Archiwa kategorii: ciasto dla muzyka

Racuszki na koncert Korteza w poznańskiej Tamie

Koncert Korteza w Tamie

Tym razem koncert Korteza w Poznaniu odbył się w znanym klubie, w zupełnie innej atmosferze, niż poprzedni, w Teatrze Wielkim. O tym ostatnim nie pisałam, bo ciasto powtórzyłam , na pamiątkę pierwszego poznańskiego , który był dokładnie 4 lata wczesniej . Akustyka była doskonała a pierwszy utwór , instrumentalny Kortez zaczął grać przy opuszczonej kurtynie , gdy podniosła się , odsłoniła pianino i atrystę, co wywarło super efekt.

Za to w klubie Tama repertuar był dostosowany do innej atmosfery, grano więcej dynamicznych utworów a te spokojniejsze miały bardzo rozbudowane instrumentalne końcówki , które wraz z grą świateł robiły niesamowite wrażenie.

Ja tym razem przygotowałam znowu karnawałowe racuszki, które tak smakowały Kortezowi i ekipie dwa lata temu . Zima ma swoje prawa , trzeba uzupełniać zapasy kalorii, zwłaszcza przy takim wysiłku, jakim jest koncert 🙂

Korzystając z okazji poprosiłam Korteza o autograf na ostataniej koncertowej Epce , z podziękowaniem za pomoc. Dodaję ją do specjalnego, kortezowego ciasta z imbirem , które wystawiłam na licytację Dla Olinka.

Fani Korteza i on sam są mocno zaangażowani w pomoc Olinkowi Jóźwickiemu, dzielnemu chłopcu walczącemu z mózgowym porażeniem dziecięcym i towarzyszącymi mu dolegliwościami. Chłopiec robi ostatnio duże postępy, rehabilitacja jest jednak bardzo kosztowna i każda pomoc się liczy. Ciasto z imbirem wraz z podziękowaniem na płycie od Korteza i inne ciekawe nagrody są do wylicytowania tutaj – ciasto do 29 stycznia. Poza tym można jeszcze pomóc Olinkowi poprzez fundację a także wpłacając 1 % podatku – kto jeszcze nie podjął decyzji, to mocno zachęcam :

A dla fanów naszego Artysty na zachętę zdjęcie, gdzie Olinek wraz z Kortezem szykują się do skonsumowania mojego świątecznego pierniczka – bo przedświąteczny pobyt w Warszawie wykorzystałam, by podrzucić ekipie Korteza gwiazdkowe przysmaki 🙂 Zrobiły wrażenie, bo gdy Kortez usłyszał, co przywiozłam, zawołał : Chłopaki, mama przyjechała 🙂 Oj, ciepło mi się na sercu zrobiło …

Olinek z Kortezem, zdjęcie ze strony Olinek

Wracając do koncertu w poznańskiej Tamie – był nieco inny, niż te „siedzące”, wysłuchiwane w skupieniu, ale miał swój urok i widziałam, że wielu osobom się taka luźna atmosfera podobała, sporo osób kiwało się do rytmu. Repertuar był świetnie dopasowany do tego, nawet sama się zdziwiłam, ze Kortez ma tyle dynamicznych utworów . Te spokojniejsze dawały odetchnąć, a instrumentalne, rozbudowane końcówki , zwłaszcza te, gdzie Kortez mógł się „wyszaleć” przy pianinie wymiatały. Przy Uleciało można było …odlecieć, a nowe aranżacje Pocztówki z kosmosu czy Bumerangu wbiły mnie w krzesło. Aha, bo ja ze względu na problemy z nogą siedziałam przy dźwiękowcach- Kortez się o to zatroszczył 🙂 Na koncercie byłam z synem i bardzo mi było miło, że zobaczył jak dba o mnie nasz Artysta.

Nie wiem, czy ktoś pamięta, ale pierwszy koncert Korteza w Poznaniu , w 2015 roku też był w klubie, w Spocie. Z tego co pamiętam atmosfera była bardziej skupiona , Kortez był tylko w duecie z Domanem a publiczność w klubie dała się zaczarować i stała zasłuchana.

Długa i zapewne męcząca trasa już się kończy, teraz czekamy na trzecią płytę Korteza, ciekawe, ile z przedpremierowych utworów granych na trasie się tam znajdzie. A ja, by nie pogubić się odnotowuję, że był to mój 22-go koncert i 23-cia edycja Ciasta dla Korteza 🙂

Szarlotka na koncert Korteza w Gorzowie

koncert Korteza w Gorzowie

Letnia trasa Korteza skończyła się już dawno, za to niedługo rusza nowa, jesienna i warto wrócić do wspomnień, zanim się zacznie. Holliday tour obejmował przede wszystkim miejsca plenerowe , w tym amfiteatry i najbliżej miejsca gdzie mieszkam był ten w Gorzowie Wielkopolskim, więc tam się wybrałam.

W ogrodzie sypały mi się wtedy jabłka, papierówki, dlatego ciastem dla Korteza nawiązującym do wakacyjnej trasy została szarlotka, z rodzinnego przepisu :

Na koncert Korteza w Gorzowie wybrałam się razem z nowo poznaną fanką, Magdą, która zabrała mnie autem z Poznania. Droga minęła nam szybko na rozmowach o fenomenie naszego ulubionego artysty i jego muzyce.

Przy przekazywaniu ciasta udało mi się trochę porozmawiać z Kortezem, wtedy właśnie usłyszałam o planowanej jesiennej trasie i o nowych utworach, nad którymi Kortez sukcesywnie pracuje. Koncert rozpoczęła jedna z nowości , Chodź na chwilę, pasująca klimatem do dotychczasowej twórczości atrysty.

Pierwszy raz słuchałam Korteza w amfiteatrze i muszę przyznać, że muzyka niosła się pięknie . Nawet zazdrościłam fanom, którzy byli na koncertach plenerowych nad wodą , tam na pewno ten efekt był jeszcze ciekawszy. Kortez, mimo kontuzji ręki wokalnie był w doskonałej formie, a pomoc Roberta vel Miśka na fortepianie pokazała jego możliwości i ubarwiła muzycznie spektakl. Siedziałam dość wysoko, co pozwoliło mi dobrze wszystko słyszeć i skupić się na muzyce. Mimo, że z nowych utworów była tylko początkowa „Chodż na chwilę” i letni debiut na LP 3 ” Doskonały dzień”, to wysłuchanie dobrze znanych utworów w scenerii i dobrej akustyce amfiteatru było wielką przyjemnością i jak zwykle poddałam się wzruszeniom… O dodatkowy nastrój postarał się pięknie świecący księżyc 🙂

Po koncercie wraz z nowo poznaną koleżanką dość długo zbierałyśmy się spod amfiteatru, wymieniając wrażenia – trudno nam było ochłonąć. Gdy juz się zbierałyśmy do wyjścia, usłyszałyśmy wybuch entuzjazmu przy wyjściu, okazało się, że Kortez wyszedł na chwilę do garstki oczekujących fanów. Poszłyśmy i my porozmawiać chwilę , nawet zrobiłam sobie pamiątkowe selfie z Magdą , dośc nieudolne , bo nie umiem, ale plenerowy koncert i spotkanie zostało uwiecznione. Był to mój 20-ty koncert i akcja z ciastem dla Korteza.

Do zobaczenia na jesiennej trasie 🙂

Pierniczki na koncert Korteza w poznańskim Zamku

koncert korteza w zamku
koncert korteza w zamku

To jedyne zdjęcie, jakie mam ze styczniowego  koncertu Korteza w poznańskim Zamku. Wyprawa była dość wariacka, bo w tym czasie przebywałam na rehabilitacji i udało mi się przedłużyć przepustkę, jaką dostałam na badania lekarskie.  Początkowo zamierzałam tylko spotkać się z koleżanką i przekazać jej świąteczne pierniczki dla Korteza oraz poprosić o autografy na płytach dla znajomych, bo o 20-tej musiałam być z powrotem. Ale zacznę od początku.

Moja szpitalna koleżanka Karolina ( w wieku zbliżonym do mojej starszej córki) usłyszała Korteza u mnie z tabletu , zachwyciła się nim i zaczęła śpiewać słowa, które słyszała. A nie było jej łatwo, bo walczy o powrót mowy po udarze… Puszczałam jej więc Korteza często, zachęcając do śpiewania razem ze słyszanymi piosenkami. Poprosiłam córkę, by mi z domu przywiozła zakupione zaraz po ruszeniu sklepu internetowego Jazzboy epki i jedną z nich dałam Karolinie , z autografem Artysty 🙂

Drugą płytę przeznaczyłam na aukcję charytatywną na rzecz równie młodej osoby, koleżanki moich dzieci, walczącej z rakiem . Ci, którzy mnie znają pamiętają może jak na początku grudnia pozdrawiałam fanów Korteza z poznanskiego radia. To właśnie udział w audycji wieczornej z muzyką z lat 80-tych wylicytowałam wtedy :

Poprosiłam Korteza, by podpisał płytę z podziękowaniem za pomoc dla Asi , już poszła na licytacji za całkiem niezłą sumę 🙂

Z Kortezem udało mi się spotkać i porozmawiać chwilę dosłownie cudem. Koleżanka namówiła mnie, bym weszła do Zamku i zobaczyła , czy ktoś z ekipy jest przy stoisku z płytami , by pierniczki przekazać osobiście. Trafiłam na znajomego dźwiękowca, który bardzo lubi moje wypieki , dałam mu pierniczki i wyjaśniłam moją sytuację . Ze względu na dawną znajomość ( w końcu jestem pierwszą fanką) i moją przepustkę szpitalną uzyskałam chwilę rozmowy z Kortezem i ekipą tuż przed koncertem . Płyty do podpisu miała koleżanka, wyjasniłam tylko o co chodzi. Kortez był bardzo wzruszony historią Karoliny, dopytywał, jakie piosenki śpiewała ucząc się mówić. Pożegnałam się z ekipą, życząc wszystkim sukcesów w nowym roku i z nadzieją na spotkania na nowej trasie .

Następnego dnia przez syna odebrałam podpisane płyty od koleżanki , oj, jak Karolina się ucieszyła 🙂 Podobnie Witek, organizujący akcję pomocy dla Asi.

Pierniczki smakowały Kortezowi, to były moje słynne z rodzinnego przepisu ( zdjęcie niżej) . Ostatnio w wywiadzie powiedział, ze bardzo lubi ciasto marchewkowe i sernik , dostał już ode mnie i pierwsze i kilka wersji drugiego. Muszę pomyśleć, co tu pichcić na kolejną trasę, bo jedzenie jest zawsze pretekstem do ciekawej rozmowy.
Kortez, wielkie dzięki za autografy na płytach, przyniosły wiele dobrego 🙂

Sernik z rodzynkami na koncert Korteza w Sali Ziemi

sernik z rodzynkami
sernik z rodzynkami

Lubicie rodzynki w serniku ? Ja dawno takiego nie piekłam, bo moje dzieci nie lubią, ale okazało się, że są jego amatorzy. Staram się piec ciasta na koncert Korteza tematycznie, na początku były z imbirem, potem przy trasie Mój dom – domowe a teraz zapytałam : Hej Wy, na jakie ciasto macie ochotę ?  🙂 Padło na sernik, taki bez spodu z ciasta i z rodzynkami. Przy „składaniu zamówienia” nie było Korteza, bo rozmawiał z fanami, więc zapytałam – a co, jak ktoś nie lubi sernika z rodzynkami ? To zrób pół bez – usłyszałam. Ok, co to dla mnie 🙂 Wymyśliłam sposób jak to zrobić , ale najpierw zamówiłam pyszny wiejski twaróg i masło ( mam żródło w pobliżu domu, od rodziny znajomych ze wsi).

Sernik z rodzynkami upiekłam według tego przepisu , oczywiście bez spodu , no i z podwójnej porcji, by i dla domowników starczyło. Jak wyłożyłam masę na blachę, to w jedną połowę powciskałam pracowicie sparzone wcześniej rodzynki. Piekłam go w kąpieli wodnej, wyszedł więc bardzo delikatny. Najpierw spróbował syn, który porcję dla Korteza zabrał autem dzień wcześniej do Poznania , by mi pomóc. Jak  dołożył sobie drugi, solidny kawałek, to już wiedziałam, że sernik  jest dobry 🙂

Ciasto przekazałam przez bardzo służbistą obsługę i poszłam posłuachać Panieneczek, które z powodzeniem występują na częsci tej trasy przed Kortezem. To bliski mojemu sercu folk z rodzinnych Kujaw w energetycznym brzmieniu, w perkusją, skrzypcami i mocnym wokalem. Były nowe piosenki, spodobały mi się.

Kortez zaczął siedząc przy pianinie i ta forma zdominowała cały koncert. Podczas Trudnego wieku akustyka sali się docierała, by dalej brzmieć całą pełnią. Każdy koncert jest inny, utwory dostają nowe instumentalne wstępy i zakończenia, wokal Korteza, który tak kocham uzupełniają muzycznie coraz to nowe brzmienia . Do tego gra świateł , skupienie sali i brawa po każdym utworze .Nie trzeba nic więcej by odpłynąć… Mnie dopadła jesienna nostalgia, więc mocniej to wszystko przeżywałam. Współczuję parze siedzącej obok mnie – pewnie przeszkadzało im moje głośne wzychanie a jak wyjątkowo obficie polały mi się łzy przy Zostań, to patrzyli nawet z lekkim niepokojem… Kortez  z zespołem zaprezentowali sporo z bogatego już repertuaru , dawkując emocje i różnicując nastroje. Z bisami to były pełne dwie godziny. Na koniec zabrzmiało Dla Mamy solo na pianinie i potem piękny instrumentalny kawałek , w chopinowskich klimatach. Wszyscy byli oczarowani , niektórzy próbowali wyjść po pierwszych bisach, ale zatrzymywali się a nawet cofali.

Monsieur Kortez- chapeau bas 🙂

Po owacjach na stojąco Kortez zapowiedział, że dziś nie może spotkac się z fanami z osobistych powodów. Rozczarowanie było wielkie, ale sytuacja spotkała się ze zrozumieniem. Może nie od wszystkich, bo gdy wyszłam na zewnątrz, zobaczyłam piękną różę, porzuconą niedbale… Ciekawe, kto był tak zdesperowany ? można by ja przeciez podarować komuś innemu, znajomemu lub nie – może to by był początek pięknej znajomości ? zaopiekowałam się nią, by nie czuła się porzucona…

Ja po koncercie rozmawiałam ze znajomymi ( i nieznajomymi) fanami częstując ich ciastem marchewkowym z imbirem ( ekipa Korteza też dostała) . Poszłam porozmawiać z Panieneczkami promującymi płytę ( dostałam autografy 🙂 i pogratulowałam p. Agacie Trafalskiej nagrody z teledysk Dobry moment na Festiwali w Łodzi.

Koncert był tak piękny, że brak rozmowy z Kortezem ledwo odczułam. Po koncercie wspominałam poprzednie i znalazłam takie oto zdjęcie z miejca, gdzie mam najbliżej. Oby zawsze był taki uśmiechnięty 🙂

Jesienne ciasta na koncert Korteza w Toruniu

koncert korteza w toruniu
koncert korteza w toruniu

Tym razem moje kulinarne drogi zawiodły mnie do Torunia, w pobliże  rodzinnych stron . Przed  Kortezem  zagrały i zaśpiewały Panieneczki, zespół grający folklor kujawski w rockowym brzmieniu , czyli bardzo bliskie mi klimaty. Na koncert Korteza w  Toruniu wybierało się sporo znajomych mi fanów, których poznałam wcześniej w Bydgoszczy i w Gdyni, musiałam więc się zaopatrzyć w odpowiednią ilośc ciasta , by prócz Korteza i jego ekipy poczęstować i tych, którzy na jego koncert przyjechali .

Dla muzyków upiekłam jesienne ciasto z serem i gruszkami, które pokazywałam niedawno na blogu jako nowość, która mi się fajnie udała. Robiłam je w większej ilości i wyszło mi bardziej puszyste . Tu zdjęcie w kartonie, pod spodem jest druga warstwa . Dla dokumentacji dodam, że to była 16 edycja akcji „Ciasto dla Korteza” …

Dla fanów upiekłam ciasto czekoladowe z jabłkami i …imbirem, w nawiązaniu do początku „historii pewnej znajomości ” 🙂 Miałam je w pojemniku w torebce , pokrojone już na kawałki.

Toruń to jedno z moich ukochanych miast, jak zwykle jadąc z dworca do miasta sfotografowałam panoramę  od strony Wisły :

W nowym Cenrtum Kulturalno-Kongresowym Jordanki byłam pierwszy raz , ciekawa byłam tego miejsca. Trochę tam labiryntów, przekonałam się o tym przekazując ciasto ekipie Korteza przed koncertem. Udało mi się chwilę porozmawiać w przelocie, zapytałam Korteza o wrażenia na koncertach Męskiego Grania , kiedy to miał przed sobą zupełnie inną publiczność , niż na swoich . Ja odniosłam wrażenie , że jednocześnie dostosował się do nowej sytuacji  i pozostał sobą, zachowując tak szeroko omawiany przez fanów „oszczędny ruch sceniczny” 🙂 Powiedział, że potraktował to jako nowe doświadczenie i przyznał mi rację, że najważniejsze, by pozostać sobą . To prawda, przez ostatnie trzy lata stał się bardzo znany i sławny, ciągną za nim tłumy fanów, a on nadal jest tak samo stonowany, ciekawy ludzi i im życzliwy jak wtedy, gdy go poznałam. Sukcesy nie przewróciły mu w głowie. Nowa płyta – Mini dom z przebojami Hej Wy i Stare Drzewa już bije rekordy popularności.  Na razie mam na niej autografy reszty Zespołu , Korteza dołączę przy najbliższej okazji.

Koncert zaczęły Panieneczki , brawurowo i z przytupem. Jak już wspomniałam, Kujawy to moje rodzinne strony , więc nuty folkowe w mocnym brzmieniu w towarzystwie perkusji, kontrabasu i skrzypiec bardzo mi przypadły do gustu. Powodzenia, Panieneczki 🙂

Kortez zaczął od Dobrego momentu ( a nie, przepraszam, jak zwykle zaczął od „Dobry wieczór ” ) 😉  , na koncercie przeważały piosenki z drugiej płyty , z  Mini Domu i nowe aranżacje największych przebojów z Bumerangu . Było to świeże brzmienie , nieco inne niż na poprzednich koncertach – w Zespole jest nowy perkusista i klawiszowiec . Hej Wy ( mój ulubiony kawałek, zaraz po Zostań ) z perkusją brzmi inaczej, niż na płycie, obie wersje mi się podobają. Mocno zabrzmiały Kominy , a wśród bisów Stare Drzewa ( ostatnio w czołówce Listy Przebojów Trójki) wzbudziły wielki aplauz widowni – niesamowita gra świateł świetnie współgrała z tekstem i muzyką. Oj, poszły ciary !

 

Po koncercie Kortez jak zwykle spotkał się z fankami i fanami , podpisujac płyty, rozmawiajac i pozując do wspólnych zdjęć. Mimo zmęczenia koncertem poświęca na to wiele czasu, ciekawe, jak znajduje na to siły…

Ja w międzyczasie poczęstowałam znajomych ( starych i nowych  ) fanów ciastem z imbirem, przy okazji spróbowały też Panieneczki, które podpisały mi swoją płytę z dedykacją dla mojej siostry, która bardzo lubi taką muzykę. Potem integrowałam się z kolejnymi fanami, pozbierałam autografy od chłopaków z Zespołu , Kortez nadal był bardzo oblężony , ale humoru nie tracił. Jak on to robi ? 🙂

Następnego dnia w Toruniu byłam na pysznych warsztatach w Muzeum Piernika , spotkałam tam też fanów Korteza , dopytywali, co lubi najbardziej 🙂 Może na kolejnym koncercie w tym mieście też coś smacznego dostanie od miejscowych fanów  🙂

Ciasto czekoladowe z jabłkami na koncert Korteza w Gdyni

koncert korteza w gdyni
koncert korteza w gdyni

Lato tego roku minęło Kortezowi przede wszystkim na koncertach Męskiego Grania. Dla mnie było dość zajęte, więc na żaden z nich nie mogłam się wybrać – na ten najbliższy w Poznaniu nie udało mi się kupić biletu, na te dalsze nie dałam rady dojechać. W końcu udało mi się zaplanowac wyjazd na koncert Korteza w Gdyni pod koniec lata, gdy artysta występował w ramach Festiwalu Lata z Radiem, wraz z muzykami koncertującymi często w radiowej Trójce. Był to pewien eksperyment, bo zwykle tego typu koncerty opanowywali muzycy bardziej „pop” , ale okazało się, że zwyczaje zmieniają się i tłumy słuchaczy, które przybyły na Skwer Kosciuszki doskonale się bawiły przy trójkowej muzyce.

 

Jeszcze przed koncertem dostrzegłam z dala przenośny transparent fanowskiej grupy Kortez – Fani ( tu akurat odwrócony, to ten z wiatraczkiem) , jednak nie udało mi się dotrzeć do koleżanek pod scenę, bo tłum był gęsty i czekał wytrwale, aż zmęczeni drogą z finału Męskiego Grania w Żywcu ( poprzedniego dnia) muzyce doprowadzą instrumenty do stanu używalności. Trochę się obawiałam, jak nastrojowa muzyka Korteza zabrzmi  w pełnym słońcu i w takim tłumie. Redaktor Piotr Stelmach , który rozpoczynał koncert ( zdjęcie u góry) nie dał się ponieść festiwalowej atmosferze i jak wcześniej obiecał sobie – nie krzyknął anonsując Korteza, tylko spokojnie go zapowiedział – i , wbrew obawom – było tak, jak zawsze. Czyli magia Korteza działa też w środku dnia, w plenerze 🙂

 

Mimo zmęczenia letnią trasą głos Korteza podczas godzinnego koncertu brzmiał jak zwykle tak, jak podczas nagrania w studiu – czysto i ciepło. I to ciepło podziałało na mnie jak zwykle , odpuściło zmęczenie podróżą i wędrowaniem od odległego parkingu na koniec Skweru Kościuszki. Dodatkowo poczucie jedności z tłumem fanów Korteza wzmagało muzyczne doznania. Od pierwszej Pocztówki z kosmosu do zaśpiewanego z uroczą pomyłką na bis Bumerengu ( ten liryczny gwizd na koniec …) było tak, jak na innych koncertach, tych w ciemnych salach, ze światłami podkreślającymi rytm muzyki .

To była duża impreza i tym razem realnie nie liczyłam na dłuższą rozmowe z Kortezem, ale ciasto ze sobą zabrałam, jak zwykle. Zapakowane w wygodne pudełko, by można je było zabrać i zjeść od razu lub później w podróży. Szczerze mówiąc nie wiem, w jakim stanie dotarło do adresata , bo towarzyszący mi podczas koncertu wierny fan Korteza ( od początku, czyli zaraz po mnie :),  Jacek nosił je długo w torbie a w tłumie łatwo nie było… Ciasto było wprawdzie łatwe do transportu ( czekoladowe, z cynamonem i jabłkami) , obawiam się jednak, czy się czasem nie pokruszyło …

W poszukiwaniu sposobu na przekazanie ciasta Kortezowi pomagała mi grupa fanów – część poznanych na poprzednim koncercie w Bydgoszczy , część nowych :

 

Dotarliśmy do stanowiska Radiowej Trójki , gdzie Kortez podpisywał płyty, jednak chętnych było o wiele więcej, niż czasu przewidzianego w ramach Festiwalu. Już myślałam, że tym razem ciasto zjedzą fani Korteza, ale udało mi się zwrócić uwagę czuwającego nad wydarzeniem red. Stelmacha i przekazałam torbę z ciastem przez niego 🙂 Miło było usłyszeć : Korti, dostałeś ciasto ( jakby to było coś niezwykłego 😉 . I potem to ciepłe Korteza : o, cześć 🙂 nie zawracałam mu dłużej głowy, bo widać było po nim ogromne zmęczenie. Ale warto było jechać do Gdyni , by posłuchać koncertu w innych niż zwykle warunkach, spotkać znanych i poznać nowych fanów , zobaczyć przez chwilę uśmiech Korteza .

Do zobaczenia na jesiennej trasie Hej Wy 🙂

Domowe ciasto na koncert Korteza w Bydgoszczy

koncert korteza w bydgoszczy
koncert korteza w bydgoszczy

Pierwszy raz byłam na na koncercie Korteza w filharmonii, ciekawiło mnie, jak w tak profesjonalnej sali zabrzmi jego muzyka z zespołem. To zupełnie inne doznanie, profesjonalna akustyka daje pełniejsze brzmienie, muzycy z Zespołu Korteza i on sam dali pełen popis swoich możliwości. Bardzo się cieszę, że repertuar jest dynamiczny, powstają nowe aranżacje , piosenki grane dotąd z Trio opracowywane są muzycznie na nowo na potrzeby koncertów z Zespołem. Koncert Korteza w Bydgoszczy kolejny raz mnie zaskoczył i zachwycił.

Jak zwykle upiekłam ciasto i przekazałam je przed występem  za pośrednictwem autorki tekstów Korteza, Agaty Trafalskiej, Przy okazji porozmawiałam z nią chwilę i powiedziałam – jak to dobrze, że mój ulubiony muzyk ma kogoś, kto – jak on to mówi – „siedzi mu w głowie” a jednocześnie ma dystans do tych wszystkich emocji , zaś on sam może się skupić tylko na muzyce.

Ciasto było domowe, z owocami – w końcu nazwa drugiej płyty Mój dom zobowiązuje 🙂 Przepis to mój topowy na blogu placek ze śliwkami, jeszcze na nie nie sezon, więc był z borówkami. Byłam poza domem ( u siostry) więc nie udało mi się dodać owoców ze swojego ogrodu , ale przyjdzie i na to pora 🙂

Jak już wspomniałam, w filharmonii brzmienie było doskonałe i nowe instrumentalne końcówki tak spokojnych utworów jak Ludzie z lodu czy Uleciało zabrzmiały niesamowicie, to co Kortez robił z pianinem przyprawiało o zawrót głowy. Zabrałam na koncert siostrę, trochę się obawiałam, jak przyjmie te mocniejsze brzmienia, ale to właśnie jej się podobało najbardziej 🙂 I gra świateł, która uzupełniała muzykę tworząc doskonałą całość.

Na koncercie zauważyłam siedzącą nieopodal Ulę, założycielkę fanowskiej grupy Korteza na Fb. Po skończonym koncercie porozmawiałyśmy, miałam też w torebce nieco ciasta tego samego, co dla Korteza, więc ją poczęstowałam. Potem poznałam też inne fanki, one też spróbowały z przyjemnością ciasta i zrobiłyśmy sobie pamiatkowe zdjęcie pod Filharmonią, obok pomnika jej patrona, który …obrócił się do nas plecami 😉

Z samym atrystą i muzykami z ekipy widziałam się krótko, nie byłam sama , koncert był późno. Myślę, że kiedyś to nadrobię, zdążyłam się jednak dowiedzieć, że moje kiszone ogórki, które dodałam jako bonus do ciasta smakowały i mam zamówienie na kolejną porcję 🙂 Koncert Korteza w Bydgoszczy był podwójny, filharmonia była wypełniona po brzegi dwa dni z rzędu 🙂 To moje rodzinne strony, wię cieszę się, że Kortez jest tu tak kochany 🙂

A teraz mały aneks : Korteza usłyszałam pierwszy raz w Trójce w audycji red. Piotra Stelmacha. Wydał kilka dni temu książkę „Lżejszy od fotografii” o Grzegorzu Ciechowskim i wczoraj miał autorskie spotkanie w Poznaniu wraz z byłym menegerem Republiki Jerzym Tolakiem. To dla mnie nie są oderwane tematy, bo u Korteza znalazłam tę samą siłe emocji, która jest dla mnie w twórczości Ciechowskiego . Miałam przyjemnośc powiedzieć o tym redaktorowi radiowej Trójki i obdarować go symbolicznie ciastem z imbirem 🙂 To ten kartonik, który stoi na stoliku 🙂

Teraz Kortez rusza w trasę Męskiego Grania, mam nadzieję, że uda mi się z nim spotkać przy okazji koncertu w Poznaniu .

Lecznicze ciasto na koncert Korteza w Poznaniu

Dwa dni temu wszyscy fani Korteza trzymali za niego kciuki podczas gali polskich nagród muzycznych – Fryderyków. Jego piosenka z drugiej płyty „Dobry moment” została uznana za przebój roku. Kilka dni wcześniej – w sobotę 21 kwietnia Kortez koncertował w Poznaniu w ramach Spring Break Festiwal. Był to poniekąd koncert historyczny – trzy lata wcześniej był tam jako mało znany jeszcze atrysta, w tym roku jego koncert przyciągnał tłumy fanów. Poza tym – juror Must by the music, który odrzucił Korteza podczas konkursu, lider Comy występował dwie godziny wcześniej i ani nie widziałam tłumów podzcas koncertu, ani wielu chętnych do rozmowy , autografów i fotek po koncercie. A Korteza jak zwykle otoczyły po koncercie tłumy. A przed koncertem dostał niezwyły prezent od zwariowanych na jego punkcie fanek i fanów 🙂

Kilka tygodni wcześniej zostałam wciągnięta w akcję fanów Korteza, zapoczątkowaną przez Agnieszkę ( na zdjęciu po lewej ) , która najpierw zrobiła dla Korteza specjalny kalendarz a gdy się spodobał młodemu atryście – postanowiła zrobić dla niego foto książkę ze zdjęciami fanów . Są to zarówno zdjęcia , które wielbiciele robili sobie z nim jak też i fotografie z koncertów, na których byli. Książka ma tytuł „Pocztówka z kosmosu” – bo właśnie tam podróżujemy my fani słuchając Korteza i doznając niezwykłych emocji.

Ja tych zdjęć mam sporo, choć nie z każdego koncertu, na którym byłam. Czasem wolę poświęcić czas na rozmowę z tym niezwyklym chłopakiem, który potrafi słuchać ludzi jak mało kto i to jest jedna z tajemnic jego sukcesu . Agnieszka wybrała z moich zdjęć te najstarsze (m. in. z koncertu Korteza solo, w Kleszczewie) plus ostatnie, z nowo poznaną fanką. „Moja strona” w książce dla Korteza wygląda tak :

Ciasto na ten koncert było specjalne, bo dwa dni wcześniej wszyscy fani martwili się chorobą atrysty . Nie odwołał koncertów, lekarze postawili go na nogi i mógł się z nami spotkać. Do drożdżowego ciasta z serkiem waniliowym, do którego zwykle dodaję łyżkę smakowago alkoholu – tym razem wlalam kilka łyżek leczniczej nalewki z kwiatów dzikiego bzu, pod kruszonkę wrzuciłam też suszoną żurawinę.

Kortez z ekipą spróbowali go po koncercie, ale dostałam w odpowiedzi na wrażenia z wydarzenia wiadomość, że smakowało. Dla miłośników konkretnych smaków zrobiłam też placek ziołowy, z suszonymi pomidorami , podobny do tego, co jest na blogu.

A przed koncertem znalazł dla nas czas , Agnieszka z Wojtkiem i zaprzyjaźnione małżeństwo fanów, Tomek i Daria ( panowie są autorami większości zdjęć w książce i tych we wpisie, na których ja jestem) wręczyli Kortezowi prezenty – książkę i kalendarze dla reszty Zespołu. Jak Kortez to zobaczył, to zawołał – no, wariaci jesteście 🙂 A my na to, że to wszystko dzięki niemu, jego muzyce i emocjom, które nam przekazuje 🙂

 

Sam koncert był jak zwykle magiczny, każdy z nich jest inny i to nie tylko dzięki nowym piosenkom. Dawno nie słyszałam na  żywo „Ludzi z lodu”, których uwielbiam za ulotność tekstu i muzyki, Zostań w wersji z Zespołem zabrzmiało niesamowicie, po raz pierwszy też usłyszałam „Hej Wy ” i zrobiło na mnie duże wrażenie. Obliczyłam, że to był mój 13 koncert i wyjątkowo szczęśliwy, również dzięki nowo poznanym fanom i ich akcji 🙂

Nad Placem Wolności w Poznaniu świecił mocno księżyc i potęgował nastrój muzyki i świateł. Dla mnie jak zwykle najważniejszy był wokal Korteza, uwielbiam jego pełen ciepła głos, zarówno jak śpiewa, jak i gdy mówi.

Tego dnia w Poznaniu było wielkie blogerskie święto ( Blog Conference Poznań, napiszę o tym niebawem) , na koncert i spotkanie z fankami i ich mężami urwałam się z warsztatów nalewkowych, ale warto było. Po koncercie to oni jeszcze ciepło z nim rozmawiali a ja udałam się na after party tuż przed końcem koncertu i oto, co zobaczyłam po drodze : Po drugiej stronie ogrodzenia stało sporo zasłuchanych i zapatrzonych w grę świateł ludzi, obok na przystanku tramwajowym pasażerowie wysiadali i zamiast iść dalej w swoich sprawach , zatrzymywali się zasłuchani… Przechodnie na idącej wzdłuż Placu ruchliwej ulicy 27 grudnia też zwalniali i słuchali a nawet wzdychali pod świecącym księżycem… Kortez zaczarował wieczorny Poznań… Nie ma się więc co dziwić, że jego fani są mu tak wierni , a wtorkowy sukces z Fryderykiem był dla nich wielkim świętem .

Karnawałowe racuszki na koncert Korteza

Na kolejny koncert Korteza , który odbył się w ubiegłą niedzielę nie miałam daleko, mogłam się więc wykazać kulinarnie w całej okazałości. To był koniec karnawału a moją specjalnością w tym czasie są drożdżowe racuszki , nasmażyłam więc na świeżo ich sporą ilość. Dodałam do ciasta serek waniliowy, sok z mandarynki i mój tajny składnik odziedziczony po Mamie – łyżkę smakowego alkoholu. Tym razem była to aromatyczna nalewka z dzikiego bzu , zgodna ze słowami przeboju ” Z imbirem ” – sypnęłam cukru, narwałam bzu , przemacerowała się od lata i teraz bardzo się przydała . Racuszki w kartonie wyglądały imponująco 🙂

Są zrobione z tego przepisu, z dodatkami, o których wspomniałam. Jak zwykle spotkałam się z ekipą Korteza przed koncertem, by dostarczyć muzykom „bombę kaloryczną ” . Smakowały wszystkim , najbardziej Kortezowi, który zamówi sobie powtórkę przy następnej okazji. Spodobała mu się też regionalna nazwa tego specjału, bo na moich rodzinnych Kujawach mówi się na nie „ruchanki”, od ruszającego się przy smażeniu drożdzowego ciasta.

Bomba kaloryczna chyba podziałała, bo na koncercie artysta wraz z towarzyszącymi mu muzykami dał z siebie wszystko .

Zaczęło się jak zwykle spokojnie i nostalgicznie przy gitarze, potem wokalowi Korteza, który uwielbiam towarzyszyła muzyka bardzo różnorodna i dynamicznie się zmieniająca – Kortez kilka razy przenosił się od gitary do pianina, podobnie Doman a Olek wraz z pomagającym mu Robertem zwanym Miśkiem instrumentalnie brzmiał za pół orkiestry. W pewnym momencie ( chyba przy nowym kawałku „Już nie pamiętam” ) Kortez siadł do pianina jednocześnie trzymając gitarę ! To była bardzo melodyjna i nastrojowa piosenka , aż zachęcała do przytulanego tańca… Nowe było też bardzo emocjonalne i rytmiczne „Czy to już dno” . Nie mogę sie doczekać studyjnych wersji nowości, by ich spokojnie posluchać i wyłapać wszystkie niuanse.

Jak już pisałam w relacji z Poznania , piosenki z nowej płyty na koncercie przeplatają się z tym z pierwszej, tworząc niezwykły klimat . Po kilku najbardziej emocjonalnych przychodziły te lżejsze, nastrój był odpowiednio rozłożony i cały koncert zostawił niezapomniane wrażenie. Mnie jak zwykle łzy zakręciły się przy Zostań... Na koniec było kilka solowych bisów Korteza, takie kameralne wykonania mają swój specyficzny urok.

Po koncercie i chwili oddechu Kortez jak zwykle spotkał się z fanami. Dla mnie tym razem były to też niezwykłe chwile, bo podczas koncertu jedna z fanek ( znała piosenki na pamięć, bo nuciła je ale na koncercie była po raz pierwszy) …rozpoznała mnie za zdjęć z fanowskiej grupy Korteza , jako „panią od ciasta” . Szybko przeszłyśmy na ty, wymianiłyśmy wrażenia , opowiedziałyśmy sobie o emocjach jakie nam towarzyszą przy słuchaniu muzyki Korteza i zrobiłyśmy sobie zdjecia, wspólne i z artystą 🙂

Na drogę zostawiłam jeszcze ekipie Korteza placek szpinakowy, wytrawny, bo kiedyś wspomniałam , że taki robię i wzbudził zainteresowanie . Zimowo-wiosenna trasa koncertowa Korteza jest bardzo wyczerpująca, ale cieszy się powodzeniem, bo bilety rozchodzą się błyskawicznie . Muzycy pracują wciaż nad nowymi brzmieniami, miałam szczęście wejśc pod koniec próby i słyszałam jak coś zabrzmiało inaczej, lepiej i zostało już włączone do koncertu.

Przepis na podobny placek jest tutaj, ten był z dużą ilością ziół i suszonymi pomidorami. To, co zostało zjedzone po koncercie spotkalo się z pochwałą. Ciesze się niezmiernie, że realne efekty mojego blogowania i gotowania zostają docenione w tak niezwykłych okolicznościach. Relacje z poprzednich koncertów z akcji z ciastem można zobaczyć tutaj .

Do zobaczenia na trasie 🙂

 

 

 

Big rogal i sernik dyniowy na koncerty Korteza w Poznaniu

Miałam wyjątkowe szczęście wybrać się ostatnio na dwa koncerty Korteza, a pierwszego wysłuchać  w dniu premiery jego drugiej płyty. Tego dnia Kortez z zespołem śpiewali bowiem w Poznaniu a tam mi dotrzeć najłatwiej. Zastanawiałam się, jakie ciasto zrobić na tę okazję. Druga płyta ma tytuł Mój dom, z domem kojarzy mi się przede wszystkim ciasto drożdżowe. W Poznaniu listopad to czas szczególny, 11-go jada się tu specjalne rogale świętomarcińskie, z masą z białego maku , z drożdżowego , półfrancuskiego ciasta. Upiekłam więc wielkiego rogala , by łatwiej było go podzielić między całą ekipę ( to był koncert z zespołem) a nawet i gości.

Ostatnio Kortez wspominał , że bardzo mu smakuje placek marchewkowy, taki mniej kaloryczny, więc zrobiłam go też i zawiozłam obydwa do Poznania .

Zawsze żartuję, że dostarczam Zespołowi Korteza „bombę kaloryczną ” , tym razem wszystko bardzo smakowało , zarówno rogal, który zrobił wrażenie też swoim wyglądem jak i placek marchewkowy z dodatkiem gruszki. Jeszcze przed koncertem porozmawiałam z Kortezem o nowej płycie, przekazałam swoje pierwsze wrażenia . Dla mnie , jak i dla wszystkich była bardziej pesymistyczna w odbiorze niż ta pierwsza, której różnorodność pozwalała na oddech pomiędzy silnymi emocjami niektórych utworów . Poza tym wydaje mi się, że głos Korteza, który uwielbiam ( nawet ten podczas zwykłej rozmowy) stracił nieco na świeżości, która mnie tak urzekła przy pierwszej płycie. Stał się za to dojrzalszy.

Na koncercie piosenki z drugiej płyty, wysłuchane na żywo  przemówiły jednak do mnie inaczej . Wywołały silniejsze emocje, ale o mniej pesymistycznym zabarwieniu. Najbardziej do mnie przemówiła „Dobrze, że Cię mam”, najwięcej do myślenia dała „Pierwsza” , z dużym sentymentem słuchałam „Nic tu po mnie” , bo byłam świadkiem powstania muzyki do niej ( kiedyś podczas próby), wrażenie „deja vu” miałam przy „Film przed snem”… Ale niezmiennie łzy zakręciły mi się przy „Zostań ” , które w zestawieniu z piosenkami z drugiej płyty przemówiło do mnie w pełniejszy jeszcze sposób.

Rozmawiając o tym po koncercie z Kortezem usłyszałam, że właśnie druga płyta jest uzupełnieniem tej pierwszej… Zapytałam też czy  śpiewanie tak negatywnie  emocjonalnych tekstów nie wpłynie mocno na ich wykonawcę i usłyszałam, że ma on swoje sposoby na zachowanie równowagi . Jakie, to już zostawię dla siebie…

Podczas koncertu z Zespołem nastrój był regulowany, po ostatniej, otwartej do interpretacji piosence „Wyjdź ze mną na deszcz” zabrzmiało lżejsze, entuzjastycznie powitane „Z imbirem”, po pełnych emocji Zostań i Od dawna juz wiem rozbudowane muzycznie przy pomocy Zespołu Kominy i nowy utwór po angielsku, wywołujące wśród widzów mieszane uczucia. Mnie pozwoliły odetchnąć , złapać oddech na końcu i dać się ponieść muzyce.

Płyta Korteza sprzedawała się jak ciepłe bułeczki, każdy kto chciał mógł po koncercie dostać autograf, pogadać z artystą . Ja po koncercie się zagadałam z ekipą , więc musiałam poczekać na drugi koncert w Poznaniu , bardziej kameralny, z trio 🙂

Przyznam, że lubię koncerty z Zespołem ze względu na bogatą oprawę muzyczną, ale te kameralne podobają mi się bardziej.  Mogę bardziej się skupić na słowach i ich interpretacji, choć tym razem to, co robił Olek Świerkot na gitarze ( jest uzupełnieniem duetu z początków , Kortez i Krzysztof Domański) robiło mocne wrażenie.

Tym razem Kortez zamówił swój ulubiony sernik , zrobiłam taki z dodatkiem pureee z dyni i sokiem z pamarańczy, na spodzie z dodatkiem orzechów i cynamonu. Przepis podam innym razem, bo dziś mi się dobrze pisze o muzyce i emocjach i nie mam głowy do kulinariów 🙂 Był podobny do tego, który jadł Kortez rok temu . Zdjęcie jest kawałka próbowanego w domu . Kortez poczatkowo spróbował mały kawałek, ale po stwierdzeniu, że jest za…sty, dokrawał sobie kolejne… niczym pewne znane mi i bliskie osoby 🙂

Tym razem układ piosenek był nieco inny, te z nowej płyty przeplatały się z tymi ze starej i wszystko mi się bardzo ładnie poukładało . Na dodatek byłam swego rodzaju „przewodnikiem” dla młodego fana Korteza, który spóźniony siadł obok mnie na końcu rzędu i pytał – najpierw o to, czy spóźnił się na piosenki z nowej płyty ( nie, przyszedł akurat gdy brzmiała Pierwsza ) , potem cichutko wymienialismy na bieżąco wrażenia, dalej wyjaśniłam, że zawsze są bisy a po koncercie Kortez rozmawia z fanami i rozdaje autografy… To był jego pierwszy koncert a dla mnie okazja by policzyć , który… 11 , nie wszystkie mają osobne wpisy na blogu, ale jest o nich wspomniane 🙂 dzięki moim sugestiom chłopak pobiegł do auta po zakupione w tym dniu płyty i poszedł po autograf , mam nadzieję, że udało mu się też pogadać z Kortezem.

Ja cały czas mam w głowie wspomnienia z koncertów, piosenki Korteza z nowej płyty, wciąż odkrywam w nich coś nowego. A na płycie mam też specjalne podziękowanie. Ależ nie ma za co, dla mnie to czysta przyjemność piec ciasta dla kogoś, kogo bardzo lubię i podziwiam 🙂