Wszystkie wpisy, których autorem jest grazyna0071

Pasty baba ganousch i hummus z curry

baba ganousch7

 

Pierwszy raz z nazwą baba ganousch zatknęłam się czytając podsuniętą przez córkę świetną książkę ” Nogi jak patyki” Toma Robbinsa. Głowna bohaterka , pracująca w knajpie założonej przez Araba i Żyda w Jerozolimie zajadała się tą pastą. Przy okazji dowiedziałam się, gdzie trafiają zagubione skarpety, do których nie można znaleźć pary. Po prostu udają się na Planetę Zagubionych Skarpet. To wiele tłumaczy 🙂

Przepis zaczerpnęłam z Kwestii Smaku , z modyfikacjami, bo  tahinę miałam swoją domową .

 

BABA GANOUSCH

dwa bakłażany

2-3 łyżki domowej pasty tahini

ząbek czosnku

2 łyżki soku z cytryny

łyżka oliwy

świeżo mielona kolendra

Bakłażany przekroiłam i upiekłam w piekarniku w 180 c do miękkości. Po ostudzeniu wybrałam miąższ , zmiksowałam z czosnkiem , dodałam oliwę, sok z cytryny, tahinę i mieloną kolendrę ( zamiast kuminu, bo nie bardzo lubię).

Do kanapek doskonała, najlepiej z natką pietruszki, której resztki w ogrodzie się jeszcze trzymają .

baba ganousch5

 

Poza tym zrobiłam jeszcze nową wersję hummusu.

Przepis bazowy jest podobny do tego , tylko zamiast suszonych pomidorów  dodałam pół  szklanki puree z patisona ( jeszcze własnego z ogrodu, który dobrze się przechował w koszyku i łyżeczkę curry w proszku.

Wyszedł bardzo ciekawy w smaku i konsystencji. Polecam nie tylko wegetarianom i weganom.

Smacznego !

hummus z curry2

 

 

 

Aromatyczny piernik z orzechami

piernik z orzechami1

Pora już pomyśleć o świątecznych wypiekach i pomyślałam, żeby wypróbować lekką modyfikację piernika z rodzinnego przepisu. Ten staropolski jest teraz niemal na każdym blogu,  więc nie chcę się powtarzać – pokażę więc coś innego.

Lubię robić w grudniu piernik na różne okazje, bo wprowadza wszystkich w świąteczny nastrój. Ten akurat został w większości rozczęstowany ( czasem mam potrzebę promocji bloga prezentując w realu to, co inni widzą na zdjęciach). Rodzinny przepis zmodyfikowałam dodając do ciasta orzechy – w formie zmielonej i grubo mielonej oraz zastępując powiodła śliwkowe musem jabłkowym , z letnich zapasów.  Prócz miodu dałam  aromatyczny syrop akacjowy zrobiony latem.

Piernik dodaję do corocznej akcji Ptasi z Coś niecoś – Korzenny tydzień .

 

PIERNIK Z ORZECHAMI

2 szklanki mąki

2/3 szklanki cukru

Dwie łyżki płynnego miodu i dwie łyżki syropu akacjowego

2 łyżki musu jabłkowego

jajko

1/2 szklanki kwaśniej śmietany

1/4 szklanki rozpuszczonej i wystudzonej mocnej kawy

2 łyżeczki proszku do pieczenia

1/2 kostki masła lub dobrej margaryny

łyżka kakao

łyżeczka przyprawy do piernika, spore szczypty cynamonu i imbiru

1/2 szklanki orzechów w różnym stopniu zmielenia ( miałam laskowe i nerkowce)

Orzechy mielimy , część zastawiamy grubo zmielonych. Margarynę topimy i studzimy. W misce mieszamy suche składniki, dodajemy do nich mieszając drewnianą łyżką kawę, śmietanę , stopioną margarynę, na końcu jajko. Mieszamy dokładnie.

Wykładamy do natłuszczonej formy , średniej ( ja mam 22 na 26 cm) . Pieczemy w 180 C ok. 45 minut, do suchego patyczka.

Orzechy i syrop akacjowy nadały piernikowi  ciekawego smaku, cieszył się dużym powodzeniem. Jedzony sam jest bardzo dobry ale zyskuje jeszcze jeśli się go przełoży jakąś ciekawą  konfiturą.

Smacznego !

 

piernik orzechowy

Blogerskie spotkania w „Wielkim Żarciu” i w „A nóż widelec”

wlk żar gosia ciacha1

Dzieje się ostatnio w poznańskiej blogosferze i spieszę nadrabiać zaległości . W relacji z Targów Piwnych wspomniałam, że jadłam w międzyczasie to i owo. Otóż zrobiliśmy sobie przerwę w degustowaniu piwa i wpadliśmy do Wielkiego Żarcia na tyłach Starego Rynku , na ulicy Zamkowej. Powodem był występ Gosi ze Smaków Alzacji ze swoimi ciastami. Towarzyszył jej kolega z pracy ( Jadalnia) , Michał.

Zanim weszliśmy zostaliśmy poczęstowani zupą gulaszową, bo było dość zimno- szef  Marcin Michalski pamiętał, jak autor bloga Najsmaczniejszy.com.pl tam gotował . Potem wybraliśmy ciacha – ja miodowo-orzechowy przysmak Kubusia Puchatka, cieszący się sporym powodzeniem, ale była też pannacotta na amarantusowym spodzie  , w ciekawy opakowaniu z białej czekolady,  równie smaczna :

wk żar ciacho1

 

Ania z Green Plums  przyjechała z malutką Polą urodzoną 2 września , bardzo mi było miło je  zobaczyć. Przy okazji na ciastka przyjechały Monie i druga Ania , więc była okazja do blogerskich pogaduszek i snucia planów dalszych spotkań.  Wszystko przy pysznych ciastach i makaronikach Gosi.

wlk żar monie

wlk żar ania piotr1

Na następne umówiliśmy się w kultowej w Poznaniu restauracji A nóż widelec. Była ona przedmiotem ożywionej dyskusji podczas pamiętnego spotkania z Bamberskiej Zagrodzie „Restauracja ugotowana modą” . Właściciel i szef kuchni Michał Kuter opowiadał, jak po praktyce i szkołach kulinarnych w Londynie realizuje swoją pasję pod względem treści ( czyli kuchni ) znacznie mniej troszcząc się o formę, wystrój .Ten   ostatni jest  dość oryginalny, a wielkie wrażenie robi napis  w lekko kiczowatym stylu :

motto1

 

Wzięłam sobie te słowa do serca i tę fotografię na tło fanpage bloga 🙂

Spotkaliśmy się w końcu w piątkę ( szóste miejsce przy stoliku okupowała moja torba, która mimo pilnowania, by czegoś nie zamówiła pokręciła coś i w rezultacie wypiłam kolejne piwo). Pierwszy raz dołączyła do spotkań na żywo Iza , Uzależniona od gotowania. Ha, miała być na pierwszym, pamiętnym, mam to zapisane, moje archiwa zdjęciowe kryją wiele niespodzianek 🙂

bez tytułu1

 

No, kto pamięta pierwsze spotkanie na żywo ? Tu są osoby, które miały dotrzeć 🙂 na ostatnim z pierwszej ekipy byłam niestety tylko ja …

Oprócz tego Kuba i Gosia, gospodarze pamiętnego Święta Pyry i San Jacinto. Najpierw zebrałam i uzupełniłam autografy w mojej książce z …doszytymi już kartkami 🙂

 

kuba gosia

 

Zrobiliśmy nieco zamieszania, bo każdy zamówił coś innego i wymienialiśmy się nawzajem próbując swoich dań . Iza zamówiła gulasz jagnięcy z jakimiś wypasionymi ziemniaczkami zapieczonymi :

gulasz

 

Kuba i Gosia zupy- krem borowikowy i żurek :

zupy

 

Piotr ( autor zdjęć, bo moje wyszły kiepskie) policzki wołowe z puree chrzanowym :

policzki

 

 

A ja pierogi z nadzieniem z udźca cielęcego . Szczerze mówiąc to nadzienie, soczyste i dobrze przyprawione przypomniało mi pierogi z ogonów wołowych gotowanych w rosole, z zamierzchłych czasów. Moje dzieciaki jak były małe to je wcinały aż miło. Ciasto elastyczne, nadzienie jak już wspomniałam aromatyczne i soczyste, mnie super smakowały. Dobrałam do nich sałatę w winegrecie podostrzonym musztardą, bo ja bez zieleniny ani rusz 🙂

pierogi

 

W sumie wszyscy byli zadowoleni ze swoich potraw, i zupy były ciekawe (borowikowa esencjonalna, żurek nie za kwaśny), gulasz Izy rozpływał się w ustach a policzki wołowe miały właściwą konsystencję. Czas na rozmowach i żartach minął nam  błyskawicznie . Inauguracja blogerskich testowań restauracji została uznana za udaną mimo małej frekwencji . W grudniu mamy spotkanie wigilijne, kolejne więc w styczniu.

Na deser zdecydowała się tylko Iza – ale proszę przypomnij mi co to, bo zapomniałam , creme brulee ?

Do zobaczenia następnym razem 🙂

iza

 

 

 

 

Figa z prażonym makiem i wegańskie muffinki kukurydziane

figa z makiem

 

Jakiś czas temu kupiłam figi i kaki, zachciało mi się jakiegoś fikuśnego deseru. Pierwsze skojarzenie – figa z makiem ! Przypomniał mi się prażony mak, który Gienio Mientkiewicz podawał do serów na warsztatach. a że miałam jeszcze w domu prażony sezam od produkcji tahiny do hummusu, więc wykorzystałam do szybkiego deseru jedno i  drugie.

Bazą był mój mus jabłkowy , jeszcze z papierówek i na nim ułożyłam : Pokrojone figi, owoce kaki, suszone daktyle, żurawinę, włoskie orzechy.

Mak uprażyłam na suchej patelni, niedługo, tak, by zaczął pachnieć.Posypałam nim i sezamem deser – powiem Wam- REWELACJA ! Prosty a pyszny, smaki zharmonizowane, miękkie owoce, chrupiące orzechy i aromatyczne prażone ziarna maku i sezamu. Polecam – prosto, szybko i smacznie 🙂

figa1

 

 

Jak już jesteśmy przy słodkościach, to pokażę muffinki wegańskie kukurydziane zrobione dla Córy podczas jej ostatniego pobytu w domu. A właściwie jedną, bo zostały docenione 🙂

 

WEGAŃSKIE MUFFINKI KUKURYDZIANE

szklanka  mąki pszennej tortowej pól na pól z kukurydzianą

3 łyżki kaszki kukurydzianej

2 łyżki musu jabłkowego

3 łyżki soku jabłkowego

3 łyżki cukru

1/4 szklanki oleju

łyżeczka proszku do pieczenia

szczypta cynamonu ( opcjonalnie)

Suche składniki mieszamy w misce, dodajemy mieszając drewnianą łyżką  olej, słodki mus i sok.

Nakładamy do natłuszczonych olejem foremek , tak do 2/3 wysokości. Pieczemy w 175 C około 20 minut, aż będą odchodzić od brzegów foremek. Wyjmujemy lekko przestudzone. Z  tej porcji wychodzi sześć.

Wyszły pyszne i jak już wspomniałam, zostały docenione. Z resztą nie tylko one, bo Weganka powiedziała, że ostatnio znacznie lepiej gotuję. No, jako była blogerka ( zaczynała wcześniej ode mnie ) to chyba się zna…

Smacznego !

 

muffinka kukurydziana

 

 

 

Kaczka duszona w winie z jabłkami i żurawiną

kaczka6

Ostatnio kiepsko z moją kondycją, więc zakupy mam dostarczane do domu . Zamiast gęsi na Marcina była więc kaczka. Tym razem nie upiekłam jej w całości, oddzieliłam piersi ( będą później ) , a udka, skrzydła i kawałki grzbietu poddusiłam w kaczym tłuszczu ( zdrowy), z pysznymi dodatkami i podlałam domowym winem z winogron z dodatkiem czeremchy ( różowe wyszło ). Do tego były pyzy drożdżowe, podobna do tej  surówka w winegrecie i sałatka ogórkowa, bez pasteryzacji, ulubiona moich dzieci. Powiem w tajemnicy, że wegetarianizm poszedł na czas tego obiadu na zieloną trawkę a ile  dokładek wziął solenizant, tego nie wspomnę 🙂

KACZKA DUSZONA Z ŻURAWINĄ, JABŁKAMI I WINEM

 

uda, skrzydła i grzbiet z kaczki

kaczy tłuszcz

kilka winnych jabłek

dwie łyżki suszonej żurawiny

duża czerwona cebula

sól, pieprz, tymianek, majeranek

szklanka różowego półsłodkiego wina

pół szklanki rosołu

Kaczkę w częściach przyprawiłam solą, pieprzem i tymiankiem oraz pokrojoną cebulą, wstawiłam do lodówki . Po godzinie podsmażyłam na kaczym tłuszczu odkrojonym przy dzieleniu i i wytopionym , na rumiano a nawet na brązowo. Podlałam winem ( połową) , dodałam pokrojone jabłka i żurawinę. Dusiłam długo na małym ogniu w dużej brytfannie pod przykryciem, podlewając rosołem i resztą wina, aż była zupełnie miękka i łatwo odchodziła od kości.

Wyszła pyszna , aromatyczna i doskonała na świąteczny obiad, chociaż nie była gęsią 😉

Smacznego !

kaczka8

 

Relacja z wyjazdu studyjnego szlakiem wielkopolskich smaków

szynka Nowicki1

Mam ostatnio dobrą passę, jeśli chodzi o blogosferę – dzięki brawurowej akcji wspólnego gotowania z Julio na konferencji prasowej zostałam dostrzeżona jako blogerka kulinarna z Wielkopolski i zaproszona an wyjazd studyjny organizowany przez Panią Marzenę Sokalską , specjalistkę  od unijnych projektów promocji rolnictwa, dla uczniów Technikum Gastronomicznego w Murowanej Goślinie oraz kulinarnych znawców z Poznania.

Wyruszyliśmy z Dworca Letniego w Poznaniu, miejsca akcji promocyjnej projektu Kolej na Wielkopolskie Smaki .Byliśmy w okolicach Kalisza i Ostrzeszowa. Najpierw odwiedziliśmy Stary Dwór Chotów w Nowych Skalmierzycach , pięknie odnowiony i rozbudowany, z ciekawie zaaranżowanymi wnętrzami ( kto był u mnie, pozna bliskie klimaty)

chotów piec

 

Zastaliśmy tam poczęstunek ( doskonały placek drożdżowy z cynamonem ) i ciekawe opowieści jego opiekunki o specyficznym mikroklimacie ( sprzyjającym senności), gościach szukających smaków z dzieciństwa – np. dyrektor naczelny Ikea przyjeżdża na zupę rakową. Młodzieży pytającej o celebrytów pani opiekująca się dworem powiedziała piękną rzecz – czasem zwykły, niepozorny człowiek jest bardzo wartościowy i kontakt z nim daje więcej, niż z kimś z pozoru sławnym.

Moim zdaniem to był najbardziej wartościowy punkt wycieczki.

Po poczęstunku zwiedzaliśmy dwór słuchając historii jego rekonstrukcji.

chotów pokój

 

 

Następnie zwiedziliśmy  Gospodarstwo Ekologiczno „Latowice-Kęszyce” – Tomasza Kupaja  w Kęszycach  , gdzie hoduje się m. in świnie rasy złotnickiej.

swinka

 

Młodzież , z którą złapałam doskonały kontakt ( z bardzo pozytywnym  nastawieniem do kulinariów, co mnie mocno cieszy ) , miała tam pole do popisu, oglądając także kury, wszechobecne koty i króliki różnych ras :

króliczki

 

A ja stwierdziłam, że wcale nie boję się koni, tego czarnego karmiłam zielskiem zerwanym z łąki z otwartej dłoni ( gdzieś to wyczytałam) a nawet drapałam za uchem, jak mojego czarnego kota. Łaził więc za mną niczym psiak i zaczepiał za rękaw kurtki 🙂

konik1

 

W pobliskim lesie znaleźliśmy nawet grzyby :

grzyby

 

Potem pojechaliśmy do wytwórni tradycyjnych wędlin w Potaśni k/ Ostrzeszowa do pana Jacka Nowickiego ( na górnym zdjęciu z reprezentacyjną szynką ze świni złotnickiej) . Zostaliśmy poczęstowani  żurkiem z dodatkiem produkowanej tam białej kiełbasy :

żurek

 

Zwiedziliśmy wytwórnię , dowiedzieliśmy się, że świni złotnickiej hoduje się niewiele niestety i niektóre wędliny mają domieszkę innych mięs. Świnia złotnicka jest specyficzna, ma grubą słoninę i np. nieduży schab, nie wszyscy to doceniają, za to smak mięsa jest nieporównywalny z hodowanymi tradycyjnie. Hoduję się ją na naturalnej paszy co najmniej 9 miesięcy ( zwykłe nawet 4, na paszy białkowej).

Pan Jacek Nowicki przejął Tradycję produkcji tradycyjnych wędlin po ojcu rzeźniku i mimo zdobytego wykształcenia zdał mistrzowski egzamin rzeźniczy. Zdecydował się na zbudowanie wytwórni od podstaw. Kieruje zakładem pilnując tradycyjnych metod. Powiedział, że młodzież nie garnie się do tego zawodu, na co jedna z dziewcząt spytała, czy ona by poradziła 🙂 Podobno kobiet w tym fachu też nie brakuje 🙂

Okazało się, że trochę znam się na wędlinach, bo zadałam kilka fachowych pytań – o skład białej kiełbasy ( bez wołowiny) i przyprawy – tradycyjne- sól, pieprz, czosnek i majeranek. Białą robi się i grubszą i cieńszą.

kiełbasy

 

 

Potem jeden z pracowników , pan Krzysztof ( uczestnik jednego z odcinków  Hell’s’Kitchen , w którym wystąpił  jako ekspert od rozbioru tuszy ) dał pokaz błyskawicznego jej rozbioru , wzbudzając zasłużony podziw . Następnie  z przyjemnością zrobiliśmy zakupy w sklepie firmowym , dostając w bonusie słoiczki z pasztetem lub ze smalcem.

Wyprawie towarzyszyli dziennikarze , robiący dokładną relację. Siedziałam obok nich w autobusie podczas dość długiej podróży i powspominałam z nimi swoje doświadczenia w tej dziedzinie a nawet powymieniałam ploteczki 🙂 Zapraszam też na relację Juliusza Podolskiego – Smacznego Turysty.

reporterzy

 

Ostatni etap to  Wysocko Wielkie – gościło nas Koło Gospodyń Wiejskich  organizując warsztaty kulinarne. Pod nieobecność hiszpańskiego chefa, który nie dojechał z Madrytu przejęłam ster przy garach. Do dyspozycji mieliśmy gęsie wątróbki ( nieotłuszczone oczywiście), jabłka i cebulę. Młodzież nie bardzo wiedziała, jak zacząć, zarządziłam więc w kuchni obieranie z błonek i wymoczenie wątróbek choć na krótko w mleku.

Tymczasem pan Witold Wróbel z Wielkopolskiej Akademii Smaku z uczennicami smażył al dente antonówki z cebulą i przyprawami ( majeranek !) . Ja pokazałam młodzieży metodę smażenia Julii Child – wątróbki osuszaliśmy na papierowych ręcznikach i smażyliśmy na brązowo, by lekko się skarmelizowały. Potem wymieszaliśmy je z usmażonymi jabłkami i cebulą.Nie soliłam ich już, licząc, że po wymieszaniu z przyprawionymi jabłkami i cebulą nabiorą smaku.  Ale to było pyszne ! Zrobiłam wrażenie nie tylko na uczniach i mam nadzieję, że przekonałam organizatorów do współpracy z kulinarnymi blogerami. Aha, u pana Jacka Nowickiego w nowym roku mamy zaproszenie na warsztaty 🙂

wątróbki

 

Grillowane bakłażany z mozzarellą i suszonymi pomidorami oraz sos do nich

Takie bakłażany jadałam niedawno w poznańskiej Trattorii a ponieważ bardzo mi przypadły do gustu postanowiłam odtworzyć je w domu, dla córki wegetarianki. Chyba mi się udało, bo i mnie smak podszedł ( były mniej „przydymione” niż oryginał) a córa zajadała, aż jej się uszy trzęsły. Moje suszone pomidory zamarynowane w oliwie z dodatkiem cydrowego octu też doskonale do tego pasowały a może nawet były nieco lepsze.

Zrobiłam do tych bakłażanów  sałatkę z winegretem, tyle że bez kiełków,  z mieszanym efektem – podostrzyłam ją nieco francuską musztardą. Wprawdzie nie miałam tak dobrego octu balsamicznego jak oryginalna, jednak dała radę   i pasowała do bakłażanów.

BAKŁAŻANY GRILLOWANE Z MOZZARELLĄ I SUSZONYMI POMIDORAMI

1-2 bakłażany

po plastrze mozzarelli na kawałek

suszone pomidory z zalewy

sól

sałatka : środek sałaty masłowej

czerwona cebula

pomidory

bazylia, natka pietruszki, zioła prowansalskie

sól, pieprz ziołowy i czarny z młynka

ocet balsamiczny, oliwa

łyżeczka musztardy francuskiej

Bakłażany kroimy w plastry grubości ok. cm , solimy, odstawiamy na ok. pół godziny. Potem osuszamy i grillujemy na średnim ogniu na grillowej patelni cienko posmarowanej olejem aż będą al dente, z obu stron. Pod koniec grillowania kładziemy plastry mozzarelli by się rozpuściła. Posypujemy pokrojonymi suszonymi pomidorami. Podajemy z sałatką z winegretem i ciabattą lub innym pieczywem.

Proste, a jakie pyszne i efektowne , prawda ?  W towarzystwie włoskiego wina i nie tylko wprawiają w doskonały nastrój. Poniżej zdjęcie oryginału, nieostre, bo z komórki :

bakłażany5

Do tych w domu  zrobiłam sos na bazie jogurtu i majonezu, z nutką chili , musztardy i przecieru pomidorowego:

DIP DO GRILLOWANYCH BAKŁAŻANÓW

2 łyżki majonezu

2 łyżki jogurtu naturalnego

łyżka przecieru pomidorowego ( dałam zalewę od pomidorów z puszki)

łyżeczka słodkiego sosu chili

łyżeczka ostrej musztardy

sól morska, pieprz z młynka, słodka papryka

Mieszamy wszystko i wkładamy do miseczki :

sos z chili

Na przyjazd syna do domu  zrobiłam nieco bardziej wyrazistą wersję tych bakłażanów , z pokruszoną fetą zamiast mozzarelli . Smakowała nawet lepiej. Na pewno to danie wejdzie na stałe do repertuaru mojej kuchni.

Smacznego !

bakłażany z fetą

Relacja z Poznańskich Targów Piwnych

piwa7

Piwo jest jednym z moich ulubionych napojów, od czasów studenckich . Szczególnym sentymentem darzę Lecha, bo to pierwsze piwo, które mi posmakowało a próbowałam go po raz pierwszy na imprezie integracyjnej legendarnego Studenckiego Studia radiowego FiD ( Akademii Ekonomicznej w Poznaniu ) , działającego przy kompleksie akademików przy Dożynkowej na Winogradach .  Podróżując wakacyjnie po Polsce lubię do wieczornego grilla próbować miejscowych piw , odkrywając nowe smaki. Aha, nie piję piwa „po damsku” –  jak mi ktoś proponuje je  z sokiem, to odpowiadam, że go nie profanuję w  ten sposób  🙂

akredytacja

 

Jestem więc bardzo wdzięczna Rednaczowi , który pomógł mi w uzyskaniu akredytacji na Poznańskie Targi  Piwne. Poczułam dawny dreszczyk emocji związany z dziennikarskim zadaniem, jakże przyjemnym.

Jestem raczej miłośniczką niż  znawcą i koneserem piwa, po szczegóły zapraszam do relacji na Najsmaczniejszy.com.pl.

Ja skupię się na atmosferze wydarzenia, którą najlepiej odzwierciedla pierwsze zdjęcie u góry. Na Targach panowała swobodna atmosfera  niemal rodzinnego festynu.

piwa5

 

 

Było sporo dobrego jedzenia do piwa , ludzie nieznajomi sobie nawiązujący rozmowy o piwie i jego zaletach ( dowiedziałam się, że słynny „mięsień piwny” to nie efekt picia piwa , tylko miejsce na nie , no bo przecież nikt nie ma ochoty na wypicie np. trzech litrów mleka w jeden wieczór, a piwa to czemu nie ? 🙂

piwa1

 

 

Ja zaczęłam od jasnego z Zakładu Usług Piwnych ( jak to brzmi !) we Wrocławiu i powoli się rozkręcałam. O tym, jakie to święto dla Poznaniaków przekonałam się spotykając szefa Festiwalu Dobrych Smaków , Wojtka Lewandowskiego, który przybył tu prywatnie. Hehe, a ja byłam służbowo, z akredytacją, ale jedno drugiemu nie przeszkadzało .  W międzyczasie patrzyłam, co jest dobrego do jedzenia i wypatrzyłam czebureki sprzedawane przez malowniczego pana w koszuli z kaszubskim haftem .

piwa3

 

 

Wysłuchałam też fragmentu prezentacji o tym, jak docenić piwo. Temat nie był mi obcy, znałam go z warsztatów piwnych z lata tego roku , na które dotarłam spóźniona z powodu szalejącej ulewy.

piwa4

 

Potem spróbowałam ciemnych piw, zaciekawiło mnie pachnące kawą Coffe Milk Stout z niewielkiego górnośląskiego browaru kontraktowego Kraftwerk, którego smak dorównywał zapachowi.

Na dłużej zatrzymałam się przy stoisku niewielkiego browaru Bazyliszek z Warszawy , a to z tego powodu :

próbki

 

 

Akurat tego dnia mój nastrój sprzyjał uśmiechaniu się , więc skorzystałam z kilku próbek. Od razu tłumaczę się, że nie były wielkie ( setka, jak nazwa organizatora imprezy – Setka Pub) i podjadałam w międzyczasie to i owo, więc na nogach trzymałam się stabilnie. Zaciekawiło mnie „piwo z pyry” – przedstawiciele browaru wyjaśnili, że ziemniaki dodaje się do słodu, częściowo zamiast zboża. Pasowało  mi i przypominało nieco wrażeniami smakowymi mój placek drożdżowy z pyrą albo chlebek , też drożdżowy z dodatkiem ziemniaków.

piwa z pyry

 

Oczarowało mnie ciemne piwo o intrygującej nazwie Whisky Wooden Ale m. in ze słodu  wędzonego torfem, spróbowałam też żołędziowego ( żeby go porównać z żołędziową kawą  ). Usłyszałam wtedy, że nie tylko żołędziowe piwo jest lepsze od kawy, każde piwo jest lepsze od każdej kawy . Coś w tym jest, ale rano zazwyczaj trzeba wstać i czasem bez kawy nie da rady…

Podjadłam jeszcze suszonej wołowiny w różnych wariantach, spróbowałam też legendarnej litewskiej przekąski do piwa, o której dotąd tylko słyszałam i z pewnym żalem skierowałam się ku wyjściu.

Na koniec jeszcze udało mi się pstryknąć fotkę oddającą kolejny malowniczy akcent tej imprezy ! Za rok muszę też tam być i z przyjemnością zrelacjonować tę udaną imprezę czytelnikom mojego bloga .

piwa6

 

Rogaliki jak barcińskie rodem z Kujaw

rogale barcińskie

Miałam piec w tym roku tradycyjne  rogale świętomarcińskie , typowe dla Wielkopolski, ale niespodziewanie na początku długiego weekendu trafiła mi się okazja wyjazdu w rodzinne strony, na Kujawy, w okolice Kruszwicy. Moje siostry , kuzynki i żona brata pieką rogaliki z podobnego ciasta, ale z masą orzechową lub orzechowo- marcepanową. Czasem kupują gotową ,lecz  moja najstarsza siostra, mieszkająca w rodzinnym Janikowie ( mieście soli, sody i cukru) poprosiła mnie, bym poszukała przepisu na masę orzechową. Przypomniałam sobie, że kiedyś wertując przepisy kuchni kujawskiej trafiłam na rogaliki barcińskie. Wprawdzie są one z masą migdałową, ale siostra i ja zastąpiłyśmy migdały orzechami.

A ciekawe swoją drogą,  inną wersję rogalików spotkałam w książce o kuchni śląskiej, którą wygrałam w konkursie u Berniki. Napisze o tym przy okazji recenzowania tej książki.

ROGALIKI BARCIŃSKIE Z MASĄ ORZECHOWĄ

ciasto i sposób wykonania tak, jak tutaj

masa orzechowa :

2 szklanki zmielonych orzechów ( miałam mieszane, włoskie, laskowe i nerkowce)

dwa jajka

łyżka tartej bułki ( zastąpiłam kaszką manną)

łyżka cukru-pudru

Ponieważ w przeddzień 11 listopada robiłam jeszcze słony rogal z dżemem bekonowym, do połupania orzechów wykorzystałam gości, którzy wpadli na kawę ( zgłosili się na ochotnika), po czym zmieliłam wszystkie orzechy w blenderze na dwie raty.

Białka ubiłam ze szczyptą soli na sztywno, żółtka ukręciłam mikserem z cukrem -pudrem. Połączyłam wszystko z orzechami, dodałam kaszkę mannę i dokładnie wymieszałam.

Ciasto ( przygotowane jak na marcińskie) rozwałkowałam na ok. 1, 5 cm grubości , nałożyłam masy , zwijałam rogale i kładłam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia ( tak z pół godziny). Potem piekłam w 200 C około 20 minut.

rogale barcińskie1

Najbardziej zadowolony ze zmiany nadzienia jest mój syn, solenizant. Nie lubi maku i tradycyjnych rogali, a to te z orzechową masą wcinał, aż mu się uszy trzęsły. Resztę rogali zabrała córka na klasową „wyżerkę ” poświąteczną i też spotkały się z uznaniem młodych Poznaniaków.

Za rok zrobię wiec i takie tradycyjne i takie z masą orzechową.

Rogaliki z masą orzechową dodaję do tradycyjnej akcji Atiny Orzechowy Tydzień 🙂

Smacznego 🙂

rogale barcińskie2

Kolej na Wielkopolskie Smaki – relacja z konferencji prasowej

julio1

 

Niedawno  miałam prawdziwą przyjemność gotować wspólnie ze spolszczonym, a właściwie ze zwielkopolszczonym Hiszpanem , Julianem  Redondo Bueno, zwanym po prostu Julkiem . Ten uzdolniony nie tylko kulinarnie kucharz i fotograf  promuje wielkopolskie produkty regionalne podczas wspólnej akcji Agencji Rynku Rolnego i Kolei Wielkopolskich – Kolej na Wielkopolskie Smaki.

Akcja ma za zadanie promowanie lokalnej turystyki kolejowej i zdrowych wielkopolskich certyfikowanych znakami Unii Europejskiej produktów jako alternatywy dla zakupów i jadania w galeriach handlowych.

Opowiadał o niej z wielkim przejęciem m. in  współorganizator  projektu ( nagrodzonego przez Unię w Brukseli ) Hubert Gonera.

hubert

 

 

Potem głos zabrał  Dyrektor Agencji Rynku Rolnego Andrzej Bobrowski i przedstawicielka Kolei Wielkopolskiech reprezentująca nieobecnego prezesa Włodzimierza Wilkanowicza.

julio2

 

 

Julio bardzo ciekawie opowiadał o fascynacji polskimi smakami, pochwalił nasze warzywa i owoce  ( pomidory smakują mu bardziej, niż hiszpańskie) , wieprzowinę ze świnie złotnickiej. Z tej ostatniej powstało specjalne chorizo a także dodatki do paelli wielkopolanki ( na bazie kaszy gryczanej). Więcej o projekcie można przeczytać w prasowej  relacji z pierwszego wydarzenia promującego tę akcję na Dworcu Letnim w Poznaniu. Tam  prócz degustacji i warsztatów odbyły się pokazy nakręconych filmików. I powiem Wam – Julio wyrasta na prawdziwą gwiazdę kulinarnych show, dziewczyny będą piszczały na widok jego i tego, co gotuje 😉

julio4

 

 

Po konferencji Julio dał pokaz gotowania, a że miał sporo pracy , to zakasałam rękawy żakietu i wzięłam się za pomoc. Najpierw posiekałam pietruszkę, a gdy Julio obrał chorizo, smażyłam je obserwując, jak powstaje mus z sera smażonego pod Nowym Tomyślem i szparagowego kremu z okolic Kościana. W międzyczasie nasz nowy Chef udzielał wywiadu radiowego .

julio3

 

 

Tymczasem goście konferencji tęsknym wzrokiem spoglądali na wielkopolsko – hiszpańskie przysmaki ( w tym chleb na zakwasie i smalec ze świni złotnickiej) , więc znając z doświadczenia te sytuacje na warsztatach kulinarnych nieco się porządziłam (  mam nadzieję, że organizatorzy mi wybaczą) zaczęłam wszystkich częstować , prowokując do rozmowy na temat wrażeń smakowych i przy okazji na inne kulinarne i okołokulinarne tematy. No cóż, taka już jestem , lubię jak dobre jedzenie stwarza okazje do rozmów. O robienie mi zdjęć poprosiłam autora bloga Najsmaczniejszy.com.pl

konferencja2

 

 

Prawda, że piękny widok ? Siedziba goszczącej nas  Agencji rynku Rolnego mieści się na 11 i 12 piętrze biurowca na Marcelinskiej w Poznaniu, z widokiem na stadion Lecha Poznań i lecące na pobliskie lotnisko Ławica samoloty 🙂

dania julio

 

 

Zjedliśmy kanapki z musem szparagowo- serowym i smażonym chorizo , posypane natką pietruszki – można zobaczyć je tutaj . Ale ro było dobre ! i zrobione w szybkim tempie, bo dziennikarze spieszyli się do swoich obowiązków. Julio oglądając kuchenne pobojowisko stwierdził, że on zawsze ma czysto w kuchni, a ja nabałaganiłam… Ale za to wszyscy byli najedzeni i zadowoleni, a posprzątać można później, co też razem z nową gwiazdą kulinarnych show uczyniłam.

Na koniec jeszcze wspólne zdjęcie z kulinarnymi znawcami z Poznania z zasobów Juliusza Podolskiego . Do zobaczenia na  smakowitym kolejowym szlaku 🙂

konferencja7