Archiwa kategorii: Potrawy regionalne

Zaproszenie na Festiwal Smaku w Grucznie

identyfikator

Festiwal Smaku w Grucznie  to najstarszy tego rodzaju festiwal w Polsce, z bogatą tradycją. Jego zaczątkiem był Festiwal miodu w Chrystkowie, gdzie można podziwiać zabytkową chatę mennonicką, odrestaurowaną dzięki Towarzystwu Przyjaciół Dolnej Wisły, organizatorów Festiwalu Smaku.

chrystkowo

W tej formie odbywa się od 2006 roku, w uroczej dolinie Strugi, przy Starym Młynie, zabytkowym obiekcie również odnowionym przez Towarzystwo. W dolinie rozkładają się sprzedawcy regionalnych produktów, m.in serów ( zdjęcia sprzed roku):

gruczno sery

Nie brak też wędlin i to nie tylko ze świnki :

gruczno kiełbasa

Organizowane są konkursy : smaku w poszczególnych kategoriach , miodów, nalewek, a także Grand Prix , przyznawane przez osobne jury , w którym w tym roku miałam przyjemność wziąć udział.

Relacja z ubiegłorocznego Festiwalu Smaku w Grucznie jest na blogu – klik, klik, w tym roku atrakcji i pyszności na pewno nie zabraknie ( zaręczam, bo sporo już próbowałam podczas oceny).  Wiadomości na bieżąco można śledzić na Facebooku.

gruczno panorama

Gruczno jest położone w Dolinie Wisły, między Bydgoszczą a Świeciem. Bydgoszcz ostatnio bardzo wypiękniała, otworzyła się na wodę, więc warto poświęcić trochę czasu, by przejść się nad Brdą, Kanałem, po Rynku czy po Wyspie Młyńskiej.

Festiwal zaczyna się w tę sobotę, 20 sierpnia o 10 i trwa do niedzieli, do 16-tej.

Do zobaczenia 🙂

bydgoszcz nad Brdą

Ogony wołowe po włosku

ogony wołowe po włosku1

To danie jest zainspirowane pewnym blogerskim spotkaniem we włoskiej knajpie, na które nie dotarłam . Ogony wołowe były tam pokazową potrawą i bardzo byłam jej ciekawa, bo lubię takie nietypowe mięsa. W czasach niedoboru mięsa w sklepach ( tak, pamiętam to 😉 kupowałam ogony wołowe, gotowałam na nich rosół a potem tym mięsem  robiłam pyszne pierogi, podobne do tych.

Na podstawie relacji jednego z uczestników , który o sposobie robienia dania wie od włoskiego szefa kuchni spróbowałam zrobić ogony , dodając prócz pomidorów sezonowe warzywa. Wyszło danie w stylu ratatuille, z mocno włoskimi akcentami. Najpierw , tak jak włoski chef, ugotowałam ogony w rosole.

OGONY WOŁOWE DUSZONE W WINIE Z WARZYWAMI

ok kg ogonów wołowych w kawałkach ( wybrałam te grubsze)

na rosół : włoszczyzna, ziele angielskie, pieprz w ziarnach

szklanka czerwonego wytrawnego wina

trochę oliwy

kilka pomidorów ( mogą być z puszki, ja dałam świeże, mięsiste)

cukinia, żółta i zielona fasolka szparagowa, mały bakłażan

duża cebula, kilka ząbków czosnku

świeża bazylia, oregano, natka pietruszki, tymianek, szałwia, mięta ( po łyżce albo i dwie)

sól, pieprz czarny i ziołowy, papryka słodka i ostra

Najpierw ugotowałam ogony w rosole, wrzucając je do prawie wrzącej wody z przyprawami i dodając marchewki, pietruszkę, seler i pora. Gdy były „al dente”, prawie miękkie, wyjęłam , osuszyłam i podsmażyłam na oliwie razem z pokrojoną dużą cebulą. Gdy się mocno zrumieniły, podlałam je winem i nieco rosołem. Po  godzinie duszenia na małym ogniu i podlewania stopniowo rosołem, dorzuciłam czosnek, pokrojone pozostałe warzywa, przyprawy  i zioła i dusiłam długo na wolnym ogniu do miękkości, aż mięso łatwo odchodziło od kości  a warzywa prawie się rozpadły.

Mięso w sosie warzywno-ziołowym wyszło pyszne, rozpływało się w ustach. Na domowy makaron już nie miałam siły, ale zjedliśmy je z rzucanymi kluseczkami.

Myślę, że takie danie można spokojnie przygotować na imprezę dla rodziny czy przyjaciół, na pewno zrobi wrażenie. Zwykle na takich uroczystych spotkaniach trzeba zadbać o zastawę. Ja lubię białe serwisy, ostatnio widziałam takie na https://www.bellodecor.com.pl/ . Można sobie wybrać takie, które nam pasują, dobrać też do nich odpowiednie sztućce czy inne akcesoria do dekoracji stołu. Do białych talerzy czy filiżanek pasują też kolorowe elementy, ciekawie zestawione na pewno ożywią stół. W fazie przygotowania potrawy przydadzą się też inne przybory kuchenne z bellodecor.pl, jak garnki czy noże .

Podane na dobrze zaaranżowanym stole potrawy cieszą oko, ale o smaku też należy pamiętać. Ten rodem z Włoch, z moimi modyfikacjami na pewno pozostanie w pamięci gości i domowników. Ja już mam zamówienie na powtórkę.

Smacznego !

ogony wołowe po włosku

 

 

Kaszanka grillowana z kiszoną kapustą i prażone z kociołka

kociołek2

Byłam ostatnio kilka dni na wakacjach u koleżanki w domku nad jeziorem w południowej Wielkopolsce. Korzystaliśmy często z grilla a także z żeliwnego kociołka podgrzewanego na ognisku. Na grillu bardzo zasmakowała mi kaszanka podsmażana razem z kiszoną kapustą i podsmażoną cebulą – była to dla mnie nowość, więc wrzucam przepis :

KASZANKA GRILLOWANA Z KISZONĄ KAPUSTĄ

na porcję kaszanki zawiniętą w folię aluminiową :

2 łyżki posiekanej kiszonej kapusty doprawionej pieprzem, czubrycą i bazylią

mała łyżka duszonej na oleju cebuli

Na płat folii aluminiowej matową stroną do środka kładziemy doprawioną kapustę, nieco duszonej cebuli, na to kaszankę i zawijamy szczelnie. Kładziemy na grillu kapustą do dołu, grillujemy kilkanaście minut, przewracając po ok 7-8 minutach i na koniec jeszcze kilka minut na stronę kapustą do dołu. Kaszanka przesiąka smakiem kapusty a jednocześnie ma chrupiącą skórkę i smakuje wyjątkowo. Przepis koleżanka dostała od kogoś z rodziny i był podpatrzony na biesiadzie w górach. Cebula i przyprawy to pomysł mojej koleżanki.

Mój chutney jabłkowy , doprawiony chrzanem smakował do tego doskonale .

kaszanka z grilla

Poza tym jedliśmy „Prażone” z żeliwnego kociołka – dno posmarowane olejem i góra były wyłożone liśćmi kapusty, poza tym układane warstwami rozmaitości – na dnie surowe mięso wieprzowe, potem marchewki , papryka, bakłażany, patisony, cukinie, cebule,  ziemniaki poprzekładane kawałkami wędzonego boczku i kiełbasy , doprawione solą, pieprzem i ziołami, które lubicie. Można dodać ziele angielskie i liść laurowy, majeranek i nieco papryki będzie się dobrze komponowało.

Po zamknięciu szczelną pokrywką praży się to w ognisku na małym ogniu albo nad żarem. Smaki powoli przechodzą sobą nawzajem i dają niezwykle korzystny efekt. Ognisko i dym z niego wzmacniają go jeszcze. Pyszności !

Smacznego !

kociołek1

Pizza Kujawianka

pizza kujawianka

W tym roku Międzynarodowy Dzień Pizzy przypadł akurat w ostatni dzień karnawału, na Kujawach zwany Podkoziołkiem. A to dlatego, że chodzi tam orszak przebierańców z kozą na czele, mieszkańcy wykupują się od psot ( jest też kominiarz smarujący niesforne dzieci sadzą ) pączkami i drobnymi datkami pieniężnymi. W moim rodzinnym Janikowie wygląda to tak- klik, klik . Zwyczaj nie jest odrodzony teraz, na fali mody , trwał przez lata , pamiętam go od dzieciństwa . Potem specjalnie w Zapusty jeździłam do Mamy, by pokazać Kozę dzieciom 🙂 Zdjęcie z podlinkowanego portalu, jak znajdę swoje, to dorzucę 🙂

koza

Szukając inspiracji na pizzę trafiłam na filmik Julka, poznanego na konferencji prasowej spolszczonego Hiszpana , ambasadora akcji Kolej na wielkopolskie Smaki. Pokazał pizzę Wielkopolankę , więc pomysł nasunął mi się od razu. Właśnie wróciłam z imprezy zapustnej w rodzinnych stronach, wymyśliłam więc pizzę Kujawiankę.

pizza kujawianka 4

Gdy jechałam do domu  z karnawałowej imprezy , dostałam „gościńce” na drogę, m.in plastry półgęska, świeżo uwędzonego boczku, gęsi smalec i sery – kołudzki i  wędzony od gospodarzy Gzinianki. Postanowiłam wykorzystać je do pizzy, tworząc polsko, a właściwie kujawsko- włoską kompozycję.

PIZZA KUJAWIANKA

ok. 1/2 kg mąki pszennej
25 g drożdży
1/2 szklanki mleka

około 1/2 szklanki letniej wody
2 łyżki płynnego gęsiego smalcu ( bez skwarek)
łyżeczka cukru
łyżeczka soli

plastry półgęska i wędzonego boczku
pomidory San Marzano z puszki, pokrojone

peklowana pierś kurczaka ( 1/2)

 

ok.10 dkg startego  sera wędzonego ( regionalny z Gzinianki)

ser owczy kołudzki

świeże listki majeranku i oregano

Drożdże roztarłam z cukrem, dodałam trochę letniego mleka, posypałam łyżką mąki i odstawiłam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia.
Do miski wsypałam mąkę, sól i wlałam wyrośnięty rozczyn. Dodałam stopiony smalec , letnią wodę  i wymieszałam dokładnie. Wyrobiłam ciasto drewnianą łyżką, aż odstawało od brzegów miski. Postawiłam w ciepłe miejsce do podwojenia objętości ( około 45 minut).

Ciasto po wyrośnięciu wyrzuciłam na omączony blat, wyrobiłam by się wzmocniło, uformowałam kulę i rozciągnęłam ją na kształt koła ( nieregularne mi wyszło), przełożyłam na blachę by nieco odpoczęło i „ruszyło się”, jak mawiała moja Mama.

Dodatki miałam polsko-włoskie – wędliny i ser wędzony z Gzinianki , swoją autorską peklowaną i parzoną  pierś z kurczaka, włoskie pomidory z puszki , które dostałam na degustacji w Forni Rossi, ser owczy , który pokroiłam na plastry . Połączyłam je w harmonijną całość, dodając włoskie oregano i polski majeranek.

Na ciasto, posmarowane cienko płynnym smalcem położyłam kawałki pomidorów i wędliny prócz półgęska – wolałam go dodać na koniec w stanie surowym, by nie stracił smaku w wysokiej temperaturze.

Piekłam na maksymalnej mocy piekarnika ( u mnie ok. 270 C) 20 minut , potem dorzuciłam sery i dopiekłam jeszcze 10 minut.

Myślałam, że wyjdzie mi cienka, jak włoska pizza, lecz wyszła grubsza, puszysta  i wyrośnięta, bo jak wiadomo Kujawiankom wszystko rośnie w rękach 🙂

Na upieczoną już położyłam plasterki półgęska i listki świeżych ziół ( sałatę podałam osobno, w winegrecie). Smakowała doskonale, nawet krytyczna wobec mnie zazwyczaj córka była zachwycona smakiem Pizzy Kujawianki

Eksperyment łączenia znanych dań z regionalnymi składnikami bardzo mi się spodobał i już myślę, co tu zrobić dalej 🙂

Smacznego !

pizza kujawianka 1

 

Kapuśniak z kaszą pęczak

kapuśniak z pęczakiem

Taką wersję kapuśniaku znam z rodzinnego domu. Na Kujawach tradycja jedzenia kaszy jest mocno zakorzeniona, wróciła teraz , nawet w postaci regionalnego Święta Kaszy. Pokazywałam na blogu zwykły kapuśniak , ale to było dawno, przypomnę więc przepis w tej wersji. Kaszę , jak przy krupniku gotuję osobno, by zupa się nie przypaliła.

Nieprzypadkowo wybrałam ten przepis dzisiaj. Najlepszy kapuśniak z kaszą robiła moja Mama a dziś jest 90 rocznica jej urodzin. Mamy nie ma już od pięciu lat a ja staram się czcić jej pamięć, gotując zapamiętane z dzieciństwa dania.  Dla dzieci zrobiłam jej kultową galaretkę.

A tu jedno z moich ulubionych zdjęć z Mamą, zrobione na podwórku u cioci Stasi , zapewne aparatem marki Druh jednej z moich kuzynek …miałam wtedy trzy lata, płaszczyk i czapkę pamiętam 🙂

mama

KAPUŚNIAK Z PĘCZAKIEM

30 dkg kiszonej kapusty z sokiem
½ kg żeberek lub innego mięsa z kością

kawałek wędzonego boczku
3/4 szklanki pęczaku
2 marchewki
kawałek selera i pietruszka
kilka ziemniaków
kilka suszonych grzybków
ziele angielskie, liść laurowy, jałowiec, pieprz w ziarnach
sól, majeranek, kminek
Kiszoną kapustę do zupy gotuję osobno, żeby kwas nie opóźnił gotowania warzyw. Wraz z sokiem, namoczonymi grzybkami i jałowcem zalewam wodą w garnku i gotuję do miękkości. W osobnym garnku zalewam kaszę wrzącą wodą ( 3 razy tyle, ile jej objętość), solę, dodaję troszkę oliwy i gotuję  do miękkości.

Do przeznaczonego na zupę garnka z wodą wrzucam pokrojoną marchewkę, seler i pietruszkę oraz mięso i wędzonkę, dodaję sól i resztę przypraw i gotuję do miękkości mięsa. Wtedy wrzucam pokrojone w kostkę ziemniaki .

Gdy ziemniaki są miękkie, wrzucam kapustę z grzybami, dodaję kaszę wraz z wodą, w której się gotowała i gotuję jeszcze chwilę, aż się smaki połączą. Obrane mięso i boczek pokrojony w kostkę dodaję do zupy.

Taki kapuśniak doskonale smakuje nie tylko zimową porą. U nas w domu wszyscy bardzo go lubią, toteż robię go od czasu do czasu, nie zważając na przygody. Gotowanie zupy w kilku garnach na raz wymaga skupienia, a ja jestem dość roztrzepana z natury. Często zdarza mi się, że w ferworze gotowania zrzucę coś na podłogę i tłukę ulubiony talerzyk czy kubek, albo coś od kompletu serwisowego… Zastanawiam się więc nad zastąpieniem płytek podłogowych w kuchni, na których rozpryskują się nawet „nietłukące” naczynia jakimiś panelami. Ostatnio widziałam spory ich wybór na http://www.prodexpol.pl/

Wracając do kapuśniaku – mam też na starym blogu wersję wegańską, z dawnych czasów, gdy Weganka mieszkała jeszcze w domu. Proszę nie zważać na zdjęcie, to było jedno z pierwszych zrobionych telefonem i zamieszczonych samodzielnie na blogu 🙂 Siedem lat temu… Muszę je podmienić i wrzucić przepis i tutaj,  bo  wart jest tego.

Smacznego !

kapuśniak z pęczakiem1

Półgęsek peklowany pieczony w niskiej temperaturze

półgesek3

Jestem z siebie bardzo dumna ! Udało mi się samodzielnie podzielić gęś, oddzielić mięso z piersi tak, by uformować półgęsek i potem zrobić z niego coś pysznego 🙂

Nauczyłam się tego na pierwszych warsztatach z Piotrem Lenartem, kiedy to przygotowywaliśmy potrawy z gęsi kołudzkiej i jagnięciny. Podpatrzyłam, jak się pekluje półgęski przed wędzeniem i postanowiłam to wypróbować. Niestety nie mam dostępu do wędzarni, więc zdecydowałam, że po zapeklowaniu upiekę półgęsek w niskiej temperaturze. By nadać mu smak wędzonki dodałam do pieczenia wędzonego boczku i suskę sechlońską, czyli wędzoną tradycyjnie śliwkę.

PÓŁGĘSEK PEKLOWANY I PIECZONY W NISKIEJ TEMPERATURZE

Piersi gęsie odcięte od kości ze skórą

sól( sporo)

pieprz, czosnek , majeranek, świeży tymianek

gęsi smalec

kawałek wędzonego boczku

kilka wędzonych śliwek

trochę rosołu

Gęś miałam oczywiście kołudzką, prosto z firmowego sklepu, przywiozłam ją , gdy byłam w rodzinnych stronach w okolicach 1 listopada, ważyła około 5 kg. Podzieliłam ją według zasad , które poznałam  na warsztatach . Mięso od piersi oddzieliłam tak, by skóra została cała.

Półgęsek, czyli piersi ze skórą posoliłam obficie ( według zasady łyżka na kilogram mięsa), dodałam do tego kilka pokrojonych ząbków czosnku i wstawiłam w naczyniu do lodówki na dwie doby.

Potem je wymoczyłam, według zasady- ile dni się peklują, tyle godzin trzeba wymoczyć – czyli dwie godziny. Osuszyłam.

Natarłam majerankiem i pieprzem, zwinęłam w rulon i owiązałam sznurkiem. Tu popełniłam mały błąd – zbyt luźno, trzeba to zrobić bardzo ciasno, bo podczas pieczenia mięso mimo wszystko się kurczy.

W starej brytfannie roztopiłam sporo gęsiego smalcu z dodatkiem wędzonego boczku. Najpierw obsmażyłam półgęsek  na rumiano, dodałam śliwki , kilka gałązek świeżego tymianku. Potem podlałam nieco rosołem i wstawiłam do piekarnika na 140 C , przykryty ( moja brytfanna ma przykrywę, która pozwala na gromadzenie się pary).

Piekłam prawie trzy godziny, od czasu do czasu podlewając wytworzonym sosem. Sprawdziłam czy dobry lekko nakłuwając – jak płyn wydobywający się z mięsa był klarowny i przezroczysty, mięso było dobre.

Wystudziłam – jedliśmy go na zimno, jako wędlinę. Wszystkim bardzo smakował a ja bardzo się cieszę, że udało mi się zrobić coś tak pysznego. Mięso było soczyste i o odpowiedniej dla wędliny konsystencji.

Uda i górne części skrzydeł upiekę na Marcina na świateczny obiad, zrobię też nadziewaną szyjkę i pasztet.

Smacznego !

półgesek1

 

 

Kapusta kiszona po alzacku

kapusta garnie1

 

Staram się z każdej podróży przywieźć nowe lokalne przepisy. Nie inaczej jest i teraz, po powrocie z wyprawy kulinarnej do Alzacji. Obowiązkowym zakupem była książka z kulinarnymi przepisami z tego regionu. Jak widać, na okładce jest właśnie sztandarowe danie zarówno aktualnego sezonu jak i  całej krainy.

To właśnie święto kiszonej kapusty obok święta wina było celem naszej wycieczki. O samej uroczystości napiszę innym razem ( czekam na zdjęcia, bo moje się nie udały), na razie podaję przepis na kiszoną garnirowaną kapustę po alzacku . Na zdjęciu poniżej porcja, którą jedliśmy podczas lokalnego święta w miasteczku w pobliżu niemieckiej granicy.

 

kapusta alzacka

KAPUSTA KISZONA GARNIROWANA

Na kilogram kiszonej kapusty :

liść laurowy, ziele angielskie, tymianek, bulion warzywny, kieliszek białego wytrawnego wina

Po kilka kawałków różnych kiełbas ( ja miałam białą i śląską)

wędzony i peklowany boczek

peklowane i ugotowane mięso ( miałam od szynki)

ziemniaki ugotowane w mundurkach

ew. chleb lub bagietka

Kapustę z przyprawami gotujemy w bulionie z dodatkiem białego wina do miękkości. Mięso gotujemy osobno ( peklowane według tego przepisu), kiełbaski lekko podsmażamy. Boczek możemy podgrzać w wywarze z gotowania peklowanego mięsa. Na tym wywarze z dodatkiem soku z gotowanej kiszonej kapusty zrobiłam kujawski biały barszczyk 🙂

W oryginalnym przepisie francuskim są jeszcze pulpety z gęsiego mięsa, ale to na razie zostawiłam sobie na później .

Układamy wszystko jak na załączonym obrazku, dodając nieco ziemniaków pozbawionych mundurków. Francuzi dodają jeszcze chleb, ale oni jedzą chleb prawie do wszystkiego. Jak gościłam przyjaciół z Normandii, to prosili o chleb nawet do naszych tradycyjnych obiadowych dań. Mają zwyczaj wycierania nim reszty smaków z talerzy.

W Alzacji kapusta jest bardzo cienko szatkowana, toteż jedzona jest …jak spaghetti, nawijana na widelec a mięsa i wędliny dojadane są w towarzystwie doskonałych miejscowych musztard.

Wino , którym popijaliśmy to danie i użyte  też do podlania to alzacki riesling, który przywiozłam sobie w towarzystwie innych. Jechaliśmy autobusem i nie miałam takich problemów jak moja znajoma wracająca z podróży samolotem, gdzie wszystko podlegało ścisłej kontroli. Na szczęście mogła zostawić spokojnie auto na parkingu http://modlinparking.pl/lotnisko/

Riesling uszlachetnił proste danie i posmakowało mojej Rodzince. Mnie smakowało i tak, bo bardzo lubię gotowaną kiszoną kapustę jako dodatek do dań mięsnych z ziemniakami. Alzacka wersja jest wyśmienita.

Smacznego !

kapusta garnie

 

 

Dziennikarze degustują jagnięcinę

 

sery koludzkie1

Podczas ostatniego wakacyjnego weekendu wybrałam się znów w Zakole Dolnej Wisły, do uroczego gospodarstwa agroturystycznego Gzinianka , by uczestniczyć w jednej z kolejnych akcji promującej nizinną jagnięcinę. Autor jagnięcej uczty i największy entuzjasta promocji nizinnej jagnięciny , Piotr Lenart gotował tam dla grupy dziennikarzy uczestniczących w projekcie „Poznaj Kujawsko-Pomorskie”.

Na początku goście dostali do spróbowania danie ostatnio opracowane przez Piotra , specjalnie na konkurs na Święto  Baraniny w Ustroniu, gdzie wygrało z podobnym czeskim. Było  nieco w stylu Bizzare Food , jedzonego po ciemku w Dark Restaurant. Tym razem forma jego podania , w potrawce, była elementem zagadki . No, co to ?

 

jaja

Oprócz dań na ciepło były zimne przystawki, autorstwa Pani Ireny z Gzinianki – chleb, smalec, wędliny , pasztet

wedliny gzin

 

Poza tym masło, sery miejscowe i kołudzkie ( owcze), warzywa i owoce prosto z grządki

 

Muszę przyznać, że polskie sery mają się coraz lepiej, prawie każde gospodarstwo agroturystyczne wyrabia swoje – na zdjęciu powyżej ser dojrzewający z Gzinianki i wędzony owczy z Kołudy. O twarogach już nie wspomnę, doskonały z miejscowym miodem jadłam następnego dnia w pobliskim Pachotówku.

Dziełem wspólnym Gzinianki ( ciasto) i Piotra Lenarta ( farsz) były pyszne pierogi z jagnięcym farszem.Jednym z priorytetów w promocji jagnięciny jest zachęcanie do wykorzystania całej tuszki ( ja dzięki temu wygrałam konkurs na jagnięce menu). Stąd oprócz pierogów zupa na jagnięcych kościach, z miejscową kapustą , sezonowymi warzywami i solidnymi kawałkami podsmażonego mięsa .

Oprócz prezentowanej poniżej rolady z combra i pasa mięsa od żeberek ( podawanej tradycyjnie w miętowym sosie) były jeszcze doskonałe gicze i nie mniej smaczna rolada z łopatki.

 

rolada jagnieca

 

O walorach mięsa jagnięcego opowiadał Profesor Bronisław Borys, jak zwykle ciekawie i z pasją , Piotr Lenart uzupełniał praktycznymi informacjami o sposobach jego promocji. Dziennikarze ( z Bydgoszczy , Warszawy i Wrocławia) słuchali i degustowali ze smakiem, robili zdjęcia. To zapewne jedna z atrakcyjniejszych form poznania Kujawsko-Pomorskiego 🙂

Wieczorem zrobiło się chłodno, więc schroniliśmy się na dalsze rozmowy ( na  jedzenie już nikt nie miał siły ni miejsca ) do przytulnego wnętrza Gzinianki. Tu wszyscy docenili domowe nalewki Gospodarza, który okazał się moim „Rodakiem” z rodzinnego kujawskiego miasteczka 🙂

Mam nadzieję, że jagnięca uczta zapadła w pamięć dziennikarzom i będzie im się już  zawsze kojarzyć ze smakami mojego rodzinnego województwa .

toast

Barszcz z papierówek, efekt internetowych pogaduszek :)

barszcz z papierówek2

 

Jak dobrze porozmawiać sobie czasem na tematy kulinarne z prawdziwymi pasjonatami ! Ten barszcz , regionalną potrawę z regionu świętokrzyskiego ugotowałam następnego dnia po tym, jak pochwaliłam się Piotrowi Lenartowi moją obfitością letnich jabłek. Wygląda to co dwa lata jak poniżej, w tym roku jest nieco skromniej :

 

jablonka2

Nie będę się dużo rozpisywać ani podawać przepisu, po prostu przytoczę naszą rozmowę sprzed kilkunastu dni :

 

barszcz1barszcz2

barszcz3barszcz4

 

barszcz5barszcz6

 

barszcz7

 

Nie bałam się i spróbowałam, zrobiłam według przepisu, na maśle. Rodzinka z obawą patrzyła na moje poczynania, ale efekt okazał się bardzo smaczny .

 

barszcz z papierówek1

 

barszcz8

 

Dla mnie to była smakowa rewelacja i kolejne pyszne odkrycie . Bardzo lubię  papierówki i mocno się cieszę każdym nowym przepisem z ich wykorzystaniem.

Uwielbiam też odtwarzać stare przepisy . Ten będzie następną perełką w mojej kolekcji.

Piotr, bardzo dziękuję 🙂 O działaniach autora przepisu można poczytać tutaj .

A na koniec jeszcze cała historia opisana przy zdjęciu na Facebooku, opublikowanym zaraz po zrobieniu barszczu. Klikając w zdjęcie zobaczymy wyraźnie .

Smacznego !

 

 

barszcz 9

Jak wygrałam kulinarną wycieczkę do Francji od Napoleona

napoleon wjazd

Ubiegły weekend miałam bardzo ciekawy i zakończony sukcesem . Wybrałam się do rodzinnego województwa, kujawsko-pomorskiego , w Zakole Dolnej Wisły, na Piknik Napoleoński.  O samym pikniku można poczytać na jego profilu, a ja trafiłam tam zaproszona przez samego Napoleona, który ” w cywilu” jest ekspertem kulinarnym i pasjonatem gotowania i promowania lokalnych produktów.

 

napoleon i mięso

Moja droga do sukcesu była pełna ekstremalnych kulinarnych wyzwań, bo na warsztatach  organizowanych przez Piotra Lenarta gotowania było sporo , w różnych warunkach, ale zawsze z ciekawymi ludźmi i w inspirującej atmosferze.

Tym razem z blogerską pomocą autora Najsmaczniejszy.com.pl ( dzięki za zdjęcia ) i z Kołem Gospodyń z Unisławia uczyłam się efektywnie wykorzystywać mięso z jagnięciny lepiąc pierogi, gotując zupę z lokalnymi produktami ( kapustą i kaszą) i gulasz jagnięcy. Potem była wspólna degustacja w Klubie Magazyn ( piękna restauracja przerobiona ze starego magazynu). Na właścicielu zrobiły wrażenie pierogi z jagnięciną doprawione miętą ( suszoną i roztartą). Mnie najbardziej smakował gulasz z mięsa marynowanego m.in. w soku z cytryny.

gulasz

 

Zdjęcie, jak i część innych, jest autorstwa Profesora Bronisława Borysa, znawcy jagnięciny od strony teoretycznej i praktycznej. Dziękuję , przy okazji też za ciekawe rozmowy.

Następnego dnia działo się w Ostromecku pod Bydgoszczą. Najpierw  trzeba było usmażyć jajecznicę dosłownie dla pułku wojska ( dla Grup rekonstrukcyjnych, wojsk Księstwa warszawskiego i wspierających Konfederatów)

konfederatka

 

 

Smażyliśmy na solonej i wędzonej słoninie by Piotr Lenart, doprawiając po blogersku. Smakowało wszystkim, że hej 🙂

szlachta

Jednocześnie odbywał się konkurs agroturystyk na najlepsze dania z jagnięciny, w którym i ja byłam jednym z jurorów. Wygrała nasz sąsiadka ze stoiska, m.in zjawiskowym w smaku rosołem z jagnięciny z pierożkami, udźcem pieczonym i fantastycznymi dodatkami, m. in konfiturą z jarzębiny.

udziec

Pani Mirka miała też najpiękniejsze stoisko i doskonałe wyczucie marketingowe ( hasło- Jagnięcina na wilczy apetyt 🙂 . Wygrała wyjazd do Alzacji jesienią na Święto Wina i kapusty. Bardzo się z tego ucieszyłam, a dlaczego, to okaże się za chwilę 🙂

wilcza

Wieczorem , po przejeździe pociągiem wojsk napoleońskich do Unisławia ( to była nie lada atrakcja dla innych pasażerów) odbyła się uczta napoleońska.

Na poprzednich warsztatach ogłoszono konkurs na menu na tę ucztę, dla dziennikarzy i blogerów kulinarnych obecnych na imprezach promocyjnych lokalnych kujawsko-pomorskich produktów. Wzięłam w nim udział, nie spodziewając się wiele wobec silnej konkurencji. Moje menu można zobaczyć tutaj. Hasło przewodnie to jagnięcina, produkty lokalne Zakola dolnej Wisły , ja uwzględniłam jeszcze sezonowość.

Z bijącym sercem zasiadłam więc do uczty. Wiedziałam, że dania są zbiorowe, ze wszystkich propozycji, więc nie mogłam po tym odgadnąć. Trudno mi było się skupić na jedzeniu, a zaczęliśmy od półgęska z gęsi kołudzkiej.

półgęsek

Dalej była zupa, nieco inna, niż moja, z kapustą słynną z okolic Unisławia.

Pojawiła się rolada jagnięca z sosem jabłeczno-miętowym, z mojego menu…Napięcie rosło 🙂

rolada

I wreszcie Piotr Napoleon Lenart ogłosił wyniki – Wygrałam, głównie dzięki głosom restauratorów, którzy docenili moją ciężko wypracowaną kalkulację, zgodność dań z lokalnymi produktami i sezonowość. Pojadę do Alzacji na Święto Wina i kapusty !

Spokojnie zabrałam się więc do degustacji deserów na bazie kajmaku i końcowych zakąsek, m.in jagnięcego pasztetu i wędzonego udźca. No, może nie tak spokojnie, bo wszyscy mi gratulowali i częstowali nalewkami lokalnymi, więc nie wszystko zostało sfotografowane.. No, ale występując po nagrodę czułam się, jak na gali Oskarów 🙂 Nawet mowę miałam – podziękowałam Napoleonowi za warsztaty , na których nauczyłam się wiele i za zarażenie mnie pasją do tego pysznego mięsa i lokalnych produktów.

Bo o to w tym wszystkim chodzi – byśmy docenili to, co mamy w pobliżu i nauczyli  z tego się korzystać  ekologicznie i ze smakiem.

werdykt