Miesięczne archiwum: luty 2015

Kulinarne koty – Emi i Witek Natalii z Kulinarnych podróży

Kot nat8

 

Natalię z bloga Kulinarne podróże poznałam …dzięki temu cyklowi 🙂 Zauważyła „koci wpis” z Maciusiem Majany i zapragnęła przedstawić swoje koty na moim blogu ! Bardzo mi miło, że poznałam kolejną zakręconą kulinarną blogerkę i mam nadzieję , że spotkamy się kiedyś na jakimś blogerskim spotkaniu.

 

Kot nat1

Jak koty pojawiły się w Twoim życiu?

Dom bez zwierząt jest pusty, cichy, nikt na Ciebie nie czeka, nikt z rana nie trąca noskiem, ‚wstawaj’! Jako dziecko miałam pieska, mój chłopak zawsze miał w domu koty. Stwierdziliśmy, że już dość czasu mieszkamy sami i padło na adopcję kotów. Od początku chcieliśmy kocie rodzeństwo, co dwa koty to nie jeden 🙂
Teraz, gdy są już u nas dobrze ponad dwa lata, wydaję się nie pamiętać, jak było ‚przedtem’, bez nich! Kocham je miłością absolutną! 🙂

Kot nat4

 

Co w nich lubisz najbardziej?

Kocham wszystko! Każdy ma zupełnie inny charakter, ich wzajemna interakcja jest naprawdę fascynująca. Uwielbiam jak razem coś robią, coś knują, zastanawiam się tylko co się w tych kocich główkach dzieje. Taki ‚koci gang’. I Emi i Witek to masakryczne pieszczochy, nigdy nie mają dość, można robić z nimi wszystko. Sporo też psocą, czasem walczą aż leje się krew (dosłownie!), a potem śpią jeden na drugim, zwinięte w jeden koci kłębek.
Emi codziennie śpi ze mną, nosek w nosek. Ten moment, kiedy zasypiam i budzę się wtulona w jej ciepłe, pachnące futerko, jest niezmiennie najpiękniejszy.

kotnat2
Co jadają Twoje koty?

Mięso! Jak to prawdziwi mięsożercy 🙂 Dostają świeżego kurczaka, najczęściej całe skrzydełko lub podudzie. Mamy wtedy w domu sceny jak z ‚national geographic’, każdy przeciąga swoją zdobycz w swoje ulubione miejsce i słuchać tylko trzask łamanych kości 🙂 Jedzą też serduszka z kurczaka, czasem żołądek, kawałek indyka. Witek lubi wołowinę, Emila obsesyjnie wylizuje noże z masła i talerzyki z oliwy.
Oba podkradają starty parmezan i wylizują skrupulatnie opakowanie po serku wiejskim.
Dla zainteresowanych kwestiami żywienia kotów, odsyłam do mojego artykułu – klik

 

kotnat3

Koty w kuchni

To przecież ich ulubione miejsce! 🙂 Wchodzą dosłownie wszędzie, i jak były małe mieliśmy z tym problem. Z anielską wręcz cierpliwością przygotowywałam posiłki ściągając naprzemiennie z blatu raz jednego raz drugiego malucha. Teraz jest już znacznie lepiej, wystarczy ściągnąć raz 🙂 Siedzą w kuchni zawsze jak coś gotuję, zaglądają do misek i garnków. Absolutnie nie mogę zostawiać nic na wierzchu – są w stanie otworzyć i zjeść naprawdę wszystko np. Emi jest w stanie zeskoczyć ze stołu z … 0,5 kg torebką cukru pudru w zębach, z czystej kociej ciekawości chce zobaczyć co tam też w środku jest 🙂 Emila często siedzi w zlewie, sprawdzając czy nie uchowała się czasem gdzieś kropelka oliwy, Witek ochoczo wkłada łapki do torebki z mąką, cukrem… Trzeba chować naprawdę wszystko!
Emi i Wituś uwielbiają też kulinarne sesje zdjęciowe – chcą być na każdym ujęciu! Czasem muszę się nieźle nagimnastykować chcąc mieć kadr bez kota 🙂

Kot nat7
Najzabawniejsza historia

Wiele takich. Często, patrząc na nie, płaczemy ze śmiechu 😀
Zabawnie było, gdy jako maluchy, dorwały karton mleka, który nieopatrznie zostawiałam na 5 minut, pijąc kawę w innym pokoju. Po chwili tknęło mnie – jest za cicho, gdzie dzieci?! Wchodzę do kuchni, a tam armagedon. Karton przewrócony, podziurkowany ząbkami, i ze stołu na podłogę płynie w o d o s p a d mleka. W tym wodospadzie koty, okrągłe z przepicia jak dwie małe kulki… Masakra. Witek siedział i ulewało mu się górą… Nie muszę chyba opowiadać co potem działo się w kuwecie.
Żeby było zabawniej, ciąg dalszy historii nastąpił już kolejnego dnia. Tym razem odkręciły sobie butelkę z oliwą z oliwek 🙂 Całe koty i całe mieszkanie w oliwie 🙂 Od tego czasu zaczęłam doceniać ich spryt. Chowam wszystko.
Mówiłam już, że kocham moje koty?

Dziękuję za rozmowę 🙂

Cały cykl Kulinarne koty można zobaczyć tutaj .

Kot nat5

Kiszona brukselka i sałatka z nią

brukselka kiszona1

Kiedy odwiedziłam sklep z produktami Vine Bridge, bardzo zaciekawiła mnie kiszona brukselka. Podziałała mi mocno na wyobraźnię ( zajęta wędlinami jakoś nie zdążyłam jej spróbować ) i gdy kilka dni później trafiłam na brukselkę w warzywniaku , postanowiłam ją sobie sama zrobić. Tak ’ na czuja”, po swojemu, wykorzystując to, co jest dostępne – bo o tej porze roku na moje ekstra dodatki – liście wiśni, czarnej porzeczki czy winogron nie można niestety liczyć …

KISZONA BRUKSELKA

równej wielkości główki brukselki, tyle, ile ciasno zmieści się w słoiku

łyżeczka rozmrożonego koperku

spory ząbek czosnku

1/2 litra wody

1/2 łyżki soli kamiennej

Umytą brukselkę układamy ciasno w słoiku (miałam taki 1/2 litrowy) , posypujemy koperkiem, wciskamy ząbek czosnku . W świeżo zagotowanej wodzie rozpuszczamy dokładnie sól i gorącą zalewamy brukselkę. Zakręcamy słoik.

Po kilku dniach, gdy brukselka zmieni kolor, jak kiszone ogórki, jest dobra do jedzenia.

Mnie bardzo smakuje, pośrednio miedzy kiszonymi ogórkami a kiszoną kapustą z wskazaniem na ogórek.

Sama jako dodatek do mięsa i wędlin smakuje bardzo dobrze, ale dziś dodałam ją do sałatki i bardzo ożywiła jej smak.

 

SAŁATA W MUSZTARDOWYM WINEGRECIE Z FETĄ I KISZONĄ BRUKSELKĄ

 

1/2 główki sałaty masłowej

cebula dymka ze szczypiorem

po pół czerwonej i żółtej papryki

kilka kiszonych brukselek

łodyga selera naciowego

pokruszony kawałek fety

sól , pieprz z młynka

2 łyżki oliwy, łyżeczka ostrej musztardy ( miałam rosyjską),

łyżka domowego octu jabłkowego z cząbrem

Umytą sałatę porwałam na kawałki, dodałam kawałki papryki ,  selera naciowego i dymki, posoliłam. Na to poukładałam ćwiartki kiszonej brukselki, pokruszyłam fetę, posypałam szczypiorkiem. Doprawiłam pieprzem z młynka.

Z oliwy, octu jabłkowego aromatyzowanego cząbrem i musztardy zrobiłam winegret ubijając widelcem. Polałam nim sałatkę, odstawiłam do „przegryzienia” na kilkanaście minut .

Sałatka wyszła rewelacyjna, kiszona brukselka dodała jej oryginalnego smaku pasującego do reszty składników.

P.S. dziękuję wszystkim nowym fanom mojego bloga na FB, dziś jest Was już ponad 1000 🙂

Smacznego !

 

sałatka z brukselką

 

 

 

Zimowe leczo z kurczakiem i suszonymi pomidorami

leczo zimowe21

Leczo to dla mnie typowy smak lata i najbardziej je lubię na przełomie sierpnia i września, w pełni sezonu paprykowo- pomidorowego. Teraz jednak zatęskniłam za tymi smakami i zrobiłam takie bardziej konkretne, na bazie pomidorów z puszki i reszty świeżych warzyw. Wspomogłam się rozmrożoną natką pietruszki , o której niemal zapomniałam – łagodna zima dobrze traktuje pietruszkę naciową, wieloletnią, którą zostawiłam na grządce i dodaję ją do przyrządzanych dań. W ostatniej chwili dorzuciłam kilka aromatycznych suszonych pomidorów z zalewy i trochę oliwy do nich. Doprawiłam pyszną ostrą wędzoną papryką .

ZIMOWE LECZO Z SUSZONYMI POMIDORAMI I KURCZAKIEM

4 skrzydełka z kurczaka

3 cebule

zielona, czerwona i żółta papryka

2 łodygi selera naciowego

kawałek pora ( jasnozielona część)

puszka pomidorów z zalewą

kilka suszonych pomidorów i łyżka oliwy od nich

sól, pieprz czarny i ziołowy

słodka i ostra wędzona papryka ( z Gdańskiego Spichlerza Smaków )

natka pietruszki

suszona bazylia

szczypta cukru

olej do smażenia

Skrzydełka przyprawiamy solą, pieprzami i papryką, podsmażamy na złoto na oleju i dusimy do miękkości.

Na innej patelni na niedużej ilości oleju z oliwą od suszonych pomidorów podsmażamy al dente pokrojoną na plastry cebulę i pora oraz paski selera naciowego i kolorowej papryki. Smażąc dodajemy sól, pieprz i papryki w proszku, żeby wydobyć ich aromat. Dorzucamy kawałki suszonych pomidorów i natkę pietruszki oraz suszoną bazylię,, smażymy chwilę . Na koniec dodajemy pokrojone pomidory z puszki wraz z zalewą, dodajemy troszkę cukru dla złamania kwaśnego smaku .

Łączymy to wszystko z obranym mięsem ze skrzydełek kurczaka oraz sosem, który się wytworzył podczas ich duszenia. Gotujemy chwilę razem, sprawdzamy smak i ewentualnie doprawiamy.

Ja lubię leczo z chlebem, ale dziś miałam gościa i zrobiłam do tego makaron kolanka – nieźle pasował. Z przyjemnością zaspokoiłam swój apetyt na letnie smaki z zimowymi dodatkami.

Smacznego !

Uwaga – osoby, które polubią mój fanpage od teraz ( stan 955) do stanu 1000 wezmą udział w losowaniu trzech nagród w postaci ręcznie obrębionych płóciennych serwetek ( patrz podstrona serwetki ). Może przydadzą się na wielkanocny stół ? Jeśli lubicie już Grażyna gotuje, to może włączycie opcję – zachęć do polubienia znajomych, dając im szansę na wygraną i śledzenie aktualności ze strony, w tym codziennych propozycji obiadowych dostosowanych  do sezonu 🙂 Serdecznie zapraszam 🙂
https://www.facebook.com/pages/Gra%C5%BCyna-gotuje/177527568962653?ref=hl

leczo zimowe11

Kresowe pyszności w sklepie Vine Bridge

food shop71

Położona w jednym z najbardziej uroczych miejsc Poznania, na Śródce, tuż obok Mostu Jordana malutka restauracja Vine Bridge słynie z polskiej kuchni z odrobiną nowoczesnego szaleństwa.

Wielkopolskim blogerom znana jest dobrze ze wspólnych akcji, takich jak Food day, Bieg kelnerów i blogerów czy Festiwal Bab.

Gotuje w niej m.in. Pani Zita Krajewska, rodowita Litwinka. Teraz już nie tylko gotuje,ale i produkuje wędliny oraz smakowitości w słoiczkach.

W ubiegły wtorek odbyło się otwarcie FOODshopu – sklepu z produktami restauracji Vine Bridge, w większości autorstwa Pani Zity.

 

vine zita1

Gdy zbliżałam się od strony katedry poprzez Most Jordana do restauracji, zostałam poczęstowana przysmakami ze sklepu przez kelnerkę. Popróbowałam i wędlin i nawet słoniny , po czym weszłam do restauracji a tuż za mną zwabieni oryginalnymi smakami klienci. Pani Zita odpowiedziała na wszystkie pytania ( były bardzo dociekliwe) , więc i ja przy okazji sporo się dowiedziałam.

 

food shop31

Największą ciekawość wzbudziła podsuszana kiełbasa z Piekieliszek ( miejsce historyczne, bo miał tam dworek Marszałek Piłsudski) , pachnąca czosnkiem , z pewnym tajnym składnikiem, którego autorka przepisu nie chciała zdradzić. Obok niej widzimy płat boczku podsuszany w ziołach.

 

food shop21

 

Bardzo ciekawe w smaku są schab i szynka, także suszone w ziołach, szynka dodatkowo z czosnkiem, pokryte naturalnym nalotem z soli. Aromat ziół przeszedł do mięsa  i smakuje ono wyśmienicie. Śmiało można porównać ten smak do słynnych suszonych szynek włoskich czy hiszpańskich.

Pani ZIta opowiadała, że w jej rodzinie suszyło się szynki w całości, wieszane na strychu za nogę, nieraz przez ponad rok.

Sporą atrakcją jest tradycyjna litewska słonina, surowa solona i podsuszana oraz bardzo oryginalna parzona, z dodatkiem czerwonej papryki, o maślanej konsystencji. Wszystkie wędliny robione są tradycyjnymi metodami według rodzinnych przepisów – nie trzeba jechać na Litwę by popróbować kresowych przysmaków, wystarczy zajrzeć do Vine Bridge 🙂

Prócz wędlin na wystawie w oknie Vine Bridge kusiły słoiki jak z domowej spiżarni litewskich gospodyń .

 

food shop11

Dla miłośników  ryb jest dorsz w zalewie octowej z liściem laurowym i zielem angielskim, kolorowa zawartość słoiczków to sosy – ziołowy z sokiem pomarańczowym oraz z pieczonej papryki.

Na aktualną grypową porę przydadzą się syropy z kwiatów i owoców czarnego bzu oraz skoncentrowany, podwójny miodek z mniszka .

 

food shop51

Dla amatorów mocnych zapachów jest czosnek kiszony w główkach. Nieco większa głowa kiszona w całości to apetyczna czerwona kapusta.

 

food shop41

Kiszone buraczki znam dobrze, bo sama byłam ich propagatorką na blogu i u mnie w domu nie obejdzie się bez nich żaden barszczyk. Ale brukselka zakiszona w słoiczku pobudziła bardzo moją wyobraźnię i już sobie nastawiłam słoiczek , żeby porównać smak .

Pani Zita bardzo ciekawie opowiadała o zwyczajach kulinarnych w rodzinnych stronach. Kiełbasy robiło się trzy rozdaje : tłustą dla mężczyzn, średnią dla gości i chudą dla dzieci.

Suszące się  wędliny były pokusą i nieraz trzeba było dobrze pilnować, by doczekały do odpowiedniej formy 🙂

O tym co można kupić  w sklepie Vine Bridge można poczytać na stronie restauracji. Przyjmowane będą też zamówienia na cepeliny , kartacze i litewskie pierogi z mięsem. Sklep jest czynny wtedy, kiedy restauracja.

Kupiłam sobie podsuszanej kiełbasy i schabu, trafiłam z tymi wędlinami akurat do koleżanki i spotkały się z dużym uznaniem.

Na pewno zajrzę tam jeszcze nie raz 🙂

Smacznego !

vine b1

 

 

 

Hummus na swojskim grochu

hummus z grochu

 

Dla moich bezmięsnych córek  wymyślam różne pasty warzywne.  Dużym powodzeniem cieszą się te na bazie fasoli, spróbowałam więc teraz zrobić coś z grochu. Zastąpiłam nim ciecierzycę i zrobiłam 'swojski” hummus. Pastę tahini miałam domową, została mi od poprzedniego, klasycznego hummusu .

 

SWOJSKI HUMMUS Z GROCHEM

szklanka łuskanego grochu ( połówki)

3 ząbki czosnku

1-2 łyżki pasty tahini

łyżka soku z limonki lub cytryny

sól, pieprz z młynka, ew. papryka słodka

oliwa

natka pietruszki

Groch moczyłam przez noc a rano ugotowałam go zmieniając wodę, do zupełnej miękkości.

Przestudzony zmiksowałam na gładko wraz z czosnkiem , dodając pod koniec nieco wody od jego  gotowania. Potem miksując dodawałam tahinę, próbując smaku. Wlałam sok z cytryny. Lodowatej wody, jak przy ciecierzycy niem musiałam dodawać , bo „grochowy hummus” był dość gładki.

Doprawiłam solą i pieprzem z młynka. Na chlebie posypywałam go natką  pietruszki i słodką papryką, polewałam oliwą .

Smakował bardzo dobrze, inaczej oczywiście niż ten z ciecierzycy, mnie ten smak podszedł do gustu. Córka, która nie jest zbyt skora do pochwał, wyraziła się o nim z uznaniem i zajadała chętnie.

Polecam jako ciekawostkę nie tylko dla wegetarian  i wegan.

Smacznego !

 

hummus z grochu1

Francuskie beignets du carnaval

beignets2

Francuzi to naród, który bardzo lubi rozmowy o jedzeniu. Kiedy podczas pobytu u znajomych w Normandii opowiadałam o naszych karnawałowych zwyczajach , wyjaśniałam, co to są racuchy – i wtedy usłyszałam porównanie – ach, beignets !

Kiedy wiec zastanawiałam się co zrobić w tym roku na zakończenie karnawału, przypomniałam sobie o nich i znalazłam przepis w mojej książce ” L’autenthique cuisine de nos grand-meres” ( prezencie od przyjaciół)

 

książka1

 

Ciasto drożdżowe to dla mnie zawsze wdzięczny temat toteż ochoczo przystąpiłam do dzieła. Oryginalne baignets mają kształt napuszonych poduszeczek , moje aż tak bardzo nie wyrosły, bo nie lubię smażenia na dużej ilości tłuszczu.

BEIGNETS DU CARNAVAL

3 jajka

ok. 40 dkg mąki pszennej

25 g drożdży

8 dkg masła

3 łyżki cukru

szklanka mleka

szczypta soli

od siebie- łyżka wiśniówki

cukier-puder do posypania

olej do smażenia ( kto chce- dużo 🙂

Drożdże rozrabiamy z łyżeczką cukru w miseczce, dodajemy 1/2 szklanki letniego  mleka, mieszamy, posypujemy łyżką mąki i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok 10 min.

Masło topimy i studzimy do temperatury ciała.  Cukier roztrzepujemy lekko z jajkami.

Do miski wsypujemy  mąkę i sól,  dodajemy stopniowo mieszając drewnianą łyżką wyrośnięte drożdże, jajka z cukrem, wiśniówkę i resztę mleka , na koniec stopione masło. Wyrabiamy dokładnie ukośnymi uderzeniami drewnianej łyżki, aż ciasto będzie odstawać od brzegów miski i pojawią się pęcherzyki powietrza. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do podwojenia objętości na  około 50 min.

Wyrośnięte ciasto wyrzuciłam na omączony blat i jeszcze trochę wyrobiłam rękami.

Rozwałkowałam je partiami na prostokąty grubości z pół centymetra, pokroiłam na kwadraty i boku około 4-5 cm. Zostawiłam do wyrośnięcia pod przykryciem na około pół godziny, w ciepłym miejscu.

Rozgrzałam patelnię z olejem ( 2-3 mm warstwa) i zmniejszyłam płomień na średni. Kładłam na cienką warstwę oleju moje poduszeczki , po kilku minutach już można je było przewracać na drugą stronę. Dosmażyłam  z drugiej strony na rumiano. Po odsączeniu na papierowym ręczniku obtaczałam je w cukrze-pudrze.

Wyszły pyszne , puszyste i   aromatyczne – w sumie w smaku podobne do racuchów. Na koniec karnawału – doskonałe 🙂

beignets1

 

Moje Wypieki gościnnie w cyklu Kulinarne koty – Króliczki Fluffy i Lucky

fluffy2

Autorki dzisiejszych zwierzeń na temat swoich pupili nie muszę chyba nikomu przedstawiać. Swój kultowy blog Moje Wypieki  Dorotka prowadzi od 9 lat !  Podziwiam ją za nieustanne kreatywne pomysły na ciasta , które są źródłem inspiracji wielu blogerów kulinarnych.

Nie znamy się osobiście, bo Dorotka mieszka w Walii, ale spotykamy się w sieci , czasem podczas dyskusji na tematy blogowe lub kulinarne . Gdy zapytałam blogerki o chęć udziału w moim kocim cyklu, Dorotka zażartowała, że przedstawi swoje króliczki . Obiecałam jej miejsce na Prima Aprilis, ale teraz pomyślałam, że króliczki to dobry temat na Walentynki , oddaję więc głos autorce Moich Wypieków 🙂

Jak króliki pojawiły się w Twoim życiu?

Mamy dwa króliczki. To króliczki dziewczynek. Fluffy jest Wiktorii a Lucky – Poli.

Fluffy (koloru kawa z mlekiem i bardziej włochaty Lionhead) jest starszy. Kupiliśmy go 3 lata temu razem z innym króliczkiem, który niestety zachorował i zostawił Fluffy samego.

Wtedy dołączył do nas Lucky (English Spot Rabbit), został adoptowany.
Na początku Fluffy nie był do niego przyjaźnie nastawiony lecz po 4 miesiącach przyzwyczajania ich do siebie i wzajemnego obwąchiwania się przez kratę zaakceptował nowego towarzysza. Teraz są ‘bestbuddies’ – nawzajem czyszczą sobie futerka i liżą uszy 🙂

 

młody fluffyjpg

Króliczki mieszkają na zewnątrz, mają przestronną drewnianą klatkę i odpowiedni wybieg na trawie. Kochają świeże powietrze i niezależność. Zimy i lata w Walii są bardzo łagodne, co im służy i dzięki temu są bliżej natury. Zimą średnie temperatury oscylują w granicach 5-10 stopni a latem słupek rtęci rzadko przekracza 22 stopnie (choć ostatnie lato było bardzo gorące!). Na zimę ich futerko nieco się zmienia, jest grubsze i ciemniejsze. Nie lubią przychodzić do mieszkania, jest dla nich zbyt ciepło. Leżą wtedy na chłodnej podłodze gdzieś obok okna i stęsknionym wzrokiem zerkają w kierunku trawy 😉

Fluffy jest bossem, jest też starszy od Luckiego, i on zdecydowanie ‘rządzi’.

Lucky1

 

Co w nich lubisz najbardziej?

Wszystko. Zanim mieliśmy króliczki nie wiedziałam, że to takie czyste zwierzątka. Co się na nie nie spojrzy to siedzą i się myją! Są puszyste, towarzyskie, pięknie pachną. Poznają męża, który codziennie wieczorem zamyka je do klatki, na słowa ‘hop, hop’ po prostu do niej wskakują. U nas w okolicy żyje sporo lisów, więc klatka na noc jest ze względów bezpieczeństwa.

Uwielbiam patrzeć, gdy wygrzewają się na słoneczku. Kiedy na teren ich ogrodzenia wchodzą ciepłe promienie słońca rozkładają się na całą długość na ziemi i grzeją 🙂 Wygląda to rozkosznie, są wtedy bardzo zrelaksowane.

Lubię, kiedy się wzajemnie gonią (choć najczęściej Fluffy biega za Lucky 😉 lub kiedy latem otwieramy im ogrodzenie i mogą biegać po całym ogródku. Jak są szczęśliwe wtedy bardzo wysoko podskakują, biegają szybko i susami, nie sposób je dogonić!
Lucky jest bardziej nieśmiałym króliczkiem, jeszcze nie do końca nam ufa. Jak został adoptowany był mocno wystraszony, słaby i lekko niedożywiony. Ważne, że we Fluffiku znalazł sobie przyjaciela. Okna z mojej kuchni wychodzą na ogródek, więc obserwuję, jak siedzą obok siebie, ucho w ucho, ogonek w ogonek, większy i włochaty Fluffy i mniejszy Lucky. To takie słodkie!

fluffy3

 

Co jadają Twoje króliki?

Siano i sucha karma dla królików to podstawa ich pokarmu. Skubią świeżą trawę, dlatego raz w tygodniu przenosimy ich ogrodzenie w inne miejsce. To żywe kosiarki ;-). Kiedy na wiosnę do ‘koszenia’ trawy dołączają świnki morskie, mąż ma mniej pracy ;-). Ponadto karmimy je świeżymi warzywami i owocami (od czasu do czasu).
Uwielbiają świeżą kukurydzę, jabłka, brokuły, gruszki i morele. Lubią marchew, kapustę, seler naciowy.
Kochają obgryzać korę gałęzi, co jest zarazem zdrowe dla ich zębów, muszą je ścierać. Lubią jeść suche liście z drzew 🙂

Króliki w kuchni

Króliki nie wchodzą do kuchni, rzadko w ogóle bywają w domu, najlepiej czują się na świeżym powietrzu.

Śmieszna historia z ich udziałem

Króliczki mieszkają w ogrodzie, a wiadomo, naturą królików jest kopanie, co lubią robić często i z zapałem ;-). Już nieraz przekopały się pod ogrodzeniem. Zabawna historia z ich udziałem to jedna z takich ucieczek, kiedy Wiki siedziała sobie w drugiej części domu i kątem oka zauważyła, że jakieś zwierzę pomyka po ogródku – to był oczywiście Fluffy, zwiedzający podwórko  🙂

Nieraz kopią na zmianę, np. Lucky kopie, a Fluffy go ‘kryje’ i udaje, że nic się takiego nie dzieje ważnego, a z boku wygląda to dość zabawnie 🙂 Zawsze są jednak tak rozkoszne, że patrząc na nie, nie można się nie uśmiechnąć 🙂

Dziękuję za rozmowę 🙂

fluffy1

Smażone piersi kaczki z sosem z suszonych śliwek i karmelizowanych jabłek

kaczka z sosem śliwkowym3

 

Kiedy zastanawiałam się, jak przyrządzić piersi kaczki , wpadły mi w oko suszone śliwki pałętające się po kuchennej szafce. Same w sobie są dość mocne w smaku, pomyślałam więc o jabłkach , które ostatnio w karmelizowanej postaci tak smacznie dopełniły tę potrawę. Owoce to składniki sosu podanego do mięsa, a ono samo postanowiłam potraktować marynatą o pasujących smakach : trochę cydru, jasny sos sojowy i miód, troszkę oliwy. Wyszło coś bardzo pysznego .

PIERSI KACZKI Z SOSEM ŚLIWKOWO- JABŁKOWYM

 

piersi kaczki

jasny sos sojowy

łyżka płynnego miodu

2-3 łyżki cydru ( miałam domowy)

Pieprz z młynka

łyżka oliwy

sos :

Kilka suszonych śliwek

2 średnie jabłka

łyżka brązowego cukru

tymianek

2 ząbki czosnku

Najpierw nacinamy delikatnie, by nie uszkodzić mięsa skórę na piersiach kaczki, ja w kratkę, niezbyt gęstą.

Mieszamy wszystkie składniki marynaty   i nacieramy nimi dokładnie mięso . Wkładamy do lodówki na ok pół godziny.

Kładziemy piersi skórą do dołu na zimnej patelni i włączamy palnik na średnią moc, pozwalając by tłuszcz powoli się wytapiał. Smażymy według zasad podanych tutaj – po kilka minut z każdej strony.

Odlewamy większość tłuszczu na inną patelnię i wrzucamy na niego obrane i pokrojone jabłka wymieszane z brązowym cukrem i posiekanym czosnkiem . Smażymy dosypując tymianek według uznania.

Jednocześnie na patelnię z mięsem wrzucamy suszone śliwki , zmniejszamy płomień i pozwalamy im smażyć się kilka chwil razem . Możemy nawet przykryć pokrywką – takie dosmażenie zamiast „dojścia” w piekarniku.

Piersi zdejmujemy z patelni by trochę odpoczęły a to, co na niej zostało deglasujemy cydrem lub bulionem, lekko odparowujemy .

kaczka z sosem śliwkowym1

 

Wyjmujemy śliwki i razem z jabłkami z drugiej patelni miksujemy , dodajemy nieco sosu z patelni, mieszamy, doprawiamy sosem sojowym i ew. miodem .

Pokrojone w plastry piersi jemy w towarzystwie sosu śliwkowo- jabłkowego i na przykład pieczonych ziołowych ziemniaczków. Surówka z pora z jabłkiem będzie dobrym dodatkiem.

Nie muszę chyba pisać, że to wszystko smakowało rewelacyjnie.

Smacznego !

 

kaczka z sosem śliwkowym2

Chlebek mieszany z pełnoziarnistej mąki na drożdżach

chlebek pełnoziarnisty2

Dziś jeden z najsmaczniejszych chlebków, jaki mi się ostatnio udał  – tak orzekły moje dzieci.

U mnie chlebki nadal tylko drożdżowe , ale ja takie uwielbiam , jak i wszystkie inne drożdżowe wypieki. Ten jest pszenno-żytni, ale mąka pszenna jest pełnoziarnista , chlebek więc zdrowy i apetyczny. Dla wzmocnienia aromatu dodałam nieco smakowego oleju z suszonymi pomidorami i bazylią.

 

chlebek pełnoziarnisty3

 

CHLEBEK PEŁNOZIARNISTY Z MĄKĄ ŻYTNIĄ NA DROŻDŻACH

 

ok 30 dkg   mąki pszennej pełnoziarnistej

ok. 20 dkg  mąki żytniej
3 dkg drożdży

łyżeczka cukru
2 łyżki oleju z suszonymi pomidorami i bazylią
1, 5- 2  szklanki letniej wody

łyżeczka soli
Najpierw zrobiłam rozczyn – do drożdży dodałam łyżeczkę cukru, roztarłam je, wlałam trochę letniej wody , rozmieszałam i posypałam łyżką mąki. Odstawiłam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia.

Do miski wsypałam obie mąki,  wymieszałam, wsypałam sól.    Wlałam rozczyn, resztę letniej  wody oraz olej. Wymieszałam i wyrabiałam ukośnymi uderzeniami drewnianej łyżki  około pięć  minut. Przykryłam ściereczką i odstawiłam w ciepłe miejsce do podwojenia objętości, na  około 45 minut.
Przełożyłam ciasto do natłuszczonej keksówki  i zostawiłam do wyrośnięcia na 10 minut. Włożyłam do piekarnika nagrzanego do 200 C na około 40 minut.

Chlebek pachniał obłędnie , musiałam stanąć w jego obronie, by nie został pożarty na ciepło.

Jedliśmy go z typowo zimowymi dodatkami – domowym smalcem i kiszonymi ogórkami, rillettes oraz pomidorową terriną, o której napiszę innym razem . Wegetarianka zajadała z serami marynowanymi . Chlebek wszystkim bardzo podszedł do gustu.

Smacznego !

 

chlebek pełnoziarnisty4

 

Kulinarne koty – Maciuś z Majanowego pieczenia

maciuś 11

 

Autorki bloga Majanowe pieczenie chyba nie muszę nikomu przedstawiać 🙂  Majana bloguje „od zawsze „, znam ją z kontaktów w sieci od początków Durszlaka. Jej pyszny blog pełen słodkości przyciąga uwagę nie tylko wypiekami, ale też ciepłą atmosferą, która udziela się czytelnikom . Mam nadzieję, że kiedyś wreszcie poznamy się ” na żywo ” 🙂

Jak kot pojawił się w Twoim życiu ?
Odkąd pamiętam w domu rodzinnym zawsze były zwierzęta. Mieliśmy obowiązkowo kota, gdyż moja mama jest również kociarą. Były psy, a także papużki faliste. Poprzedniego kota (również Maćka) przytargałam z liceum od pana Woźnego. Kot był z nami 10 lat.
Kiedy urodził się mój syn, w tym czasie kotów w domu nie było. Przez ostatnie 7 lat towarzyszyła nam świnka morska, a kiedy odeszła postanowiłam, że muszę mieć kota. Okazja nadarzyła się, gdy koleżance ze studiów okociła się kotka. Dostałam więc mojego pasiastego, wymarzonego Maciusia, który w tej chwili ma około 10 miesięcy. Muszę dodać, że dla mnie koty to Maciusie, no tak mam i już.

 

maciuś 3

 

Co w nim lubisz najbardziej?
W Maciusiu lubię wszystko, choć są rzeczy , które sprawiają, że się denerwuję , ale taka już kocia natura. Maciuś ma typowy koci charakter. Kiedy chce się przytulić to się przytula, kiedy nie chce ucieka. Lubię miękkość jego sierści i lubię jego paseczki na główce.

 

Maciuś 004

 

Lubię jego spojrzenie i lubię gdy budzi mnie rano dotykając mojego nosa swoim mokrym noskiem. Mimo, że nie zawsze jest „nasze ludzkie rano”, bo potrafi budzić mnie o 3-4 w nocy. Lubię gdy wita mnie, kiedy wracam z pracy i jak ze mną rozmawia swoim kocim „mraaauuu”. Uwielbiam również patrzeć na niego jak śpi zwinięty w kuleczkę aby po chwili wyciągnąć się na całą swoją kocią długość 🙂

 

Maciuś 001

 

Co jada Twój kot?
Mój kot je gotową, kupną kocią karmę – mokrą i suchą. Najbardziej lubi taką z dodatkiem dziczyzny, wołowiny i łososia. Lubi też kocie chrupki, które specjalnie dla niego kupuje i daje mu Pan. Wie dokładnie, w której szafce się znajdują i błagalnym wzrokiem kota ze Shreka potrafi wzbudzić litość, aby tylko je dostać. Prócz tego jako ciekawostkę dodam, że uwielbia jeść sałatę, szpinak oraz orzechy włoskie. Lubi także pić wodę, najchętniej prosto z kranu.

 

maciuś 5
Kot w kuchni
Kot w kuchni jest bardzo często. Nie tylko wtedy gdy chce coś do jedzenia. Kot w kuchni lubi się bawić, wskakiwać na meble kiedy coś przygotowuję. Musi koniecznie widzieć co robię. Czasami uda mu się skubnąć np. orzecha , gdy je siekam. Nie lubi zapachu cebuli, mruży oczka i ucieka. Maciuś lubi bawić się zakrętkami od butelek, które często wpadają mu pod lodówkę i wtedy sięga po nie łapką, a najlepiej lubi kiedy Pan przyjdzie i wyjmuje mu wszystkie zaginione pod lodówką skarby ;).
Jak wspomniałam lubi patrzeć na wszelkie kuchenne przygotowania, a także po prostu leżeć na podłodze kiedy już wszystko obejrzy .

 

maciuś 010
Najzabawniejsza historia
Maciuś jest bardzo zabawny, ale nie mam póki co konkretnej historii do opowiedzenia. Śmieszne jest to, jak wygląda śpiąc w umywalce w łazience – bardzo to lubi. Śmiesznie bawi się liściem sałaty zanim go zje, nabijając go sobie na pazurki. Potrafi fajnie brać zabawkę w dwie łapki, może długo ganiać za plastikową zakrętką, małą piłeczką. Uwielbia również wszelkie kartony, siatki, torby, w które można się schować, nawet w te najmniejsze i nawet wtedy gdy połowa Maciusia wystaje na zewnątrz 😉
W ogóle jest bardzo pocieszny i kochany.

Dziękuję za rozmowę 🙂

Cały cykl Kulinarne koty można zobaczyć tutaj .

 

maciuś 6