Archiwa kategorii: kulinarne koty

Kulinarne koty – Tequlilla Magdy z Kulinarnej Piniaty

kot magdy5

 

Magdę z bloga Kulinarna piniata poznałam na warsztatach kulinarnych w Warszawie. Widujemy się właśnie na warsztatach od czasu do czasu. Na blogu Magdy oprócz przepisów z pięknymi zdjęciami można też zobaczyć recenzje restauracji i książek kulinarnych a czasem i kuchennego sprzętu . Magda ma małą córeczkę a od półtora roku zaobserwowałam u niej zdjęcia ślicznej koteczki i właśnie dzisiaj ją prezentuje :

 

Jak kot pojawił się w Twoim życiu?

Moim marzeniem już z dzieciństwa było posiadanie kota. Jednak w naszym rodzinnym domu zawsze były psy, które nie do końca dogadywały się z kotami. Posiadanie miauczącego towarzysza musiałam więc odłożyć do momentu aż dorobię się własnego mieszkania. Gdy już się totalnie usamodzielniłam pojawił się kolejny problem – mąż, totalny przeciwnik kotów. Myślę, że ze 3 lata zajęło mi przekonanie go, że koty są lepsze od psów. Miliony argumentów, szantaży, gróźb i próśb i… udało się!  Zgodził się. Zaczęłam więc szukać tego wymarzonego „egzemplarza”.

Moje wymagania były proste dachowiec, kotka, max 5 tygodni, oswojona z człowiekiem. Reszta – obojętna. Możecie mi uwierzyć jak ciężko w Warszawie znaleźć takiego kota?! Jest ogromna ilość domów tymczasowych, fundacji i schronisk. I gucio! Nie było. Albo kotki starsze, albo przekonywano mnie, że wolę kocura (!!!). Jedna pani próbowała mi wcisnąć na siłę dwa roczne kocury mówiąc, że to kotki-bliźniaczki. Nastawiłam się bardzo negatywnie ale trwałam w postanowieniu, że zdania nie zmienię tylko muszę bardziej poszukać. W końcu udało mi się znaleźć dom tymczasowy i kotkę, wydawałoby się idealną. Niestety był to kociak po przejściach i w naszym domu nie mógł się zaaklimatyzować (córka miała wtedy 2 lata a kotka bardzo źle reagowała na jej płacz). Musieliśmy ją oddać. Już myślałam, że po prostu kot nie jest mi pisany.

Coś mnie jednak tknęło i postanowiłam poszukać w najmniej wiarygodnym miejscu – w internecie na portalu aukcyjnym. W ciągu godziny znalazłam ogłoszenie od Pana spod Warszawy, który miał kłopot (właściwie 5 kłopotów). Telefon i milion pięćset pytań z mojej strony. Wypytałam o wszystko. DOSŁOWNIE! Facet miał mnie tak dość, że zaproponował przywóz tego kota do mnie do domu a jak mi się nie spodoba to zabierze ją z powrotem.

I tak oto w domu pojawiła się TEQUILLA. Śliczna, oswojona, ledwie 5-tygodniowa, malusieńka kuleczka. Totalnie zrelaksowana (zero stresu chociażby podczas podróży). Jak zobaczyła Natalię (rozemocjonowaną i piszczącą dwulatkę) to po prostu chciała się z nią bawić. I tak jest do tej pory.

kot magdy4

 

 

 

Co w nim lubisz najbardziej?

Teq jest totalnie zrelaksowanym kotem. Nie ma typowego kociego charakteru. Nie jest złośliwa ani zawistna. W tydzień pojęła po co w pokoju stoi kuweta. Nie wchodzi na stół ani na blaty w kuchni. Drapie tylko drapak i nie je mi kwiatków (chociaż próbowała). Od samego początku przesypia całą noc a aktywna jest w dzień. Ostatnio nawet dała się wykąpać i obciąć pazury bez większej awantury. Ma więcej psich cech niż kocich. Nawet czeka pod drzwiami o odpowiednich porach i wita w drzwiach gości. Idealnie więc wpasowała się w nasze życie i dom – za to lubię ją najbardziej.

 

kot magdy3

 

Kot w kuchni.

Teq wie, że nie wolno jej łazić po blatach i tego nie robi. Nie kradnie również z talerzy naszego jedzenia. Po prostu nie umie go jeść. Nigdy nie było z tym problemu i nawet nie było potrzeby żeby ją tresować pod tym kątem. Towarzyszy mi gdy gotuję. Kładzie się wtedy na swoim posłaniu na parapecie i zwykle śpi. Chociaż parę razy zdarzyło się, że słuchała co do niej mówię. Zawsze towarzyszy mi gdy robię zdjęcia. Jak tylko rozkładam stół i lampy do fotografowania pojawia się nie wiadomo skąd i siada na samym środku. I czeka. Lubi też szafkę z materiałami i ściereczkami do zdjęć. Jak tylko zapomnę zamknąć drzwiczki od razu tam wchodzi. Kiedyś szukaliśmy jej po całym domu i okazało się, że nie zauważyłam i zamknęłam ją w środku. Musiała się porządnie wyspać bo nawet nie miauczała.

 

Co jada Twój kot?

Jako zootechnik wyznaję zasadę „im lepsze jedzenie, tym mniej wizyt u weterynarza”. Od samego początku jadła tylko i wyłącznie suchą karmę najlepszych firm (wcale nie najdroższą). Jestem na bieżąco jeżeli chodzi o jakość karm dostępnych na naszym rynku. Śledzę fora internetowe i zasięgam opinii weterynarzy. Serio! Czytam również etykiety i skład przed każdorazowym zakupem. Mam na tym punkcie prawdziwego hopla. Nigdy nie jadła nic z naszego talerza. Czasem dostaje saszetki z mokrą karmą (przy wzmożonym linieniu) i pastę ułatwiającą wydalanie kłaczków. To nasz największy problem bo chociaż to kot krótkowłosy to jej sierść jest tak gęsta, że nie da się zobaczyć nawet milimetra skóry po jej rozgarnięciu.

 

kot magdy1

 

Najzabawniejsza historia

Gdy ją wysterylizowaliśmy musiała chodzić w takim specjalnym kubraku. Z kliniki odebraliśmy ją jeszcze śpiącą i wybudzała się w domu. To normalne, że kot z narkozy wybudza się stopniowo i początkowo pełza lub nie rusza się wcale. Ona jednak nie wstawała na nogi dobre kilka godzin. Nie spałam całą noc i wyobrażałam sobie najczarniejsze scenariusze jakie tylko są możliwe. Następnego dnia zadzwoniłam do weterynarza już z samego rana. Nie stwierdził nic niepokojącego, doradził tylko aby poluzować jej ten kubrak bo może jest zbyt ciasny. Gdy tylko rozwiązałam jedną tasiemkę kot dostał „mocy”. W ciągu sekundy z biednego, sparaliżowanego kotka zmieniła się w diabełka, który jednym susem rozdarł kubrak i stanął obok niego. Oczywiście nie dała się złapać, weszła na szafę (2 minuty wcześniej ruszała jedynie głową) i wylizała sobie szwy. Zeszła dopiero jak całkowicie skończyła toaletę, bardzo zadowolona z siebie. Naprawiłam kubrak i ponownie go jej założyłam. Kot znowu stracił czucie w nogach. Mąż się ze mnie strasznie śmiał, że tak strasznie w to uwierzyłam a to tylko koci foch. Zachowywała się wtedy tak przez cały tydzień. Gdy miała na sobie kubrak – kot chory (nie je, nie pije i nie chodzi). Bez kubraka natychmiast zdrowiała – rzucała się na miskę z karmą, bawiła piłeczką i korzystała z drapaka. Do tej pory zresztą jak tylko zakładam jej szelki na spacer traci zdolności chodzenia.

 

Obecnie Tequilla ma prawie 1,5 roku. Nie wyobrażam sobie życia bez niej i mogę śmiało stwierdzić, że jest pełnoprawnym członkiem naszej rodziny.

Cały cykl Kulinarne koty można zobaczyć tutaj .

Dziękuję za rozmowę 🙂

kot magdy2

 

 

Kulinarne koty- Nuki i Frida z Grażyna gotuje

nuki1

Dziś nadeszła pora na moje koty – wczoraj Nuki, ten bardziej „mój” miał siódme urodziny. Mieszka u nas ze swoją mamą Fridą.

frida ogórki

Koty u mnie swobodnie poruszają się po terenie domu, ogrodu i sąsiednich posesji. Przyjmują tez kocich gości, nie wszystkich – muszą sobie jakoś na to zasłużyć. Frida raczej przegania intruzów,   inaczej  Nuki – widać, że zawiera prawdziwe przyjaźnie. Kiedyś przyłapaliśmy go, jak jednego ze swoich kumpli oprowadzał po domu i pokazywał mu piętro. Ale ulubionym miejscem kocich spotkań jest u nas trawa pod krzakiem bzu :

nuki z rudym

Ale, jak każdy z moich gości, wrócę do  początku :

Jak kot pojawił się w twoim życiu ?

Wszystko zaczęło się z Zajączkowie, uroczej wiosce nad jeziorem, gdzie dawno temu byłam na wczasach z pierwszym dzieckiem, oczekując narodzin drugiego. Poszliśmy z córcią na wieczorny spacer w pobliże lasu i na jej pytanie, czy w Zajączkowie są zajączki , wkręcając ją pokazaliśmy  szarego kota pomykającego nieopodal.

Osiem lat temu mąż z córką przejeżdżał autem przez Zajączkowo i zobaczył przy drodze pałętające się dwa małe czarne kotki z białymi plamkami. W drodze powrotnej  nadal były, wyglądały na opuszczone i samotne. Akurat niedawno mąż rozmawiał ze znajomym, że chciałby czarnego kota z białymi plamkami. Moje córki kota chciały od zawsze, ale ja się nie zgadzałam, bo …bałam się kotów ! Zapadła szybka decyzja – zabieramy je ! Najpierw zostały schowane w duże koperty po dokumentach, potem w kartonik od pani z wiejskiego sklepu.

Ja byłam w szoku jak je zobaczyłam, ale nie chciałam robić przykrości dzieciom. U nas została kotka z białym „bikini”, nazwane przez młodszą córcię Fridą, kot Albert z białą plamką pod szyją powędrował do znajomego , też do domu z ogrodem.

frida kominek

Fridę ledwo tolerowałam, karmiłam ją, czasem pogłaskałam. Postanowiliśmy pozwolić jej raz mieć dzieci przed wysterylizowaniem, urodziła trójkę . Pierwszy , czarny z białym krawacikiem jak jej brat,  dostał imię indyjskiego boga ciemności Nuk,  zmienione potem na Nuki. Jego siostry miały białe plamki – Bikusia jak mama a Skarpecia – skarpetki, pyszczek i wąsy. Po czasie karmienia ( oj, zakocony był dom 🙂 siostrzyczki Nuka powędrowały do znajomych na wieś a on sam miał wraz ze starszą córką miał zamieszkać na jej stancji w Poznaniu.

nuki młody1

Ale córka pojechała na stypendium do Hiszpanii i Nuki został z nami w domu. Ja zmagałam się wtedy z czarną depresją i nienawidziłam siebie za własną bezsilność. Nuki to wyczuł i postanowił mi pomóc. Kiedy leżałam z rozłożoną książką kładł się na niej i domagał się, by go głaskać. Bawił się też jak mały psiak – uwielbiał biegać za rzuconą mu żelową kulką , albo nawet papierową, dryblował nią zabawnie niczym wytrawny piłkarz i w końcu przynosił mi ją rzucając na kolana i domagając się, by mu rzucić ponownie 🙂 zmuszał mnie do aktywności i po pół roku doszłam zupełnie do siebie. Zaserwował mi prawdziwą felinoterapię i dlatego czasem uchodzą mu na sucho te czy inne wybryki, bo wszyscy doceniają jego istotny wkład w moje dobre samopoczucie.

nuki w liściach

Co w nim lubisz najbardziej ?

U Nuka cenię jego kontaktowość , daje się przytulać, gada dużo po kociemu, zwłaszcza jak wraca z nocnych wypraw. Przybiega też czasem na zawołanie, tak, że nie bardzo typowy z niego kot. Bardzo lubię jego towarzystwo gdy jestem sama w domu, bo na prawdę , jest z kim pogadać 🙂  Ma też koci „szósty zmysł ” – gdy leżałam ze złamaną nogą zeszłej zimy , kładł się obok i mruczał a czytałam w kilku źródłach, że kocie mruczenie wydziela ultradźwięki o leczniczej częstotliwości.

nuki leczy1

Frida za to po kobiecemu wyczuwa moje niepewne nastroje, wtedy kładzie się obok mnie w pocieszającej pozie. Zazwyczaj ona towarzyszy moim dzieciom , rezyduje na ogól na piętrze domu, Nuki opanował parter i naszą sypialnię 🙂 Wprawdzie mnie okazuje największą miłość , ale to mojej młodszej córce pozwala na wszystko, nawet na wspólne leżenie na huśtawce 🙂

nuki z Julią1

Kot w kuchni

Moje koty interesują się moimi poczynaniami w kuchni zazwyczaj , gdy kroję surowe mięso. Wątróbka wywołuje największe zainteresowanie, dostają swoje porcje na surowo od czasu do czasu. Ale i zapach świeżo upieczonego ciasta przywołuje je pod piekarnik . Nuki to łasuch i gdy zajadam ciasto , to muszę go poczęstować krusząc sobie na rękę. Lubi sernik i drożdżowy, a ciasta z polewą czekoladową muszę pilnować, bo czasem polewa znika w tajemniczy sposób 🙂

Za to obydwa koty wykazują zainteresowanie podczas robienia zdjęć na bloga. Fridę muszę często przeganiać z serwetki na zdjęciowym stanowisku ;

frida na serwetce

Nuka zaś wypraszam z jego ulubionej huśtawki, bo jej faktura to dobre tło i stanowisko na powietrzu :

frida makaron

Co jada twój kot ?

Zazwyczaj jedzą karmę dla kotów sterylizowanych,  z puszek lub saszetek, sporadycznie suchą. Ale obydwa interesują się ludzkim jedzeniem, przy nieuwadze Frida potrafi łapką wyjmować chipsy z otwartej torebki albo płatki z miseczki z mlekiem 🙂

frida płatki1

Oczywiście są pierwszymi 'stołownikami” gdy rozpalamy grill a i potem interesują się tym, co na ogrodowym stole 🙂

nuki za stołem

Najzabawniejsza historia

Powszechną wesołość wywołuje Nuki na ogrodowej huśtawce. Zaobserwował, że jak wskoczy na nią z impetem, to ona się huśta wraz z nim i uskutecznia te skoki w pocieszny sposób. Cały czas obiecujemy sobie to nagrać, ale jakoś nam się jeszcze nie udało. A jak jest na huśtawce i widzi kogoś obok, to głośnym miauczeniem, domaga się, by go pohuśtać.

Inna zabawna historia wiąże się ze wszystkimi dziećmi Fridy.  Jak już wspomniałam, Skarpecia miała białe skarpetki, gors i wąsy. Nuki i Bikusia był podobne do mamy i jej brata, zastanawialiśmy się , skąd to umaszczenie. I pojawił się w naszym ogrodzie kocur podobny do tej koteczki. Wszyscy żartowaliśmy, że tatuś Fridzinych dzieci przyszedł płacić alimenty 🙂

nuki z darią

Na zakończenie

Gdy mamy gości, koty są zachwycone. Początkowo z rezerwą , coraz śmielej zbliżają się do nowych osób i wywołują zainteresowanie, są też obiektem polowań z aparatem . Powyżej Nuki z Darią z Trufelkowa podczas blogerskiego grilla, poniżej z Gosią z Amku-Amku i jej synkiem na 5 urodzinach bloga rok temu.

Cały cykl Kulinarne koty można zobaczyć tutaj .

nuki z gosią

Kulinarne koty – bywalcy i goście u Bartka z przepisy.com

gosc1a

 

Bartka z bloga przepisy.com poznałam na Food Bloger Fest w Warszawie we wrześniu ubiegłego roku. Rozmawialiśmy nie tylko o kulinariach i blogowaniu, ale też o zwierzętach. Oprócz smakowitego bloga z różnorodnymi przepisami ( wśród których moim zdaniem najlepsze są te z warzyw z własnego ogrodu) Bartek prowadzi też pod Krakowem hotel dla zwierząt – Sielsko. Dlatego na zdjęciach, oprócz jego dwóch kotów – Japonii i Romana są i hotelowi goście ( także na zdjęciu powyżej)

 

Jak kot pojawił się w Twoim życiu?

 

Oba koty, które nam towarzyszą to klasyczne 'znajdy’. Starsza Japonia pętała

się po klatce schodowej bloku, w którym mieszkałem w kawalerce. Trafiła na

dzień, kiedy kupiłem z moją obecną – a wtedy przyszłą – żoną nasze pierwsze

wspólne łóżko. Weszła razem z łóżkiem, pomagała skręcać i tak już została.

 

japonia1

 

Imię dostała w związku z trwającymi w tamtym okresie eliminacja do MŒundialu

w Japonii i Korei. Japonia brzmi chyba ładniej 😉

 

Roman trafił do nas dwa lata temu. Dzieci we wsi znalazły dwa małe kotki

porzucone w krzakach i jeden dostał się nam. Przygarnęliœmy biedaka i daliœmy

na imię Roman, bo w ten dzień przypadały imieniny Romana i Teodora, a że

wœród znajomych mamy Teodora to wyboru jakby nie było.

 

roman mały

 

Co w nim najbardziej lubisz?

 

Mamy w domu dwa psy i dwa koty i każdy z tych zwierzaków jest inny. Nasze

koty, jak to koty, to indywidualiśœci. Japonia potrafi znikać na całe dnie i co

jakiœ czas przynosi nam upolowane myszy i nornice co jest jej istotnym wkładem

w pielęgnację naszego ogrodu i za co jestem jej bardzo wdzięczny.

 

japonia3

 

Roman to znowu typ domatora, chociaż ostatnio coraz częściej  ma odwagę

spacerować po ogrodzie miedzy ganiającymi psami. Czas jednak spędza głownie

na piętrze i stamtąd głoœdnym miauczeniem wzywa nas do siebie i oznajmia o

pustej misce. Z domowników szczególnie upodobał sobie naszego syna, z którymi

zazwyczaj œśpi. Jest bardzo kontaktowy zupełnie nie jak kot 😉

roman4

 

 

Kot w kuchni

 

W naszym domu koty do kuchni nie wchodzą. Nie dlatego, że takie grzeczne i

mądre ale dlatego, że tam pilnują jedzenia nasze psy i to one czekają na

spadające z blatu/stołu smakołyki. Koty natomiast polują na jedzenie

pozostawione w jadalni czy na tarasie. Z zostawionej na stole kanapki z szynką

w tajemniczy sposób znika wszystko poza warzywami 😉

 

gosc bartka3

 

Co jada Twój kot?

 

Oba koty karmimy suchą karmą ale też w ramach smakołyków dostają puszki,

saszetki czy też resztki mięsa. Skrawki z pieczeni, rosołu czy resztki wędlin

solidarnie rozdzielamy miedzy wszystkie zwierzęta.

 

Najciekawsza historia

 

Królową zabawnych ale i mrożących krew w żyłach historii jest Japonia. Roman

wiedzie spokojne i ułożone życie bez wybryków. Japonia natomiast w swoim życiu

dośœwiadczyła już kąpieli w białej farbie, której zmywanie było czasłochłonne i

bardzo kłopotliwe. Udało jej się też dwa razy spaśœć z 3 piętra bloku i nic

sobie nie zrobić. Także po przeprowadzce na wieśœ zgubiła się w okolicznych

łąkach i trafiła do domu dopiero po 4 dniach. Jak widzicie nic jej nie jest w

stanie pokonać i jest naprawdę twardą sztuką. Często tez okazuje specyficzne

uczucie jakim darzy moją żonę i rzuca się do nóg, rąk żeby sobie trochę

pogryźŸć i podrapać. To chyba zazadroœść 😉

Z innych zabawnych i dodatkowo kulinarnych historii wspominam jak lata temu

zadzwonił telefon domowy w trakcie szykowania obiadu. Musiałem przerwać

rozbijanie piersi z kurczaka i odebrać w sąsiednim pokoju. Po 3 minutach i

powrocie do kuchni Japonia w poœśpiechu przełykała resztki z olbrzymiej

podwójnej piersi. Do tej pory nie wiem jak była w stanie w tak krótkim czasie

zjeśœć taki duży kawałek mięsa.

 

japonia2

 

Na zakończenie…

 

Oprócz naszych kotów i psów prowadzimy też domowy hotel dla zwierząt

(sielsko.pl) dzięki czemu mam okazję goœścić i poznawać dużo różnych kotów i

ich charakterów. Tak jak oba nasze koty są różne tak i hotelowi goœście potrafią

zachowywać się zupełnie inaczej. Jedne zaraz po przyjeŸździe wskakują na nasze

kolana a inne potrzebują czasem 2-3 dni żeby odważyć się wyjœść z kryjówki. Koty to

ciekawe stwory 😉

Dziękuję za rozmowę 🙂

 

gosc bartka 2

 

Uwaga !  Zwalniam koci cykl, bo mam spore zaległości w publikowaniu przepisów i relacji z wydarzeń kulinarnych. Następny odcinek za dwa tygodnie. Wszystkich blogerów chętnych do opowiedzenia o swoich pupilach zapraszam do kontaktu pod blogowym adresem 🙂

Cały cykl Kulinarne koty można zobaczyć tutaj .

 

roman3

Kulinarne koty – Zuziek Dusi z Dusiowej Kuchni

dusia z kotem

 

Autorkę bloga Dusiowa Kuchnia zauważyłam na blogerskich forach internetowych już dawno. Na jej blogu można znaleźć oprócz smacznych potraw dostosowanych do sezonu ciekawe relacje z warsztatów i wydarzeń kulinarnych, w których Dusia aktywnie uczestniczy. Na żywo poznałyśmy się na którymś z Blog Forum w Gdańsku, gdzie w kuluarach spędziłyśmy nieco czasu na blogerskich ploteczkach.

Oddaję głos Autorce dzisiejszego , piątego już odcinka cyklu :

Jak kot pojawił się w twoim życiu ?

Pojawił się dość niespodziewanie.  Pewnego ranka, gdy wychodziłam na zajęcia mała czarno-biała kulka wleciała mi do mieszkania. Pojawiło się pytanie, co teraz? Mama zadecydowała, że zostaje, a ja musiałam lecieć na zajęcia. Jakieś dwie  godziny później dostałam sms’a od mamy, że musi chyba wyjść po piasek na plażę (na szczęście do plaży mamy jakieś 50m). Okazało się, że kot polubił się z mamą, która bała się kotów, więc został z nami ku mojemu szczęściu. Myśleliśmy, że to kotka, więc padło na imię Zuzia, a po dwóch miesiącach doznaliśmy szoku, że jest to jednak kocur i trzeba było odrobinę zmienić imię (na które już reagował) na trochę bardziej męskie, czyli Zuziek  🙂

 

kot dusi2

 

Co w nim lubisz najbardziej ?

To, że ma swój charakterek i jest niezwykle inteligentny. Zuziek nie jest typem pieszczocha ani mruczka, to prawdziwy indywidualista. Zamruczy czasem z rana, albo da kuksa w moją głowę, jak chce jeść.  W związku z tym, że przez wiele lat mieliśmy psa, jest też trochę wychowany jak pies. Biegnie do drzwi, gdy ktoś dzwoni, aportuje zabawki, bawi się w chowanego, a gdy jest na balkonie i widzi, że wchodzę do klatki to za chwilę czeka już pod drzwiami.

 

kot dusi3

 

Był prawdziwym towarzyszem podczas nauki, wiernie pilnował moich notatek wylegując się na nich. Uwielbia towarzyszyć mi podczas sesji fotograficznych i doglądać, co tam na talerzu wykombinowałam. Kiedy się zdenerwuje to gryzie np. w łydki. Trudno jest kochać kota z ciężkim charakterkiem, ale tą miłość bardziej się docenia. Wiem, że ją odwzajemnia i tęskni za mną, bo kiedy wyjeżdżam chodzi smutny i przesiaduje w oknie na parapecie.

Kot w kuchni

To prawdziwy obserwator, który uważnie kontroluje mój każdy ruch. Jest bardzo ciekawski, ale nie podkrada nam nic z blatów ani ze stołu. Lubię jego grzeczne towarzystwo w kuchni. Ożywia się, gdy kroję filety z kurczaka i wtedy kręci ósemki wokół moich nóg. Na hasło „saszeteczka” biegnie do lodówki i czeka aż mu się nałoży jedzonko do miseczki.

 

kot dusi1

 

   Co jada Twój kot ?

Najbardziej lubi podjadać suchą karmę, w szczególności Purina One, choć jada także mokrą karmę w saszetkach. Lubi też skubnąć miętę i kwiaty lawendy – ma to chyba po mnie 🙂   Z wielką radością biegnie do mnie, kiedy widzi, że niosę dla niego świeżą trawę do podgryzania.

 

kot dusi4

 

Najciekawsza historia

Pewnego razu nie mogliśmy znaleźć nigdzie kota. To był letni wieczór, więc szukaliśmy na balkonie, w domu w różnych kątach, na meblach, w szafkach, po prostu nigdzie go nie było. Zaczęliśmy wpadać w panikę, bo to kot niewychodzący z domu – wybiegłam na klatkę, potem na podwórko i załamana zwracam się ku górze, patrzę na swoje okna na pierwszym  piętrze i widzę kota… nie na balkonie, a na parapecie zewnętrznym w oknie obok. Szaleniec przeskoczył z balkonu na okno obok i się sprytnie schował. Po wpuszczeniu przez okno do domu zrobił wielkie „miaaaaauuu”, jakby chciał powiedzieć „tyle musiałem tam czekać aż mnie znajdziecie” .

Dziękuję za rozmowę 🙂

Cały cykl Kulinarne koty można zobaczyć tutaj .

kot dusi5

 

 

 

Kulinarne koty – Koka Laury z Cafe Babilon

7-1

 

Laurę z bloga  Cafe Babilon poznałam internetowo już dawno temu, w … komentarzach na blogu Antoniego Czypraka Kuchnia na gazie. Tak, w tym nieczynnym już teraz miejscu odbywały się prawdziwe imprezki przy gąsiorku śliwowicy w towarzystwie Sołtysa Szuwaśki. Laura zwróciła moją uwagę swoistym poczuciem humoru. Blog Laury bardzo lubię, bo podobnie jak u mnie jest dużo pysznego domowego jedzenia.

Na żywo poznałyśmy się na warsztatach Lubelli i ostatnio na finale Bloger Chefa.

Laura ma kotkę Kokę – przejdźmy do jej historii :

 

Jak kot pojawił się w twoim życiu ?

Koka trafiła do naszego domu prawie sześć  lat temu przez przypadek. Została wyrzucona wraz z rodzeństwem do lasku obok Sielskiej Zagrody pod Wrocławiem. Ktoś w okresie wakacyjnym pozbywał się problemu i wyrzucił po prostu mioty trzymiesięcznych i trzytygodniowych kociąt. My tego dnia wybraliśmy się tam na spacer.

Była taka maleńka kiedy ją zabieraliśmy – taki mały, puchaty, biały pomponik.

Skradła nasze serca od pierwszego wejrzenia. W tym czasie zajmowałam się zdjęciami oraz ich obróbką i większość czasu pracowałam w domu. Koka towarzyszyła mi w codziennych pracach domowych od sprzątania, prania, gotowania po pracę przy komputerze. Co prawda większość czasu przesypiała, ale wystarczyło, że z kuchni przeszłam do sypialni, aby popracować przy komputerze i po kilku minutach w drzwiach pojawiała się z miną mówiącą: „To, że śpię, nie znaczy, że możesz gdzieś wychodzić na dłużej…”.

 

2

 

Co w nim lubisz najbardziej ?

Poranne powitania: asysta w łazience, a potem skok na umywalkę, z której wspina się na moje ramiona. Przynajmniej kilka minut muszę ją ponosić na rękach, a ona łapkami obejmuje moją szyję.

Koka to piąty członek naszej rodziny posiadający niezwykły dar wyczuwania złego nastroju. Niesamowicie przeżywa czyjkolwiek płacz i zawsze stara się pocieszać. Pamiętam jak kiedyś przytrzasnęłam sobie palec  i zdarłam paznokieć  – to był straszliwy ból. Stałam, chłodziłam go pod wodą i ryczałam z bólu. Koka stała kilkanaście minut na umywalce, obejmowała mnie łapkami i tuliła się.

Jej ulubionym miejscem jest akwarium w przedpokoju z którego ma doskonały widok na wchodzące i wychodzące osoby. Każde przejście naszych dzieci jest przez Kokę „komentowane” – odzywa się za każdym razem gdy przechodzą obok niej.

Niesamowitym przeżyciem był poród a potem możliwość obserwacji całego procesu wychowania kociąt. Jej czułość i samozadowolenie z bycia matką było czymś tak magicznym. Moje dzieci powiedziały wtedy, że niektóre kobiety mogłyby uczyć się od niej jak być matką. Koka urodziła cztery przepiękne kocięta, dwóch ojców – kocurów z mojego domu rodzinnego. Dwa od rudego kota, miały spłaszczone pyszczki jak ich mama, dwa od biało-czarnego kocura były bardziej podobne do zwykłych dachowców. Kociaki znalazły cudowne domy.

 

5

 

Kot w kuchni

Moje działania w kuchni najczęściej obserwuje z kanapy. Siedzi lub leży (pod warunkiem, że nie śpi właśnie) i patrzy…

Zawsze uwielbiała obserwować przygotowania do zdjęć na bloga i bardzo często wkraczała w już ustawiony kadr pozostawiając na ujęciu kawałek ogona, ucha całą siebie.

Uwielbia zapach startej gałki oraz oliwek.

 

1

 

Co jada Twój kot ?

Dotychczas preferowała suchą karmę, w ostatnim czasie zaczęła jadać również mokrą z saszetek. Za „ludzkim” jedzeniem nigdy nie przepadała. Tylko w okresie kiedy karmiła młode jadała praktycznie wszystko.

Jest nietypowym kotem. Akwarium pełne rybek jest dla niej poidłem – rybki nie są obiektem zainteresowania. Śpi przy otwartym oknie, za którym siedzą rzędem wróble czy sikorki.

Nigdy nie skradła jedzenia pozostawionego na blacie czy stole, chociaż bardzo lubi wiedzieć co jemy, a szczególnie pijemy – uwielbia sprawdzać zawartość szklanki.

Nie bardzo interesują ją mięso czy ryby, ale uwielbia zioła i wszelką zieleninę. O pęczek koperku czy natki przyniesiony do domu, potrafi się wykłócać, jeśli ktoś próbuje schować do lodówki, a zioła na parapecie wiecznie są poobgryzane. Na zdjęciu z ukradzioną łodygą selera naciowego.

 

6

 

Najzabawniejsza historia

Kiedyś w dużym, litrowym shakerze nastawiłam zaczyn drożdżowy na chleb. Zamknięty shaker postawiłam na kaloryferze i zajęta rozmową przez telefon zapomniałam o nim. W pewnym momencie zobaczyłam jak Koka dziwnie czai się na coś niewidzialnego – okazało się, że usłyszała lekkie syczenie i to ją zaniepokoiło.

Kot oczywiście musiał towarzyszyć w otwarciu shakera, bo każda nietypowa okoliczność jest ciekawa. Zawartość shakera wystrzeliła w sufit „dekorując” zaczynem drożdżowym wszystko w zasięgu kilku metrów, od mebli kuchennych po sofy i telewizor w salonie. Kot przestraszony uciekł i pojawił się po dobrej godzinie od całego zdarzenia. Chyba przez tydzień nie mogliśmy pozbyć się drożdżowego zapachu z sierści.

4

 

 

Na zakończenie…

Trzy miesiące temu kardiolog postawił straszliwą dla nas diagnozę – kardiomiopatia przerostowa. Według lekarza zostało jej kilka miesięcy życia, jest za późno na leczenie, które zresztą przy tej chorobie niewiele daje. Przepłakałam wiele dni, a teraz pozostaje nam cieszyć się każdym wspólnym dniem.

Dziękuję za rozmowę.

Cały cykl Kulinarne koty można zobaczyć tutaj .

 

3

Kulinarne koty – Kremik Łukasza z Gotuj z Kukim

kremik1

 

Nie tylko blogerki kulinarne są wielbicielkami kotów – oto pierwszy „Rodzynek” – Łukasz z bloga Gotuj z Kukim. Na blogu Łukasza można spotkać różnorodne smakowite dania. Jedno z nich – placek marchewkowy miałam okazje zjeść, kiedy Łukasz a Anią odwiedzili mnie podczas nudnej rehabilitacji. Na pewno z relacji Łukasza wywnioskujecie , że sympatyczny i ciepły z niego facet 🙂

Jak kot pojawił się w Twoim życiu?

Będąc małym chłopcem nigdy nie przepadałem za kotami, zawszę wolałem psy. Wydawały mi się bardziej przyjazne i towarzyskie. Koty jednak zawsze miały opinię indywidualistów co nie do końca mi pasowało. Miałem w swoim życiu najpierw psa, którego wziąłem z poznańskiego schroniska na Bukowskiej, niestety przedwczesna choroba nowotworowa zabrała go po sześciu latach. Potem długo nie decydowałem się na żadne zwierzę poza rybkami, gdyż bałem się tego bólu kiedy znów przyjdzie czas się żegnać. Jednak przełamałem strach i moje oczy skierowały się na koty, a konkretniej na szkockie zwisłouchy , bo jak to powiedziała moja przyjaciółka są podobne do mnie 😛

Niestety koty te są dość trudno dostępne w Polsce, a z zagranicznych hodowli są bardzo drogie. W czasie jednej z wizyt u innej przyjaciółki zobaczyłem zgraję małych kociaków biegających w salonie. Dwa  rudzielce z białymi skarpetkami i dwa czarne. Jeden rudzik był bardzo przyjaźnie nastawiony, chętny do zabawy i bardzo mi się spodobał. Nosił piękne imię Creme Brulee, które ostatecznie zostało skrócone i spolszczone do Kremik 😛

 

kremik 7

 

Jako, że mieszkam w pokoju na wynajmowanym mieszkaniu musiałem ewentualną adopcję skonsultować z pozostałymi współlokatorami, którzy nie wyrazili sprzeciwu. Od momentu pierwszego spotkania w okolicach listopada do momentu adopcji minęło troszkę czasu i ostatecznie Kremik trafił do nas 5 stycznia bieżącego roku jaki trzymiesięczny kociak. Pamiętam jak wiozłem go wieczorem z Plewisk autobusem i tramwajem w mojej torbie, gdyż nie posiadałem jeszcze transportera . W drodze nie sprawiał żadnych kłopotów, a po wejściu do domu od razu zlokalizował swoją nową kuwetę i czym prędzej ją oznaczył 😛 Jako, że Kremik był przyzwyczajony do ciągłego tulenia i poświęcania mu uwagi dość szybko się zaaklimatyzował u nas w mieszkaniu wzbudzając powszechny zachwyt.

 

kremik5

 

Co w nim najbardziej lubisz?

Oj bardzo wiele rzeczy lubię w moim kocurze . Przede wszystkim to, że jest bardzo kontaktowy co kotom nie często się zdarza. Kremik bardzo szybko podchodzi i daje się głaskać nowym osobom, które nas odwiedzają. Lubię kiedy każdego ranka wchodzi na łóżko, kładzie się na moim brzuchu i swoim zimnym noskiem mnie budzi, wygląda to tak zabawnie bo całe jego wibrysy falują . Lubię jego cowieczorne polowania na muchy i komary i zabawy jego ulubioną kauczukową piłką. Lubię także to jak z zainteresowaniem poznaje nowe rzeczy i miejsca. Robi to bardzo dokładnie, przykładając wagę do najdrobniejszych szczegółów . Podczas niedawnej wizyty u rodziców dokładnie skontrolował każdy kąt w domu czy przypadkiem nie czai się tam jakieś niebezpieczeństwo 😛

 

kremik4

 

Kot w kuchni

Kremik jest z nami stosunkowo krótko i nie mamy jakiś spektakularnych sytuacji kuchennych. Ale jak to kot ciekawski i wszędobylski z wielką chęcią siada na blacie niedaleko deski do krojenia i przygląda się z zaciekawieniem cóż to jego człowiek usługujący 😛 przygotowuje. Często kładzie się na pralce w pobliżu palnika i dogrzewa się . Lubi też bardzo siadać na parapecie wśród doniczek z ziołami . Rzadko, ale się zdarza dokonuje inspekcji lodówki 😛

 

kremik3

 

Co jada Twój kot?

Aktualnie jesteśmy na etapie zmiany suchej karmy. Kremik od niedawna jest kastratem, co jak wiadomo dla kocurów domowych jest zabiegiem niezbędnym. W chwili obecnej jada Purinę Pro Plan dla kotów po kastracji, ale zamierzam mu zmienić pokarm na Trovet Urinary Struvit ASD. Kremik jada również bardzo chętnie mokry pokarm z saszetek i tu jego ulubionym jest Felix by Purina. Czasem dostaje kawałeczki świeżego łososia lub kurczaka. Bardzo chętnie pije wodę, co mnie cieszy bo znam koty które mają z tym problem. Od czasu do czasu dostaje mleko bez laktozy kupowane w Lidlu. Uwielbia również wylizywać kubeczki po jogurtach 😛

kremik2

Najzabawniejsza historia

Taką dla mnie śmieszną historią była ostatnia sytuacja kiedy przywiozłem do domu drapak. Spryskałem go kocimiętką w sprayu i czekałem, aż Kremik ją zwęszy i rozpocznie zabawę. Jak szybko się okazało chyba troszkę przedobrzyłem z kocimiętką bo Kremik wpadł w amok i zaczął się tak gwałtownie ocierać o drapak i tak się prężył jakby miał do czynienia z jakąś piękną kotką 😛 i wyglądało to tak komicznie, że kulałem się ze śmiechu.

Dziękuję za rozmowę 🙂

Cały cykl Kulinarne koty można zobaczyć tutaj .

 

 

Kulinarne koty – Lola Eweliny z Around the kitchen table

lola1

 

Pseudonim „Zawszepolka” zauważyłam w Pogaduszkach na Durszlaku zaraz, jak tylko tam dołączyłam, czyli gdzieś w maju 2009 roku. Ewelina mieszkałam wtedy w Londynie czy Manchesterze i bardzo była spragniona wiadomości nie tylko kulinarnych z kraju. Zajrzałam na jej bloga – Around the kitchen table i zachwyciłam się nie tylko potrawami ale i pięknymi zdjęciami, takimi ” z duszą „, w których odbija się osobowość autorki.  Korespondować zaczęłyśmy przy okazji przesyłania linków do Weekendowych Cukierni i tak zaprzyjaźniłyśmy się , najpierw online. Ewelina przyjechała do Polski, spotkałyśmy się na Blog Forum Gdańsk 2011 i potem na Food Bloger fest i jakichś warsztatach . Teraz Lola z Panią mieszkają w Szwajcarii.

Jej decyzji z adoptowaniem kotka bardzo kibicowałam i czytałam z zainteresowaniem o Loli na blogu, podziwiając kolejne piękne zdjęcia. Oddaję głos naszej dzisiejszej bohaterce.

 

lola2

 

Jak kot pojawił się w twoim życiu ?

Lola zamieszkała ze mną ponad trzy lata temu. Dziś wiem, że warto było na Nią czekać całe moje dotychczasowe życie. Po przeprowadzce z Londynu do Warszawy wiedziałam, że tym, razem nic i nikt nie powstrzyma mnie przed przygarnięciem małego futrzaka. Początkowo chciałam kota kupić w jednej z hodowli, ale po kilku dyskusjach i głębokim namyśle stwierdziłam, że zamieszka ze mną bezdomna kocia bieda a ja dam jej dom pełen miłości. Kiedy przygarnęłam Lolę, nie wiedziałam co z Niej wyrośnie. Ojca Loli nikt nie zna, Mama jest czarnym jak węgiel dachowcem, której z oczu dobrze patrzyło. Pewnego dnia zajrzałam na portal tablica.pl i zakochałam się w trzech kiciakach od pierwszego wejrzenia.  Jeszcze w ten sam dzień pojechałam obejrzeć niespełna miesięczne kociaki. Wszystkie trzy (dwie siostry i jeden brat) były srebrno-rude i pręgowane. Miały malutkie ogonki-kikutki i dłuuuuugie wąsy. Nie sposób ich było od siebie odróżnić.

 

Lola_mini

 

Zapisałam się na jedną z Dziewczyn i czekałam na TEN dzień, który nastąpił szybciej niż się spodziewałam. Trzy tygodnie później Pani z lecznicy zadzwoniła do mnie i powiedziała, że kotki jedzą już pokarm stały, same się myją i są gotowe do odbioru. Szybko zgromadziłam niezbędnik małego kociaka (kuweta, żwirek, jedzenie, zabawki, transporter) i w sobotni poranek pojechałam po Lolę. Nie poznałam Jej. W przeciągu trzech tygodni kociaki zmieniły się nie do poznania! Gdy Pani wyjęła obie kotki z klatki, Lola przyszła do mnie od razu, wdrapała się na kolana i zaczęła mnie zaczepiać. Jej Siostra totalnie nas zignorowała i poszła zwiedzać pokój. Lola mnie wybrała, więc z wielką radością zabrałam ją do domu. Trochę płakała po drodze wzbudzając ogólne zainteresowanie w autobusie (uwierzcie mi lub nie – łzy cisnęły mi się do oczu), ale dojechałyśmy całe i zdrowe. Spędziłam z Lolą trzy dni, zaglądając do Niej co chwilę, mówiąc do niej łagodnym głosem i próbując ją głaskać. Wyszła pod koniec pierwszego dnia pobytu w mieszkaniu i zostawiła w kącie pokoju wielką kupę 🙂 Oczywiście od rana trenowałyśmy korzystanie z kuwety – zanosiłam Ją tam i pokazywałam jak ma grzebać w żwirku. Udało się o tyle o ile. W niedzielę rano Lola nasikała do łóżka w sypialni. Ostatecznie Lola nauczyła się korzystać z kuwety w dwa dni. Nie ukrywam, że chodziłam z Nią tam co chwilę i uczyłyśmy się kopać. Tak samo wyglądała nauka drapania drapaka. Kilkanaście razy dziennie chodziłyśmy do drapaka i ja drapałam palcami pokazując, że to fajny sprzęt domowy 🙂 Udało się.

 

lola6

 

Co w nim lubisz najbardziej ?

Lola jest kotem, a kot to nie pies. Przychodzi na pieszczoty kiedy ma ochotę, chociaż przyznam że bardzo często reaguje na wołanie i przychodzi się połasić. Jak każde Futro (i jak każda Baba) jest obrażalska i strzela fochy. Odwraca się wtedy swoim kocim tyłkiem i albo siada ostentacyjnie gapiąc się w okno, albo wolnym, majestatycznym krokiem wychodzi do drugiego pokoju.
Podczas zabawy Loli trzeba dać wygrać, bo się obrazi. Nie można Jej pokonać kładąc Ją na plecy, bo się obrazi. Nie można długo rano spać, bo się obrazi. Nie można Jej ignorować, bo się obrazi. Generalnie nie można robić wielu rzeczy, bo narazimy się na Jej koci gniew. Dużo z Nią rozmawiam, a raczej dużo do Niej mówię. Że jest najpiękniejszym kotem na świecie, że ma piękne futerko i śliczne różowe cycuszki 🙂 Lola ma również silny instynkt łowiecki – szczeka na ptaki za oknem, poluje na muchy, pająki, maskotki, kulki papieru, stopy (szczególnie te ruszające się pod kołdrą) oraz ręce. Oczywiście robi to bezboleśnie, chociaż zdarzają się sytuacje, że na rękach pozostają mi zadrapania, a bardzo często z takich zadrapań robią się blizny. Lola to wielka indywidualistka, ale jednocześnie to taki kot-przytulak, które w nocy tuli się do moich nóg i podbrzusza, a rano daje setki kocich buziaków. Lola wniosła dużo ciepła do mojego domu. Wiem, że na swój sposób kocha mnie swoją kocią miłością.

 

lola3

 

Kot w kuchni

Lola towarzyszy mi w kuchni odkąd ze mną zamieszkała. Nigdy nie miałam problemu z tym, że spaceruje po kuchennym blacie przyglądając się co ta Pani-Służąca tym razem gotuje. Nauczyłam ją omijać kuchenkę, bo wiele razy słyszałam o przypalonym ogonie czy poparzonych łapach. Nigdy nie mogę wyjść z podziwu, jak Lola umie odróżniać dźwięki. Dokładnie wie, kiedy otwieram tackę z mięsem, kiedy kładę plasterki surowego łososia na kanapkę, kiedy otwieram puszkę z tuńczykiem… Lubię kiedy towarzyszy mi w kuchni. Jakoś mi wtedy raźniej.

 

lola4

 

Co jada Twój kot ?

Lola przez pierwsze trzy miesiące mieszkania u nas jadła paszteciki Royal Canin oraz suchę karmę tej samej firmy dla kociąt. Gdybym wcześniej przejrzała różne fora, wiedziałabym żeby tej karmy kotu nie podawać. Od ponad dwóch lat je mokrą karmę Almo Nature Legend (naturalne składniki, bez sztucznych dodatków i konserwantów) oraz suchą Applaws 80% mięsa wymieszaną z Hill’s Feline Sterilised Cat Young Adult. Nie ma żadnych problemów ze zdrowiem, ma piękne futerko i sprężystą skórę. Czasem zamieniam mokrą karmę na kilka kawałków surowej wołowiny bio lub surowej ryby.

 

lola5

 

Najzabawniejsza historia

Kiedyś zamknęłam Lolę w lodówce, do którj wskoczyła kiedy odwróciłam się dosłownie na nanosekundę! Na szczęście była to pora karmienia i szybko się zorientowałam, że coś jest nie tak. Oczywiście najpierw zajrzałam do każdego możliwego kąta, bo w życiu nie spodziewałam się znaleść kota we własnej lodówce… Lola oczywiście była śmiertelnie obrażona przez kolejne dwie godziny, bo to przecież była MOJA wina 🙂 Na szczęście nic się nie stało, Lola spędziła w lodówce góra 2 minuty. Ale od tego dnia wiem, że trzeba być ostrożnym i pięc razy sprawdzać czy kota nie ma akurat tam, gdzie być nie powinien lub tam gdzie się go w ogóle nie spodziewamy.

Dziękuje za rozmowę 🙂

Cały cykl Kulinarne koty można zobaczyć tutaj .

lola7

 

Debiut cyklu Kulinarne koty – Misia i Aleksander multiblogerki Gosi Oczko

nuki1

 

Koty to zwierzęta przypisywane czarownicom. A czyż gotowanie nie ma sobie czegoś z magii ? Myśląc nie tyle o smaku potrawy ale o upodobaniach naszych bliskich, którzy będą ją jedli , odprawiamy nad garnkami czary, doprawiając jedzenie tak, by smakowało jak najlepiej. To pewnie dlatego wiele blogerek i blogerów kulinarnych związanych jest z kotami, skutecznie przy tych czarach pomagającymi. Nie napisałam – są właścicielami, bo koty nie mają właścicieli , one tylko pozwalają nam  się zbliżyć do siebie bardziej lub mniej…

W blogosferze prowadzę internetowo i nie tylko bogate życie towarzyskie, dlatego już dawno zauważyłam, że mruczących przyjaciół blogerek i blogerów kulinarnych jest bardzo wiele. Postanowiłam je kolejno, w miarę możliwości co sobotę przedstawiać. Zainspirowałam się cyklem Gosi Oczko „Kulinarni czytają ” i zrobię to w podobnej formie – odpowiedzi na te same pytania. Ale jeśli ktoś chce przedstawić swoją kocią historię na swój sposób – proszę bardzo.

Każdy z blogerów kulinarnych chętnych do zaprezentowania swojego pupila może do mnie napisać na adres : grazyna0071@wp.pl

Aby łatwo było znaleźć cykl Kulinarne koty , zrobiłam specjalną kategorię z boku bloga.

Zaczynam od Misi i Aleksandra – kotów Gosi Oczko. W tytule napisałam – multiblogerki, bo Gosia prócz swoich kulinarnych – Koty kuchenne Oczka i  ( Foto) Kosa w talerzu, prowadzi jeszcze blog Czytelniczy ( ze wspomnianym cyklem Kulinarni czytają ) a dodatkowo wraz z Agą makaronowy blog Pasta i basta.

Oddaję wreszcie głos pierwszemu gościowi. Oczko poznałam trzy lata temu, dzięki Drugiej Makaroniarze – Adze. Przyjechały mnie odwiedzić, potem spotkałyśmy się na Blog Forum i na kliku warsztatach kulinarnych. Bardzo lubię zupy Gosi, podziwiam jej niebanalne zdjęcia i współdzielę czytelniczą pasję.

 

   Jak kot pojawił się w twoim życiu ?

 

Przede wszystkim wszystko miało być zupełnie inaczej, niż wyszło to ostatecznie 😉

Kiedy koty w domu były jeszcze tylko śpiewką przyszłości  – plan zakładał zakocenie od razu
w pakiecie dwoma małymi dachowcami ze schroniska dla zwierząt. Owszem, marzyliśmy z panem R. o niebieskim rosyjskim, ale z góry założyliśmy, że nie będziemy wydawać pieniędzy na nowego kota, skoro tyle innych życiowych nieszczęść czeka na dom, a my możemy im go zapewnić. Nie ponosząc przy tym już na starcie tysięcznych kosztów.

Jednak niebieski (zwany przez nas również szarakiem) najwyraźniej był nam pisany 😉 Okazało się, że niezbyt daleka znajoma właśnie się przeprowadza, a na nowe miejsce niestety nie będzie mogła zabrać swojego kota. I choć z bólem serca, to będzie musiała się z nim rozstać. Szukała więc dla niego dobrego domu, którym to domem została nasza Gawra 🙂

I tak już sobie funkcjonujemy z Aleksem ponad dwa lata.

koty oczka1

 

 

Niecały rok temu, bo w sierpniu 2013 roku dołączyła do nas Misia. Kiedy zamieszkał z nami niebieski Aleksander, kwestią czasu było to, kiedy dostanie kocią siostrę lub brata. Wszak na początku zakładaliśmy dwa koty. I właśnie o drugim zaczęłam przebąkiwać niecały rok po tym, kiedy zamieszkał z nami Aleks.

Przeglądałam na FB strony fundacji zajmujących się bezdomnymi kotami (Koteria, Pruszkowski Dom Tymczasowy, Zwierzaki z Mińska i Jokot, śledziłam tez poznański Koci Pazur) oraz co jakiś czas przeglądałam stronę internetową warszawskiego schroniska na Paluchu.

Zakochałam się w trzech kotach. Dwa pojechały do innych domów (za późno zgłosiłam akces), a trzecia kotka z charakteru była typowana na klasycznego kociego jedynaka, a my już przecież mieliśmy Aleksandra. Szukałam zatem dalej. I wtedy zakochałam się w tym spojrzeniu…

 

koty oczka2

 

I już wiedziałam, że to ten kot, nie inny musi do nas dołączyć.

A jak wyglądały pierwsze dni dwóch kotów razem w naszym domu, można przeczytać na Kotach Kuchennych Oczka. http://belkoty.blogspot.com/2013/08/watek-niekulinarny-czyli-co-dwa-koty-to.html

Lekturę polecam szczególnie tym, którzy stoją przed decyzją wzięcia drugiego kota.  Dzięki kilku prostym zasadom udało mi się wprowadzić na teren Aleksandra nowego kota bez bitw, agresji i – tak, mogę tak stwierdzić – w harmonii 😉

 

koty oczka3

 

koty oczka4

 

    Co w nim lubisz najbardziej ?

 

Oba moje koty, to dwa różne charaktery. Ba! ich charakter w miarę tego im dłużej się znamy – również się zmieniają.

Aleks, jako jedynak był wielką przylepą. Uwielbiał przesiadywać na moich kolanach, tulić się i spać między nami. To pewnie również wynik tego, że siedząc sam w domu, kiedy my w tym czasie byliśmy w pracy, był bardzo stęskniony za towarzystwem. Kiedy pojawiła się Misia stał się bardziej niezależny, częściej wybiera samotne przebywanie w pokoju, w którym akurat nikt nie siedzi i przestał z nami spać w łóżku. Czasem jednak zbiera mu się na czułości i na te kolana i tak się ładuje 😉

Za to bardziej się zaktywizował, zdarza mu się prowokować do zabawy, więcej brykać po domu i trochę stał się gadułą (szczególnie, kiedy próbuje namówić do zabawy Misię, albo jej szuka).

Misia, jako kot po przejściach na początku była bojaźliwa (zanim trafiła do fundacji – żyła gdzieś na wiosce i spała z kurami w kurniku; po dawnych czasach brak jej dolnego  lewego kła). Jednocześnie jednak lgnęła do nas, ale jeszcze z zachowaniem bezpiecznego dystansu. Kiedy jednak po 4 miesiącach sama z siebie odważyła się wejść na kolana, tak teraz nie ma dnia, kiedy kotka nagle się teleportuje obok któregoś z nas. Mało tego – rozbestwiła się już na tyle, że w nocy anektuje coraz większą część poduszki i bezpardonowo wpycha się pomiędzy nas.

 

koty oczka5

 

Rozpisałam się o nich, a jeszcze nie odpowiedziałam na pytanie 😉 Co w nich lubię najbardziej?
Lubię kiedy wpychają mi się na kolana, na których właśnie trzymam laptopa, lubię kiedy Misia ociera się o moje nogi pozostawiając na czarnych sztruksowych spodniach mnóstwo białej sierści, lubię, kiedy Aleks budzi mnie delikatnie packając mnie rano łapką po policzku, dając znać, że właśnie przyszła pora na śniadanie, lubię obserwować, kiedy Misia bawi się zabawkami, a Aleks szaleńczo gania po domu. Generalnie – lubię w nich wszystko.

 

koty oczka6jpg

 

   Kot w kuchni .

 

Mamy kota „górskiego” i kotkę „nizinną”. Kiedy gotuję w kuchni, Aleks często obserwuje sytuację z wysokości lodówki lub tuż pod sufitem siedząc na górnej szafce, a Misia na podłodze kręci ósemki ocierając się o moje nogi. Często jednak po prostu wylegują się na blacie lub siedzą na parapecie przy otwartym, osiatkowanym oknie.

 

koty oczka7

 

   Co jada Twój kot ?

 

Oboje jedzą BARF, czyli surowe, suplementowane mięso. Więcej o tym naturalnym sposobie żywienia można poczytać na Barfowym forum: http://www.barfnyswiat.org/index.php

 

 

     Najzabawniejsza historia

 

Niektórych rzeczy w kuchni nie mogę zostawiać bez dozoru. Tyczy to się głównie otwartego jogurtu naturalnego. Jest duża szansa, że któryś z kotów zanurzy w nim swoje wibrysy.  Nie wspominam o surowym mięsie, bo wiadomo, że tego to już w ogóle bez dozoru zostawić nie mogę (pamiętajcie, że koty z surowych mięs nie powinny jeść w ogóle wieprzowiny). Mam też niebieskiego amatora tart i kruchych ciasteczek – jeżeli nie schowa się tego przed kocim wzrokiem do szafki, na 100 % zostaną obgryzione 🙂

Dziękuję za rozmowę 🙂

Cały cykl Kulinarne koty można zobaczyć tutaj .

koty oczka8