Archiwa kategorii: Wegetariańskie

Mini pavlova malinowa

mini pavlova malinowa

Maliny w moim ogrodzie rosną tylko w czerwcu i lipcu ( są podobne do leśnych i niemal dzikie, przeszły do mojego ogrodu od sąsiadów). Jednak na targach i w sklepach są dostępne te, które dojrzewają przez całe lato. Wrzucam więc deser z początku lipca, z okolic moich urodzin i imienin dziewczyny mojego syna – to jej były dedykowane mini pavlove z malinowym kremem i owocami. Wypieków i słodkości było więcej a ja zaliczyŁam spadek formy ( od rehabilitantki mam zakaz „kuchennych maratonów”, czyli działań forsujących prawą rękę) , więc mini pavlova jest z gotowej bezy z cukierni, karmelowej. Krem zrobiłam sama, lżejszy niż ten klasyczny na mascarpone, z serka jogurtowego i waniliowego, dodając zmiksowane maliny i borówki. Pyszne to wyszło bardzo i można je zrobić z każdymi sezonowymi owocami.

MINI PAVLOVA MALINOWA

  • średnie bezy , karmelowe i zwykłe
  • jogurt grecki
  • serek waniliowy ( 140 g)
  • 250 ml śmietanki 30 %
  • pół szklanki malin i borówek przesypanych łyżką cukru
  • owoce do ozdoby
desery urodzinowo-imieninowe w ogrodzie

Jogurt odcedzamy na sitku wyłożonym gazą przez kilka godzin tak, jak tutaj . Owoce przesypujemy cukrem, rozgniatami i gdy puszczą sok – miksujemy. Schłodzoną dobrze śmietankę ubijamy na sztywno. Powoli miksując dodajemy serek z odciśniętego jogurtu i waniliowy, na końcu zmiksowane owoce. Nie dosładzamy, bo bezy są dość słodkie i krem ma być kontrastowy i ożywczy.

Bezy przekrawamy na pół, smarujemy kremem jogurtowo-owocowym i ozdabiamy owocami . Słodkie bezy, owocowy, wyrazisty krem i świeże owoce tworzą doskonałe polączenie smaków. Teraz jeszcze są i maliny i borówki, można też takie mini pavlove komponować z dowolnymi owocami.

Przypomnę – dziś jest Międzynarodowy Dzień Blogera. Pierwszy raz obchodziłam go 13 lat temu i wtedy mój blog był bardzo znany i popularny , bo nie znikał w tłoku innych blogów i wyróżniał się – słowo pisane jeszcze wtedy było cenione bardziej , niż obrazki czy filmiki. Ja nie zmieniłam zdania i wolę czytelników, zwłaszcza tych wiernych niż obserwatorów , choc też ich doceniam .

Smacznego a blogerom miłego świętowania 🙂

Szparagi w sosie serowym

szparagi w sosie serowym

Maj to czas szparagów – nie da się ukryć. Zanim przyjdzie pora na inne pyszne warzywa – świeże pomidory, papryki czy fasolkę szparagową , cieszmy się tym majowym dobrem na wszelkie sposoby. Pokazywałam już na blogu wiele sposobów na podanie szparagów, od gotowanych poprzez pieczone, grillowane a nawet kiszone. Teraz przyszła pora na szparagi w sosie serowym , przedtem lekko podsmażone na oliwie razem z kilkama plastrami bakłażana, do którego też ten sos pasuje. To fajnie sharmonizowane smaki , no może nie aż tak, jak szparagi z sosem holenderskim ( takie robi moja córka) , ale jeśli dodamy do sosu dobre jakościowo sery to smak zapamiętamy na długo. Bazą sosu serowego jest u mnie beszamel. Szparagi miałam tym razem białe, grubsze i doskonale się w takim zestawieniu sprawdziły.

SZPARAGI W SOSIE SEROWYM

  • pęczek szparagów
  • sól, biały pieprz
  • beszamel taki, jak tutaj
  • ok. 20 dkg różnych ulubionych serów ( miałam regionalne, kozie ) i wiejski twaróg
  • tymianek zwykły i cytrynowy, świeży cząber
  • oliwa do podsmażenia

Białe szparagi, zwłaszcza jeśli są grube, obieramy cienko , odłamując zdrewniale końcówki. Ja przed podsmażeniem je lekko solę by zmiękły i dodaję troszkę pieprzu do smaku. Tak samo zrobiłam z plastrami bakłażana, które robiłam razem. Na dużej patelni wlałam trochę oliwy i lekko podsmażyłam szparagi i bakłażany, przewracając je, by równomiernie lekko zmiękly, zachowując jędrność i uważajac na delikatne główki. Jednocześnie, w rondlu zrobiłam beszamel, na jasnej zasmażce z masła i mąki rozprowadzonej mlekiem. Wrzuciłam do sosu pokrojone drobno kozie sery oraz pokruszony , tłusty wiejski twaróg i intensywnie mieszałam do czasu, aż się rozpuszczą. Doprawiłam solą i białym pieprzem.

Podsmażone szparagi i bakłażany polałam serowym sosem , posypałam świeżym tymiankiem i cząbrem. Bardzo to wszystko razem nam smakowało, wyraziste sery złagodzone wiejskim twarogiem dały ciekawy efekt. Sery regionalne często wykorzystuję w różnych daniach i sałatkach . Kupuję je na festynach lub na stoiskach targów produktów regionalnych, które łatwo rozpoznać po specjalnych oznaczeniach. Być może ułatwiają to specjalistyczne materiały, z których zbudowane są stoiska , jakie można wybrać m. in na https://mediplex.pl/. Oprócz serów kupuję też na targach dobre oleje i to, co mi się spodoba i posmakuje.

A wracając do szparagów , to muszę wreszcie zrobić te z sosem holenderskim. Moja młodsza córka gotuje lepiej ode mnie i podejmuje trudniejsze wyzwania, teraz ona jest dla mnie inspiracją.

Smacznego !

Deser z agrestem od Malcolma XD

deser z agrestem

O twórczości Malcolma XD , jak o większości fajnych rzeczy w sieci, dowiedziałam się od moich dzieci . Najmłodsza córka ( Założycielka bloga) pokazała mi najpierw jego pasty na FB a potem dała do czytania książkę „Emigracja” . Obie miałyśmy taką samą zajawkę z nią – czytałyśmy w dniu, gdy wszystko szło nie tak jak trzeba, a w trakcie tej czynności poprawiał nam się skutecznie humor i problemy znikały. Lekko zaniepokojona oczekiwałam na ekranizację, bo to dość specyficzna twórczość i niełatwo ją przełożyć na obraz . Okazało się, że wszystko poszło dobrze i serial wymiata niemal tak samo, jak książka. Na dodatem wygrałam w konkursie ogłoszonym przez producenta ( Canal+) agrestowe kompoty i mogłam je wykorzystać kulinarnie robiąc deser z agrestem :

paczka z kompotami

Konkurs polegał na tym, by zaproponować nazwę miasta w środkowej Polsce, skąd pochodził Malcolm XD i gdzie odbywały się corocznie Europejskie Dni Agrestu. W serialu atmosfera tego wydarzenia oddana jest doskonale, ze szczegółami oprawy atrystycznej a agrest użyty do nagrań został przerobiony na stylowe i smaczne kompoty . Jeden komplet ( 4 słoiczki) wygrałam jako jedna z laureatek konkursu. Gdy zastanawiałam się, jakby nazwać rodzinne miasto Malcolma w tle leciał jakiś program kulinarny i wspomniano Zagrzeb – pomyślałam, że miejscowość, z której nic tylko emigrować , można nazwać Wygrzeb ( się ) . Kilka dni później dostałam wiadomość o wygranej . Postanowiłam wymyśleć jakieś ciasto z agrestem, podobne do tego . Bo w relacji z Dni Agrestu zabrakło mi konkursu okolicznych Kół Gospodyń Wiejskich na najlepsze ciasto z agrestem. Jest to częste zjawisko, byłam nawet kiedyś jurorką na podobnym konkursie , tyle, że były to jesienne owoce 🙂

Przy okazji dodam, że scena gotowania różnych potraw z dodatkiem agrestu przez Malcolma na squocie jest osadzona w tradycji kulinarnej rodem ze staropolskich przepisów . Pasjonuję się takimi, mam kilka książek i agrest był wykorzystywany jako naturalny ,smakowity zakwaszacz do różnych potraw. Tu są wspomniane kurczęta, ale nie brakuje też dań warzywnych z tym owocem .

agrest w książce ze staropolskimi przepisami

Kompoty dotarły do mnie pod koniec kwietnia , by lepiej je wykorzystać, zrobiłam zimny deser a’la serniczek z galaretką, co pozwoliło mi wykorzystać również smakowity sok z agrestu ( patent mojej Mamy ) . Na spodzie z podpieczonego ciasta francuskiego zrobiłam warstwę musu jabłkowego w galaretce z sokiem, potem masa serowo-jogurtowa w galaretce agrestowej i na koniec agrest w galaretce cytrynowej, też z sokiem . Przepis będzie pod zdjęciem 🙂

deser z agrestem na stole w ogrodzie

DESER Z AGRESTEM OD MALCOLMA XD

  • kompoty agrestowe ( wykorzystałam dwa)
  • galaretka agrestowa, cytynowa i pomarańczowa
  • duży jogurt naturalny ( 400 ml) i serek waniliowy (150g)
  • łyżka cukru-pudru
  • 2 łyżeczki żelatyny
  • kubek musu z jabłek ( miałam jeszcze zamrożony z moich z ogrodu)
  • ciasto francuskie
  • gałązka mięty

Najpierw podpiekłam lekko ciasto francuskie w tortownicy i ostudziłam. W międzyczasie rozpuściłam galaretkę pomarańczową z dodatkiem łyżeczki żelatyny w niepełnej szklance gorącej wody. Dodałam kilka łyżek kompotu z agrestu i studziłam często mieszając, gdy była w temperaturze pokojowej, zmieszałam z sokiem jabłkowym i wylałam ostrożnie na podpieczony spód. Wstawiłam do lodówki, by zastygł.

Potem rozpuściłam galaretkę agrestową z kolejną łyżeczką żelatyny w 3/4 szklanki gorącej wody i dodałam 1/4 szklanki kompotu z agrestu i gałązkę mięty. Mieszałam dokładnie w czasie studzenia, gdy była prawie zimna, wyjęłam miętę i dodałam stopniowo jogurt i serek waniliowy, mieszajac rózgą. Gdy masa zaczęła zastygać, wlałam ją do tortownicy na zastudzoną masę jabłkową. Ponownie wstawiłam do lodówki.

Kolejną galaretkę, cytrynową rozpuściłam w 1, 5 szklanki gorącej wody . Po dokładnym wymieszaniu dolałam 1/2 szklanki kompotu z agrestu i studziłam. Gdy była już prawie zimna wlałam cieniutką warstwę na masę serowąi ułożyłam na niej odcedzony agrest z dwóch słoiczków kompotu, by owoce „przykleiły”się do deseru. Jak ta warstwa zastygła w lodówce a galaretka zaczęła tężeć , wlałam jej resztę do tortownicy, by przykryła owoce. Mimo tych środków ostrożności coś między warstwami nie stykło i troszkę galaretki uciekło mi z tortownicy ( chyba jej dobrze nie domknęłam), ale co to by był za deser z agrestem od Malcolma bez jego legendarnego pecha 😉 Na szczęście tylko troszeczkę i warstwa z agrestem i galaretką wyszła przyzwoicie. Zaglądałam do lodówki ze strachem, ale w w końcu było ok.

To wszystko robiłam etapami pod wieczór, agrestowy deser został w lodówce na noc i do podwieczorku wczesnym popołudniem następnego dnia zastygł jak trzeba. Zanim otworzyłam tortownicę , objechałam ją naokoło nożem moczonym w gorącej wodzie – wyszedł prawie bez szwanku, z drobniutkimi ubytkami . Na kawałki też się kroił bez problemu. A smakował – bajecznie. Pomysł dodania aromatycznego, kwaskowego kompotu z agrestu do każdej warstwy i mięty okazał się strzałem w dziesiątkę . Deser był świeży, lekki , w sam raz na słoneczne popołudnie. Zjedliśmy go w ogrodzie po obiedzie na grillu. Wszystkim bardzo smakował, a najbardziej mojemu synowi, który jest wielbicielem tego typu zimnych deserów.

Resztę soku z agrestu po odcedzeniu owoców rozcieńczyłam do picia i też cieszyła się powodzeniem ( na zdjęciu z ogrodu). Wykorzystałam dwa z czterech kompotów a dwa dałam córce i synowi, fanom twórczości Malcolma XD. Jest to twórca tajemniczy, nie ujawniający swojej tożsamości. To, co pisze ( i co zostało świetnie pokazane w serialu) jest mi jakoś bardzo bliskie, zastanawiam się nawet, czy nie poznałam gdzieś Malcolma, na przykląd na jakiejś blogowej imprezie, a może nawey jadł moje ciasto ? To dopiero byłby numer 🙂

Deser nam tak smakował, że postanowiliśmy odnowić zasoby agrestu w ogrodzie ( dwa krzaczki są już bardzo stare i mało wydajne) i posadziliśmy dwa nowe.

Smacznego !

Makaron szpinakowy z serem i zieleniną

makaron szpinakowy z serem i zieleniną

Na pierwszy dzień kalendarzowej wiosny chcę pokazać coś w wiosennych kolorach. Inspiracją stała się akcja „Zielono mi” prowadzona przez Gosię z Trochę Innej Cukierni od lat na 17 marca – w tym roku to już trzynasta edycja. Szpinakowy makaron w pięknym zielonym kolorze zrobiłam z prostymi dodatkami – serkami smakowymi pokrojonymi w kostkę i zieleniną z ogrodu- są tu zarówno zioła jak i młode chwasty, które tej wiosny dość szybko wyszły z ziemi. Makaron szpinakowy z serem został doprawiony dobrym olejem rzepakowym tłoczonym na zimno i prażonym sezamem – dopełniły smaku. Ot, taki lekki wiosenny posiłek w optymistycznym kolorze, dobry na cieplejszą wreszcie pogodę za oknem.

MAKARON SZPINAKOWY Z SEREM I ZIELENINĄ

  • pół opakowania makaronu szpinakowego ( miałam wstążki )
  • kawałki serów o wyrazistym smaku
  • świeże zioła ( miałam szałwię, oregano, bluszczyk kurdybanek i miętę)
  • młode chwasty ( liście mniszka, czosnaczka , podagrycznika i pokrzywy)
  • po łyżce dobrego oleju lub oliwy na porcję
  • prażony sezam lub inne ziarna do posypania

Makaron gotujemy al dente, odcedzamy. Zioła i młode chwasty myjemy dokładnie ( najlepiej na sitku pod bieżącą wodą), pokrzywy warto sparzyć wrzątkiem, by pozbyć się ich parzących właściwości.

Na talerzu ukladamy zielony makaron, posypujemy go kawałkami serów, takich, jakie lubimy . Można wykorzystać przy okazji resztki z lodówki i zrobić z tego danie zero waste. Polewamy dobrym olejem ( ja miałam rzepakowy tłoczony na zimno), dorzucamy umytą zieleninę i na koniec posypujemy prażonym sezamem lub na przyklad pestkami dyni czy słonecznika albo orzeszkami.

Danie jest lekkie , wiosenne – dobry makaron nie wymaga wielu dodatków . Zioła i młode chwasty to teraz najlepsze witaminy, warto je sobie zapewnić podczas wiosennego przesilenia.

Smacznego !

Wege pasztet z grzybów i cukinii

wege pasztet z grzybów i cukinii

To przepis ze słonecznej jesieni, kiedy można było zbierać grzyby a w ogrodzie rosły jeszcze dorodne cukinie. Szukałam wtedy sposobów na wykorzystanie obfitych plonów warzyw i maślaków, które nie nadają się do suszenia. Cukinia ma delikatny smak a grzyby wyrazisty, więc pod tym względem dobrze się uzupełniają. Do jednego i drugiego pasuje cebula, więc najpierw grzyby podsmażyłam z cebulą, dodając potem cukinię i dusząc wszystko do miękkości. Przyprawy dobrałam tak, by smak był wyrazisty – przede wszystkim dużo pieprzu a także majeranek, tymianek i świeże oregano, prosto z grządki. Miałam finalnie upiec pasztet taj, jak ten, ale zastygł ładnie w formie na zimno i domownicy woleli go zjeść w takiej postaci. Kto nie chce jeść wersji wegańskiej , może wymieszać z jajkiem i zapiec, będzie super smakował.

WEGE PASZTET Z GRZYBÓW I CUKINII

  • średnia cukinia
  • kubek ugotowanych maślaków i/lub innych grzybów
  • duża cebula
  • olej do smażenia
  • sól, pieprz czarny i ziołowy
  • majeranek, ziola prowansalskie
  • świeże oregano i szałwia

Maślaki przed dalszą obróbką obrałam, umyłam i podgotowałam kilkanaście minut, odcedziłam. Na patelni z rozgrzanym olejem zeszkliłam pokrojoną w plasterki cebulę , dodałam odcedzone grzyby. Gdy się trochę poddusiły, dorzuciłam kawałki obranej i pozbawionej gniazd nasiennych cukinii. Doprawiłam solą, pieprzem czarnym i ziołowym, dusiłam dalej do miękkości skladników. Pod koniec dodałam świeże i suszone zioła, by zachować ich aromat. Masę grzybowo-cukiniową wystudziłam i zmiksowałam na gładko. Włożyłam do prostokątnej formy, by ją zapiec, ale nie zrobiłam tego od razu i okazało się, że pasztet zastygł – może nie na tyle, by go kroić, ale do nakladania porcji czy smarowania wystarczyło. Można spokojnie dodać nieco tartej bułki, posypać nią na wierzchu i zapiec ok. 20 minut w piekarniku, w 180 C. Kto chce, może też dodać wcześniej przed zapiekaniem do masy jajko. Ja robiłam pasztet w gorący, jesienny dzień i pominęłam te czynności, co nie odbiło się na smaku.

Pokazuję przepisy zrobione wcześniej, bo zrobiłam sobie małe wakacje. Nie jest to żadna duża kulinarna podróż, ale byłam na warsztatach kulinarnych, odwiedzam też muzea. Niektóre z nich są inetaktywne, ale w większości eksponaty prezentowane są w tradycyjny sposób, jak te z expozycja.info.pl . Lubię jedne i drugie a warsztaty inspirują mnie do poszukiwania nowych smaków i odtwarzania poznanych przepisów. Następnym razem pokażę coś aktualnego.

Smacznego !

Kotlety z grochu z kapustą

kotlety z grochu z kapustą

Komu zostało po Wigilii grochu z kapustą ? Ja zawsze wkladam resztę do zamrażalnika, bo bardzo lubimy tę wigilijną potrawę i lubimy sobie zjeść ją także poza sezonem świątecznym. W poprzednim roku przypomniałam sobie o grochu z kapustą latem, kiedy opróżniałam zamrażalnik na owoce z ogrodu, soki i musy z nich. Był upał i pogoda wymagała raczej nieco lżejszych dań. Akurat dzieci przyjechały na grilla , pomyślałam więc , że kotlety z grochu z kapustą będą ciekawym urozmaiceniem kolacji w ogrodzie. Usmażyłam je na zwykłej patelni , by się nie rozpadły ale na chwilę położyliśmy je na grillu, by zyskały nieco dymniego posmaku. Jednak i bez tego były dobre ( spróbowałam) , więc jeśli komuś zalega jeszcze w zamrażalniku wigilijny groch z kapustą, to śmiało może teraz je zrobić.

KOTLETY Z GROCHU Z KAPUSTĄ

  • miseczka grochu z kapustą ( mialam ok. 1/2 litra)
  • jajko lub 2-3 łyżki wody z ciecierzycy
  • namoczona czerstwa bułka lub chleb
  • bułka tarta do obtoczenia
  • olej do smażenia
  • sól, pieprz, majeranek, tymianek

Groch z kapustą rozmrażamy na gęstym sitku, by odciekła z niego cała wilgoć. Najlepiej dla pewności odcisnąć masę na sicie. Bułkę lub podobny objętościowo chleb moczymy na 15-20 minut . Trzeba ją też dobrze odcisnąć, rozdrobnić i wymieszać z grochem z kapustą i jajkiem. Doprawiamy wszystko ostrożnie, bo danie ma już w sobie smaki i przyprawy. Warto dodać majeranek i tymianek a może nawet i szałwię, by ułatwić trawienie i poprawić smak. Taką masę zostawiamy na 10-15 minut w spokoju, by wszystkie składniki się dobrze połączyły. Musi być tak gęsta, jak np. mięso na kotlety mielone.

Formujemy z niej płaskie kotlety dowolnej wielkości ( ja zrobilam większe, by łatwiej je było „dokończyć” na grillu ) i smażymy po kilka mnut z obu stron na patelni z rozgrzanym olejem. Przewracamy ostrożnie, by się nie rozpadły. Możemy je zajadać od razu, a jeśli robimy latem, warto na koniec położyć je trochę na grillu. Smakują bardzo ciekawie i są doskonałym sposobem na wykorzystanie nadmiaru grochu z kapustą. Dzieciom bardzo smakowaly. Robiłam je też w wersji wegańskiej, zastępując jajko kilkoma łyżkami aqafaby- wody z gotowanej ciecierzycy. Nawet jeśli ktoś nie przepada za grochem z kapustą , na pewno takie kotlety zyskają uznanie.

Smacznego !

Sałata z rzodkiewką i fetą

sałata z rzodkiewką i fetą

W tym roku kupiłam na targu sporo rozsad sałaty różnych gatunków. Pogoda sprzyjała rośnięciu i szybko doczekałam się pięknych liści: sałaty masłowej, strzępiastej zielonej i czerwonej. Rukoli posianej kilka lat temu mam mniej, niż w poprzednich latach ale jeszcze daje radę, więc chętnie dorzucam ją do innych sałat, jako bazę moich improwizowanych sałatek w winegrecie. Bardzo lubię tę porę roku, kiedy prosto z grządki zbieram zieleninę i robię z niej to, co lubię najbardziej. Wczoraj na kolację powstała w ten sposób sałata z rzodkiewką i fetą, z dodatkiem czerwonej cebuli i świeżych ziół z ogrodu. Do dressingu zamiast domowego octu dodałam zalewę od kiszonych rzodkiewek, w ten sposób podkreślił on smak serów. Aromatyczny i pyszny olej rydzowy dopełnił reszty.

SAŁATA Z RZODKIEWKĄ I FETĄ

-po kilka liści sałaty masłowej, strzępiastej zielonej i czerwonej
-garść rukoli
-kilka świeżych rzodkiewek
-kilka kiszonych rzodkiewek
-kawałek fety ( u mnie domowa)
-resztki dowolnych serów
-kawałek zielonego ogórka
-mała czerwona cebula
-świeża bazylia, oregano, tymianek i szczypiorek
-sól, pieprz z młynka
-dwie łyżki zalewy od kiszonej rzodkiewki
-łyżka oleju rydzowego

sałata z wiosennymi dodatkami

Na talerzu lub półmisku układamy dekoracyjnie umyte i osuszone liście sałat. Lekko solimy, bo ser i dressing będą dość słone. Na sałacie rozmieszczamy plasterki rzodkiewek świeżych i kiszonych oraz ogórka. Dokładamy kawałki fety i ewentualnie innych serów, pokrojone w mniej więcej równe kawałki i cienkie plasterki czerwonej cebuli. Polewamy wszystko równo zalewą z kiszonych rzodkiewek i olejem. Zamiast tej zalewy możemy dać dobry ocet lub sok z ogórków małosolnych lub kiszonych. Na koniec posypujemy sałatkę posiekanymi świeżymi ziołami.
Teraz, kiedy jest sezon na sałatę , warto takie improwizowane pyszności robić codziennie. Inspracje można znaleźć na Przepisy.pl, gdzie bazą wielu dań jest sałata ( tutaj) . Mogą być dodatkami do grilla lub obiadu albo samodzielnymi śniadaniami czy kolacjami.
Smacznego!


Makaron z ciecierzycą i serem

makaron z ciecierzycą i serem

Nareszcie jest w miarę ciepło i zielono, powoli można korzystać z darów ogrodu przy przygotowywaniu posiłków. W ogrodzie odbiły zioła po zimie, młode chwasty wyrastają niezaleznie od tego, czy chcemy, czy nie. Wyrywam je i niektóre wykorzystuję tak samo, jak zieleninę zasadzoną na grządkach. Do mojego ulubionego makaronu z twarogiem , polanego zdrowym olejem tloczonym na zimno dodałam prócz natki pietruszki, szałwii, oregano i mięty nieco młodego podagrycznika i czosnaczku. Taka zielenina, która sama wyrasta z ziemi jest zdrowa i pełna witamin , warto z niej korzystać, zwłaszcza po zimowym osłabieniu. Poza tym nadaje daniom świeże, warzywne smaki. Makaron z ciecierzycą zrobiłam na bazie razowych świderek, z wiejskim twarogiem świeżym i z solanki ciecierzycę wykorzystałam z reszty sałatki z pietruszką i prażonym sezamem.

MAKARON Z CIECIERZYCĄ I SEREM

  • makaron razowy świderki ugotowany al dente
  • 2-3 łyżki ciecierzycy z prażonym sezamem i czosnkiem
  • kawałek wiejskiego twarogu
  • kilka kostek domowej fety
  • świeża szałwia, pietruszka, szczypiorek, natka pietruszki, mięta i oregano
  • garść rzeżuchy ( opcjonalnie)
  • młody podagrycznik i czosnaczek
  • sól, pieprz z młynka
  • olej rzepakowy tłoczony na zimno

Makaron gotujemy al dente i odcedzamy. Zioła i mlode chwasty płuczemy dokładnie, osuszamy i siekamy. Na rozłożony na talerzu makaron kładziemy kawałki twarogu, ewentualnie wzbogacamy fetą. Dorzucamy ciecierzycę, można dosypać prażony sezami posiekany ząbek czosnku . Całość posypujemy ziołami, solą i pieprzem z młynka i polewamy dobrym olejem tłoczonym na zimno, ewentualnie oliwą.

To proste ale bardzo smaczne danie, idealne na szybki wiosenny obiad. Połączenie twarogu z dobrym olejem , ciecierzycą i ziołami daje bardzo ciekawy efekt smakowy, jest tez korzystne dla naszego zdrowia.

Smacznego !

Gazpacho na koniec lata

gazpacho

Ten hiszpański chłodnik z pomidorów robiłam kiedyś dawno, w sporej ilości, na potrzeby kulinarnej lekcji hiszpanskiego w klasie mojej córki. Od tego czasu każdego lata miałam go zrobić i pokazać na blogu i zawsze jakoś to lato zleciało… W tym roku zdążyłam rzutem na taśmę – gazpacho z domowych pomidorów wyhodowanych w ogrodzie powstało w ostatnim ciepłym i słonecznym dniu, bo od dziś zaczęły się chłody i deszcze.

W oryginalnym przepisie używa się octu z cherry – w polskich wersjach poleca się ocet jabłkowy lub winny. Na szczęście mam zrobiony w tym roku domowy ocet wiśniowy ( zrobiony tak, jak jabłkowy , z niewielkim dodatkiem pracującego jeszcze octu akacjowego) i udało mi się uzyskać doskonały smak. Bazowałam na klasycznym, andaluzyjskim przepisie, z tym, że dodałam nieco od siebie. Zapamiętałam scenę z jednej z książek Małgorzaty Musierowicz, kiedy to w upalny dzień siostry robiły gazpacho dla zagubionej Natalii – dodały wtedy małosolnego ogórka. Ja dorzuciłam świeżo ukiszoną żótą cukinię i paprykę z mieszanki warzywnej, skusił mnie też dodatek kopru i innej zieleniny. Prócz białego chleba zmiksowanego z warzywami , zrobiłam jeszcze chrupiące grzanki na dodatek, bo dzień, choć słoneczny i ciepły, do upalnych już nie należał i trzeba było dodać gazpacho trochę kalorii.

GAZPACHO- CHŁODNIK Z POMIDORÓW

  • ok. 1/2 kg mięsistych, dojrzałych pomidorów
  • mała czerwona papryka
  • 1/2 cebuli
  • spory ząbek czosnku
  • 2-3 gruntowe ogórki
  • 3/4 szklanki miąższu białego chleba
  • 1- 1. 5 szklanki zimnej przegotowanej wody
  • opcjonalnie ogórek małosolny ( lub inne warzywo, u mnie cukinia i papryka)
  • garść świeżej bazylii, oregano, natki pietruszki, szczypiorku i kopru
  • 2 łyżki octu z cherry ( miałam wiśniowy, może być winny lub jabłkowy)
  • 2-3 łyżki oliwy
  • sól, pieprz do smaku, nieco słodkiej wędzonej papryki
  • opcjonalnie szczypta cukru
  • drobne grzanki z podpieczonego chleba
  • opcjonalnie kawałki sera ( zamiast fety dałam pleśniowy niebieski)

Chleb namoczyłam w wodzie i dodałam do niego sparzone, obrane i pokrojone pomidory, by przeszedł ich smakiem. Część pomidorów, papryki, ogórków i kiszonek pokroiłam w drobną kostkę , by dodać je na końcu do chłodnika.

Obrane i pokrojone ogórki , cebulę, czosnek i paprykę wraz z octem i częścią ziół oraz niewielką ilością wody zmiksowałam w blenderze, namoczony chleb z pomidorami jako bardziej miękki zblendowałam żyrafą. Połączyłam wszystko w misce, dodałam oliwę i przyprawy i wstawiłam do lodówki do schłodzenia.

Podałam posypane chrupiącymi warzywami i grzankami, kostkami sera i resztą zieleniny. Skusiłam się na dorzucenie rucoli z grządki , wraz z żółtymi, pikantnymi kwiatkami. Wszystko razem super smakowało, pomidory z ogrodu jako baza zrobiły swoje. Bardzo żałuję, że nie robiłam gazpacho wcześniej, podczas bardziej upalnych lat…

Mam nadzieję, że to nadrobię, bo w tym roku zaczęły się już deszcze i chłody prawie jesienne. Ja mieszkam w bezpiecznym rejonie, podtopienia mi nie grożą , mam nadzieję, że nie będzie mi potrzebne profesjonalne osuszanie. A może jeszcze nadejdą ciepłe słoneczne dni i pomidory, które w tym roku późno dojrzały, ponownie wykorzystam do gazpacho ?

Smacznego !

Deser limonkowy z mascarpone

deser limonkowy z mascarpone

Lato to czas, kiedy zimne desery u mnie często goszczą. Owoce prosto z ogrodu dobrze smakują z odpowiednimi smakowymi dodatkami. Oczywiście klasyką jest bita śmietana , lubię też do deserów dodawać chrupiące ciasteczka , domowe dżemy czy musy owocowe a także kremowe serki. Do tego, we włoskich klimatach, zrobiłam masę z serka mascarpone z dodatkiem soku z limonki. To naturalny, pyszny i orzeźwiający sok z wyciśniętych limonek z dodatkiem olejków eterycznych, który doskonale podkreśla smak deserów. Mam już maliny i jagody kamczackie , zostały ozdobą smakową i wizualną – deser limonkowy z mascarpone super z nimi smakował.

deser limonkowy z letnimi owocami

DESER LIMONKOWY Z MASCARPONE

  • opakowanie serka mascarpone
  • 150 ml śmietanki 30 %
  • 2 łyżki cukru-pudru i łyżka cukru migdałowego
  • łyżka soku z limonki Limmi
  • kilka łyżek dżemu truskawkowego
  • 100 g ciasteczek owsianych
  • jagody kamczackie, maliny
  • świeża mięta

Śmietankę ubijamy z cukrem-pudrem. Ser mascarpone mieszamy z cukrem-pudrem i migdałowym, dzielimy na pół . Do połowy dodajemy sok z limonki , do drugiej rozgniecione maliny.

Deser kompnujemy w następujący sposób : na dno szerokich szklanek lub pucharków wkładamy pokruszone ciasteczka , na nie kładziemy łyżkę bitej śmietany. Dalej dorzucamy dżem truskawkowy i dwie warstwy smakowego serka mascarpone : limonkową i malinową. Dalej dorzucamy maliny i kleks bitej śmietany , całość ozdabiamy jagodami i świeżą miętą.

Moje zimne desery zawsze cieszą się powodzeniem u domowników i gości, ten serkiem mascarone i z sokiem naturalnej limonki zebrał pochwały za orzeźwiający smak i dobrze skomponowane dodatki. Polecam na ekstra okazje latem.

Smacznego !