Miesięczne archiwum: luty 2017

Makaron z twarogiem i suszonymi pomidorami

makaron z twarogiem i suszonymi pomidorami
makaron z twarogiem i suszonymi pomidorami

Proste dania mają to do siebie, że bywają niezwykle smaczne. Jednym z takich klasycznych jest makaron z twarogiem, robiony często z dodatkiem smażonej cebuli. Niedawno gdy się spieszyłam, zrobiłam taki na obiad wzbogacając go o szczypiorek i suszone pomidory, które robię sama w elektrycznej suszarce i w pogodne dni na słońcu.

Do tego dania nadaje się każdy makaron, ja wzięłam moje ulubione penne, czyli rurki.

MAKARON Z TWAROGIEM I SUSZONYMI POMIDORAMI

opakowanie makaronu penne

kostka twarogu ( jaki lubicie)

1-2 cebule albo i 3

oliwa lub olej

garść suszonych pomidorów

sól, pieprz z młynka, szczypiorek, ew. papryka

Makaron gotujemy według przepisu, zostawiając nieco wody od gotowania.

Na oleju lub oliwie podsmażamy pokrojoną dowolnie cebulę ( żeby nikt nie dopytywał, czy w plasterki, czy w piórka i co to te piórka są 😉 . Dorzucamy suszone pomidory, doprawiamy pieprzem i papryką, smażymy chwilę, by pomidory zmiękły. Możemy chlupnąć nieco wody od gotowania makaronu, by uzyskać lekki sosik, ale i bez tego można się obyć.

Makaron rozkładamy na talerze, wrzucamy na niego porcje podsmażonej cebuli z suszonymi pomidorami, dodajemy pokruszony twaróg , posypujemy solą i szczypiorkiem, możemy też dodać swoje ulubione zioła.

Zajadamy ciesząc się prostym smakiem i szybkością przygotowania obiadu. To dobry pomysł, gdy mamy zajęty dzień , lub przychodzimy do domu później, np. po wizycie u kosmetyczki. A propos, wolicie korzystać z takich usług w domu ( coraz częściej są dostępne) czy samej iść do dobrze wyposażonego gabinetu, np. za pomocą sprzętu takiego, jak na abacosun.pl ? I w jednej i w drugiej sytuacji pomysł na szybki obiad na bazie makaronu  się przyda.

Smacznego !

 

Terrina ze szpikiem i inne pyszności z bydgoskiego Frymarku

 

terrina ze szpikiem
terrina ze szpikiem

W połowie stycznia wybrałam się na małe zasłużone wakacje, których pierwszym etapem była Bydgoszcz. Akurat trafiłam w tym  piękniejącym z dnia na dzień mieście na finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, gdy w niedzielne przedpołudnie pojechałam z Fordonu na Frymark, targ lokalnych produktów , pogadać na ich temat z autorem projektu Niech Cię zakole.

Najpierw zatrzymałam się przy Autostraganie , gdzie Pawełek, mistrz świata w marketingu,  jak zwykle miał dla każdego klienta coś specjalnie dla niego. Zachęcał też, by licytować na rzecz Wielkiej Orkiestry kupon na jego produkty 🙂

Potem przeszłam się po straganach, nabyłam to i owo, m.in topinambur od „Dyniowego barona” i ekologiczne buraczki na kwas do barszczyku :

Od Pawełka dostałam produkty na bulion i galaretę, wołowe kości ze szpikiem i korpus kurczaka zagrodowego. Od pana Jarka Michałka, znanego hodowcy kur i przepiórek z Bruk Unisławskich ( zwanych też Panem Mydełko, bo i ich produkcją się zajmuje) były pyszne i zdrowe jajeczka przepiórcze, dobre na moją dietę ( która na czas wyjazdów poszła nieco w odstawkę… Ale trzymam wagę, to co schudłam 🙂 I oto, co zrobiłam na śniadanie z tych produktów u siostry w Bydgoszczy :

Na zdjęciu jajeczka przepiórcze ugotowane na twardo, pomidorki i ogórki w winegrecie to mój dodatek, topinambur ugotowany na parze, galareta z kości wołowych i kurczaka ugotowana podobnie do tej ( żelatyny nie trzeba było wiele)  i na chlebie pyszna terrina.

Pora napisać, jak zrobiłam  terrinę z wołowym szpikiem:

TERRINA Z ROSOŁOWEGO MIĘSA ZE SZPIKIEM WOŁOWYM

miseczka obranego mięsa z rosołu

3-4 łyżki ugotowanego w rosole szpiku wołowego

2 łyżki jogurtu naturalnego

łyżeczka musztardy

tymianek, pieprz z młynka

opcjonalnie – suszona żurawina

3-4 łyżki rosołu, najlepiej o konsystencji galarety

Ugotowane mięso z rosołu zmiksowałam, dodałam ciepły szpik, wymieszałam dokładnie. Dodałam jogurt , musztardę i przyprawy, wymieszałam i wstawiłam do lodówki, by zastygła. Bardziej ją trzeba było kroić, ale dała się też rozsmarować.

Następnego dnia stwierdziłam, że warto ją ożywić, wiec po lekkim podgrzaniu w kąpieli wodnej, dodałam do niej suszoną żurawinę . Smakowała mi bardziej, zjadłyśmy ją z siostrą z wielki apetytem jak i też inne produkty z Frymarku 🙂

Na reszcie rosołu zrobiłam barszczyk z dodatkiem ekologicznych buraczków i mojego

domowego octu jabłkowego, bo na kwas burakowy trzeba było jeszcze poczekać.

Smacznego !

 

Śledzie z czosnkiem niedźwiedzim

śledzie z czosnkiem niedźwiedzim
śledzie z czosnkiem niedźwiedzim

To jeszcze zaległe śledzie z Wigilii, zapomniałabym o nich, a wyszły tak pyszne, że warto o nich wspomnieć. Bazą był ubiegłoroczny , podpatrzony na konkursie wigilijnych potraw przepis rodem z rodzinnych Kujaw  na śledzie czosnkowe z majerankiem. Tym razem zmieniłam zestaw ziół, dodałam aromatyczny czosnek niedźwiedzi i szarą czubrycę z czarnuszką. Olej rzepakowy tłoczony na zimno dopełnił smaku.

ŚLEDZIE W OLEJU Z CZOSNKIEM NIEDŹWIEDZIM

5-6  płatów matjasów

3-4 ząbki czosnku

łyżka czosnku niedźwiedziego ( miałam suszony)

szara czubryca ( spora szczypta) , nieco pieprzu

olej rzepakowy tłoczony na zimno

Śledzie moczymy do pożądanego smaku. Układamy w słoiku , przesypując  pokrojonym na plasterki czosnkiem , ziołami i pieprzem (najlepiej z młynka), zalewamy olejem, nie za dużo. Wstawiamy do lodówki co najmniej na dwie doby, by się ,‚przegryzły”.

Wyszły pyszne, smakowały doskonale z chlebem, jak i w sałatce z domowymi kiszonkami . Od kilku miesięcy jestem na diecie, śledzie w odchudzaniu nie bardzo są wskazane, ale ja nie potrafię sobie ich odmówić. Jest w nich coś, czego mój organizm potrzebuje i koniec.  O tym, czego potrzeba przy intensywnym wysiłku lub przy próbie redukcji masy można przeczytać na https://www.body4you.pl/, warto też pamiętać, że właściwe odżywianie się to podstawa wszystkich diet.

A śledzie z czosnkiem niedźwiedzim będą jedną z moich ulubionych wersji śledzika w oleju.

Smacznego !

 

Tęczowy deser z galaretek i jogurtu

tęczowy deser
tęczowy deser z galaretek i jogurtu

Czasami niewiele trzeba, żeby zrobić coś dobrego i efektownego,  na przykład taki tęczowy deser. Pamiętam, jak kilka lat temu wnuk mojej najstarszej siostry w tajemnicy przed rodziną zrobił na podwieczorek serniczek na zimno z mojego blogowego przepisu i byłam z tego bardzo dumna.

Ten  deser z różnokolorowych galaretek można spokojnie zrobić razem z dziećmi sprawiając im frajdę i zachęcając do pomocy w kuchni. Trzeba do tego nieco cierpliwości, ale można czas oczekiwania na zastyganie jogurtowo-galaretkowej pianki wykorzystać na wspólną zabawę lub czytanie książeczek.

Ja miałam do dyspozycji kolory niezbyt intensywne, warto zawczasu wybrać bardziej kontrastowe kolorystycznie galaretki.

DESER JOGURTOWY Z GALARETKAMI

3 różnokolorowe galaretki rozpuszczone w połowie wody ( szklanka)

3 duże jogurty naturalne , zwykłe lub greckie ( ze zwykłych są lżejsze)

cukier ( opcjonalnie)

W misce rozpuszczamy pierwszą galaretkę w szklance wrzątku, mieszamy dokładnie tak, by się dobrze rozpuściła. Mieszanie galaretki to doskonała zabawa 🙂

Jak już ostygnie to łączymy ją z jogurtem za pomocą trzepaczki, dodając nieco cukru, jeśli wydaje się nam za mało słodka ( czasem bez tego cukru się obejdzie). Wlewamy do naczynia o ładnym kształcie i wkładamy do lodówki, by zastygła. I …możemy już rozpuszczać następną galaretkę, o innym kolorze. Postępujemy dokładnie tak samo, zanim ostygnie, to ta włożona do lodówki już jest twarda i możemy ją wyjąć z lodówki, by dodać kolejną warstwę.

Z trzecią galaretką postępujemy tak samo, a jak mamy czas i chęć, to możemy dodać i czwartą i kolejne 🙂

W dniu, w którym  robiłam tęczowy deser przy pomocy pewnej uroczej dziewczynki jadłam też inny deser i muszę o tym wspomnieć, bo to dla mnie bardzo ważne.

Po południu  miałam bardzo miłe spotkanie z Majanką z bloga Majanowe pieczenie. Madzia tak, jak ja jest „weteranką” blogosfery, znamy się w sieci od 8 lat 🙂 pierwsze blogerki, które poznałam w realu ( Makaroniary Aga Kurczak i Oczko ) na pytanie, kogo z blogerów  już znają odpowiedziały, ze właśnie Majanę 🙂

Byłyśmy na piwie, ja wzięłam brownie , Madzia była po pracy, jadła więc makaron :

Rozmawiałyśmy tak, jakbyśmy się znały od lat nie tylko internetowo. Uwielbiam takie blogerskie spotkania. Madzia robi piękne zdjęcia, nie tylko jedzenia i być może niedługo wybierzemy się na wspólny spacer z fotografowaniem 🙂 Łączy nas też wspólna pasja do czytania i rozmawiałyśmy też o najnowszych książkach, które nam się spodobały.

Smacznego i do zobaczenia 🙂