Miesięczne archiwum: lipiec 2015

Chutney malinowo-porzeczkowy z octem balsamicznym

chutney malinowy 2

Cieszę się owocami z ogrodu i wykorzystuję je jak mogę. Tym razem na wytrawnie – zrobiłam chutney malinowo-porzeczkowy , inspirowany wyszperanym w archiwum bloga truskawkowym. Zabrałam część na improwizowanego grilla u Kuby, co gotuje i Gosi, pasował do grillowanych mięs. Pobawiłam się przy nim komponowaniem przypraw i jestem zadowolona z efektu 🙂

CHUTNEY MALINOWO-PORZECZKOWY Z OCTEM BALSAMICZNYM

szklanka malin

szklanka czerwonych porzeczek i kilka gałązek czarnych

3 łyżki syropu z kwiatów czarnego bzu

2 łyżki sosu sojowego jasnego

2łyżki octu balsamicznego

spota szczypta soli

gałązka mięty

pieprz czarny i ziołowy , cynamon ( też spore szczypty)

Do rondelka wlałam syrop, sos sojowy, ocet balsamiczny, wrzuciłam obrane owoce i gałązkę mięty, zagotowałam. Zmniejszyłam moc palnika i gotowałam mieszając około 10 minut. Dodałam przyprawy próbując balansu smaków.

Wyjęłam gałązkę mięty, przetarłam przez sito, by chutney miał jedwabistą konsystencję. Udał mi się , słodko-słono-kwaśny smak do grillowanych mięs fajnie pasuje. W domu jadłam go też do serów. Polecam, póki pora na świeże owoce, z których go można zrobić.

Smacznego !

 

chutney malinowy 1

Aromatyczne naleśniki z bzowym syropem

naleśniki bzowe

Już kilka razy pisałam na blogu o tym, że często moimi kulinarnymi poczynaniami rządzi przypadek…  Tym razem przyszedł  mi pomysł na wzbogacone ciasto na naleśniki , bo na kuchennym blacie nie znalazłam cukru . Bezskutecznie walczę, by podręczne pojemniki z cukrem i solą  zabierane do jadalni wracały na miejsce…Spieszyłam się, więc gdy mój wzrok padł na słoiczek z syropem z kwiatów czarnego bzu , który dolewałam do malinowych kompotów w słoiczkach, użyłam go do dosłodzenia ciasta. Naleśniki miały być z moim ulubionym z dzieciństwa letnim dodatkiem – czerwonymi porzeczkami rozgniecionymi na papkę. Bzowy aromat  i smak  świetnie się z tym komponują.

NALEŚNIKI Z SYROPEM Z KWIATÓW CZARNEGO BZU

2 jajka
szklanka mleka
niepełna szklanka wody

2 łyżki syropu z kwiatów czarnego bzu
1, 5 szklanki mąki
szczypta soli

czerwone porzeczki przesypane cukrem jako nadzienie

opcjonalnie- bita śmietana

Jajka rozbijamy i roztrzepujemy. Dodajemy mleko, potem mąkę na zmianę z wodą i syrop z kwiatów bzu. Na koniec szczypta soli . Dobrze, jak ciasto trochę odpocznie ale nie jest to konieczne.
Smażymy na rozgrzanej patelni cienko posmarowanej olejem,  z obu stron.

Obrane i umyte porzeczki przesypujemy cukrem, ile lubimy , rozgniatamy widelcem i smarujemy tym naleśniki. Zwijamy w rulony , możemy dodać jogurt lub śmietanę.

Dodatek bzowego syropu nadał naleśnikom wspaniałego aromatu. Bardzo się cieszę, że wynalazłam ten przepis – na pewno to doskonały pomysł na ekstra śniadanie . Ciekawe, czy takie znalazłabym w miejscach,które znalazłam przeglądając  wakacyjne oferty, np. http://hotelgreno.pl/. Będą pyszne nie tylko latem, ze świeżymi owocami.

Smacznego !

 

naleśniki bzowe1

Warsztaty koktajlowe z Russel Hobbs

koktajlujemy1

 

Ponad tydzień temu miałam przyjemność spotkać się ze sporą blogerską ekipą nie tylko z Wielkopolski w restauracji Umberto na poznańskiej Cytadeli na warsztatach koktajlowych z marką Russell Hobbs.

Filmik z wydarzenia można zobaczyć tutaj.

Najpierw dowiedzieliśmy się o zaletach blenderów i młynków marki Russell Hobbs. Oprócz sporej mocy miksowania mają sporą zaletę – kielich blendera jest też kubkiem, który można zabrać że sobą do pracy czy do szkoły. Potem dietetyk opowiedział nam o zaletach koktajli, przybliżając ich rodzaje pasujące do różnych  diet. Pokazał jak je zrobić i przystąpiliśmy do pracy w zespołach.

dietetyk

Ja z panami z Biblii Smaków i koleżankami blogerkami zrobiłam kilka koktajli poprawiających kondycję skóry. Miksowaliśmy pamiętając o zasadzie , że najpierw wrzucamy składniki suche i dopełniamy mokrymi.  Nie wszystko zrobiliśmy według przepisów, doprawiliśmy nieco inaczej , hamując zapędy Piotra ładującego wszędzie sporo chili…. Ja optowałam oczywiście za miętą 🙂

buraczkowy

Jednak nie tylko chili to jego konik 🙂 Nie mógł się oprzeć przyzwyczajeniu i ostatni koktajl ustylizował do zdjęć, używając nawet słomki do zrobienia buraczkowych kropek 🙂

koktajle autorskie

 

Koktajle wyszły pyszne, sprzęt spisywał się bez zarzutu , atmosfera warsztatów była bardzo sympatyczna. Poznałam kolejne blogerki, pozbierałam kolejne autografy do swojej książki.

 

Wróciliśmy do domu obdarowani blenderami. Ja  swój podarowałam córce, mam nadzieję , że będzie robić sobie zdrowe koktajle jesienią na zajęcia. Mam z tych warsztatów kilka przepisów :

przepis koktajl

Dziękuję Agnieszce że Studni Smaków za część zdjęć.

różne koktajle

Domowe lody malinowo-porzeczkowe

lody malinowe1

Upał dziś taki, że nie chce się nic robić… Odpoczywam po wyprawie do Warszawy i Krakowa, gdzie m.in po kilku latach spotkałam się z Gosią z Trochę innej cukierni  i jej dziećmi, a z córką jadałam wegańskie przysmaki, m.in. Pod Norenami i w Novej Krovie.

FONTANNA

 

Obiad dziś był szybki na grillu, o pieczeniu czegokolwiek nawet nie pomyślałam, ale znalazłam jogurt i śmietanę w lodówce, owoców w ogrodzie do wyboru, do koloru, więc zrobiłam lody. Bez maszynki, mieszane w zamrażalniku co pół godziny .

 

DOMOWE LODY MALINOWO-PORZECZKOWE Z TARTĄ MIĘTĄ

200 ml kremówki

mały jogurt naturalny

kubek owoców ( czerwone i czarne porzeczki, maliny)

cukier według uznania

Umyte owoce przesypujemy cukrem, ile lubimy, rozgniatamy widelcem i miksujemy lub nie ( mnie się nie chciało). Śmietankę ubijamy na krem, dodajemy jogurt i nadal ubijamy, dodajemy owoce z cukrem, mieszamy dokładnie.

Wkładamy do pojemnika i do zamrażalnika. Mieszamy co 20-30 minut , najlepiej widelcem, napowietrzając. Po 2-3 godzinach lody są gotowe.

Posypałam je tartą miętą, o której piszę tutaj. Na dzisiejszy upał nie ma nic lepszego !  Własnie niedawno opowiadałam na kulinarnej imprezie, że ja tę przyprawę  mogę dodawać niemal do wszystkiego 🙂 Lubię też miętowy kolor , szukałam ostatnio  czegoś w nim na lato  na http://www.sakolife.pl/, na upały nie ma, jak to mięta.

Smacznego !

 

lody malinowe3

 

 

 

 

Jak wygrałam kulinarną wycieczkę do Francji od Napoleona

napoleon wjazd

Ubiegły weekend miałam bardzo ciekawy i zakończony sukcesem . Wybrałam się do rodzinnego województwa, kujawsko-pomorskiego , w Zakole Dolnej Wisły, na Piknik Napoleoński.  O samym pikniku można poczytać na jego profilu, a ja trafiłam tam zaproszona przez samego Napoleona, który ” w cywilu” jest ekspertem kulinarnym i pasjonatem gotowania i promowania lokalnych produktów.

 

napoleon i mięso

Moja droga do sukcesu była pełna ekstremalnych kulinarnych wyzwań, bo na warsztatach  organizowanych przez Piotra Lenarta gotowania było sporo , w różnych warunkach, ale zawsze z ciekawymi ludźmi i w inspirującej atmosferze.

Tym razem z blogerską pomocą autora Najsmaczniejszy.com.pl ( dzięki za zdjęcia ) i z Kołem Gospodyń z Unisławia uczyłam się efektywnie wykorzystywać mięso z jagnięciny lepiąc pierogi, gotując zupę z lokalnymi produktami ( kapustą i kaszą) i gulasz jagnięcy. Potem była wspólna degustacja w Klubie Magazyn ( piękna restauracja przerobiona ze starego magazynu). Na właścicielu zrobiły wrażenie pierogi z jagnięciną doprawione miętą ( suszoną i roztartą). Mnie najbardziej smakował gulasz z mięsa marynowanego m.in. w soku z cytryny.

gulasz

 

Zdjęcie, jak i część innych, jest autorstwa Profesora Bronisława Borysa, znawcy jagnięciny od strony teoretycznej i praktycznej. Dziękuję , przy okazji też za ciekawe rozmowy.

Następnego dnia działo się w Ostromecku pod Bydgoszczą. Najpierw  trzeba było usmażyć jajecznicę dosłownie dla pułku wojska ( dla Grup rekonstrukcyjnych, wojsk Księstwa warszawskiego i wspierających Konfederatów)

konfederatka

 

 

Smażyliśmy na solonej i wędzonej słoninie by Piotr Lenart, doprawiając po blogersku. Smakowało wszystkim, że hej 🙂

szlachta

Jednocześnie odbywał się konkurs agroturystyk na najlepsze dania z jagnięciny, w którym i ja byłam jednym z jurorów. Wygrała nasz sąsiadka ze stoiska, m.in zjawiskowym w smaku rosołem z jagnięciny z pierożkami, udźcem pieczonym i fantastycznymi dodatkami, m. in konfiturą z jarzębiny.

udziec

Pani Mirka miała też najpiękniejsze stoisko i doskonałe wyczucie marketingowe ( hasło- Jagnięcina na wilczy apetyt 🙂 . Wygrała wyjazd do Alzacji jesienią na Święto Wina i kapusty. Bardzo się z tego ucieszyłam, a dlaczego, to okaże się za chwilę 🙂

wilcza

Wieczorem , po przejeździe pociągiem wojsk napoleońskich do Unisławia ( to była nie lada atrakcja dla innych pasażerów) odbyła się uczta napoleońska.

Na poprzednich warsztatach ogłoszono konkurs na menu na tę ucztę, dla dziennikarzy i blogerów kulinarnych obecnych na imprezach promocyjnych lokalnych kujawsko-pomorskich produktów. Wzięłam w nim udział, nie spodziewając się wiele wobec silnej konkurencji. Moje menu można zobaczyć tutaj. Hasło przewodnie to jagnięcina, produkty lokalne Zakola dolnej Wisły , ja uwzględniłam jeszcze sezonowość.

Z bijącym sercem zasiadłam więc do uczty. Wiedziałam, że dania są zbiorowe, ze wszystkich propozycji, więc nie mogłam po tym odgadnąć. Trudno mi było się skupić na jedzeniu, a zaczęliśmy od półgęska z gęsi kołudzkiej.

półgęsek

Dalej była zupa, nieco inna, niż moja, z kapustą słynną z okolic Unisławia.

Pojawiła się rolada jagnięca z sosem jabłeczno-miętowym, z mojego menu…Napięcie rosło 🙂

rolada

I wreszcie Piotr Napoleon Lenart ogłosił wyniki – Wygrałam, głównie dzięki głosom restauratorów, którzy docenili moją ciężko wypracowaną kalkulację, zgodność dań z lokalnymi produktami i sezonowość. Pojadę do Alzacji na Święto Wina i kapusty !

Spokojnie zabrałam się więc do degustacji deserów na bazie kajmaku i końcowych zakąsek, m.in jagnięcego pasztetu i wędzonego udźca. No, może nie tak spokojnie, bo wszyscy mi gratulowali i częstowali nalewkami lokalnymi, więc nie wszystko zostało sfotografowane.. No, ale występując po nagrodę czułam się, jak na gali Oskarów 🙂 Nawet mowę miałam – podziękowałam Napoleonowi za warsztaty , na których nauczyłam się wiele i za zarażenie mnie pasją do tego pysznego mięsa i lokalnych produktów.

Bo o to w tym wszystkim chodzi – byśmy docenili to, co mamy w pobliżu i nauczyli  z tego się korzystać  ekologicznie i ze smakiem.

werdykt