Archiwa kategorii: Przekąski

Cukinia zapiekana z pomidorem i serem

cukinia zapiekana z mozzarellą

W tym roku po raz kolejny mam wysyp cukinii, dodatkowo posiałam kabaczki i patisony, cieszę się więc ich smakami na różne sposoby. Na blogu mam już cukinie faszerowane, w formie makaronu wstążki, placuszki z nich, marynowane i kiszone patisony , puree do zup i sosów, jest tych przepisów całkiem sporo. Cukinia zapiekana to danie, które robię ostatnio na okrągło, z różnymi dodatkami i serami. Bazą są plastry cukinii, kabaczków i średnich patisonów , podsmażone lub podduszone na patelni albo i w mikrofalówce, gdy się spieszę . W piekarniku też można je zrobić , na razie dla mnie jest na to za gorąco . Na cukinię kladę plastry wędliny, szynki lub peklowanego kurczaka ( wegetartianie mogą to pominąć ) , potem pomidory a na wierzch mozzarellę lub inny ser, który się ładnie rozpuszcza. Wszystko jest przyprawione solą, pieprzem, ziołami i wędzoną papryką. Smakuje mi to bardzo i nie wymaga wiele czasu i wysiłku w przygotowaniu. Na zdjęciu poniżej kabaczki, patisony i coś pośredniego – wydłużone patisony, być może krzyżówka z kabaczkiem 🙂 Z mojego ogrodu oczywiście.

CUKINIA ZAPIEKANA Z POMIDOREM I SEREM

  • plastry cukinii, kabaczka lub średniego patisona
  • tyle samo kawałków wędliny ( można pominąć)
  • plastry pomidora
  • kawałki mozzarelli , sera pleśniowego, fety lub żółtego
  • sól, pieprz, papryka wędzona
  • ulubione zioła
  • oliwa lub dobry olej

Cukinie, kabaczki lub patisony kroimy w plastry grubości niecałego centymetra, solimy i odkładamy na chwilę, by puściły wodę. W międzyczasie kroimy na plastry podobnej wielkości wędliny i pomidory. Te ostatnie solimy lekko i posypujemy oregano, bazylią i/lub czym lubimy. Przygotowujemy też ser krojąc na plastry lub kawałki odpowiednie do ułożenia na górze.

Osuszamy cukinie , skrapiamy oliwą , pieprzem i wędzoną papryką i podsmażamy chwilę na patelni lub podduszamy w mikrofali . Jeśli robimy danie w piekarniku, to najpierw przez kilka minut podpiekamy same cukinie a potem dokładamy resztę składników. Na plastry warzyw kladziemy kolejno – wędliny ( wegatarianie pomijają) , pomidory i ser, posypujemy po wierzchu odrobiną wędzonej papryki i zapiekamy dalej, aż ser się rozpuści. Gdy robimy to na patelni, to warto pod koniec smażenia przykryć ją pokrywką.

Cukiniowe zapiekanki puszczają sosy z warzyw i sera, z posmakiem wędliny i ja zajadam je maczając chleb lub bagietkę w tym sosiku. Można też podać je z grzankami czosnkowymi. Aha, zrobiłam też wersję wegańską, samą cukinię z pomidorem i wyszła bardzo smaczna.

Inne pyszne dania z cukinii i podobnych warzyw można zobaczyć na blogu klikając w tagi : cukinia, patison, kabaczek .

Smacznego !

cukinia zapiekana z serem pleśniowym

Szparagi w sosie serowym

szparagi w sosie serowym

Maj to czas szparagów – nie da się ukryć. Zanim przyjdzie pora na inne pyszne warzywa – świeże pomidory, papryki czy fasolkę szparagową , cieszmy się tym majowym dobrem na wszelkie sposoby. Pokazywałam już na blogu wiele sposobów na podanie szparagów, od gotowanych poprzez pieczone, grillowane a nawet kiszone. Teraz przyszła pora na szparagi w sosie serowym , przedtem lekko podsmażone na oliwie razem z kilkama plastrami bakłażana, do którego też ten sos pasuje. To fajnie sharmonizowane smaki , no może nie aż tak, jak szparagi z sosem holenderskim ( takie robi moja córka) , ale jeśli dodamy do sosu dobre jakościowo sery to smak zapamiętamy na długo. Bazą sosu serowego jest u mnie beszamel. Szparagi miałam tym razem białe, grubsze i doskonale się w takim zestawieniu sprawdziły.

SZPARAGI W SOSIE SEROWYM

  • pęczek szparagów
  • sól, biały pieprz
  • beszamel taki, jak tutaj
  • ok. 20 dkg różnych ulubionych serów ( miałam regionalne, kozie ) i wiejski twaróg
  • tymianek zwykły i cytrynowy, świeży cząber
  • oliwa do podsmażenia

Białe szparagi, zwłaszcza jeśli są grube, obieramy cienko , odłamując zdrewniale końcówki. Ja przed podsmażeniem je lekko solę by zmiękły i dodaję troszkę pieprzu do smaku. Tak samo zrobiłam z plastrami bakłażana, które robiłam razem. Na dużej patelni wlałam trochę oliwy i lekko podsmażyłam szparagi i bakłażany, przewracając je, by równomiernie lekko zmiękly, zachowując jędrność i uważajac na delikatne główki. Jednocześnie, w rondlu zrobiłam beszamel, na jasnej zasmażce z masła i mąki rozprowadzonej mlekiem. Wrzuciłam do sosu pokrojone drobno kozie sery oraz pokruszony , tłusty wiejski twaróg i intensywnie mieszałam do czasu, aż się rozpuszczą. Doprawiłam solą i białym pieprzem.

Podsmażone szparagi i bakłażany polałam serowym sosem , posypałam świeżym tymiankiem i cząbrem. Bardzo to wszystko razem nam smakowało, wyraziste sery złagodzone wiejskim twarogiem dały ciekawy efekt. Sery regionalne często wykorzystuję w różnych daniach i sałatkach . Kupuję je na festynach lub na stoiskach targów produktów regionalnych, które łatwo rozpoznać po specjalnych oznaczeniach. Być może ułatwiają to specjalistyczne materiały, z których zbudowane są stoiska , jakie można wybrać m. in na https://mediplex.pl/. Oprócz serów kupuję też na targach dobre oleje i to, co mi się spodoba i posmakuje.

A wracając do szparagów , to muszę wreszcie zrobić te z sosem holenderskim. Moja młodsza córka gotuje lepiej ode mnie i podejmuje trudniejsze wyzwania, teraz ona jest dla mnie inspiracją.

Smacznego !

Roladki jak biała kiełbasa

roladki jak biała kiełbasa

W moim rodzinnym domu na Wielkanoc robiło się białą kiełbasę od podstaw, z mielonego mięsa i nadziewało za pomocą specjalnej przystawki do maszynki do mięsa. Sama też kiedyś robiłam, w czasach kryzysu , gdy udało się zdobyć ekstra jakieś mięso. Teraz kupuję na Święta białą kiełbasę w pobliskim sklepie rzeźniczym , ale zatęskniłam za tymi smakami. Postanowiłam , że zrobię roladki jak białam kiełbasa, nadziewając cienko rozbite plastry schabu mięsem, jak do domowej kiełbasy, odpowiednio przyprawionym. Wykorzystałam do tego mielone mięso wieprzowo-wołowe i kawałki łopatki, zmielone w blenderze . Przyprawiłam je tradycyjnie czosnkiem, majerankiem, solą i pieprzem, dodając od siebie nieco suszonego oregano , z własnej grządki. Po wyrobieniu masy „kiełbasianej ” nadziałam nią rozbite plastry schabu i usmażyłam na patelni grillowej. Nasze roladki podałam na zimno, pokrojone w plastry – jest to ulubiona forma wędliny mojej Rodzinki.

ROLADKI JAK BIAŁA KIEŁBASA

  • 5 plastrów schabu
  • ok. 30 dkg miesa mielonego wieprzowo-wołowego
  • ok. 20 dkg grubo zmielonej łopatki wieprzowej
  • 2 ząbki czosnku
  • sól, pieprz do smaku
  • łyżeczka majeranku, opcjonalnie szczypta oregano
  • trochę wędzonej papryki
  • łyżka-dwie wody

Mielone mięso mieszamy w misce, dodajemy roztarte ząbki czosnku. Doprawiamy solą , pieprzem i majerankiem, ew. oregano. Dodajemy troszkę wody i wyrabiamy dokladnie ręką na gładką masę .

Plastry schabu rozbijamy dość cienko, posypujemy solą i pieprzem a dla koloru i aromatu słodką wędzoną papryką . Do środka kładziemy wałeczki mielonego mięsa i zwijamy dość grube roladki. Można je spiąć wykałaczkami albo owinąć nitką. Smażymy je na patelni grillowej, po kilka minut z każdej strony, na koniec, by mielone mięso w środku nie zostało surowe – podlewamy troszkę wodą i dusimy pod pokrywką. Najlepiej to sprawdzić , krojąc jedną i sprawdzając, jak wygląda w środku.

Roladki bardzo się udały, smakowały jak domowa biała kiełbasa i obok tych z kurczaka były przebojem wielkanocnego śniadania.

Smacznego !

Zdrowe kulki orzechowe z czekoladą

zdrowe kulki orzechowe z czekoladą

Na Wielkanoc oprócz mięs, kiełbas, jajek i serników jadamy sporo słodyczy. Jak dzieci były małe, to po śniadaniu szukały prezentów od Zajączka w ogrodzie , teraz już trudno je na to namówić, ale tradycję jedzenia słodyczy po wielkanocnym śniadaniu nadal bardzo lubią. Wiem, że Święta mają swoje prawa, ale postanowiłam trochę ukrócić to słodkie rozpasanie i zrobić też coś atrakcyjnego w smaku ale zdrowszego. Zdrowe kulki orzechowe nawiązują do dawnej tradycji, kiedy robiłam na Wielkanoc czy Gwiazdkę różne domowe slodycze , na bazie polewy czekoladowej , bakalii i czasem też płatków owsianych. Mam nadzieję, że jest trochę amatorów zdrowych słodyczy wśród czytelników bloga i postanowiłam podzielić się przepisem. Bazą jest gorzka czekolada , różne orzechy, zmielone i trochę suszonych śliwek. Masę dopełniają płatki owsiane, które kiedyś dawno wykorzystywałam do słodkich szyszek.

ZDROWE KULKI ORZECHOWE Z CZEKOLADĄ

  • gorzka czekolada 100 g
  • łyżka masła i dwie mleka
  • łyżeczka kakao do pieczenia
  • pół szklanki zmielonych orzechów
  • około pół szklanki owsianych błyskawicznych
  • kilka suszonych śliwek
  • opcjonalnie- szczypta cynamonu

Orzechy ( miałam włoskie, nerkowce, laskowe i migdały ) obieramy i mielimy w blenderze . W rondelku do mleka dodajemy masło i połamaną gorzką czekoladę, mieszamy aż się rozpuści, pod koniec dorzucając kakao . Gotujemy chwilę, by wszystko się dobrze połączyło . Wrzucamy płatki – jeśli używamy płatków owsianych zwyklych, nie błyskawicznych, to gotujemy je kilka minut , dokładnie mieszając – przy błyskawicznych nie jest to konieczne. Potem dorzucamy zmielone orzechy i posiekane drobno suszone śliwki . Jeśli masa nie jest na tyle gęsta, by ją formować , dorzucamy jeszcze płatków. Robimy kulki za pomocą łyżeczki , albo turlając w ręce. Po wystudzeniu trzymamy w lodówce lub chłodnym miejscu.

Smaczne wyszły , różne orzechy dodały im ciekawego smaku, suszone śliwki go lekko przełamały. Polecam amatorom zdrowych słodyczy.

Smacznego i zdrowych, radosnych Świąt Wielkanocy !

Bliny gryczane

bliny gryczane

Uwielbiam wszelkie drożdżowe dania, zarówno słodkie jak i słone . Bliny, wytrawne drożdzowe placuszki , robiłam już dawno, w początkach blogowej kariery, zainspirowana wpisem zaprzyjaźnionego blogera. Nie miałam wtedy gryczanej mąki i zrobiłam je z żytniej razowej. Teraz łatwiej jest kupić różne mąki a gryczana leżała sobie w szafce przywieziona kiedyś przez córkę i to jej właśnie obiecałam zrobić klasyczne bliny gryczane. Tydzień temu wpadła na kilka dni do domu (pracuje zdalnie) i wreszcie się zmobilizowałam, by usmażyć bliny . Jako dodatki wybrałam gęstą śmietanę, serek jogurtowy, wędzone brzuszki łososia i moje popisowe śledzie a’la łosoś. Wyszły pyszne , na obiad zjedliśmy je na ciepło a te, które zostały na zimno, przekrojone jak bułeczki , do kanapek.

bliny gryczane po usmażeniu

BLINY GRYCZANE

  • 25 g drożdży
  • 300 g mąki gryczanej
  • 200 g mąki pszennej
  • szklanka mleka
  • łyżeczka cukru, łyżeczka soli
  • 2 łyżki stopionego masła
  • 2 jajka
  • olej do smażenia

Najpierw zrobiłam zaczyn – drożdże pokruszyłam, roztarłam z łyżeczką cukru i 1/4 szklanki letniego mleka, posypałam łyżką mąki pszennej i postawiłam w ciepłym miejscu, by to wszystko urosło. W międzyczasie stopiłam i wystudziłam masło i rozbełtałam lekko jajka ( widelcem w miseczce). Do miski wsypałam obie mąki, dodałam sól. Mieszając drewnianą łyżką dorzuciłam wyrośnięty zaczyn, rozbełtane jajka i mleko , ubijałam to wszystko w misce , ukośnymi uderzeniami. Na koniec dodałam roztopione masło i wyrabiałam dalej, aż pojawiły się pęcherzyki powietrza a ciasto zaczęło odstawać od boków miski. Można sobie tę czynność ułatwić za pomocą robota z hakiem, ja wolę to robić ręcznie. Miskę z ciastem przykryłam ściereczką i postawiłam w ciepłym miejscu, by wyrosło i podwoiło swoją objętość – mnie to zajęło około 45 minut.

Smażyłam na patelni z niewielką ilością rozgrzanego oleju , kładąc ciasto łyżką i lekko je spłaszczając, bo mocno rośnie. Trzeba smażyć na średniej mocy palnika około 10-12 minut, z obu stron, by się zrumieniły i dosmażyły w środku ( najlepiej jeden przekroić po usmażeniu i sprawdzić, czy nie zostało surowe ciasto ). Ja to robiłam na dwie patelnie i w miarę sprawnie mi to poszło. Po usmażeniu odsączamy z tłuszczu na papierowych ręcznikach, bo choć nie smażymy w głębokim, to jednak trochę go zostaje. Z tej porcji wyszło około 20 blinów.

Jedliśmy bliny nie tradycyjnie z kawiorem ( takie czasy 😉 , tylko z inną formą ryb – wędzonym łososiem i moim śledziem a’la łosoś, kwaśną śmietaną i serkiem z odcedzonego jogurtu, posypane koperkiem lub tymiankiem i szczypiorkiem. Były pyszne i bardzo sycące, toteż trochę ich zostało i okazało się, że po przekrojeniu są świetną bazą na kanapki – zwłaszcza z serkiem , salatą i rybą . Muszę je częściej robić.

Smacznego !

Wege pasztet z grzybów i cukinii

wege pasztet z grzybów i cukinii

To przepis ze słonecznej jesieni, kiedy można było zbierać grzyby a w ogrodzie rosły jeszcze dorodne cukinie. Szukałam wtedy sposobów na wykorzystanie obfitych plonów warzyw i maślaków, które nie nadają się do suszenia. Cukinia ma delikatny smak a grzyby wyrazisty, więc pod tym względem dobrze się uzupełniają. Do jednego i drugiego pasuje cebula, więc najpierw grzyby podsmażyłam z cebulą, dodając potem cukinię i dusząc wszystko do miękkości. Przyprawy dobrałam tak, by smak był wyrazisty – przede wszystkim dużo pieprzu a także majeranek, tymianek i świeże oregano, prosto z grządki. Miałam finalnie upiec pasztet taj, jak ten, ale zastygł ładnie w formie na zimno i domownicy woleli go zjeść w takiej postaci. Kto nie chce jeść wersji wegańskiej , może wymieszać z jajkiem i zapiec, będzie super smakował.

WEGE PASZTET Z GRZYBÓW I CUKINII

  • średnia cukinia
  • kubek ugotowanych maślaków i/lub innych grzybów
  • duża cebula
  • olej do smażenia
  • sól, pieprz czarny i ziołowy
  • majeranek, ziola prowansalskie
  • świeże oregano i szałwia

Maślaki przed dalszą obróbką obrałam, umyłam i podgotowałam kilkanaście minut, odcedziłam. Na patelni z rozgrzanym olejem zeszkliłam pokrojoną w plasterki cebulę , dodałam odcedzone grzyby. Gdy się trochę poddusiły, dorzuciłam kawałki obranej i pozbawionej gniazd nasiennych cukinii. Doprawiłam solą, pieprzem czarnym i ziołowym, dusiłam dalej do miękkości skladników. Pod koniec dodałam świeże i suszone zioła, by zachować ich aromat. Masę grzybowo-cukiniową wystudziłam i zmiksowałam na gładko. Włożyłam do prostokątnej formy, by ją zapiec, ale nie zrobiłam tego od razu i okazało się, że pasztet zastygł – może nie na tyle, by go kroić, ale do nakladania porcji czy smarowania wystarczyło. Można spokojnie dodać nieco tartej bułki, posypać nią na wierzchu i zapiec ok. 20 minut w piekarniku, w 180 C. Kto chce, może też dodać wcześniej przed zapiekaniem do masy jajko. Ja robiłam pasztet w gorący, jesienny dzień i pominęłam te czynności, co nie odbiło się na smaku.

Pokazuję przepisy zrobione wcześniej, bo zrobiłam sobie małe wakacje. Nie jest to żadna duża kulinarna podróż, ale byłam na warsztatach kulinarnych, odwiedzam też muzea. Niektóre z nich są inetaktywne, ale w większości eksponaty prezentowane są w tradycyjny sposób, jak te z expozycja.info.pl . Lubię jedne i drugie a warsztaty inspirują mnie do poszukiwania nowych smaków i odtwarzania poznanych przepisów. Następnym razem pokażę coś aktualnego.

Smacznego !

Jajka z jabłkiem na śniadanie

Jajka z jabłkiem

O tej porze roku , co dwa lata mam wysyp papierówek. Na blogu jest już mnóstwo przepisów z tymi pysznymi jabłkami a mnie przychodzą do głowy coraz to nowe pomysły. Ostatnio urozmaiciłam sobie jajka, które zwykle jadam na śniadanie o jabłkowe dodatki. Jajko z jabłkiem na śniadanie jadam w dwóch formach – zbliżonej do szakszuki , gdzie zamiast pomidorów podduszam papierówki, z porem i cukinią i jajka w koszulce, gdzie zamiast octu stosuję naturalny sok jabłkowy. Obie formy są pyszne i myślę, że nie tylko papierówki sprawdzą się w tej roli, ale każde mniej słodkie jabłka. Sezon jabłkowy się zaczyna – zatem częstujcie się przepisami i róbcie sobie takie pyszne śniadania.

JAJKA Z JABŁKIEM W FORMIE SZAKSZUKI

  • Dwie papierówki lub inne jabłka
  • kawałek młodej cukinii
  • kawałek pora ( jasnozielona część)
  • jajko
  • sól, pieprz cytrynowy lub ziołowy
  • majeranek, świezy tymianek, mięta
  • masło do smażenia
  • olej tłoczony na zimno do polania

Na patelni , na niedużej ilości masła z dodatkiem oliwy lub oleju, żeby się nie przypalało, podsmażam najpierw plasterki pora, dodaję półplasterki cukinii i obrane i pokrojone na kawałki papierówki. Lekko solę, dodaję pieprz ziołowy lub cytrynowy, majeranek i świeży tymianek oraz trochę świeżej mięty, która idealnie pasuje do jabłek. Gdy wszystko zmięknie, robię na środku patelni dołek, odgarniając podduszone warzywa na boki i wbijam jajko. Zmniejszam moc palnika , przykrywam pokrywką i duszę tak ze dwie minuty, potem płynem wytworzonym przez duszące się warzywa z jabłkami polewam białko po wierzchu, by się równomiernie ścięło. Przykrywam jeszcze na chwilę i już wszystko gotowe- białko jest ścięte, żółtko pozostaje płynne . Takie jajko mozna wyłożyć łopatką na talerz a obok duszone warzywa z jabłkiem . Dojadamy do tego pieczywo, takie, jakie lubimy. Można jeszcze trochę po wierzchu polać dobrym olejem tłoczonym na zimno lub oliwą – ja dałam olej rzepakowy.

szakszuka z jabłkami

JAJKO W KOSZULCE NA SOKU JABŁKOWYM

  • jajko
  • woda
  • sok jabłkowy bez cukru
  • ew.sól do smaku
Jajko w koszulce na soku jabłkowym

Jajka w koszulkach robię rzadko i nie zawsze mi się udawały robione w klasyczny sposób. Spróbowałam więc z sokiem jabłkowym i nieco inaczej. W niedużym rondelku ( ok. 15 cm średnicy) zagotowałam wodę z sokiem jabłkowym , nieposłodzonym – w proporcji 2:1. Niewiele, tak ze dwa centymetry głębokości. Zrobiłam mały wir łyżką i wbiłam szybko jajko, zmniejszyłam moc palnika i łyżką polewałam po wierzchu białko , by się równo ścinało . Przykryłam pokrywką i po minucie było gotowe – wyjęłam je łyżką cedzakową na talerzyk. Zjadłam z pieczywem i sałatką i kiszonych ogórków i pomidorów. Jajko miało leciutko słodkawy posmak od soku jabłkowego, co było dla mnie ciekawym doznaniem smakowym. Jak mi się udało, powtarzałam to często i robiłam na śniadanie prawie co dzień na zmianę z szakszuką. Polecam wypróbować, bo w sumie łatwo to się robi i jajko ma formę sadzonego, ale jest bardzo delikatne i ugotowane. Jeśli przeciągniemy zbyt długo gotowanie, żółtko się ścina ale i wtedy fajnie smakuje. Trochę praktyki pozwoli złapać moment, by żółtko było płynne.
Polecam takie formy jajka na śniadanie , do tego w formie szakszuki można dodać pomidory – taką kombinację też robiłam, doprawiając ją wędzoną papryką. Pyszności 🙂

A jeśli interesują Was inne przepisy z wykorzystaniem jabłek, to polecam zajrzeć na moją kategorię na blogu – jabłkowe. Jest co wybierać 🙂

Smacznego !

Jajecznica ze smardzami z ogrodu

jajecznica ze smardzami z ogrodu
Smardz pod jabłonką

W ubiegłym roku pod jabłonką, starą papierówką znalazłam kilka smardzów. Poprzednio, dwa lata wcześniej wyrósł mi jeden, w pobliżu. To są akurat lata, kiedy jablek jest mniej, wysyp bedzie w tym roku. Teraz szukałam pod drzewem, ale na razie bezskutecznie. Może pojawią się znowu za rok, w dwuletnim cyklu ? Smardze dziko rosnące są pod ochroną , ale te, które znajdziemy w ogrodzie, możemy zebrać i zjeść. Są niezwykle smaczne i aromatyczne. Ja znalazłam najpierw dwa , zastanawiałam się, jak je najlepiej spożytkowac i wtedy przyszła mi do głowy jajecznica ze smardzami, na maśle. W zeszłym roku nie zdażyłam jej opublikować w sezonie, podaję więc przepis teraz- a nuż ktoś będzie miał takie szczęście jak ja i będzie mógł sobie zrobić. Znalazłam je przypadkiem, gdy zbierałam kwiaty mniszka na miodek.

smardze z ogrodu

JAJECZNICA ZE SMARDZAMI Z OGRODU

  • dwa smardze, ale jak macie więcej, tym lepiej
  • małą cebula
  • łyżka masła i trochę oleju
  • 2-3 jajka
  • sól, pieprz
  • bluszczyk kurdybanek lub inne zioła do posypania
smardze pokrojone w plasterki

Smardze trzeba dobrze i dokładnie wypłukać z piasku. Potem kroimy je na plasterki . Na patelni rozpuszczamy masło z odrobiną oleju, by się nie paliło. Wrzucamy plasterki smardzów i cieniutko pokrojoną cebulę, smażymy około 15 minut, aż zmiękną. Potem wbijamy roztrzepane jajka, doprawiamy solą i pieprzem i smażymy, aż się zetną. Na wydaniu posypujemy szczypiorkiem lub innymi ziołami. Ja miałam świeży bluszczyk kurdybanek z kwiatkami, więc wyszło dekoracyjnie a przy tym bardzo smacznie.

Smardze są pyszne i aromatyczne, podobno do trufli im daleko, ale trochę je smakiem przypominają. Taka jajecznica to królewskie śniadanie. Mam nadzieję, że za rok znajdę jeszcze kilak smardzów w ogrodzie, w tym roku też ich będę jeszcze szukać.

Smacznego !

Jajecznica ze smardzami

Paszteciki z łososiem i fetą

paszteciki z łososiem i fetą

Paszteciki z ciasta francuskiego to przekąska, która daje duże pole do popisu. Dzięki temu, że mamy do dyspozycji gotowe ciasto, możemy skupić się na ulubionym farszu i dobrać taki, jaki nam będzie najbardziej smakować albo taki, który wzbudzi zachwyt gości. Te, co są na zdjęciu były jednym z moich wigilijnych dań, ale można je też wykorzystać na specjalne okazje. Paszteciki z łososiem i fetą wzbogaciłam szpinakiem, bo wydało mi się, że dobrze się będzie komponował z resztą składników. O tej porze roku wykorzystałam szpinak mrożony, więc wcześniej przysmażyłam go dodając aromatyczne przyprawy. Feta, którą dodałam to moja domowa, zrobiona z wiejskiego twarogu. Łosoś był wędzony, soczysty bo to kawałki z brzuszków.

PASZTECIKI Z ŁOSOSIEM I FETĄ

  • arkusz ciasta francuskiego
  • ok. 30 dkg szpinaku ( miałam mrożony)
  • kawałek pora ( jasnozielona część)
  • ząbek czosnku
  • trochę oleju
  • ok. 15 dkg fety ( miałam domową )
  • ok. 20 dkg wędzonego łososia
  • sól, pieprz z młynka
  • gałka muszkatołowa, suszony imbir i estragon
  • jajko do posmarowania

Szpinak rozmrażamy i przesmażamy na oleju, na który wrzucamy najpierw pokrojonego na plasterki pora. Lekko solimy , bo pozostałe składniki farszu są dość słone. Pod koniec smażenia dodajemy rozdrobniony czosnek. Doprawiamy pieprzem, gałką muszkatołową, imbirem i estragonem lub innymi ulubionymi ziołami. Po wystudzeniu dodajemy rozgniecioną lekko fetę i kawałki łososia, mieszamy i sprawdzamy, czy trzeba doprawić do smaku.

Ciasto francuskie leciutko rozwałkowujemy i kroimy na prostokąty o szerokości kilkunastu centymetrów. Na środku ukladamy farsz, po czym przykrywamy i łączymy końcówki ( ja- za pomocą widelca, wychodzą ładne brzegi). Kroimy na kilucentymetrowe kawałki , ukladamy na blasze i smarujemy wierzch pasztecików rozkłóconym jajkiem. Wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 190-200 C i pieczemy około 20 minut, aż wierzch pasztecików się zezłoci. Po upieczeniu od razu zdejmujemy z blachy, bo później może być trudno.

Paszteciki doskonale smakują zarówno na ciepło jak i na zimno. Są w miarę proste w przygotowaniu, farsz można doprawić tak, jak się lubi , składniki też warto wybrać takie, jakie nam pasują. Jeśli do przypraw dodamy nieco lubczyku, to możemy zyskac dodatkowy ciekawy efekt i zjeść je w miłym towarzystwie przy ekstra okazji. Zbliża się już powoli taka specjalna, warto pomyśleć też o prezencie , zagladając na www.murrano.pl/okazja/kalendarzowe/prezent-na-walentynki/ . Ciekawie skomponowane smaki, trochę pracy i serca włożone w przygotowania i miły początek wieczoru zapewniony.

Smacznego !

Pomidory wolno pieczone na zimę

pomidory wolno pieczone

Jesienne pomidory mają super smak i próbuję zostawić go na dłużej. Kiedyś robiłam prostą sałatkę , od lat suszę je wykorzystując do pomocy słońce i wiatr. Jakiś czas temu zauważyłam coś, co mi się bardzo spodobało – pomidory wolno pieczone , które po wystudzeniu można zamrozić i używac do różnych dań . Pokazała je Ania z bloga Tajemnice smaku , a poznała je na warsztatach kulinarnych z Jarzynovą. Pomidory doprawione ziołami, oliwą i octem balsamicznym i przygotowane tak, by smak ich się zachował to coś, co mi bardzo pasuje. Wypróbowałam je dodając swoje ulubione zioła i przyprawy.

POMIDORY WOLNO PIECZONE NA ZIMĘ

ok. 2 kilo podłużnych, drobnych pomidorów ( miałam Limę)

2-3 łyżki oliwy lub dobrego oleju

1-2 łyżki octu balsamicznego

sól, pieprz czarny i cytrynowy, papryka słodka wędzona

suszone oregano, tymianek zwykły i cytrynowy, bazylia , zielona czubryca

Pomidory pokroiłam wzdłuż i ułożyłam ciasno na dużej blasze pokrytej papierem do pieczenia. Posypałam solą, pieprzem i papryką , skropiłam octem balsamicznym i oliwą ( dałam też czosnkową ) , posypałam ziołami. Wstawiłam do piekarnika z termoobiegiem rozgrzanego do 160 C na około 45 minut. Gdy pomidory lekko się ścięły ale jeszcze nie zrumieniły, zmniejszyłam temperaturę i w 120 C, nadal z termoobiegiem trzymałam je jeszcze okolo godziny. Trzeba ich pilnować, bo czas pieczenia zalezy od ich wielkości, wilgotności i właściwości piekarnika.

Pomidory wolno pieczone są dobre, gdy z wierzchu są podsuszone a w środku sprężyste. Są doskonałym dodatkiem do wszystkich dań, do których pasują pomidory a dodane np. do sosu mięsniego czy warzywnego mocną podkręcają jego smak. Można je przechować w słoiczku z oliwą w lodówce ( jeden zawiozłam do wypróbowania córce), ale tylko do tygodnia. Najlepiej je zamrozić i to ułożone pojedynczo na tacce czy desce. Takie są właśnie na zdjęciach. potem można je włożyć do woreczków lub pojemników i zużywac stopniowo w razie potrzeby.

Będą super smakować jako dodatek do hummusu czy past warzywnych , sałatek, serów. Bardzo mi się ten pomysł spodobał i jutro planuję zrobić kolejną porcję, póki polne, pełne smaku pomidory można jeszcze kupić.

Smacznego !