Archiwa kategorii: Obiady

Rogale marcińskie z miodem

To już kolejne rogale z białym makiem na moim blogu, postanowiłam pokazać ten przepis, bo zrobiłam je nieco inaczej niż poprzednio. Nie są to tradycyjne rogale świętomarcińskie, bo takie, z certyfikatem, zawierają składniki, które wolę zastąpić ulubionymi- przede wszystkim moje są na maśle. Przeglądając najnowsze trendy rogalowe w sieci ( szukałam takich bez okruchów biszkoptowych) , zauważyłam, że do masy makowej można dodać miód zamiast cukru. Akurat niedawno kupiłam lipowy, na targu, od lokalnego pszczelarza i ten wykorzystałam. A zamiast okruchów biszkoptu, dodałam więcej zmielonych orzechów i migdałów. Przez ostatnie kilka lat zapominałam kupić odpowiednio wcześniej biały mak i piekłam rogale z masą orzechową ( takie robi się na 11 listopada na moich rodzinnych Kujawach). Bardzo smakowały moim dzieciom i pomyślałam, że skoro udało mi się na czas kupić biały mak , to dodam więcej orzechów do masy. Rogale marcińskie z miodem wyszły przepyszne, rodzinka oceniła, że to najlepsze , jakie zrobiłam.

ROGALE MARCIŃSKIE Z MIODEM

  • ok. 1/2 kg mąki pszennej
  • 25 g drożdży ( świeżych)
  • szklanka mleka
  • 50 g masła i 150 g do wałkowania
  • 2 łyżki drobnego cukru i szczypta soli
  • 3 jajka ( 2 białka do masy)
  • łyżka nalewki
  • 250 g białego maku
  • 1/2 szklanki mielonych orzechów i migdałów
  • 150 g masy marcepanowej
  • 2 łyżki rodzynek namoczonych w pigwówce
  • 2 łyżki kandyzowanej skórki pomarańczowej
  • jajko do posmarowania
  • lukier cytrynowy
  • posiekane orzechy ( włoskie i laskowe) i migdały do posypania

Mak sparzyłam na noc poprzedniego dnia, zalewając go wrzątkiem na ok 3 cm powyżej powierzchni. Drożdże rozrobiłam z łyżeczką cukru, rozpuściłam w połowie szklanki letniego mleka, posypałam łyżką mąki i odstawiałam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Rodzynki zalałam pigwówką.

W międzyczasie stopiłam masło ( 50 g) i roztrzepałam lekko cukier z jajkiem i dwoma żółtkami. Dwa białka zostawiłam do masy. Do miski wsypałam mąkę, dodałam szczyptę soli , wlałam wyrośnięte drożdże, dodałam mieszając jajka z cukrem, resztę letniego mleka i stopione masło. Wlałam też  łyżeczkę nalewki z pigwy, żeby ciasto lepiej rosło.Wyrabiałam to drewnianą łyżką, aż ciasto odstawało od brzegów miski , przykryłam ściereczką i odstawiłam do wyrośnięcia na około 30 minut, do podwojenia objętości. 

Mak odcedziłam i zmiksowałam dokładnie razem z marcepanem ( miałam baton ze sklepu z niemieckimi słodyczami). Dodałam rozpuszczony miód , odcedzone rodzynki i zmielone orzechy. Na koniec dodałam ubite na sztywno dwa białka i  dokładnie wymieszałam.

Wyrośnięte ciasto wyrzuciłam na omączony blat, rozwałkowałam na grubość ok 2 cm, obłożyłam cienko pokrojonym masłem w kawałkach, złożyłam i rozwałkowałam znowu. Powtórzyłam to jeszcze dwa razy. Potem włożyłam ciasto do lodówki na pół godziny.

Następnie odrywałam fragmenty ciasta i rozwałkowywałam na prostokąty grubości ok centymetra, kroiłam je na podłużne trójkąty, nakładałam farsz i zwijałam rogale. . Układałam je na natłuszczonej blasze i smarowalam rozklóconym z łyką mleka jajkiem. Podrastały ok. 5 min w ciepłym miejscu, zanim trafiły do piekarnika w temperaturze 180 C, na około 25 minut- do zrumienienia.

Ostudzone posmarowałam lukrem zrobionym w ten sposób , tyle, że z cytryną i posypałam posiekanymi orzechami i migdałami.

Wyszły pyszne, faktycznie chyba najlepsze, jakie dotąd zrobiłam. Chociaż przyznam, że pewien duży rogal zrobiony kilka lat temu z okazji koncertu Korteza w listopadzie w Poznaniu też zrobił wrażenie .

Smacznego !

Grzyby z cukinią do makaronu

Zaczął się wysyp grzybów i można cieszyć się ich smakiem w różnych daniach. Na razie trafiłam tylko na maślaki, bo ciekawsze gatunki zapewne zostały zebrane wcześniej przez ranne ptaszki, amatorów grzybobrania. Ja lubię ich smak, część przeznaczyłam do octu a część do obiadowego dania z makaronem. Wprawdzie teraz docenia się nie tylko smak, ale też wartości odżywcze grzybów, niemniej jednak są nadal dość ciężkostrawne i osoby o delikatnych żołądkach powinny na nie uważać. Dlatego specjalnie dla siebie zrobilam lżejszą wersję dodatku do makaronu -grzyby z cukinią. Rośnie mi ona nadal w ogrodzie i wykorzystuję ją na rożne sposoby. Dzięki cukinii danie jest bardziej lekkostrawne i urozmaicone smakowo. Dodałam sporo ziół, w tym świeżych z ogrodu, by podkręcić smak cukinii. A propos ogrodu – pod starymi drzewami, jabłonkami i obok świerków wyrosły mi też grzyby – pieczarki i tzw. „zajączki”, czyli podgrzybki złotawe. Z nich też coś zrobię :

GRZYBY Z CUKINIĄ DO MAKARONU

  • miska maślaków
  • mała cukinia
  • cebula
  • sól, pieprz czarny i ziołowy, papryka wędzona
  • świeży tymianek, cząber, majeranek i natka pietruszki
  • olej do smażenia

Maślaki trzeba dobrze oczyścić i obrać. Zanim je podsmażymy, warto je odgotować kilka minut, by były lżej strawne. Wodę odlewamy, a grzyby odcedzamy i studzimy. Większe kroimy w paski. Podsmażamy na oleju pokrojoną w cienkie plastry lub piórka cebulę, po chwili dodajemy pokrojone grzyby. Gdy się podsmażą , po kilku minutach dodajemy półplasterki cukinii. Mieszamy, by się nie przypaliły, doprawiamy solą i pieprzem, podlewamy wodą, by się poddusiły do miękkości a woda odparowała. Na koniec dorzucamy pokrojone świeże zioła i wędzoną paprykę, chwilę jeszcze zostawiamy na patelni, by grzyby z cukinią przeszły ich smakiem.

Podajemy z ulubionym makaronem ( u mnie to były kokardki), ale z dodatkiem kaszy np. gryczanej takie grzyby na pewno będą też super smakować. Doskonałe jesienne danie, sezonowe i pełne smaku.

Smacznego !

Chłodnik z cukinii i pomidorów

Na pomysł tego chłodnika wpadłam przypadkiem. Mam duży urodzaj cukinii i wykorzystuję ją w kuchni na różne sposoby, bo ją bardzo lubię. Jest doskonałym wypełniaczem do zup-kremów, więc w kiedy miałam troche wywaru z gotowania peklowanego kurczaka , zrobiłam na jego bazie zupę -krem z cukinii z pomidorami i dużą ilością ziół. Jak zwykle w sezonie jabłkowm, dla orzeźwienia smaku dodałam jedną dorodną papierówkę. Zupę na obiad zjedliśmy lekko przestudzoną z grzankami a resztę schowałam do lodówki. Przypadkiem spróbowałam jej na zimno i smak wydał mi się podobny do gazpacho. Stwierdziłam, że cukinia to może nawet lepszy wypełniacz chlodnika, niż chleb a do ziół dorzuciłam też nieco mięty i to dzięki niej chłodnik z cukinii z pomidorami uzyskał niezwykłą świeżość. Papierówka też na pewno zrobiła swoje. Teraz, w czasie upałów powtórzyłam tę zupę od razu w formie chłodnika i doskonale zdała egzamin jako obiad na gorący dzień.

CHŁODNIK Z CUKINII I POMIDORÓW

  • Średnia młoda cukinia
  • 3-4 mięsiste pomidory ( i pocjonalnie kilka suszonych z zalewy)
  • czerwona papryka
  • mała marchewka i kawałek pora ( opcjonalnie)
  • jedni kwaskowe jabłko
  • bulion warzywny, rosół lub trochę oliwy
  • świeża bazylia, oregano, tymianek, pietruszka i mięta
  • sól, pieprz, papryka wędzona

Jeżeli wykorzystujemy bulion lub rosół, dodajemy obrane i pokrojone warzywa bezpośrednio do garnka , jeśli nie, to możemy lekko podsmazyć warzywa na oliwie, dolać wody i gotować dalej . Pomidory przed dodaniem do zupy możemy po nacięciu u góry sparzyć i obrać ze skórki, ale zazwyczaj w czasie gotowania skórka z nich odchodzi i łatwo ją wyłowić. Jesli dodajemy suszone pomidory, możemy dolać trochę zalewy od nich.

Gdy warzywa będą już miękkie, solimy je, dorzucamy świeże zioła , pieprz i paprykę wędzoną , wyłączamy palnik i przykrywamy na chwilę , by zupa nabrała aromatu. Po przestudzeniu miksujemy dokładnie na gładko , studzimy do temperatury pokojowej a potem wstawiamy do lodówki. Możemy podać ze świeżym ogórkiem pokrojonym w kostkę , ewentualnie z dodatkiem świeżej papryki, by chłodnik miał element chrupiący.

Chłodnik z cukinii z pomidorami i dużą ilością ziół to doskonały pomysł na wykorzystanie urodzaju cukinii ( tego lata rośnie pięknie) i letni obiad na upały. Mnie bardzij smakował, niż gazpacho, mimo, że składniki trzeba najpierw ugotować a potem ostudzić.

Smacznego !

Nogi kaczki z jabłkami

W tym roku znowu mam wysyp papierówek i dodaję je do różnych dań – tych na słodko i na wytrawnie. Na ostatnią niedzielę zrobiłam swoją wersję polskiego klasyka – nogi kaczki z jabłkami. Czasy, kiedy robiłam całą kaczkę skończyły się wraz z wyprowadzką dzieci z domu , jednak klasyk musi być. Jest za gorąco, by odpalać piekarnik, więc skorzystałam z patelni, na której udusiłam podzielone na kawałki nogi kaczki we własnym tłuszczu ( czyli konfItowałam), pod koniec odlewając tłuszcz i dodając jabłka – oczywiście papierówki. Teraz są już bardzo dojrzałe i słodkie , ale nadal mają kwaskowy posmak, który doskonale pasuje do mięsa. Oprócz majeranku ( świeżego) , dorzuciłam nieco mięty by dodać daniu świeżości.

NOGI KACZKI Z JABŁKAMI

  • nogi kaczki ( u mnie podzielone)
  • sól, pieprz, majeranek świeży i mięta, czosnek granulowany
  • łyżka sosu sojowego jasnego
  • kilka jabłek ( u mnie papierówki)
  • bulion lub woda do podlania

Z boku nóg odcinamy kawałki tłuszczu i wytapiamy go na średniej mocy palnika na patelni. W międzyczasie przyprawiamy mięso kaczki solą, pieprzem i czosnkiem ( ja dałam granulowany). Kładziemy nogi na wytopiony tłuszcz i smażymy najpierw na rumiano z obu stron a potem pozwalamy im się konfitować pod przykryciem we własnym tłuszczu , od czasu do czasu przewracając. Gdy już są prawie miękkie, odlewamy większość tłuszczu i polewamy nogi kaczki sosem sojowym. Dorzucamy obrane i pokrojone jabłka, dodajemy świeży majeranek i miętę, podlewamy niedużą ilością bulionu lub wody. Dusimy pod przykryciem , aż jabłka będą miękkie.

Podajemy z ziemniakami, kaszą lub po poznansku, z pyzami drożdżowymi. Ja zrobiłam jako świeży dodatek sałatkę z ogórków z miętą, z dodatkiem …oczywiście papierówki ( na dolnym zdjęciu). Danie wyszło pyszne, papierówki powoli się kończą, ale chyba zrobię jeszcze jakieś mięso z ich dodatkiem, bo uwielbiam takie połączenia.

Smacznego !

Zupa szparagowa z porem

Sezona na szparagi w tym roku przyszedł wcześniej niż zwykle i cieszę się nimi już od początku maja. Na blogu mam już dużo przespisów ze szparagami w roli głównej, jednak ciągle wymyślam coś nowego. Mieszkam w Wielkopolsce, to szparagowe zagłębie i mogę je kupować na straganach bezpośrednio od producentów, świeże, dowożone z pola co kilka godzin. Zupa szparagowa z porem powstała z białych, grubych szparagów , białych warzyw i jasnej części pora. Miksuję wszystko , zostawiając główki szparagów do zjedzenia wraz z zupą a dla gęstości i aksamitnej konsystencji dodaję 1-2 ziemniaki.

ZUPA SZPARAGOWA Z POREM

  • pęczek białych, grubych szparagów
  • piertuszka i pół selera
  • opcjonalnie- mała kalarepa
  • duży por bez zielonych końcówek
  • 1-2 ziemniaki
  • sól, biały pieprz, tymianek
  • koperek do posypania
  • troszkę oleju do podsmażenia warzyw

Szparagi odłamujemy od końcówek tam, gdzie same na to pozwolą i obieramy cienko. Kroimy na nieduże kawałki, główki na razie zostawiamy. Z pora odcinamy tylko zielone liście, jasnozieloną część też wykorzystujemy. Myjemy dokładnie i kroimy na kawałki. Osuszamy i podsmażamy w garnku na niedużej ilości oleju. Dorzucamy obrane i pokrojone warzywa ( pietruszkę,seler i ewentualnie kalarepę), zalewamy wodą ( 4-5 szklanek) , po chwili dorzucamy przygotowane szparagi ( bez główek) i gotujemy kilkanaście minut. Na koniec dorzucamy obrane i pokrojone w kostkę ziemniaki i główki szparagów. Gdy wszystko będzie miękkie, wyjmujemy główki , by je podać osobno, solimy zupę i doprawiamy białym pieprzem. Miksujemy. Podajemy posypaną koperkiem i z główkami szparagów. Pasuje do niej bagietka, ale kto dba o linię, może się bez niej obejść. To kolejna propozycja pysznej sezonowej zupy – cieszmy się szparagami , póki są i jedzmy je na różne sposoby.

Smacznego !

Polędwiczki ze smardzami

Smardze to bardzo smaczne grzyby, doceniane kulinarnie już od dawna. Ja cieszę się nimi co dwa lata, bo wtedy pojawiają się u mnie w ogrodzie pod starą papierówką , mogę je więc zrywać i zajadać bez obawy, że niszczę gatunki chronione. Można je zbierać tylko w określonych miejscach, ogrody do takich należą. Ciekawi mnie, dlaczego pojawiają się akurat w te lata, kiedy jabłek na drzewie jest bardzo mało . W tym roku, kiedy zapowiada się ich wysyp ( drzewa kwitną bardzo intensywnie , pszczoły latają i zapylają) szukałam bezskutecznie tych smacznych grzybów. Mam jednak w zasobach zdjęciowych danie sprzed roku – polędwiczki ze smardzami. Nie wyrasta ich wiele – 2-3 w kilku rzutach, traktuję więc moje ogrodowe smardze jak luksusowy dodatek. Pokazywałam już jajecznicę ze smardzami , teraz wykorzystałam je jako dodatek do mięsa. Taka ilość nie wystarcza np. na „smorze faszerowane”, na które znalazłam przepis na profilu Kuchnia staropolska , ale duszone z cebulą razem z mięsem doskonale będą smakować. Poniżej zdjęcie tych trzech smardzów, które znalazlam w ogrodzie i przyrządziłam z plędwiczkami wieprzowymi :

POLĘDWICZKI DUSZONE ZE SMARDZAMI

  • kawałek polędwicy wieprzowej
  • średnia cebula
  • 2-3 smardze ( zebrane w dozwolonych miejscach, nie objętych ochroną)
  • sól, pieprz , majeranek, tymianek
  • tłuszcz do smażenia ( miałam z kaczki)

Większości grzybów przed duszeniem się nie myje, tylko czyści na sucho. Ze smardzami nie możemy tego robić, bo są bardzo pofałdowane i musimy je dobrze ( ale ostrożnie) wypłukać a potem osuszyć. W programie o kuchni francuskiej z Julie Andrieu podpatrzyłam, że kucharze odzyskują wodę z płukania smardzów , przecedzając ją przez gęste sitko wyłożone płótnem, by pozbyć się zanieczyszczeń a zachować cenny smak. Wykorzystałam ten patent, krojąc najpierw smardze w plastry.

Polędwiczki pokroiłam na grube plastry, doprawiłam solą, pieprzem i ziołami. Podsmażyłam na patelni z mocno rozgrzanym tłuszczem ( może być masło) po kilka minut z obu stron. Zmniejszyłam moc palnika, dodałam pokrojoną cebulę , podsmażyłam chwilę i dorzuciłam pokrojone, umyte i wysuszone na papierowym ręczniku smardze. Smażyłam chwilę, podlałam odzyskanym smakiem z grzybów i dusiłam pod pokrywką około 15 minut, aż mięso było miękkie. Można do takiego sosu dodać śmietany, ja wolałam naturalne smaki. Polędwiczki ze smardzami podałam z sałatą lodową w winegrecie i kaszą bulgur polaną sosem. Smakowały wyśmienicie, smardze są bardzo aromatyczne i nawet niewielka ich ilość , dodana w odpowiedni sposób podkreśla wartość smakową każdego dania.

W tym roku muszę obejśc się smakiem – za to będę miała mnóstwo papierówek latem. A za rok , mam nadzieję, ich brak wynagrodzi mi obecnośc smardzów pod jabłonką i wymyślę jakieś nowe ekstra danie.

Smacznego !

Makaron szpinakowy z serami i mięsem

Zrobiło się cieplej i mam ochotę na wiosenne już dania. Luty w tym roku jest wyjątkowo ciepły i można jeść mniej kalorycznie, zamiast zawiesistego sosu do zielonego, szpinakowego makaronu zrobiłam mięso mielone z kurczaka podsmażone z porem i pieczarkami, podlane bulionem warzywnym. By danie było ciekawsze , dorzuciłam kawałki różnych serów, przy okazji robiąc porządek w lodówce i pozbywając się ich resztek. Makaron szpinakowy z serami i mięsem to proste i szybkie danie na obiad , odpowiednie na przyjemne pogodowo dni niespodziewanej lutowej wiosny. Bazę dania – zielony makaron można kupić bez problemów a dodatki warto dobrać z tego, co mamy w lodówce , tak, by danie bylo lekkie i niezbyt kaloryczne.

MAKARON SZPINAKOWY Z SERAMI I MIĘSEM

  • pół opakowania makaronu szpinakowego ( miałam tagiatelle)
  • 250 g mięsa mielonego z kurczaka
  • 1/3 pora ( jasnozielona część )
  • ok. 200 g pieczarek ( miałam brązowe)
  • kawałki różnych serów ( u mnie feta i koryciński)
  • sól, pieprz, zioła prowansalskie, czosnek niedźwiedzi suszony
  • 1/2 szklanki bulionu warzywnego ( dowolnie)
  • olej do smażenia

Makaron gotujemy wedlug przepisu na opakowaniu, ale 2-3 minuty krócej, by wyszedł al dente. Na patelni rozgrzewamy olej i podsmażamy mielone mięso z kurczaka, dorzucając pokrojonego w plasterki pora. Pieczarki kroimy na cienkie plasterki i dorzucamy po chwili, by się podsmażyły razem z mięsem i porem. Podlewamy wszystko bulionem warzywnym albo wodą od gtowania makaronu i dusimy pod przykryciem aż wszystko zmięknie. Doprawiamy solą i pieprzem. Możemy gotować jednocześnie – wstawić makaron i w tym czasie przygotować mięso z warzywami na patelni, zajmie to podobną ilość czasu i makaron szpinakowy z mięsem będzie szybko zrobiony.

Ugotowany makaron wykładamy na talerze , polewamy mięsno-warzywnym sosem, posypujemy serami pokruszonymi na kawałki i ziołami, możemy na koniec dodać też pieprz z młynka. Prosty i smaczny wiosenny obiad gotowy.

Smacznego !

Burger z gęsią piersią

burger z gęsią piersią

W okolicy 11 listopada, na Marcina robię nie tylko rogale, ale staram się, by tradycyjnie na obiad była gęsina. Nie piekę gęsi w całości, tylko dzielę ją na części. Nogi i górne części skrzydeł konfituję w gęsim tłuszczu , części korpusu wykorzystuję do rosołu i potem albo do pierogów albo do pasztetu z dodatkiem podrobów. Piersi gęsi smażę osobno i potem dopiekam je w niskiej temperaturze. Jemy je pokrojone w plastry , z sosem lub jako wędlinę. Ostatnio spontanicznie postanowiłam zrobić burger z gęsią piersią. Nie miałam specjalnych bułek, więc wykorzystałam zwykłe kajzerki, ale reszta składników burgera była tak dobra, że nikt się tej bułki nie czepiał 😉 Ser do burgera był od lokalnego dostawcy, solony z orzechami na bazie wiejskiego twarogu. Jako dodatek wykorzystałam też modrą kapustę , którą zrobiłam do konfitowanych gęsich nóg. Mieszanka sałat w lekkim winegrecie dopełniła całości.

BURGER Z GĘSIĄ PIERSIĄ

  • wolno pieczona pierś gęsi
  • Modra kapusta
  • Plastry wyrazistego sera
  • mieszanka sałat
  • ocet jabłkowy , olej rzepakowy tłoczony na zimno
  • sól, pieprz, zioła prowansalskie
  • bułki

Pierś gęsi doprawioną solą, pieprzem, czosnkiem i szałwią smażymy najpierw od zimnej patelni, by tłuszcz się wytopił, kilka minut, potem tyle samo z drugiej strony. Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 160 C na około godzinę, polewając wytworzonym sosem i kontrolując jej miękkość. Studzimy lekko i kroimy na plastry.

Na połowie rozkrojonej, podgrzanej bułki układamy ciepłą modrą kapustę i pokrojone plastry gęsiej piersi. Drugą polowę bułki podgrzewamy wraz z serem, który powinien się lekko stopić . Mieszankę sałat doprawiamy octem jabłkowym i dobrym olejem, ziołami prowansalskimi , solą i pieprzem i kładziemy na serze. Składamy burger i zajadamy ciesząc się tradycyjnymi smakami podanymi w nietypowy sposób.
Robiłam już kiedyś podobny burger z modrą kapustą – była to kaczka szarpana w pyzie. Ten burger z gęsią piersią cieszył się nie mniejszym powodzeniem.

Smacznego !

Krem z dyni z serami

krem z dyni z serami

Dynie, które mi urosły w tym roku w ogrodzie dostarczyły mi surowca do wielu dań. Ta największa ważyła 14 kg i była przepyszna . Najbardziej smakowała nam pieczona , ale kawałki, które gotowałam sobie na parze z innymi warzywami też były smaczne. Martwiłam się jak ją dam radę przerobić , ale sporą część zabrała córka, bo z pieczonej w piekarniku robiła różne pyszności. Ja oczywiście musiałam zrobić kremową zupę – i to niejedną, z tym, że część takich zup już pokazywałam na blogu. Ta jednak, krem z dyni z serami, zrobiona była nieco inaczej – na rosole z gęsi, z dodatkiem wolno pieczonych pomidorów ( które też zrobiłam w tym roku) . Na dodatek podałam ją ze słonymi , wyrazistymi serami – fetą i suszonym twarogiem, co mocno ożywiło jej smak i świeżą bazylią.

KREM Z DYNI Z SERAMI

  • ok. kilograma pieczonej dyni
  • szklanka rosołu ( miałam z gęsi) lub bulionu warzywnego
  • 2 marchewki
  • 3 pomidory wolno pieczone z zamrażalnika
  • jasnozielona część pora
  • sól, pieprz, papryka wędzona słodka i ostra, gałka muszkatołowa
  • suszony tymianek
  • kawałki słonych serów do posypania ( feta, korycińskie, twaróg suszony )

Dynię piekę zwykle gdy mam rozgrzany piekarnik, przy okazji robienia ciasta czy dań obiadowych. Gdy jednak potrzebuję pieczonej, to odpalam piekarnik i specjalnie dla niej. Skrapiam ją oliwą i posypuję ziołami, czasem jakąś mieszanką, np. do ziemniaków. Wkladam do rozgrzanego do 180-200 C piekarnika na około 20 minut, sprawdzam czy miękka. Część takiej dyni miksuję na puree, studzę i wkładam w pojemnikach do zamrażalnika do zup na zimę.

Do garnka z resztą rosołu dodaję jeszcze 2-3 szklanki wody, marchewki , pora i pieczone pomidory z zamrażalnika. Dodają one sporo smaku, więc przypraw nie trzeba tak wiele. Gotuję do miękkości warzyw, pod koniec dodaję pieczoną dynię. Miksuję na gładką masę, doprawiam tymiankiem, pieprzem, paprykami i niewielką ilością gałki muszkatołowej.

Na talerzu posypuję drobno pokruszonymi słonymi serami i świeżą bazylią . Bardzo to wszystko do siebie pasuje , kremowy i ożywiony przyprawami smak zupy zyskuje w połączeniu z wyrazistymi serami.

Smacznego !

Makaron z pieczoną dynią i serem

makaron z pieczoną dynią i serem

W tym roku posiałam w ogrodzie nie tylko cukinie, ale też patisony i dynie. Rok był łaskawy dla naszej piaszczystej gleby, bo latem sporo padało. Wyrosło mi sporo różnych dyń , więc wykorzystuję je na różne sposoby. Kilka razy jedliśmy już zupę dyniową ( podkręconą ostrymi przyprawami i suszonymi pomidorami), robiłam też ciasta z dodatkiem dyni. Jesienią lubimy też bardzo pieczone warzywa i dynia zawsze jest ich królową . Oto największa, jaką udało nam się wyhodować – odcięta kilka dni temu przed pierwszymi przymrozkami, o średnicy około pół metra.

Kiedyś tych warzyw zostało z kolacji i następnego dnia zrobiłam makaron z pieczoną dynią i serem, dodając też pieczone pieczarki, bakłażana i patisona . Sery były różne a danie wykończyłam świeżymi listkami bazylii i kolorowym pieprzem, polewając na końcu olejem rzepakowym tloczonym na zimno. Wyszło pyszne jesienne danie, proste i szybkie w wykonaniu.

MAKARON Z PIECZONĄ DYNIĄ I SERAMI

  • makaron ugotowany według przepisu ( miałam kolanka)
  • Warzywa upieczone w piekarniku z ziołami i oliwą : dynia, patison, bakłażan, pieczarki
  • kawałki różnych serów – miałam twaróg, goudę i sery grądzkie
  • sól, pieprz kolorowy, papryka wędzona
  • świeża bazylia i natka pietruszki

Makaron gotujemy według przepisu , najlepiej al dente. Warzywa pieczemy w piekarniku z oliwą i ziołami, pokrojone na mniej więcej równe kawałki . Do makaronu kroimy je na drobniejsze kawałki . Mieszamy je razem , dodawając nieco oliwy od ich pieczenia, jeśli została na blasze.

Na talerzach układamy porcje makaronu, dorzucamy warzywa i mieszamy . Dodajemy kawałki serów, póki gorące – dzięki temu część z nich lekko się stopi. Posypujemy solą , pieprzem kolorowym z młynka i papryką , najlepiej wędzoną , słodką , możemy też dodać nieco ostrej. Na koniec dodajemy świeże zioła – bazylię, natkę pietruszki, może też być i tymianek czy rozmaryn. Jeśli oliwy od pieczenia warzyw było niewiele, możemy polać danie dobrym olejem tłoczonym na zimno ( ja miałam rzepakowy) albo i oliwą. Mamy proste i pyszne danie ze smakami jesieni. Jeśli nie robimy wcześniej pieczonych warzyw , możemy potrzebną do makaronu ilość przygotować na patelni grillowej, będzie równie smacznie a dla amatorów grillowych smaków nawet i lepiej.

Smacznego !