Miesięczne archiwum: styczeń 2020

Kapusta kiszona w kawałkach z jabłkiem

kapusta kiszona w kawałkach

Kiedyś dawno temu próbowałam kisić w słoikach tradycyjną, szatkowaną kapustę i było to wielkie rozczarowanie. Może kapusta kupiona w worku, już poszatkowana była jakaś felerna, może ja zrobiłam coś nie tak ( wtedy nie można było znaleźć porad w Internecie, robiłam z przepisu z książki) , nie udało się, kapusta była gorzka. Dlatego nie próbowałam tego więcej, mimo, że lubię eksperymentować z kiszonkami. Dopiero, gdy kupiłam kiedyś na targu malutkie główki czerwonej kapusty postanowiłam zakisić je w całości z dodatkami. Eksperyment był bardzo udany i odtąd kapusta kiszona w kawałkach , czerwona lub biała gości często na moim stole.

Kiedyś zobaczyłam podobny sposób kiszenia kapusty, tradycyjny, nazwany krężołki – czyli krążki, chyba nawet obgotowywane. Mnie jednak lepiej udają się kawałki krojone wzdłuż – ćwiartki czy nawet ósemki. Dodaję do nich jabłka i marchewki, czasem też seler naciowy a doprawiam liściem laurowym i zielem angielskim.

KAPUSTA KISZONA W KAWAŁKACH

  • mała główka kapusty pokrojona na ćwiarki lub ósemki
  • jabłko a nawet dwa
  • kilka marchewek
  • kawałek selera naciowego ( opcjonalnie)
  • kawałek chrzanu ( można pominąć lub wziąć ze słoika z ogórkami)
  • kilka ząbków czosnku
  • 1-2 liście laurowe, kilka kulek ziela angielskiego
  • gorąca solanka – łyżka soli na litr wody

Kapustę obieramy z zewnętrznych liści, jeśli są zniszczone. Kroimy wzdłuż najpierw na pół, potem na takie kawałki, które swobodnie zmieszczą się w słoiku ( najlepsze są szerokie słoje, co najmniej litr pojemności). Jabłka dzielimy na połówki , by łatwiej było wszystko ciasno poukładać. Marchewkę tym razem pokroiłam w plasterki , bo taką lepiej się chrupie i dodaje do sałatek. Poukładałam wszystko w słoiku, starając się to zrobić dośc ciasno, bo takie kiszonki, z mniejszą ilością zalewy lepiej smakują. Dodałam kawałki łodyg selera naciowego, czosnek , chrzan ( z ogórków) , liście laurowe i ziele angielskie. Zalałam wszystko ostrożnie gorącą solanką , zamknęłam i odstawiłam na 3 tygodnie, bo tyle kapusta potrzebuje czasu, by się dobrze ukisić.

Kiszonki są jedną z najczęściej wyszukiwanych pozycji na moim blogu , czytelnicy chętnie korzystają z tych przepisów. Może dlatego, że stosuję przy wpisach zasady, które zapewniają dobre pozycjonowanie stron a może też dlatego, że są zdrowe i stają sie coraz bardziej modne. O właściwe pozycjonowanie warto zadbać, bo wtedy nasze wpisy będą bardziej widoczne. W tej chwili w sieci jest tyle informacji, choćby kulinarnych przepisów, ze łatwo zginąć w masie , a odpowiednie ich wyeksponowanie może temu zaradzić.

Należy pamiętać, by kisić tylko sezonowe warzywa lub takie, które zimą się dobrze przechowują a na rzodkiewki czy ogórki poczekać, aż będzie na nie sezon – lepiej nie jeśc pędzonych chemią warzyw, bo nawet kiszenie im nie pomoże.

Kapusta kiszona w kawałkach, pokrojona w paski to dobra baza na surówki, na przykład ze świeżym jabłkiem i marchewką, dzielę ją też na mniejsze kawałki i podaję wraz z kiszonym jabłkiem i marchewką.

Smacznego !

Racuszki na koncert Korteza w poznańskiej Tamie

Koncert Korteza w Tamie

Tym razem koncert Korteza w Poznaniu odbył się w znanym klubie, w zupełnie innej atmosferze, niż poprzedni, w Teatrze Wielkim. O tym ostatnim nie pisałam, bo ciasto powtórzyłam , na pamiątkę pierwszego poznańskiego , który był dokładnie 4 lata wczesniej . Akustyka była doskonała a pierwszy utwór , instrumentalny Kortez zaczął grać przy opuszczonej kurtynie , gdy podniosła się , odsłoniła pianino i atrystę, co wywarło super efekt.

Za to w klubie Tama repertuar był dostosowany do innej atmosfery, grano więcej dynamicznych utworów a te spokojniejsze miały bardzo rozbudowane instrumentalne końcówki , które wraz z grą świateł robiły niesamowite wrażenie.

Ja tym razem przygotowałam znowu karnawałowe racuszki, które tak smakowały Kortezowi i ekipie dwa lata temu . Zima ma swoje prawa , trzeba uzupełniać zapasy kalorii, zwłaszcza przy takim wysiłku, jakim jest koncert 🙂

Korzystając z okazji poprosiłam Korteza o autograf na ostataniej koncertowej Epce , z podziękowaniem za pomoc. Dodaję ją do specjalnego, kortezowego ciasta z imbirem , które wystawiłam na licytację Dla Olinka.

Fani Korteza i on sam są mocno zaangażowani w pomoc Olinkowi Jóźwickiemu, dzielnemu chłopcu walczącemu z mózgowym porażeniem dziecięcym i towarzyszącymi mu dolegliwościami. Chłopiec robi ostatnio duże postępy, rehabilitacja jest jednak bardzo kosztowna i każda pomoc się liczy. Ciasto z imbirem wraz z podziękowaniem na płycie od Korteza i inne ciekawe nagrody są do wylicytowania tutaj – ciasto do 29 stycznia. Poza tym można jeszcze pomóc Olinkowi poprzez fundację a także wpłacając 1 % podatku – kto jeszcze nie podjął decyzji, to mocno zachęcam :

A dla fanów naszego Artysty na zachętę zdjęcie, gdzie Olinek wraz z Kortezem szykują się do skonsumowania mojego świątecznego pierniczka – bo przedświąteczny pobyt w Warszawie wykorzystałam, by podrzucić ekipie Korteza gwiazdkowe przysmaki 🙂 Zrobiły wrażenie, bo gdy Kortez usłyszał, co przywiozłam, zawołał : Chłopaki, mama przyjechała 🙂 Oj, ciepło mi się na sercu zrobiło …

Olinek z Kortezem, zdjęcie ze strony Olinek

Wracając do koncertu w poznańskiej Tamie – był nieco inny, niż te „siedzące”, wysłuchiwane w skupieniu, ale miał swój urok i widziałam, że wielu osobom się taka luźna atmosfera podobała, sporo osób kiwało się do rytmu. Repertuar był świetnie dopasowany do tego, nawet sama się zdziwiłam, ze Kortez ma tyle dynamicznych utworów . Te spokojniejsze dawały odetchnąć, a instrumentalne, rozbudowane końcówki , zwłaszcza te, gdzie Kortez mógł się „wyszaleć” przy pianinie wymiatały. Przy Uleciało można było …odlecieć, a nowe aranżacje Pocztówki z kosmosu czy Bumerangu wbiły mnie w krzesło. Aha, bo ja ze względu na problemy z nogą siedziałam przy dźwiękowcach- Kortez się o to zatroszczył 🙂 Na koncercie byłam z synem i bardzo mi było miło, że zobaczył jak dba o mnie nasz Artysta.

Nie wiem, czy ktoś pamięta, ale pierwszy koncert Korteza w Poznaniu , w 2015 roku też był w klubie, w Spocie. Z tego co pamiętam atmosfera była bardziej skupiona , Kortez był tylko w duecie z Domanem a publiczność w klubie dała się zaczarować i stała zasłuchana.

Długa i zapewne męcząca trasa już się kończy, teraz czekamy na trzecią płytę Korteza, ciekawe, ile z przedpremierowych utworów granych na trasie się tam znajdzie. A ja, by nie pogubić się odnotowuję, że był to mój 22-go koncert i 23-cia edycja Ciasta dla Korteza 🙂

Brukselka kiszona z dodatkami

Brukselka kiszona z dodatkami

Niedawno rozmawiałam z córką, że w tym roku omijają nas infekcje i jesienno-zimowe choroby. Na pewno nasz sposób odżywiania się ma duży wpływ na zdrowie. Staram się jeśc naturalnie, sezonowo , wykorzystywać jak najlepiej to, co daje nam natura. Od kilku lat robię domowe octy, które dodaję do sałatek warzywnych i domowych przypraw, takich jak musztardy czy sosy typu ajwar. W sezonie kiszę spore ilości ogórków, na bieżąco mam kiszone buraczki nie tylko na barszczyk, zimą zaś nie zaniedbuję słoików, kiszę kapustę w kawałkach z dodatkami, marchewkę i brukselkę. Ta ostatnia, sama w sobie jest smaczna ale ma dość ostry zapach i smak, wymyśliłam więc dodatki łagodzące te efekty i tak powstała brukselka kiszona z dodatkami. Marchewka dodaje słodyczy wszystkim kiszonkom, ale najlepszym efektem jest dorzucenie jabłka – ono nabiera wtedy warzywnego smaku a reszcie składników oddaje swoją słodycz i łagodność. Warto też robiąc zimą kiszonki wykorzystywać dodatki ze słoików z ogórkami – kwiat kopru, liście wiśni , czarnej porzeczki czy winogron. Jeśli ich nie mam pod ręką , dodaję gałązki zielonego koperku , liście laurowe i kulki ziela angielskiego.

BRUKSELKA KISZONA Z DODATKAMI

  • brukselki, równej wielkości
  • marchewka
  • jabłko
  • 2 gałązki kopru
  • ząbek czosnku
  • opcjonalnie : liśc laurowy, ziele angielskie
  • solanka : łyżka soli na litr wody

Brukselki oczyszczamy z zewnętrznych liści i ścinamy lekko przy „głąbie” . Marchew obieramy i kroimy na cienkie plastry. Jabłko dzielimy na ćwiartki , pozbawiamy gniazd nasiennych. Wszystko układamy ciasno w wyparzonym słoiku, dodajac przyprawy – można wykorzystać te wyjęte ze słoika z ogórkami.

W gorącej wodzie rozpuszczamy sól ( łyżka na litr) , zalewamy tą solanką ostrożnie warzywa w słoiku i zakręcamy wyparzoną zakrętką. Odstawiamy na tydzień w temperaturze pokojowej , potem trzymamy w chłodnym miejscu. Brukselka kiszona z dodatkami potrzebuje czasu na ukiszenie, bo warzywa są twarde, ale po trzech tygodniach a najlepiej miesiącu będą jędrne i chrupiące. Marchewka i jabłko dodadzą łagodności i nutkę słodyczy. Możemy też dodać coś innego, dostępnego zimą – na przykład różyczki kalafiora i/lub brokuła, taką kiszonkę też zrobiłam ( zdjęcie poniżej). Smakowała bardzo ciekawie.

Kiszonki są bardzo zdrowe, trzeba je zajadać w porze, gdy brakuje sezonowych warzyw, są lepsze ( i smaczniejsze) niż te kupowane w sklepach nie wiadomo skąd . Warto je dodawać do sałatek, razem z sokiem są też świetnym dodatkiem do zimowych surówek.

Smacznego !

brukselka kiszona z kalafiorem i marchewką

Śledzie w occie wiśniowym z czerwoną cebulą

śledzie w occie wiśniowym

To kolejny mój eksperyment ze śledziami , jeszcze z Wigilii. Czasem prostota jest najlepszą metodą na ciekawy smak. Udało mi się latem zrobić pyszny ocet wiśniowy i specjalnie zostawiłam go sobie do wigilijnych śledzi. Ocet powstał jako produkt uboczny soku – miałam sporo pracy, bo wiśnie już leciały a na dworze był upał , więc zapomniałam o słoiczku słodzonego soku i został na noc w upale. Rano już miał lekko sfermentowany smak, więc dorzuciłam trochę jabłkowych ścinków, przykryłam ściereczką zabezpieczoną gumką i po kilku tygodniach mieszania ( tak, jak przy occie jabłkowym) miałam smakowity wiśniowy ocet. Moje domowe octy są słabsze, niż te kupowane w sklepie, wiec do zalewy – śledzi czy konserowych warzyw rozcieńczam je w stosunku pół na pół. Pasowała mi do tego zestawu czerwona cebula , a z ziół tymianek i estragon. Kalsycznie dorzuciłam też liśc laurowy, ziele angielskie i kolorowy pieprz a dla wzmocnienia efektu wiśni – szczyptę cynamonu.

ŚLEDZIE W OCCIE WIŚNIOWYM Z CZERWONĄ CEBULĄ

  • kilka matjasów
  • 1/2 szklanki octu wiśniowego
  • 1/2 szklanki wody
  • liśc laurowy, kilka kulek ziela angielskiego i kolorowego pieprzu
  • mała czerwona cebula
  • pół łyżeczki tymianku i estragonu
  • szczypta cynamonu
  • opcjonalnie – nieco cukru dla złamania smaku

Śledzie moczymy do pożądanego smaku, kroimy na kawałki.

Cebulę kroimy na krążki, tak jak przy klasycznych śledziach w occie dodajemy kulki ziela angielskiego i pieprzu , dalej zioła i cynamon, zalewamy w słoku gorącą wodą. Zostawiamy do ostudzenia, dodajemy ocet, mieszamy, sprawdzamy czy warto dodać cukier – ja to pominełam.

Do tej zalewy wrzucamy pokrojone śledzie, zakręcamy słoik i wstawiamy do lodówki, na co najmniej dwie doby. Jeśli ktoś jest bardzo niecierpliwy, to może spróbować już po dobie, ale warto poczekać. Oczywiście jeśli śledzie dotrwają, to najlepsze są po tygodniu. Cebula w słoiku odbarwia się, więc warto dla efektu przy podawaniu dodać nieco świeżej ( tak jest na zdjęciach) .

Takie śledzie są bardzo aromatyczne , smak owocowego octu dobrze w nie wnika i jest wzmocniony przyprawami. Polecam na specjalne okazje.

Smacznego !

Tiramisu na piernikowym spodzie

tiramisu na piernikowym spodzie

To nietypowe nieco tiramisu na piernikowym spodzie zrobiłam po świętach, gdy został mi świąteczny piernik , który już sie podsuszył. Rodzinka pochłonęła je od razu , nie zdążyłam nawet zrobić zdjęcia. Ale powtórzyłam je tydzień temu, gdy pomagałam gospodarzom osłabionej wypadkiem ekipy Linie w ogniu. To niezwykłe miejsce w Wielkopolsce, gdzie wszystkie dania są robione na żywym ogniu, na ruszcie lub w kilku piecach ( tym chlebowym) :

Palenisko z rusztem, Linie w ogniu

Tiramisu klasyczne robi się na bazie serka mascarpone, ja jednak testowałam kilka razy jego nieco lżejszą wersję, na delikatnym serku labneh, zrobionym z odciśniętych jogurtów naturalnych. Bardzo smakuje zarówno moim dzieciom jak i gościom, więc postanowiłam taka masę zrobić . Okazało się, że moja wersja spotkała się też z uznaniem , zarówno gospodarzy jak i gości.

TIRAMISU NA PIERNIKOWYM SPODZIE

  • piernik, taki, jak tutaj, pokrojony w plastry
  • dwie filiżanki espresso
  • 4 łyżki likieru amaretto
  • serek z dwóch dużych naturalnych jogurtów
  • 330 ml śmietanki 30 lub 36 %
  • 4 łyżki cukru-pudru
  • gorzka czekolada do starcia na wierzch

Poprzedniego wieczoru przygotowujemy serek z jogurtów naturalnych lub greckich , wykładając je na sito wyłożone złożoną na podwójnie gazą lub rzadko tkaną bawełnianą ściereczką. Stawiamy je w chłodnym miejscu.

Kawę studzimy ,mieszamy z likierem amaretto i wlewamy do miseczki, w której nam będzie łatwo moczyć piernik . Jeśli jest on mocno podsuszony, moczymy go w tej aromatycznej mieszance. Gdy mamy świeżo upieczony, wystarczy wyłożyć nim dno naczynia, w którym robimy deser i mocno skropić kawą z likierem. Zostawiamy ciasto na godzinę, by dobrze przeszło nasączeniem i przygotowujemy masę.

Śmietankę ubijamy mikserem na sztywno, dodając stopniowo cukier-puder . Potem zmniejszamy obroty miksera i dodajemy po łyżce serka , mieszając go dokladnie z ubitą śmietanką. Gdy cały serek będzie już zmieszany ze śmietanką, próbujemy, czy jest dośc słodki, możemy ewentualnie na koniec dodać nieco cukru-pudru. Warto jednak nie przesładzać, deser sam w sobie jest smaczny .

Gotową masę wykładamy na piernikowy , nasączony kawą z amaretto spód i wyrównujemy. Wkładamy do lodówki , gdy dobrze zastygnie posypujemy startą, gorzką czekoladą. Deser jest pyszny już po godzinie w lodówce, jednak najlepiej smakuje następnego dnia.

Podczas ubiegłego weekendu w Liniach w ogniu był podany jak na powyższym zdjęciu ( autor zdjęcia: Najsmaczniejszy blog kulinarny) , ale i bez dodatków takie tiramisu na piernikowym spodzie super smakuje.

Smacznego !