Archiwa kategorii: Gdzie zjeść w Poznaniu

Kaczka szarpana w pyzie – Tydzień Kuchni Polskiej

kaczka szarpana w pyzie z modrą kapustą

Kiedy najlepiej spróbować polskiej kuchni, jak nie w tygodniu w okolicach 11 listopada, Święta Niepodległości ? To najlepsza forma świętowania, kultywowania tradycji kulinarnych i rodzinnych radosnych spotkań. W tym roku celebrujemy w domach, restauracje na skutek pandemii są zamknięte , ale sporo z nich utrzymuje kuchnie i gotuje na wynos. Właśnie takiej formie wspierania polskiej gastronomii poświęcona jest akcja zorganizowana przez Makro Polska. Skorzystałam z niej na koniec, podczas weekendu. Natomiast w samo święto niepodległości zrobiłam kaczkę z modrą kapustą i pyzami drożdżowymi, po poznańsku. Na obiad zjedliśmy ją tradycyjnie, natomiast część pozostałego mięsa przygotowałam w sposób, w jaki pokazał je w programie kulinarnym o Poznaniu Robert Makłowicz , a który już znałam wcześniej, bo taka kaczka szarpana w pyzie była podawana jako specyficzny burger w jednym z poznańskich foodtracków. Teraz, jak zobaczycie w programie , serwuje to danie jedna z poznańskich restauracji, Modra.

Kaczkę przydządziłam w podobny sposób, jak tutaj , tylko zamiast winem podlałam ją nalewką czereśniową , trześniówką, którą dwa lata temu zrobiłam z ogrodowych dzikiech czereśni. Mięso wyszło rewelacyjne w smaku , Rodzinka stwierdziła, że to chyba najlepsza kaczka, jaką kiedykolwiek zrobiłam. Jako dodatek była modra kapusta przyrządzona w ten sposób – tyle, że na kaczym a nie gęsim tłuszczu i bez rodzynek.

„Burger” z pyzą zrobiłam z poszarpanej nogi kaczki z dodatkiem sosu, który najpierw położyłam na dolnej części przekrojonej, ciepłej pyzy :

szarpana kaczka na pyzie

Następnie przykryłam mięso odcedzoną z wywaru modrą kapustą :

Na koniec przykryłam drugą częścią ciepłej pyzy i już burger z szarpaną kaczką i modrą kapustą był gotowy. Był to kulinarny prezent imieninowy dla mojego syna i został należycie doceniony. Dodatek na talerzu to sałatka z pieczonych buraczków, którą bardzo lubimy o tej porze roku . Całość po złożeniu wygląda jak na górnym zdjęciu, a nawet lepiej, bo zdjęcia robiłam wieczorem, przy sztucznym świetle.

Z poznańskich restauracji biorących udział w Tygodniu Polskiej Kuchni wybrałam Concordia Taste , z wygodną opcją odbioru bez wysiadania z auta. Prócz dań przygotowywanych na bieżąco w restauracji można tam też od niedawna wybrać sobie na póżniej dania pasteryzowane w słoikach, do przygotowania w dowolnie wybranym momencie :

Dania z Concordii to połączenie tradycji z nowoczesnością, efekty smakowe są niezwykle smaczne. Tydzień Polskiej Kuchni wprawdzie się kończy, ale pamiętajmy o tym, by wspierać ulubione restauracje i korzytać z opcji z dowozem lub odbiorem osobistym, by w czasie pandemii od czasu do czasu zjeśc coś pysznego bez konieczności przygotowania w domu .

Restauracja Złoty Róg w Kostrzynie – menu degustacyjne

Czasami powrót kucharza do rodzinnego miasta daje bardzo ciekawe efekty. W restauracji ZŁoty Róg w podpoznańskim Kostrzynie od dwóch miesięcy szefem kuchni jest pochodzący z tego miasta Piotr Markowski, który doświadczenie zawodowe zdobywał za granicą a w Poznaniu wykorzystywał je m. in. w Blow Up Hall 5050 czy nie istniejącej już Jadalni. W kostrzyńskiej restauracji, pełniącej wiele funkcji ( duże imprezy, menu barowe, okolicznościowe ) ma spore pole do popisu a dzięki jego niewątpliwym talentom kulinarnym restauracja w zabytkowym budynku przy rynku może przyciągnąć wielu klientów.

Spotkaliśmy się tam blogerską grupą by wraz z innymi gośćmi właścicieli restauracji wyrobić sobie opinię o tym miejscu. Przy okazji ( dziękuję Gosi ze Smaków Alzacji za zaproszenie) mogliśmy nieco powspominać, bo od 2012 roku tych spotkań było sporo a ostatnio mają tendencję malejącą… I jak zwykle od razu skupiliśmy się na zdjęciach do relacji , bo taka już nasza specyfika 🙂

Menu degustacyjne było bardzo różnorodne, bardzo smaczne i przy tym lekkie, mogłam więc bez wyrzutów sumienia próbować wszystkiego przy mojej kolejnej próbie jedzenia mniej kalorycznie. Już pierwsza przystawka ( zdjęcie pierwsze w relacji) – łosoś islandzki marynowany w cytrusach z musem z rokitnika i jabłka , z chipsem jaglanym zachwyciła mnie smakiem – cytrusowe nuty łososia wzmocnione rokitnikowym musem dawały uczucie niezwykłej świeżości.

Ciepła przystawka , wątróbka z sarny też wiele zyskała dzięki dodatkowi puree z gruszki konferencji i chrupiącego orzechowego chlebka. Wprawdzie fanką chipsów i tego typu dodatków do dań to ja nie jestem, ale wszelkie musy, emulsje i puree w wykonaniu Piotra Markowskiego były rewelacyjne, w naszym kącie stołu nazwaliśmy Chefa „Mistrzem musów” 🙂

Kolejny mus, czyli zupa-kem z topinamburu powalił nas na kolana. Smakował rewelacyjnie, a kasztany prażone na palonym maśle były doskonałym dodatkiem .

złoty róg zupa
złoty róg zupa

Ryby to to, co lubię szczególnie , z radością powitałam więc kolejne danie- pieczoną polędwicę z dorsza podaną z chrupiącą posypką z pistacji, z dodatkiem zjawiskowego w smaku veloute z zielonej pietruszki i jarmużu. Ryba była bardzo delikatna,  słone pistacje podostrzały jej smak a zielony esencjonalny sos doskonale wszystko uzupełniał. Pyszne to było bardzo:)

złoty róg ryba
złoty róg ryba

Od jakiegoś czasu zauważyłam, ze francuski zwyczaj podawania lodów między daniami głównymi sporej biesiady przyjął się i u nas w dobrych restauracjach. Wprawdzie mieliśmy do dyspozycji porcje degustacyjne, ale dań było sporo, więc z chęcią zrobiliśmy sobie miejsce na kolejne kulinarne doznania za pomocą lodów jogurtowych z – uwaga – musem z rokitnika, kolejny mus i znów znakomity 🙂

złoty róg lody
złoty róg lody

Daniem głównym był comber jagnięcy , z kolejną emulsją- z pasternaku , podany z kaszą orkiszową. Mięso miało doskonałą konsystencję, sos z niego bardzo esencjonalny, kasza orkiszowa kremowa jak w zapowiedzi a  pasternak w tej postaci smakował także tym, którzy go normalnie nie lubią. Wszystko harmonijnie do siebie pasowało , przy stole wywiązała się dyskusja o korzystnych właściwościach kasz i ich przewagą nad popularnymi w Wielkopolsce ziemniakami. Jagnięcina jako mięso też się spotkała z dużym uznaniem, co zapewne ucieszy propagatorów tego mięsa z moich rodzinnych stron.

złoty róg comber jagnięcy
złoty róg comber jagnięcy

Deseru spróbować już nie zdążyłam , mimo, ze wydawało się że mam dość czasu na wszystkie dania ( ja jak Kopciuszek muszę czasem wyjść wcześniej z imprezy, by zdążyć na ostatni bus z Poznania do domu) , w sumie nie wiem, czy bym go nawet zmieściła. Dostałam zdjęcie od Gosi a z relacji reszty uczestników słyszałam, że mus czekoladowy z bezą i sałatką z mango i chili smakował wszystkim jak i pozostałe pyszne musy 🙂

W miedzyczasie rozglądałam się po restauracji, spojrzałam w menu, zauważyłam, że jest osobne barowe i to bardzo ciekawe. Ważne jest, że w tej restauracji dania są z wysokiej półki a ceny dostosowane do specyfiki niedużego miasta i to wróży temu lokalowi  powodzenie . Jeśli będziecie przejazdem w Kostrzynie zajrzyjcie tam na pewno , a i specjalnie z Poznania warto się tam wybrać na rodzinny obiad czy spotkanie przyjaciół. Zapraszam także na relację kolegi, który poświęcił też deser, by mnie dowieźć na czas do Poznania . To niedaleko 🙂

 

Jesienne menu Cuciny 2016 – symfonia smaków

cucina 1a

Na degustację nowego menu do poznańskiej restauracji Cucina zawsze jadę jak po przygodę. Ciekawa jestem , co znów  niezwykłego wyczaruje szef kuchni Ernest Jagodziński. Tym razem też się nie zawiodłam , kolacja degustacyjna przy odpowiednio dobranym winie , przy muzyce na żywo, w kameralnym towarzystwie dziennikarzy kulinarnych i uroczej gospodyni Pauliny Prusieckiej stanowiła niezwykłe przeżycie nie tylko kulinarne.

W menu nieco inne nuty, niż poprzednio. Tylko pierwsza przystawka – zdjęcie u góry, była w ulubionych dotąd przez Mistrza wschodnich smakach. Tatar z białego tuńczyka podany był w klimatach sushi – z ryżem, paskami nori ,do tego wasabi, limonka i piklowane warzywa , marynowany imbir do przegryzienia. I wytrawne Prosecco z Wenecji Euganejskiej. Smaki doskonale skomponowane , łącznie z winem. Apetyt został zaostrzony, czekaliśmy co dalej, wymieniając na bieżąco wrażenia.

Na starter podano jeszcze egzotycznego przegrzebka na musie ze swojskiej kaszanki.

cucina przegrzebek

Do tego mus z kalafiora i kostka z jabłka – całość znów zaskakująco harmonizująca ze sobą , mus z kaszanki był bardzo delikatny, przegrzebek jędrny, jabłko chrupiące. Wino do tego –  Principe Pallavincini -Frascati .

Tu Ernest Jagodziński pojawił się na chwilę , by opowiedzieć o swoich poszukiwaniach i próbach, które poprzedzały finalny moment prezentacji karty. Zdecydował się na powrót do polskich smaków i większą prostotę.

Drugim starterem był tatar z modnej coraz bardziej jagnięciny :

cucina tatar 1a

Pierwszy raz jadłam jagnięcy tatar, współbiesiadnikom skojarzył się z tym z gęsi lub kaczki, był jednak nieco bardziej wyrazisty w smaku. Towarzyszyły mu musy z pomidorów i trybuli ze szczypiorkiem. Smak dla mnie nowy, ale uwiódł mnie podobnie jak i inne dania. Popijaliśmy do tego Palazzone / ROOS z Umbrii.

Trudno mi było zdecydować się na faworyta wśród dań, każde kolejne zaskakiwało w inny sposób. Ryby lubię bardzo, więc na widok dorsza z chorizo i emulsją z sera bursztyn uśmiechnęłam się szeroko :

cucina dorsz2a

Zdjęcie nie oddaje tego dokładnie , ale towarzyszyły mu dwa rodzaje chipsów z ziemniaka, jeden tradycyjnie upieczony z cieniutkiego plasterka, drugi przezroczysty i kruchy jak szkło , zapieczony na blasze z odrobiny mocno rozcieńczonego puree. Na ten widok każdy niemal instynktownie sięgnął do talerza ręką, by schrupać najpierw te chipsy. Techniki stosowane przy tym daniu były bogate – dorsz, jędrny a zarazem delikatny był przyrządzony sous vide, ser bursztyn w formie espumy. Bazą było chorizo, dodatkiem zielona sojowa fasolka.

Bardzo lubię połączenia delikatnej ryby z wyrazistym mięsem, dodatki i toskańskie wino – Castelo di Ama- Allr Pogio  zrobiły swoje. Na dodatek towarzysząca nam muzyka na żywo zabrzmiała jedną z moich ulubionych francuskich melodii – to było znane z wykonania Joe Dassin’a Indiańskie babie lato, poczułam więc nastrój chwili i po raz kolejny doszłam do wniosku, że do restauracji chodzi się po to, by poczuć coś wyjątkowego, a nie tylko doznać przyjemności kulinarnych. Była to dla mnie kwintesencja jesieni 🙂 Towarzyszący mi goście byli podobnego zdania, rozmawialiśmy o tych wyjątkowych momentach, o tym, że smaki zapamiętujemy zawsze z towarzyszącymi im okolicznościami, które są wyjątkowe i czasem nie do odtworzenia.

Przed kolejnym daniem głównym spróbowaliśmy sorbetu, wyjątkowego, bo z Prosecco :

cucina sorbet

Towarzyszyły mu jadalne waniliowe nitki zrobione specjalną techniką. A sam sorbet- poezja 🙂 Desery do nowego menu Cuciny przygotowywał zespół pod kierunkiem cukiernika – Pawła Mieszały. Kunszt godny Mistrza Ernesta, desery były równie doskonałe, jak dania wytrawne. W międzyczasie Paulina Prusiecka opowiadała nam, że Szef zaczyna układanie menu od doboru porcelany do poszczególnych dań. Wiem, że moje zdjęcia nie oddają wszystkich barw i odcieni, zapraszam więc na fotorelację z prezentacji menu na profilu restauracji .

Drugim daniem głównym była wołowina Angus ( od żebra) podana z pietruszką pieczoną w piecu.

cucina wołowina1a

Mięso miało doskonałą zarówno konsystencję jak i smak , pietruszka pieczona w piecu lekko skarmelizowana , ulubiony przez Mistrza ( widzę już w kolejnym menu) delikatny młody por i cebula karmelizowana w korzennym piwie dopełniały smaku. I wino – Principe Pallavincini / Amarasco  z Lacjum. Naprawdę trudno mi było wybrać ulubione danie tego wieczoru 🙂 Wszystko smakowało doskonale, muzyka i ciekawe rozmowy w miłym towarzystwie dopełniały atmosferę.

Kolację zakończył deser : choux z kremem czekoladowym  i coulis truskawkowe to pyszne zwieńczenie tej doskonałej uczty.

cucina deser1a

To było na prawdę piękne przeżycie , smaki, barwy i dźwięki jesieni stanowiące jakby doskonałą , harmonijną symfonię.

Kto chce przeżyć coś naprawdę wyjątkowego, musi spróbować jesiennego menu Cuciny autorstwa jej pełnego wyobraźni i coraz pewniejszego swojej sztuki chefa Ernesta Jagodzińskiego 🙂

cucina ernest1

Stół Mieszka i Dobrawy i inne atrakcje Festiwalu Dobrego Smaku

mural 1

W tym roku Ogólnopolski Festiwal Dobrego Smaku w Poznaniu wyszedł poza Stary Rynek. W  pierwszym dniu, w piątek po spacerze po Rynku zajrzałam w drodze na Maltę na Śródkę, gdzie odbywało się kolejne już Ruszt-owanie. W  Vine Bridge zjadłam pyszny grillowany cammembert z porzeczkowym sosem i musem z kalafiora i białej czekolady, potem przeszłam się obok nowego muralu ( na zdjęciu, wymiar 3D to złudzenie) , żałując , że nie mam czasu i miejsca na grillowe dobroci Wspólnego Stołu. Spieszyłam się na inne wydarzenie , koncert Korteza na Malcie a w torbie miałam ciasto. Resztę szczegółów innym razem.

W sobotę spóźniłam się na atrakcje Zielonego Targu, ale nabyłam to i owo i porozmawiałam ze znajomymi, z ulgą dowiadując się, że plany ogrodzenia terenu na razie są odłożone. Wróciłam na Rynek na stoisko Cook Up, na warsztaty kuchni tajskiej z Sergiuszem Hieronimczakiem.

sergiusz

Poznałam fajnych ludzi, gotowałam w parze ze znanym z imprez kulinarnych dziennikarzem radiowym. Pad thai z tofu , jajkiem i ziołami , z chrupiącymi kiełkami i orzeszkami smakował wyśmienicie, częstowaliśmy nim też widzów, ja sympatycznego chłopaka z dredami ze Śląska, który zapalił się do gotowania . Chciałeś Chopie zdjęcie na blogu , to masz 🙂 coś niewyraźne wyszło, ale to efekt pozytywnego zamieszania.

sergiusz1

Przechodząc przez Rynek spotkałam stoisko z ostrygami, gdzie Piotr Michalski z restauracji Toga zachęcał festiwalowych gości do ich próbowania 🙂

Ostrygi

Natomiast w samej restauracji jego żona, Ewa czarowała w towarzystwie Jana Kuronia i Michała Seydy dania z produktów dostępnych w Wielkopolsce w połowie X wieku przy pomocy nowoczesnych technik kulinarnych, bo na tym polega idea Stołu Mieszka i Dobrawy – projektu miasta Poznań z okazji 1050 lecia Chrztu Polski. A oto menu 🙂

menu toga1a

Autorzy dań zapytani o to, czy to trudne zadanie, odpowiedzieli, że nie – współczesna moda kulinarna na dzikie rośliny i kasze jest zgodna z założeniami projektu :

liście Toga

Przed kolacją profesor Jarosław Dumanowski , historyk zajmujący się kulinariami , w uroczy i zajmujący sposób opowiedział o tym, jakie zmiany kulinarne wniosło wprowadzenie chrześcijaństwa na tereny Polski ( na zdjęciu na pierwszym planie sprawca całego zamieszania, czyli szef Festiwalu Wojtek Lewandowski).

profesor1

Lubiący sobie dogadzać kulinarnie mieszkańcy Wielkopolski ( jest to potwierdzone w wykopaliskach) nagle dowiedzieli się, że muszą pościć i to „umartwianie się ” wymaga drogich i mniej dostępnych ryb, białego chleba i wina do obrzędów, oliwy- czyli produktów z południa Europy. Lubiane mleko i sery, też zakazane w poście były zastępowane mlekiem i serami z migdałów ( weganie, cieszycie się ? 😉 Na szczęście na naszych terenach ryby słodkowodne były dostępne a i grzybów  w lasach nie brakowało:

jesiotr toga

Wspominana w kronikach Galla Anonima „siedemdziesiątnica ” to dawny czas Wielkiego Postu, było więc tego umartwiania sporo, a ulubione świnki, słonina i piwo musiały być zastępowane mniej dostępnymi surowcami. Niezadowolenie z tego było m. in. przyczyną wojen za czasów Mieszka II. Kasze bez okrasy też nie smakują zbyt dobrze… Ktoś z gości kolacji ( dziennikarze i znawcy kulinariów) wyraził powątpiewanie , czy ówcześni mieszkańcy Wielkopolski lubili sobie dogadzać kulinarnie ( używano dużo octu i miodu, smaki słodko-kwaśne były dominujące) . Mnie się wydaje, że jedzenie to jedna z najłatwiej dostępnych przyjemności i skoro ludzie odkryli, że jeść muszą, to dość wcześnie starali się tę czynność uczynić przyjemną .

deser toga

Do dań próbowaliśmy win z Moraw od Roberta Makłowicza ( sugestia – przywiezione przez Dobrawę ? 🙂 , a Profesor Dumanowski raczył nas niezwykłymi octami od pana Siadaka, m.in piwnym ( zrobionym wg. starej receptury z dobrego piwa i niezwykle mocnym) i takim z dzikiego bzu , który porównywałam z moim ( był o wiele słodszy).

ocet

Tu przepraszam za jakość zdjęć, lecz oświetlenie było słabe a mój aparat padł niedawno…

Mnie najbardziej smakowała zupa rybna na jesiotrze z kluseczką z lina , bulion był bardzo delikatny :

zupa Toga

Przy tak pysznych i niezwykłych daniach rozmowy przy stole toczyły się w ożywiony sposób, w naszej części stołu m.in. z red. naczelną Kuchni Anną Wrońską wymieniałyśmy rodzinne doświadczenia w zakresie kiszonek, z sąsiadem radiowcem rozmawialiśmy o zaletach domowego chleba i dzikiej kuchni, z Elą Polcyn z Wyborczej zgadałyśmy się o sielawach jedzonych w tej samej knajpce na Kaszubach, korzystałam też z bliskości Profesora Dumanowskiego i pytałam go o opinie na temat regionalnych produktów. Pozbierałam nowe autografy do swojej książki i żałowałam, że nie mogłam zostać dłużej, by nie męczyć syna-kierowcy. Na szczęście na straganach festiwalowych na Rynku nabyłam nieco przysmaków dla niego ( pokażę innym razem ). Festiwal trwa do jutra włącznie, kto nie był, niech zajrzy do aktualnego  programu i skorzysta z pozostałych atrakcji.

z kuroniem1

Restauracja Ikea-spotkanie wielkopolskich blogerów

ikea1

Zwykle w tej restauracji jada się po zrobieniu zakupów , dla kilku osób z Wielkopolskiej Grupy Blogerów Kulinarnych ostatnio było to miejsce spotkania przy jedzeniu i próbowaniu nowości z menu restauracji. Skorzystaliśmy z miłego zaproszenia Ikea Poznań , by powymieniać się wrażeniami i , jak to na blogeskich spotkaniach – ploteczkami dotyczącymi różnych aspektów blogowania.

W poznańskiej restauracji prócz standardowych stolików pojawiły się też większe, w formie wygodnych ław, gdzie można usiąść większą grupą. Musiałam naładować telefon , skorzystałam z miejsca obok dziewczyny siedzącej przy małym stoliku i zerkając na telefon zauważyłam, że restauracja Ikea to nie tylko miejsce na zjedzenie czegoś po zakupach – przy tym stoliku odbywała się praca nad jakimś rysowanym projektem, który był potem omawiany z przybyłą koleżanką. Uniwersalne miejsce 🙂

Wracając do jedzenia – ja zainteresowałam się nowościami, spróbowałam miruny, podawanej z ziemniaczkami –  wolałam do niej penne z warzywami :

ikea ryba

Była delikatna, posypana typowo po szwedzku koperkiem , może trochę za mało soczysta.

Inne danie główne, którego próbowała Ania – medalion wieprzowy , było zdaniem degustującej bardzo smaczne.

Nowością, od której zaczęłam były krewetki w sosie koperkowym, przyrządzane na świeżo, tuż przed podaniem. Miały fajną konsystencję, trochę soku z cytryny lub limonki na pewno by ożywiło smak.

Pani menager restauracji, która nas zaprosiła opowiadała o jej specyfice – dania są w szwedzkim stylu, ale przygotowywane z miejscowych produktów . Równe wszędzie na świecie są słynne szwedzkie klopsiki. Polską specyfiką jest np. chłodnik z botwinki, w sezonie sprzedawany w olbrzymich ilościach. Wszystkim, którzy go próbowali bardzo smakował. O tym, jaki jeta tam ruch świadczy to, że kucharze, którzy początkowo mieli przyjść z nami porozmawiać, nie mieli na to czasu…

Koledzy chwalili też łososia jako danie główne, ja spróbowałam go w sałatce na bazie sałaty z pomidorkami koktajlowymi, ogórkiem i oczywiście – koperkiem 🙂 Trochę szkoda, że do sałatek są gotowe dressingi w saszetkach, świeże na pewno by lepiej pasowały, ale przy takim ruchu pewnie trudno by było to opanować.

ikea stół 2

Z dodatków wzięłam jeszcze smażone trójkątne serki ( typu cammembert), dobrałam do nich sos pomidorowy, który ożywił ich smak. Do picia wzięłam koktajl truskawkowy , fajnie orzeźwiający, nie za słodki.

Z dań głównych próbowaliśmy też wolno pieczonej szynki ( smakowała doskonale) i kurczaka z brokułami .

ikea stół 1

Jak widać na zdjęciach, prawie każdy zdecydował się na tartę czekoladową na deser , to jeden z bardziej rozpoznawalnych smaków restauracji Ikei. Smak kawy i herbat, które można było sobie wybrać też spotkały się z uznaniem. Nowy deser – mus czekoladowy próbowała Gosia, jest wart polecenia. Więcej szczegółów na temat jedzenia jest w bardziej fachowej relacji Piotra.

Wymieniając się wrażeniami na temat jedzenia , w doskonałych humorach, rozmawialiśmy na okołoblogerskie tematy. Spotkanie przeciągnęło się dość długo, było przy czym posiedzieć.

Dziękujemy organizatorom spotkania za zaproszenie i do zobaczenia następnym razem, może nie tylko przy okazji zakupów 🙂

ikea2

 

Zaproszenie na Restaurant Week – Poznań, U Rzeźników

restaurant week przystawka

Z przyjemnością zostałam po raz kolejny ambasadorką Restaurant Week w Poznaniu. W czasie najbliższego tygodnia można będzie w wielu największych miastach Polski spróbować najlepszego restauracyjnego menu w specjalnej festiwalowej cenie.

Tym razem pierwszego dnia trwania imprezy spróbowałam festiwalowego menu w niedawno otwartej lecz już bardzo popularnej restauracji U Rzeźników. Specjalnością lokalu  są dania mięsne, robione według zasad klasycznej kuchni polskiej w nowoczesnym wydaniu. To nowoczesne wydanie dominuje wśród gości Restauracji, bo podczas konsumowania festiwalowego menu zaobserwowałam, że najczęściej zamawiane były …burgery .

My zaczęliśmy od przystawki a była to galareta wieprzowo-wołowa z piklowanymi warzywami i musztardowo-miodowym dressingiem ( na zdjęciu u góry). Galareta nieco za mało wyrazista w smaku, ale w zestawieniu z piklowanymi warzywami i dressingiem zyskała na smaku. Podano do niej grzanki z ciemnego chleba.

restaurant week grzanki

Kelnerka w fachowy sposób opowiadała o każdym daniu, kucharze, którym szefuje Jarek Kin robią wszystko sami. Udało mi się też wydostać przepis na sos do dania głównego, który wzbudził zachwyt mój i towarzyszącego mi Piotra z Najsmaczniejszy.com.pl

 

restaurant week danie1

Sos był dodatkiem do ozorów wieprzowych, gotowanych i krótko podsmażonych, podanych na pietruszkowo-czosnkowym puree z pieczonymi warzywami . Mięso było mięciutki i delikatne a sos na bazie…wody od kiszonych ogórków wspaniale je ożywiał , nie dominując ich smaku. Delikatne puree z lekką nutą czosnku pasowało do mięsa i idealnie upieczonych warzyw – buraczka, batata i młodych marchewek.

Sos był doskonały, kto mnie zna i wie, że moje kiszone ogórki robią wrażenie na każdym, kto ich spróbuje , a w tym roku odniosły sukces na aukcji WOŚP, ten nie dziwi się, że koniecznie chciałam poznać przepis. Zaprezentuję go we właściwym czasie na blogu 🙂

U rzeźników sos ogórkowy

Deser zwieńczył dzieło, lody czekoladowe o doskonałej konsystencji podane były z bezą , musem truskawkowym i piaskiem z biszkoptu z grenadiną i granatami. Mimo, że po przystawce i daniu głównym byłam już najedzona, to znalazłam dla niego miejsce. Różnorodne smaki i faktury deseru świetnie się uzupełniały.

Kto wybierze się do lokalu U Rzeźników ( Poznań, Kościuszki 69) podczas Restaurant Week , na pewno nie pożałuje. Menu festiwalowe trzeba wcześniej zamówić przez Internet na stronie wydarzenia. Proste wnętrza mają miłą i ciepłą atmosferę a jedzenie jest doskonałe.

restaurant week deser

 

Forni Rossi -prawdziwa pizza neapolitańska

FRpiece

To są właśnie czerwone piece, po włosku forni rossi – od nich pochodzi nazwa restauracji. Piece są gazowe, certyfikowane przez Włochów i jedyne takie w Polsce, w temperaturze powyżej 430 C pizza piecze się w nich przez 60-90 sekund. Prawdziwa pizza neapolitańska , z certyfikatem włoskiego Zrzeszenia Prawdziwej Pizzy Neapolitańskiej . To jedyne miejsce w Polsce, gdzie taką pizzę z certyfikatem można zjeść – w Poznaniu, w Galerii Malta, poziom drugi – restauracja Forni Rossi.

Pomysł otwarcia pizzerii, która nie jest sieciówką w galerii handlowej większości ludzi wydaje się szalony – powiedzieli właściciele, państwo Ewelina i Jarosław Przygoccy.

fr szef

Wolą jednak, by nazywać ich pionierami. Gdy się z nimi rozmawia , to nasuwa się jednak inne określenie – pasjonaci . Stworzyli to miejsce , by zrealizować swoje plany i marzenia, szukając inspiracji za Oceanem. Podpatrzyli, że do takiej właśnie pizzerii w Los Angeles chodzą gwiazdy kina ” w cywilu”, zajadając z apetytem i nie dbając o strój czy makijaż 🙂

Produkty na pizzę sprowadzane są z Włoch i są najwyższej jakości. Mogliśmy ich spróbować komponując sobie pizzę na bazie klasycznej Margherity.

fr1stół

O jakości produktów powiedziała Pani Ewelina : „W  Forni Rossi można zjeść mozzarellę di bufala, rukolę sprowadzaną wprost z Włoch, tylko ta gwarantuje ten niepowtarzalny smak orzechowy, ser pecorino oraz pravola czy parmezan, wołowinę bresaola, szynkę cotto, pancettę, szynkę parmeńską dojrzewającą 18 miesięcy. Pizzę robimy z mąki 00 włoskiej firmy Caputo oraz używamy sera fior di latte. Nasze pasty przygotowujemy na bazie makaronów włoskiej firmy DeCecco. Również tej firmy mamy znakomitą oliwę i ocet balsamiczny”.

Nad jakością wypieków czuwają wyszkoleni we Włoszech Pizzaiolo.

fr2talerz

Mnie z dodatków najbardziej smakował wędzony ser provala i marynowany łosoś oraz doskonałe pomidory San Marzano, przywożone w puszkach z unikalnych plantacji pod Wezuwiuszem. Tutaj- na foccacci :

 

fr foccacia

Rozmawiając z właścicielami o tym, jak radzą sobie realizując swoją pasję i utrzymując bardzo umiarkowane ceny próbowaliśmy jeszcze makaronów – klasycznego spaghetti bloognese, carbonary, parpadele z pysznym sosem grzybowym , popijaliśmy doskonałymi winami di domo .

fr carbonara

Państwo Przygoccy opowiadali o tym, jak zachować równowagę między wymaganiami klientów a wiernością klasyce. Do wyboru są trzy klasyczne pizze : margherita :

fr margherita

marinara i bianca

fr bianca

Każdy może sobie indywidualnie skomponować dodatki, które mają bardzo przyzwoite ceny zważywszy na ich jakość. W Forni Rossi są też specjalne dania dla dzieci, sałatki, desery – my próbowaliśmy Panna Cotty z malinami i piliśmy do niej doskonałą kawę, której dostawca ciekawie opowiadał nie tylko o swojej specjalności ale też o współpracy z właścicielami. Był zaskoczony ich upartym dążeniem do utrzymania umiarkowanych cen, nie szczędząc kosztów. Bo np. maszyna do cięcia szynki parmeńskiej jest w cenie dobrego auta …

fr maszyna

Czas w blogersko-kulinarnym towarzystwie przy pysznych włoskich daniach i winie mijał bardzo szybko, jednak większość z nas pamiętała, by zdawać relacje na bieżąco 🙂

fr3

Przepraszam za jakość zdjęć moich , technika zawiodła – korzystałam w relacji ze zdjęć Restauracji i Juliusza Podolskiego ( Smaczny Turysta), organizatora spotkania.

W rozmowach padło też stwierdzenie, że Forni Rossi prócz gości galerii Malta ma już stałych klientów, w tym sporo Włochów. Warto zajrzeć więc na drugie piętro by spróbować włoskich przysmaków.

fr4

Czas na gęsinę w poznańskiej Pasteli

zaproszenie pastela

W ubiegłym tygodniu miałam przyjemność spróbować gęsiny w wykonaniu Marcina Michalskiego, szefa kuchni restauracji Pastela w blogersko- dziennikarskim towarzystwie. Gęsi , które jada się w Pasteli , nie tylko w tym sezonie pochodzą z moich rodzinnych Kujaw , z Kołudy Wielkiej. W tym roku próbowałam ich na kulinarnych spotkaniach , co nieco zrobiłam sama i dlatego byłam bardzo ciekawa, co wymyśli Marcin, którego kuchnię bardzo lubię.

Zaczęliśmy od zimnej przystawki – galarety z gęsiny i  antonówek, zakwaszonej sokiem z buraka. Miała rosołowy smak , dodatki w postaci marynowanej rzodkwi i prażonego słonecznika ciekawie ją uzupełniały.

galareta z gesi

 

Ciepłą przystawką były duszone gęsie serca z pulpecikami  z soczewicy i kopytkami . Serca smakowały mi bardzo, miały super konsystencję i podpytałam o sposób ich przygotowania – były najpierw podsmażone a potem duszone z cebulą, czosnkiem i porem, z czego powstał pyszny sos. Wywołało to dyskusję na temat podrobów, które teraz są coraz bardziej doceniane. W rozmowach i trawieniu gęsich przysmaków podanych w sporych porcjach pomagało nam pyszne Pinot Noir z Mołdawii , sprowadzone przez  firmę Partner Center, które serwował nam sommelier Karol Korolkiewicz.

Do gęsich serc były pulpeciki z soczewicy , lekko pikantne i mięciutkie ziemniaczane kopytka.

serca gesi

 

Rosół z gęsi był podany ze słynnymi zielonymi kluseczkami pietruszkowymi Marcina i podsmażoną na maśle z czosnkiem marchewką. Te kluseczki przyciągają do Pasteli dzieci- podobno nawet największe niejadki zjadają taki rosół z apetytem. W żartach padła propozycja , by nazwać ten rosół imieniem Shrecka. Pięknie pachniał i miał intensywnie mięsno-warzywny smak.

gęsi rosół

Pierwszym głównym daniem były plastry  gęsiej piersi pieczone podane na dyniowym puree i z tymiankowym burakiem pieczonym. Zarówno smak jak i faktura gęsiej piersi była doskonała , Marcin zapytany o długość pieczenia odpowiedział wymijająco , nie chcąc zdradzić swoich tajemnic. Dyniowe puree przyprawione imbirem było przyjemnie pikantne, pieczony buraczek z tymiankiem uzupełniał smaki. Nie każdy z gości zdecydował się polać mięso pysznym pieczeniowym sosem, niektórzy chcieli spróbować samego smaku mięsa. Ja spróbowałam i tak i tak, obie wersje mi smakowały. Piliśmy do tego chilijskie Siglo de Oro.

pierś gęsia Pastela

Po tym daniu nastąpiła mała przerwa w daniach ( ale bynajmniej nie w jedzeniu) , Marcin pokazał nam, jak rozebrać gęsią tuszkę i wyjaśnił sposób jej maksymalnego wykorzystania. Chodzi o to, by wykorzystać całe mięso i podroby, wtedy porcje konkretnego mięsa mogą mieć nieco niższą cenę. Pisałam już o tym w relacji z tych warsztatów .

Pastela Marcin

 

Przyglądając się pracy Marcina mogliśmy spróbować jego pasztetu z gęsiego mięsa, podrobów i ugotowanych w rosole warzyw, smalcu i kiszonych ogórków od Wiórka. Pasował do tego wszystkiego ser dojrzewający od Marka Grądzkiego. O całej akcji, zaletach gęsiny i potrzebach jej efektywnego wykorzystania opowiadała zajmująco gospodyni wieczoru, współwłaścicielka Pasteli, Asia Mnich.

Do drugiego dania mięsnego siedliśmy ze sporymi obawami, czy się zmieści – w tym momencie większość gości poprosiła o herbatę 🙂

Gęsie udka, wcześniej zamarynowane z przyprawami  jedliśmy pieczone w cieście francuskim . Po otwarciu pokrywy z ciasta buchnęła aromatyczna para- mięso było wyśmienite, upieczone do miękkości, ale trzymające „fason ” , Podane było z kaszą gryczaną i ciekawym w smaku i fakturze jarmużem z wielkopolskim serem smażonym. Ledwo je zjadłam, bo doprawdy dania były solidne .

Na deser- nawiązujące do gęsi białek kołudzkiej ciastko owsiane z powidłami. Zjadłam je tylko dlatego, że poprzedziło je kilkanaście minut odpoczynku przy herbacie i rozmowach, w których prym wiódł Smaczny Turysta , czyli Juliusz Podolski. Ciekawe, jakie odniósł wrażenia po podróży kulinarnej z gęsiną z moich rodzinnych stron . Relację z gęsionowego obiadu można też przeczytać u Piotra z Najsmaczniejszy.com.pl

Teraz jest najlepszy czas, by spróbować tego pysznego mięsa. W poznańskiej Pasteli jest w różnych wariantach i w każdym pyszne.

Gęsie udko

Wielki tuńczyk przybył do GOKO

goko tunczyk 1

Taką sensację zrobiła ponad tydzień temu gwiazda dnia – wielki tuńczyk błękitnopłetwy , który przybył do Restauracji japońskiej GOKO, dając początek Festiwalu Toro. Czekaliśmy na niego ponad dwie godziny, bo lądowanie samolotu w Warszawie opóźniła mgła. Ale warto było 🙂

goko master 2

Czas nam się wcale  nie dłużył. Czekanie uprzyjemniał nam różnymi rodzajami sushi szef kuchni Partyk Jerzykowski i jego koledzy .

goko master 1

Nie samym chlebem ( czy ryżem ) żyje człowiek , z dużym zainteresowaniem słuchaliśmy więc opowieści właściciela GOKO pana Krzysztofa Hellera o kuchni japońskiej, historii sushi i zaletach poszczególnych części tuńczyka.

Ten, złowiony w Morzu Śródziemnym, o wadze około 200 kilogramów ( największy , jaki przybył do Wielkopolski) umieszczony został w styropianowym pudle wyłożonym lodem, więc cała ekipa miała co robić przy jego wnoszeniu. W końcu pojawił się w całej okazałości :

goko tunczyk

 

plus ogon 🙂

goko ogon

Szef kuchni Patryk Jerzykowski dobrze się przygotował do rozbioru tuńczyka , studiując wcześniej jego anatomię. Mimo zainteresowania wszystkich , fotografowania, w skupieniu wykonywał swoją pracę. Część jej można zobaczyć na filmie – klik, klik.

 

 

Oddzielił z tuńczyka najbardziej pożądaną część – otoro, tę tłustą, najwięcej cenioną przez Japończyków :

goko otoro

Wydzielił też akame, które jest dla odmiany chude i w ciemniejszym kolorze. Mogliśmy od razu spróbować nigiri z jednym i drugim rodzajem tuńczyka :

goko nigiri 1

To z akame było sprężyste i jędrne, za to otoro miało maślaną konsystencję i wręcz rozpływało się w ustach.

goko nigiri 2

Obydwa rodzaje można zjeść podczas trwającego w Restauracji GOKO Festiwalu Toro , w środy – czyli na przykład dzisiaj. A o jakości tuńczyka można się przekonać oglądając certyfikat :

goko certyfikat

 

Zaproszenie na Restaurant Week – Estella Węgorka

estella carpacio

 

Kolejne testowanie przed Restaurant Week czekało mnie w Estelli  na Węgorka. To włoska restauracja, ale na tę okazję  przygotowała dania nie tylko we włoskim stylu.

Na przystawkę było nietypowe carpaccio, bo z ananasa z imbirowym sosem. Jak widać na powyższym zdjęciu, miało piękną wizualnie formę. Kawałeczki imbiru w sosie były wyczuwalne i słodki z pozoru owoc doprawiony w ten sposób był miło pikantny i…zaostrzył apetyt. Tym bardziej, że dostałam też Martini.

A było na co :

 

estella główne

 

Danie główne to spory kawałek wieprzowej polędwicy upieczonej w orzechowej skorupce, podany na marchewkowym puree, z pieczonymi ziemniaczkami i buraczkami , z dodatkiem orzechowego sosu.

Polędwica była soczysta, po przekrojeniu lekko różowa w środku a orzechowa skorupka i sos dodawały chrupkości. Sos był  słodki, z dodatkiem miodu i dodawał mięsu kontrastowego smaku. Starannie upieczone ziemniaczane i buraczane kulki z wierzchu chrupały a w środku były mięciutkie.

Kelnerka była dobrze poinformowana,  wiedziała, co mi podaje,  bardzo o mnie dbała ale też interesowała się, jak mi wszystko smakuje , bo kucharze w kuchni nie mogli się doczekać opinii na temat swojego dzieła 🙂

 

estella główne 1

 

Deser to creme caramel, podany jak często z karmelowymi nitkami w formie siatki . Potraktowałam je nie tylko jak dekorację, pochrupałam sobie, bo fajnie kontrastowały z delikatnym kremem. Był tyle słodki ile trzeba, z wyraźną karmelową nutą na powierzchni. Może to banalny deser, ale w tym wykonaniu na pewno znajdzie amatorów. Nie tylko z tego powodu warto zajrzeć podczas Restaurant Week ( 23-30 X)do Estelli na Węgorka.

estella deser