwoma kawałkami folii aluminiowej i gotuj dalej na najmniejszym ogniu przez 6 minut. Odstaw paellę z ognia i pozostaw pod przykryciem na dodatkowe 2 – 3 minuty. Posyp posiekaną natką pietruszki i podawaj.

paella

Gulasz madrycki z wieprzowiny, chorizo, ciecierzycy, cebuli, marchewki  i selera robiły  Ola z Ola in the kitchen i Parycja z patison w kuchni.

gulasz madrycki

Tortilla de patatas ( jakby duży omlet z ziemniakami, chorizo i warzywami) jest dziełem Moniki z Pin-up-cooking -looking i Eweliny z Przy kubku kawy.

tortilla

Nasze dania przybierałyśmy jadalnymi kwiatami ; bratkami i storczykami oraz  kiełkami.

Nie pamiętam dokładnie , kto robił chłodnik warzywny z chlebem, gazpacho, ale przy miksowaniu widziałam Anię z Green Plums, autorkę również kremu katalońskiego.

gaspacho

Może pomagała jej Magda z Obados na obiados, która zrobiła też apetyczne tapas z panierowanych jajek przepiórczych.

jajka przepiórcze

Jak już wspomniałam, krem kataloński robiła Ania z Green plums w towarzystwie Darii z Trufelkowo. Przy  konsumowaniu go większość dodawała naszego kremu czekoladowego do churros. Krem kataloński jest lżejszy od francuskiego Creme brulee, jest zrobiony z mleka a nie ze śmietanki.

krem kataloński

Na koniec wszystkie razem siadłyśmy i popijając wino lub inne napoje degustowałyśmy ze smakiem. Wszystkie dania cieszyły się dużym powodzeniem, ale przyznam nieskromnie, że nasz krem czekoladowy zajadany z churros , kremem katalońskim i samodzielnie zrobił furorę.

Pierwsze i ostatnie zdjęcie jest autorstwa Pani Edyty, owoce morza Karmel-itki a reszta moja.

Dziękuję bardzo organizatorom warsztatów za smakowite, sympatyczne  i inspirujące wydarzenie. Słyszałam niejedną opinię, że to najbardziej udane warsztaty w historii Grupy.

jemy