Miesięczne archiwum: wrzesień 2017

Wielkopolski Kucharz z 1876 roku i staroświecka sałatka

wielkopolski kucharz

O planach wydania tej książki dowiedziałam się podczas konferencji poświęconej regionalnej żywności w czasie festiwalu w Grucznie. To reprint pierwszego wydania, bardzo rzadkiego i trudno dostepnego. Książka, którą napisała pod męskim pseudonimem Maria Śleżańska, jak zapewnia i jak widać z przepisów – oparła ją na własnym doświadzceniu.

Dla mnie – wielbicielki i książek i kuchni to niezwykły rarytas. Książka opatrzona jest opracowaniem prof. Jarosława Dumanowskiego, specjalisty od historii kulinariów i rysem historycznym Krzysztofa Kurka. Wielkopolskiego Kucharza w formie reprintu wydał Slow Food Wielkopolska i za jego pośrednictwem mozna książke nabyć.

Prócz opracowań do ksiażki dolączony jest słowniczek trudniejszych i dawnych pojęć , który już mi się przydał – jedna ze znajomych pytała, jak nazywamy przedmiot zwany w Wielkopolsce kwirlejką. Od razu pokazałam kawałek słowniczka , razem z przymiotnikiem : kwirlać , ja słyszałam też wersję rozkwirlać 🙂

 

Mnie oczywiście zainteresowały przepisy . Znalazłam taki na staroświcką sałatkę jarzynową, z marynowanymi grzybkami i sosem z oliwy i octu zamiast majonezu. Pomyślałam, że w sezonie obfitującym w grzyby przyda się , a dla dbających o linię brak majonezu też będzie korzystny 🙂

A oto i przepis . Wyjaśnię może ( ze słowniczka) , że szarlotki to nie ciasta z jabłkami ale szalotki, rodzaj cebuli a „ubranie w kwatery” rozkminiłam sama, bo pamiętam z rodzinnych imprez sposób ubrania sałatki jarzynowej przez posypanie jej drobno pokrojonymi składnikami , na każdej ćwiartce, czyli kwarcie czy kwaterze  powierzchni innym kolorem warzywa czy jajka .

O takiej sałatce , jarzynowej z marynowanymi i solonymi grzybkami słyszałam od mojego Teścia, robiło się podobną u nich w domu, z olejem czy oliwą i octem, z fasolą zamiast groszku – wszystkim bardzo smakowała. Może był to przepis z tej książki ? A „ubranie w kwatery” wyszło mi tak :

Buraczki według rady dodałam na końcu , jednak za mało je osuszyłam i puściły sok. Jednak różowa barwa nie raziła w wyglądzie a sam smak sałatki bardzo przypadł mi do gustu a i córka wcinała z apetytem.

Lektura przepisów jest pasjonująca, jest tam dużo praktycznych rad, widać, że autorka znała się na kuchni i miała spore doświadczenie. Nie wszystko można znaleźć w słowniczku, np. skąd wiedzieć ile to „weź smalcu za 6 fenygów ” ? 🙂 aha, to chyba jedyna wzmianka o czymś, co jest niemieckie, pamiętajmy, że książki kucharskie pisane po polsku i z daniami z polskiej kuchni to był też element walki z germanizacją na terenie Wielkopolski pod zaborami. Więcej o tym dowiemy się z opracowania.

Ja z ciekawością zaobserowałam, że bigos , tak bardzo polskie danie nie był okresleniem tylko na mięso z kapustą, ale i z …innymi warzywami czy jabłkami  !  ( Hurra, jabłka ! kto mnie zna, ten wie, czemu się cieszę 🙂

Wielkopolska to kraina pyry, więc przepisów na różne dania z ziemniakami jest dużo. Wypatrzyłam nawet tort, na słodko, który planuję zrobić na imieniny dla syna, wielkiego amatora ziemniaków.

Książka jest dla mnie żródłem pasjonujących odkryć, nie tylko kulinarnych. Polecam ją każdemu wielbicielowi kulinariów, historii i kultury . Czekajcie na kolejne przepisy 🙂

Smacznego !

 

 

 

Mój wkład w rewolucję żywieniową

ciasto z jeżynami
ciasto z jeżynami

Rewolucja żywieniowa to szerokie pojęcie. Najkrócej- chodzi o to, byśmy w swoich codziennych wyborach tego co jemy kierowali się tym, by jak najmniej szkodzić naszej planecie. Efekt cieplarniany ma coraz bardziej dotkliwe skutki, warto więc wybierać taką żywność, która jest blisko nas i mamy świadomość, że jej transport nie wpłynął dotkliwie na nasz klimat.

W akcji poświęconej ekologii  ( Energia odNowa) możemy zobaczyć jak to wygląda oglądając pierwszy odcinek serii.  Dużą rolę w nim odgrywają lokalne bazarki żywności, gdzie można kupić jedzenie prosto od lokalnych wytwórców. Muszę przyznać, że korzystam z nich często tam, gdzie bywam.

W Poznaniu to jest Zielony Targ , bardzo popularny wśród mieszkańców miasta :

 

Na Wybrzeżu, w Gdyni można lokalne produkty kupić na bazarze pod znaczącą nazwą Bo ze Wsi :

 

W Bydgoszczy w niedziele lokalne jedzenie znajdziemy na Frymarku :

Ciasto, które pokazałam na pierwszym zdjęciu jest też przykładem świadomego wyboru. Jeżyny do niego znalazłam w lesie a jabłka na mus, składnik ciasta z sąsiedniej działki. Jest też niespodziewanie wegańskie – mogłam w sumie upiec je później i kupić w sklepie jajka, ale pomyślałam, że pewnie wtedy kupię poza tym nieco rzeczy do jedzenia, które niekoniecznie są mi potrzebne, więc poradziłam sobie i upiekłam wersję bez jajek :

CIASTO WEGAŃSKIE Z JABŁKAMI I JEŻYNAMI

2 szklanki mąki

1/2 szklanki oleju

1/2 szklanki musu jabłkowego

1/2 szklanki wody gazowanej

1, 5 łyżeczki proszku do pieczenia

szklanka jeżyn

cukier puder , cynamon i kakao na posypkę

Mus jabłkowy zmieszałam z olejem i wodą gazowaną, dodawałam mieszając mąkę z proszkiem do pieczenia. Włożyłam do natłuszczonej formy ( 20 na 20 cm) , posypałam jeżynami i piekłam ok. 1/2 godziny w 175 C, do suchego patyczka.

Po wystudzeniu posypałam cukrem-pudrem wymieszanym z kakao i cynamonem.

Ciasto się udało, smakowało i nie kruszyło się. Byłam z siebie bardzo zadowolona, że poradziłam sobie i oparłam się pokusie kolejnych zakupów.

Uprawa warzyw pochłania mniej energii niż wytworzenie mięsa, ale jeśli je lubimy to warto wybierac takie, które można kupić w pobliżu i wykorzystać od razu całą tuszę, czy to będzie drób, czy coś większego. |Na szczęście na warsztatach kulinarnych, na których bywam coraz częściej uczy się tego a ja chętnie tę wiedzę przyswajam.

 

O problemach ochrony środowiska i tym, jak są związane z naszymi codziennymi wyborami konsumenckimi opowiada specjalny fIlm dokumentalny .

Hasło – Myśl globalnie-jedz lokalnie jest też moją dewizą i staram się o niej zawsze pamiętać.

Smacznego !

 

 

Ciasto w oczekiwaniu na drugi album Korteza

To ciasto jeszcze z lipcowego koncertu Miejskiego Grania w Poznaniu, wakacje w tym roku miałam obfite w krótkie wyjazdy , sporo się działo i nie wszystko dałam radę od razu opisać. Teraz jednak jest dobra okazja, bo właśnie dowiedziałam się, że 3 listopada wychodzi drugi album Korteza a już od 7 października rusza nowa trasa koncertowa zapowiadająca go. O terminach i miejscach koncertów można dowiedzieć się w niezwykle przyjemny sposób oglądajac teledysk do nowej piosenki To jest mój dom .

Najpierw jednak wrócę do lipcowego spotkania w Poznaniu i okolicznościowego ciasta :

Nie jest efektowne, bo lało tego dnia a ja byłam zdana na ogólnodostępny transport , dowiozłam więc do Poznania osobno ciasto a w pojemnikach masę serową i owoce z ogrodu do ozdoby. Pamiętałam też o świeczce , bo to było krótko po urodzinach moich, które przypadają tydzień po urodzinach Korteza . Jesteśmy spod tego samego znaku ( typowe nadwrażliwe Raki) i to może częściowo tłumaczy fakt, że wszystkie teksty i ich ilustracje muzyczne Korteza trafiają mnie prosto w serce i właściwie odzwierciedlają moje własne myśli i emocje. I wiem, nie jestem w tym wyjątkiem 🙂

To, że słuchacze odbierają emocje przekazane przez Korteza jako własne moim zdaniem jest  tajemnicą jego sukcesu.

 

 

Jak zwykle byłam umówiona z ekipą w garderobie przed koncertem. Ku mojej radości wszyscy czekali na moje ciasto, prócz Korteza entuzjastami moich słodyczy są akustyk, gitarzysta Doman  i menager, odkrywca Korteza, U-zek. Ochroniarza znów  pokonałam żartem, że niosę bombę …kaloryczną 🙂 Ciasto było takie, jak pierwsze, które jadł Kortez ( dokładnie dwa lata temu), masa serowa podobna do tej .

W czasie gdy Kortez udzielał wywiadów i rozmawiał z fanami błyskawicznie  skompletowałam torcik nie zapominając o symbolicznej urodzinowej świeczce 🙂 Wiele bym dała, by poznać życzenie artysty przed zdmuchnięciem, ale w końcu trzeba uszanować jego prywatność, prawda ? Rozmawialiśmy więc o tym, jak powstaje drugi album Korteza i wakacyjnych planach. Wspominaliśmy też nasze pierwsze spotkanie na koncercie o północy w Radiu Koszalin dzień przed wydaniem pierwszej płyty Bumerang. Z przyjemnością usłyszałam, że zostałam uznana Pierwszą Fanką Korteza 🙂

Koncert jak zwykle był pełen wzruszeń, mimo, że tyle razy słyszałam te utwory na żywo, wciąż przeżywam te same emocje i jak zawsze łzy stają mi w oczach przy „Zostań”. Pierwszy raz usłyszałam ze sceny  „Nic tu po mnie”  i z radością rozpoznałam motywy muzyczne, które powstały kiedyś na próbie , którą mogłam oglądać 🙂

Po koncercie Kortez mimo zmęczenia rozdawał jak zwykle autografy , pozował do fotek i rozmawiał z fanami a ja wymieniałam wrażenia muzyczne  z ekipą i podpytywałam o prace nad kolejną płytą. Rozmawiając z U-zkiem o promującym nową trasę i płytę utworze To mój dom wspomniałam, że znów trafił w moje uczucia, mam też w domu swoje świętości nie do ruszenia ale też często  nie mogę spać i „zawsze wiem, kiedy jest pełnia”… A na typowo męskie stwierdzenie „lepszy już nie będę” znalazłam ripostę ” Ale zawsze można coś zrobić, byś nie był gorszy…” 😉

Z tych nowych utworów, które są dostępne w sieci bliski bardzo jest mi  też „Film przed snem”, takie ucieczki w alternatywny świat wyobraźni często ratują mnie przed konsekwencjami tego, co dzieje się w tym realnym.

Z niecierpliwością i radością czekam na drugi album Korteza ” Mój dom” . Ciekawa jestem bardzo , co mnie najbardziej wzruszy i czy coś mnie wbije w ziemię, tak, jak „Zostań”…  Album wyjdzie akurat 3 listopada, w dniu koncertu w Poznaniu, więc muszę wymyślić jakieś ciasto dostosowane do nowych utworów. Wprawdzie Kortez zamówił sobie na następny raz marchewkowe, które bardzo lubi, ale nowa płyta  zobowiązuje i jak zwykle wysilę wyobraźnię, by sprawić ulubionym artystom przyjemność nie tylko smakową.

Do zobaczenia na koncertach Korteza 🙂

 

Torcik z figami i masą grysikową

torcik z figami
torcik z figami

Torcik z figami – to urodzinowy z ubiegłego weekendu, który zrobiłam dla syna. Jest nieco inny od tego, który pokazywałam kiedyś, zarówno pod względem ciasta jak i sposobu zrobienia masy. Ciasto jest niespodziewanie wegańskie, bo jak już zabrałam się za pieczenie, to zorientowałam się, że w domu nie mam jajek… Byłam sama i mocno zajęta ( prócz tortu robiłam ekstra obiad) i już nie miałam czasu iść do sklepu, ale mam doświadzcenie w pieczeniu ciast bez jajek ( córka weganka) , więc puree z cukinii i mus jabłkowy nadały ciastu wilgotności.

Co do masy, to przypomniałam sobie, jak kiedyś w uproszczony sposób robiłam masę budyniową, dodając zimne masło do przestudzonego budyniu i zrobiłam to samo z kaszką. Efekt był pyszny , owoce nie tylko zdobiące wierzch ale i dodające smaku dopełniły dzieła.

TORCIK Z FIGAMI I MASĄ GRYSIKOWĄ

1, 5 szklanki mąki

1/2 szklanki cukru

1/2 szklanki puree z cukinii ( duszona i zmiksowana)

1/2 szklanki musu jabłkowego

2 łyżki kakao

1/2 szklanki oleju

1/2 szklanki wody gazowanej

2 łyżeczki proszku do pieczenia

masa :

1/2 litra mleka

5 łyżek kaszki manny

3 łyżki cukru

100 g  masła

sezonowe owoce do przybrania, listki świeżej mięty

Suche składniki ciasta zmieszałam w misce , dodałam olej, mieszając drewnianą łyżką dodawałam po kolei puree z cukinii, mus jabłkowy i wodę gazowaną.

Włożyłam ciasto do natłuszconej tortownicy ( średnica 24 cm) i piekłam w 175 C około 40 minut, do suchego patyczka.

Kaszkę mannę ugotowałam na gęsto na mleku z dodatkiem cukru i studziłam mieszajac. Jak już była letnia to dodawałam do niej po łyżeczce masła i intensywnie mieszałam trzepaczką – sprężyną. Wyszła puszysta, gęsta masa, którą włożyłam jeszcze do lodówki na pół godziny dla lepszego efektu.

Ostudzony torcik przekroiłam na pół i posmarowałam połową masy, przykryłam i resztę masy rozłożyłam na wierzchu. Ozdobiłam winogronami z ogrodu , figami i pestkami granatu, pasowały mi do tego listki świeżej mięty.

Torcik bardzo smakował Solenizantowi i reszcie rodziny, cieszę się, że poradziłam sobie ze wszystkim , ale czego się nie robi dla największego entuzjasty mojej kuchni…

Smacznego !

 

 

 

Cukiniowe wstążki z papryką w sosie kurkowym

cukiniowe wstążki w sosie kurkowym
cukiniowe wstążki w sosie kurkowym

Podczas wizyty Rodzinki dostałam trochę grzybów nazbieranych podczas spaceru w lesie. Wśród nich było nieco kurek i postanowiłam potraktowa je w specjalny sposób. Zrobiłam z nich sos z dodatkiem sera, a polałam nim nietypowy makaron – cukiniowe wstążki  i paski papryki.  Cukiniowy makaron pokazywałam już na blogu kilka razy, najbardziej smakował mi z sosem bolońskim, jak do spaghetti. Paprykowe wstążki też już kiedyś robiłam. Natomiast sos kurkowy z serem to był mój eksperyment.

CUKINIOWE WSTĄŻKI Z PAPRYKĄ W SOSIE KURKOWYM

średnia cukinia

czerwona i zielona papryka

kubek kurek

1/2 szklanki nieukwaszonej śmietany

kawałek mozzarelli i serka pleśniowego lub innego o wyrazistym smaku

oliwa, masło

sól, biały pieprz

świeża bazylia, oregano i natka pietruszki

Cukinię kroimy obieraczką na wstążki , paprykę na średniej grubości paski i podsmażamy na oliwie. Solimy.

Oczyszczone kurki smazymy na maśle, aż zmiękną. Dodajemy śmietanę i kawałki serów, grzejemy mieszajac, aż się rozpuszczą. Doprawiamy solą i białym pieprzem.

Układamy dekoracyjnie na talerzu wstążki z cukinii i papryki, polewamy ciepłym sosem kurkowo-serowym. Dorzucamy świeże zioła.

Sos kurkowo-serowy pasuje do delikatnej cukinii i wyrazistej papryki, całość to pyszne danie na koniec lata i początek jesieni.

Smacznego !

 

Co nieco o reklamie

To zdjęcie z Blogowigilii w 2015, na którą pojechałam z moim ciastem, oczywiście samodzielnie upieczonym, które zwykle na blogowe imprezy mam w torebce. Dzięki temu zwyczajowi łatwiej mi nawiązywać kontakty z blogerami , jestem też zapamiętywana jako osoba, która zawsze ma przy sobie coś dobrego do jedzenia. Kiedy tylko jadę na blogerskie spotkanie, staram się pamiętać o reklamie swojego bloga w ten przekonywujący sposób.

Czasami jestem zapraszana na kulinarne imprezy jako juror i wtedy staram się dawać też od siebie jakieś nagrody, kulinarne, takie, jakie sama zrobię . Czasem są to słoiczki z domowymi przetworami – tak było gdy dawałam nagrody pocieszenia dla pechowców w poznańskim Biegu Kelnerów.

W dzisiejszych czasach trudno nie docenić roli reklamy w jakiejkolwiek działalności. Ja stawiam na taką konkretną – czyli smakołyki , które sama wytwarzam. Dzięki temu jestem kojarzona jako blogerka kulinarna , bo ludzie zapamiętują smaki moich potraw. Jednak to jest reklama w mikroskali, nawet jeśli się rozniesie wieść o moim blogu dzięki dużemu wydarzeniu, w którym biorę udział.

Ja moich blogowych czytelników traktuję raczej jako przyjaciół a nie kilentów. Jeśli gotują potrawy , które pokazuję na blogu, to czuję się prawie tak, jakbym zasiadała z nimi przy jednym stole. Dla klientów trzeba wyraźniejszych form reklamy, bardziej skutecznych.

Wiadomo, zmysłem, który najbardziej oddzialowuje na człowieka i jego percepcję jest wzrok. Dlatego jednym z najskuteczniejszych metod przyciągania uwagi potencjalnych klicentów są billboardy, im większe, tym lepszy odnoszą efekt.

Na razie nie stać mnie na taką reklamę , choć pamiętam z początków blogosfery, że jedna z blogerek kulinarnych reklamowała się w ten sposób. Staram się za to poszerzyć asortyment swoich kulinariów tak, by przy okazji różnych imprez ( teraz jeszcze pikników) mój blog został zapamiętany a i ja też razem z nim. Na szczęscie w nazwie bloga jest moje imię , na dodatek dośc charakterystyczne , więc skojarzyć nazwę bloga jest łatwo. Czasem nawet przedstawiam się , mówiąc „jestem Grażyna co gotuje”. A jak ktoś zapamięta smak tego, czego z moich kulinariów spróbował , to jest to dla mnie dużą przyjemnością.

Smacznego !

Ciastka francuskie z jabłkami

ciastka francuskie z jabłkami
ciastka francuskie z jabłkami

Moje jabłka mi w tym roku nie dopisały, ale jak byłam na wakacjach w Gdańsku to na sąsiedniej działce znalazłam spadające czerwone jesienne jabłuszka , którymi mogłam się częstować do woli. Były takie same, jakie miałam kiedyś w swoim ogrodzie , drzewo ku mojemu żalowi padło ofiarą przy pracach budowlanych podczas rozbudowy domu. Bardzo mi brakuje tych jesiennych jabłek, toteż z radością zabrałam się za te, które miałam do dyspozycji. Zrobiłam sok i mus a także podpatrzone kiedyś na zaprzyjaźnionych  blogach  ciastka francuskie z jabłkami  zwane frywolnie słodkimi ci…mi 😉

To bardzo prosty przepis  a efekt jest niezwykle widowiskowy i smaczny.

CIASTKA FRANCUSKIE Z JABŁKAMI

ciasto francuskie ( miałam gotowe )

kilka jabłek

łyżka – dwie  cukru

Opcjonalnie – cukier – puder do posypania

Jabłka obieramy i kroimy na ósemki, po wycięciu gniazd nasiennych. Przesypujemy je drobnym cukrem, jeśli są bardzo słodkie, to nie trzeba tego robić.

Ciasto francuskie rozciągamy na stolnicy lub blacie , ja go nie wałkowałam, bo chciałam ciastka grube i puszyste. Wycinamy kółka szklanką , kładziemy na połowie kawałki jabłek, składamy i zalepiamy około centymetra na brzegach. Z resztek wyciętego ciasta możemy po rozwałkowaniu zrobić np. kilka domowych kremówek .

Gotowe ciastka po zlepieniu kładziemy na blasze, najlepiej z papierem do pieczenia i wstawiamy do piekarnika na 200 C, na 15-20 minut. Jak się zrumienią , od spodu i z wierzchu, wyjmujemy z piekarnika i od razu podważamy nożem, by łatwo je było zdjąć.

Możemy je jeśc na ciepło i na zimno. Po wystudzeniu posypujemy ciastka cukrem-pudrem, albo i nie, takie bez niczego też świetnie smakują. Dobrze jest też posypać ciastka cukrem – pudrem z dodatkiem cynamonu, albo też i kakao – co kto lubi. Wariacji na temat „słodkich ci…k” może być wiele 😉

Jabłek w tym roku mniej niż w poprzednich latach, warto więc je zajadać w najsmaczniejszych formach. Ciasta, ciasteczka, musy , szarlotki, co kto lubi.

Smacznego !

 

Latem w ogrodzie

 

Latem większość naszego życia rodzinnego i towarzystkiego dzieje się w ogrodzie. Jeśli tylko pogoda pozwala wyciągamy ogrodowe meble i spożywamy posiłki przy stole, ciesząc się świeżym powietrzem i starając się spędzić na dworze jak najwięcej czasu.

Mamy do tego wydzielone specjalne miejsce, odgrodzone od reszty ogrodu drewnianą  pergolą. To daje poczucie swobody i pozwala nam spokojnie rozmawiać w odgrodzeniu od ulicy i jej, wprawdzie umiarkowanego, ale ruchu.  Możemy np. świętować 10 urodziny naszego kota ( zdjęcie powyżej , jedząc sernik i nie narażając się na ciekawskie spojrzenia.

Gdy jestem zmęczona, to rozkładam sobie leżak i czytam na nim lub słucham muzyki czy ” ogarniam internety” :

 

Najgorętsze, upalne dni to domena ogrodowego basenu . Czasem siedzę na krześle mocząc tylko nogi i pijąc zimną kawę a czasem wchodzę i chlapię się cała, bo basen jest na tyle duży, że nawet mnie mieści 🙂

 

Do życia towarzystkiego i kulinarnego w ogrodzie dołączają się nasze koty , z ciekawością zagladając, co też dobrego fotografuję 🙂

I tylko one najchętniej rozkładają się na trawie, dla „ich człowieków” przydadzą się jakieś fajne meble ogrodowe. Teraz, pod koniec lata można czasem skorzystać z dobrych cen i uzupełnić sobie meble czy inne ogrodowe akcesoria, na przykład z homegarden.com.pl

Prócz mebli można tam znaleźć inne elementy wyposażenia ogrodu, jak parasole, tunele foliowe czy też cos dla rozrywki dla dzieci, jak np trampoliny czy małe place zabaw a także poszukac inspiracji do ogrodowych party.

W tak ciekawie urządzonych kącikach przyjemnie bedzie zajadać letnie obiady , jak np takie spaghetti z bobem i klopsikami :

dav

Placek z cukinii z dzikimi ziołami

placek z cukinii z ziołami
placek z cukinii z ziołami

Jesienią bardzo lubię wytrawne ciasta , więc jak pieliłam jakiś czas temu donice z pomidorami i nazbierałam młodych pokrzyw, lebiody i gwiazdnicy to wymyśliłam placek z cukinii z dodatkiem dzikich i ogrodowych ziół. Z grządek dołożyłam bazylię, oregano i natkę pietruszki, z ich okolic  krwawnik i nieco młodego podagrycznika.

Cukinie obrodziły mi ładnie, więc na wytrawny placek przeznaczyłam młodą średniej wielkości . Starłam ją na tarce tak, jak jędrnego pomidora i pół czerwonej papryki by smak był ciekawszy. Ciasto przyprawiłam zieloną czubrycą, którą bardzo lubię a dla pełni smaku dałam też szczyptę chili. Wyszedł ciekawszy w smaku niż tem, który robiłam kiedyś z kabaczka.

PLACEK Z CUKINII Z ZIOŁAMI

Młoda średnia cukinia starta na grubej tarce

czerwona papryka

spory twardy pomidor

ok. 1, 5 szklanki mąki

1/4 szklanki oleju

kilka łyżek oliwy do podsmażenia

1/3 szklanki wody gazowanej ( dla lekkości ciasta)

2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia

sól, pieprz czarny i ziołowy, zielona czubryca, szczypta chili

po łyżce natki pietruszki, bazylii i oregano

miseczka jadalnych chwastów – młoda pokrzywa, lebioda, podagrycznik, gwiazdnica, krwawnik

Chwasty umyłam w kilku wodach, sparzyłam na sitku i posiekałam wraz z ziołami z grządki. Dodałam do nich starte na tarce o grubych oczkach cukinię, paprykę i pomidor.  To ostatnie podpatrzyłam w programie kulinarnym o greckiej kuchni i wypróbowałam przy placuszkach – jest dość proste, skórka zostaje nam na tarce. Wymieszałam to wszystko dokładnie, potem dodałam olej i mieszając wsypałam mąkę z proszkiem. Na koniec wlałam wodę gazowaną i przyprawiłam do smaku w/w przyprawami.

Piekłam w 180 C około pół godziny. Placek z cukinii z ziołami wyszedł wilgotny, smaczny i aromatyczny.  Upieczony został bez jajek, wegański, bo jego adresatką była moja Najstarsza, która przyjechała na trochę do domu. Teraz, jak dzieci są dorosłe i samodzielne staram się sprawiać im przyjemność specjalnymi daniami, bo cóż mi pozostało …

Wegańskie dania, czy to na słodko czy na wytrawnie nie są dla mnie problemem, lubię też jej jeść. A najbardziej lubię, jak jest w domu ktoś, dla kogo je specjalnie przyrządzam.

Smacznego !