Miesięczne archiwum: wrzesień 2014

Wieczór na Warcie w Poznaniu jak na Sekwanie w Paryżu :)

warta nocą 1

W ubiegłą sobotę dane mi było przeżyć niesamowite wydarzenie w Poznaniu. Zostałam zaproszona na wodniackie pożegnanie lata Marinarzy na przystani w Starym Porcie w Poznaniu na Warcie. Poszłam tam też z blogerskiego obowiązku bo wodniacy mają zamiar nam udostępnić tam miejsce na blogerskie pikniki. Na razie pogoda krzyżowała nam plany ( upał lub ulewa) , ale może jeszcze uda się w jakiś cieplejszy weekend spotkać przy ognisku 🙂

warta10

Tak wygląda końcówka cypla, na której można sobie zrobić romantyczne zdjęcie, niczym Mickiewicz na skałach Krymu. Ja nie omieszkałam :

cypel2

Wodniacy są bardzo gościnni, jak tylko wspomniałam, że mam ochotę na kawę, na pierwszym z brzegu statku zawrzała woda, mimo przygotowań do próbnego rejsu przed wieczorna paradą .

warta9

Oczekując na wodną wycieczkę obserwowałam refleksy popołudniowego słońca w Starym Porcie :

warta8

Udało mi się zamustrować na pierwszej łódce ( Szajba, kapitan Jacek ) a moja córka ( założycielka bloga) miała odpowiedzialną funkcję Syreny i odpowiadała machaniem rąk na pozdrowienia Poznaniaków z brzegów i z mostów 🙂

syrena

Płynęliśmy pod poznańskimi mostami , ścigając się trochę i czasem kręcąc bączki, ale w zasadzie w równym szeregu.

warta2

Ja jak często miałam w torebce świeżo upieczony placek drożdżowy, który z apetytem zajadała najmłodsza pasażerka Laura, jej mama i oczywiście kapitan Jacek, mianowany komandorem rejsu.

placek

W promieniach zachodzącego słońca pływające łodzie, a zwłaszcza canoe prezesa Mariniarzy z psem na dziobie wyglądały zjawiskowo .

Robiło się chłodno, więc wracaliśmy rozgrzać się przy ognisku i ciepłych posiłkach.

warta1

Na blogowe piknikowe spotkania miejscówka w Starym Porcie jest doskonała. Miejsce na ognisko z ławeczkami wokół, dość miejsca by ustawić grilla i stół na dania i naczynia. Grochówka kapitana Jacka cieszyła się wielkim wzięciem :

przy grochówce

Były też wypasione pyry z gzikiem owinięte boczkiem, chleb ze smalcem i kiszone ogórki ( dołożyłam słoik swoich), kiełbaski pieczone przy ognisku. Uchwycił je fotograf imprezy, Tomek Marciniak.

ognisko marina1

Przy szantach z głośnika i ognisku czas zleciał szybko i trzeba się było szykować do nocnej parady.  I tu spotkała nas wspaniała niespodzianka – na Szajbie płynącej na czele zabrzmiała z głośnika muzyka- francuskie melodie z przebojem Edith Piaf  „Sous le ciel de Paris” na czele.

Płynęliśmy z tą muzyka oświetlonymi łódkami po Poznaniu witani brawami, pozdrowieniami i tańcami na brzegach Warty  i moście ( nie musi być to Most w Awinion, wystarczy Hetmański w Poznaniu).

To było cudowne i niezapomniane przeżycie.Jak na zamówienie na niebie pojawiły się gwiazdy…  Marzyłam o takim nocnym rejsie na Sekwanie w Paryżu a doczekałam się na Warcie w Poznaniu. Przyznam Wam, że w pewnym momencie łzy wzruszenia zakręciły mi się w oczach…

Film , który nagrałam przy muzyce na wieczornym rejsie jest tutaj : klik, klik .

Po powrocie z nocnej parady można się jeszcze było ogrzać przy ognisku. Nie mogłam długo siedzieć, bo w niedzielę  miałam gości, z żalem więc wróciłam do domu. Wspomnienia tego wieczoru zostaną ze mną na całe życie…

wyjście1

 

Focaccia z winogronami i pięć milionów odwiedzin na blogu :)

 

Na taką focaccię narobiła mi apetytu Kucharnia Anna Maria, zapowiadając ją na Facebooku. Przejrzałam przepisy i jak często- zrobiłam po swojemu. Klasyczny przepis jest z rozmarynem, ale moja córka go nie lubi, dodałam więc listki bazylii. Odwróciłam tez kolory, bo moja ogrodowe winogrona są zielone, dałam więc fioletową bazylię. Uważam, że ciasto drożdżowe jest tak dobre, ze drobne modyfikacje w przepisie na pewno mu nie zaszkodzą.

 

FOCACCIA  Z WINOGRONAMI I BAZYLIĄ

Ok. 1/2 kg mąki pszennej
30 g drożdży

około /4  szklanki letniej wody
3 łyżki  oliwy
łyżeczka cukru
łyżeczka soli

winogrona

listki bazylii

oliwa, sól morska do posypania

Drożdże roztarłam z cukrem, dodałam trochę letniej wody, posypałam łyżką mąki i odstawiłam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia.
Do miski wsypałam pół kilo mąki, sól i wlałam wyrośnięty rozczyn. Dodałam oliwę , letnią wodę  i wymieszałam dokładnie. Wyrobiłam ciasto drewnianą łyżką, aż odstawało od brzegów miski. Postawiłam w ciepłe miejsce do podwojenia objętości ( około 30 minut).

Rozłożyłam ciasto owalnie na natłuszczonej blasze, dałam mu trochę odpocząć w ciepłym miejscu, tak z 10 minut. Potem powciskałam lekko kulki winogron i listki bazylii, polałam wgłębienia oliwą i posypałam morską solą. Zostawiłam jeszcze 15 minut do podrośnięcia w ciepłym miejscu.

Wstawiłam do piekarnika na 180 C, piekłam około pół godziny, do zrumienienia.Pod koniec pieczenia podniosłam temperaturę do 200 C.

focaccia 4

 

Zjedliśmy ciepłą na obiad z dodatkiem roladek mięsnych we włoskim stylu ( nadziewane m. in.mozzarellą ). Mnie i mężowi smakowała, ale dzieci sceptycznie podeszły do słonego ciasta ze słodkimi dodatkami. Dla mnie ciasto drożdżowe w tej ciekawej wersji było doskonałe.

Smacznego !

Dziś na moim blogu licznik odwiedzin zbliża się do 5 milionów i pewnie zaraz go przekroczy. To dla mnie wielka radość prowadzić blog, dzięki któremu poznałam wielu wspaniałych ludzi , w sieci i na żywo. Ostatnio mam okazje uczestniczyć w wielu ciekawych wydarzeniach kulinarnych, bo moje dziennikarskie zacięcie zostało docenione i jestem na nie zapraszana tak samo, jak przedstawiciele prasy i innych mediów. Wpadłam też na pomysł popularnego cyklu o kotach blogerów kulinarnych i przez ostatnie dwa miesiące ruch na moim blogu niemal się potroił. Do tego dochodzą relacje ze spotkań Wielkopolskiej Grupy Blogerów Kulinarnych , której jestem założycielką i współorganizatorką niektórych wydarzeń.

Dziękuję wszystkim czytelnikom mojego bloga, zapraszam dalej na smaczne, przeważnie domowe przepisy i coś do poczytania.

Specjalne podziękowania dla mojej młodszej córki, która mi ten blog założyła ponad 6 lat temu a dziś , jak przy pierwszych 100 000 odwiedzin, kibicuje mi w czekaniu na okrągłą liczbę 🙂 O, już jest :

 

5 mil

 

Zrobiłam fajne ciasto na tę okazję, ale było ciemno i mam słabe zdjęcia, pokażę innym razem. Następnego dnia nie doczekało … Za to częstuję Was jednym z najbardziej udanych moich tortów- orzechowym 🙂

 

tort-z-masą-orzechową

 

 

Placek drożdżowy ze śliwkami z lekko ziemniaczanego ciasta

placek ze śliwkami 1

 

Kiedyś piekłam słodkie drożdżówki z ciasta z dodatkiem ziemniaków i bardzo smakowały one moim dzieciom. Dlatego planując ciasto na Święto Pyry naszej wielkopolskiej blogerskiej Grupy ( relacja będzie niebawem) postanowiłam zrobić sezonowy placek drożdżowy ze śliwkami , z ciasta z dodatkiem niewielkiej ilości ziemniaczanej masy. Wyszło pyszne, wilgotne, trochę mniej puszyste niż zwykłe drożdżowe .

 

PLACEK DROŻDŻOWY ZE ŚLIWKAMI Z LEKKO ZIEMNIACZANEGO CIASTA

 

ok. 500 g mąki pszennej

30 g drożdży i łyżeczka cukru

szklanka mleka

2 jajka

3 łyżki cukru i 1 z wanilią

szczypta soli

100 g masła

2/3 szklanki ugotowanych i rozgniecionych ziemniaków
śliwki ( ok 1/2 kg)

kruszonka :

3 łyżki masła

3 łyżki cukru

2 łyżki krupczatki i 2 łyżki wiórków kokosowych

Na początku zrobiłam rozczyn : drożdże rozrobiłam  z łyżeczką cukru w miseczce, dodałam 1/3 szklanki letniego mleka, wymieszałam, posypałam  łyżką mąki i odstawiłam  w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok 10 minut.

Masło stopiłam i wystudziłam do temperatury pokojowej. Mąkę   wsypałam do miski, posoliłam troszkę. Cukier i waniliowy wymieszałam z jajkami. Do mąki dodawałam  stopniowo mieszając drewnianą łyżką wyrośnięte drożdże, cukier z jajkami  ,  resztę letniego mleka  , puree ziemniaczane   i stopione masło. Wyrabiałam  dokładnie ukośnymi uderzeniami drewnianej łyżki, aż ciasto odstawało od brzegów miski i pojawiły  się pęcherzyki powietrza. Przykryłam ściereczką i odstawiłam do wyrośnięcia na około godzinę  żeby podwoiło objętość.

Wyrośnięte ciasto rozprowadziłam na natłuszczonej dużej blasze ( 26 na 40 cm) i postawiłam w ciepłym miejscu, by nieco podrosło. W tym czasie zrobiłam kruszonkę zagniatając palcami wszystkie jej składniki na drobne grudki i pokroiłam wypestkowane duże śliwki na mniejsze kawałki.

Położyłam je na wyrośniętym cieście, posypałam kruszoną i wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 180 C na około 50 minut, aż placek uzyskał złoty kolor.

Smakował zarówno gościom ze Święta Pyry u Kuby co gotuje, jak i moim domownikom. Polecam tę pyszną wersję placka drożdżowego.

Smacznego !

 

placek ze śliwkami

Kulinarne koty – Perła i Brenda od Domi w kuchni

domi1

 

Autorkę bloga Domi w kuchni zauważyłam na blogerskich forach, na których się często udziela. Brałam też udział w prowadzonej przez Domi akcji W malinowym chruśniaku. Nie znamy się osobiście, a na temat kotów zgadałyśmy się na blogerskiej grupie na FB. Na smacznym blogu Domi najbardziej przypadły mi do gustu różnorodne przetwory owocowe i warzywne.

Oddaje głos autorce :

domi2

 

 

Jestem posiadaczką dwóch, cudownych, sześcioletnich kotek – Perła, bura (aka Pucheł,. Puchłacz, Bura) i Brenda, pingwinek (aka wszystkie możliwe czułe słówka).

 

 Jak koty pojawiły się w Twoim życiu ?

 

Zupełnym przypadkiem. W moim życiu zawsze były jakieś zwierzęta, głównie psy, nie licząc epizodu sprzed 20 lat, kiedy dostaliśmy starą kotkę pod opiekę. Pewnego dnia Perełkę po prostu przywieziono – Mama wraz z Siostrą postawiły Tatę przed faktem dokonanym i sprowadziły buraska do domu. Perła miała być kotem mojej Siostry, ale ciągłe kłótnie o to, kto może ją głaskać, sprawiły, że Tata zdecydował, że musi być po równo i pojechaliśmy po Brendę. I tak mamy w domu dwa futrzane dzikusy, już od sześciu lat.

 

domi3

 

 

Co w nich lubisz najbardziej ?

Każda z nich jest inna, indywidualna, oryginalna i to nie pod względem wyglądu (choć jedna wygląda jakby była przekarmiana, a druga jakby nie była karmiona wcale, to mają wspólną miskę).

Perła jest czuła i delikatna – na tyle, że pozwala głaskać się wyłącznie w wybranych miejscach i określoną ilość czasu – nigdy nie zdarzyło się, aby weszła komuś na kolana. Jest za to bardzo inteligentna – kiedy miała się kocić (wpadka niedoświadczonych opiekunów, wiem, nie jest to dobre), zaprowadziła moją mamę do pokoju na piętrze, pokazała, gdzie chce się okocić, mama przykryła ją kołderką i tak dokonał się cud narodzin, oczywiście pod moim czujnym okiem. Tak samo jest, gdy jest głodna – mimo, że rodzice siedzą na parterze, kilka metrów od miski lub drzwi, to przychodzi do mnie na piętro i miauczy, a jak wstaję z kanapy, prowadzi mnie do miski (lub do drzwi, kiedy chce wyjść na podwórko) – Brenda też próbuje tak robić, ale ona raczej siada i patrzy tak długo, aż ktoś się domyśli, że czegoś chce. Perła ma swoje ulubione miejsce w moim gabinecie i zawsze na nim śpi.

 

domi4

 

Brenda jest przebiegła i podstępna. W przeciwieństwie do Perełki pozwoli ze sobą zrobić wszystko, wytulić, wyściskać, wygłaskać po brzuchu, wymasować poduszki łapek, ale za to zawsze interesownie – kiedy sama przychodzi się połasić, to znaczy, że chce dostać mleczko (nie szkodzi jej, ale Perełce już tak). Zdarza się, że wejdzie komuś na kolana, nawet komuś z gości, ale zwykle jest dzika i wyobcowana, ogólnie moje koty nie należą do społeczników – wzajemnie też za sobą nie przepadają. Po ogrodzie łazi za mną jak cień, Perła zresztą też lubi towarzyszyć w spacerach.

Lubię w nich też to, że są elastyczne, wiedzą, że jeśli chcą dostać smakołyk, muszą się postarać – i tak pozbawiliśmy Brendę resztek godności, ucząc ją siadać na komendę – albo stają na dwóch łapkach i sięgają sobie po chrupka, który znajduje się nad ich głową.

domi8

 

 

Kot w kuchni

Nie ma prawa bytu. Co prawda Brenda ma swoją oddzielną miseczkę na mleczko w naszej kuchni, ale miska na chrupki stoi w mieszkaniu rodziców (mamy rozdzielność piętrową i oddzielne gospodarstwa, ale koty sobie swobodnie biegają). Nie ma u nas takich sytuacji, by kot mógł wejść na blat i wąchać szynkę, którą kroję albo siedzieć obok talerzy z jedzeniem – koty u nas są przede wszystkim wychodzące na podwórko – podwórko, na które przychodzą różne dzikie zwierzęta – sarny, lisy, zające, dlatego szybko oduczyliśmy Brendę (z Perłą nie było problemu), aby nie wchodziła na blaty czy stół – choć zdarza jej się porwać ze stołu obgryzione kości po kurczaku albo resztkę kotleta schabowego, kiedy już odejdziemy ze stołu.

Perła nie ma odruchu, za to Brenda od razu wyczuwa, kiedy krojony jest świeży kurczak, dlatego od razu przybiega do kuchni i… mimo tego, co pisałam chwilę wcześniej – dostaje zawsze kawałeczek 😉

 

domi7

 

Co jadają Twoje koty?

Zwykle suchą karmę, czasami mamy dzień dobroci i dostają tuńczyka z puszki – ale to naprawdę bardzo rzadko, raz ze względu na cenę, a dwa, że puszkowanym jedzeniem kotów nie karmimy. Brenda dostaje też mleczko (koleżanka hodowca powiedziała, że jak nie szkodzi i nie ma bezpośrednich objawów, to można śmiało dawać), więc dostaje kilka łyczków zawsze z rana na rozgrzewkę, Perła nie dostaje, bo właśnie po mleczku choruje. Brenda bardzo lubi też mokrą karmę z saszetek i jestem przekonana, że za kawałek kurczaka (surowego, pieczonego, gotowanego) byłaby w stanie zabić z zimną, kocią krwią i nie mieć wyrzutów sumienia. A poza tym – czasami zjadają to, co upolują, najpierw przynoszą nam na taras, by się pochwalić, a potem pożerają, bezwzględnie chrupiąc małe kosteczki – głównie Perła, Brenda tylko przynosi się pochwalić. Perła mimo, że wybredna, nie pogardzi kawałkiem naleśnika, czy gotowanej kapusty (kiedyś przy robieniu gołąbków spadł mi kawałeczek ze stołu i akurat kot się napatoczył), a nawet ciasteczkiem z maszynki.

 

domi5

 

Najciekawsza historia

Brenda? Ach, Brenda to jest numerantka, jakich mało. Kiedy przywieźliśmy ją do domu, Tata wysadził mnie na podjeździe, a kiedy ruszył, by zaparkować, wystraszona dźwiękiem szurania kamieni, podrapała mnie i uciekła w krzaki (i choinki), łapaliśmy ją kilkadziesiąt minut, po czym postanowiła wdrapać się na kilkumetrowego świerka i tam spędzić kilka najbliższych godzin – nasz dzielny Tata próbował ją stamtąd ściągnąć, ale nawet zachęta w postaci śmietanki niewiele dała, trzeba było się przedrzeć przez las kłujących igieł. Jeszcze tę samą noc, ku mojemu przerażeniu, kotek przespał w kuwecie ze specjalnie naszykowanym dlań żwirkiem – nie, Brenda już nie sypia w kuwecie! : )

P.S. Do tej pory, kiedy wskoczy na drzewo, nawet na wysokość 1 metra, siedzi i płacze, trzeba wtedy pójść i ją z tego drzewa ściągnąć. To jest taki Scooby-Doo w kociej skórze, boi się własnego cienia.

Jeśli chodzi o Perełkę, to przychodzi mi do głowy jedna historia, ale mimo, że finał był szczęśliwy i teraz się z tego śmiejemy, to i tak nadal mrozi krew w żyłach – jeśli kiedyś komuś kot wsiadł do otwartego przed jazdą samochodu – zrozumie 😉


Dziękuję za rozmowę 🙂

Cały cykl Kulinarne koty można zobaczyć tutaj .

domi9

 

„Restauracja ugotowana modą” – dyskusja w Zagrodzie Bamberskiej

baberska ogród

 

Niedawno miałam wielką przyjemność uczestniczyć w ciekawym wydarzeniu, podczas którego w poznańskiej  restauracji Zagroda Bamberska śmietanka wielkopolskiej gastronomii integrowała się w ramach ogólnopolskiego projektu „Gotuje się – spotkania do dyskusji”. Szukano właściwej proporcji między designem serwowanym gościom przez restauratora, a smakiem i wyglądem dań przygotowywanych przez szefa kuchni.

Organizatorkami były Agata Godlewska, redaktor naczelna miesięcznika „Food Service”  i Agnieszka Małkiewicz, trener, doradca i praktyk branży HoReCa.  Gościła nas odnowiona Zagroda Bamberska a kolację serwował nowy szef kuchni Sergiusz Hieronimczak , któremu pomagała Magdalena Ossowska, Sous Chef YoSh Stuttgart .

Najpierw goście gromadzili się w ogrodzie przy koktajlach podziwiając piękny ogród i zakamarki  Zagrody Bamberskiej . Sama dyskusja odbyła się już w nowo zaaranżowanym wnętrzu.

dyskusja2

 

Wymiana spostrzeżeń zaproszonych gości koncentrowała się wokół odpowiedzi na pytanie: Czy smak potrzebuje oprawy?Czy restauracja kreuje wrażenia i emocje poprzez swój design? Jak ważna jest spontaniczność, indywidualizm w przypadku tworzenia wystroju restauracji?

Głos zabierali, oprócz wymienionych już autorów dań  :   Ewa Voelkel Krokowicz, CEO Concordia Design, Ernest Jagodziński, szef kuchni  Cucina, Jan Poniński, Community Manager Weranda Family, Krzysztof Pawlak, Dyrektor Platinum Palace Hotel, Robert Mielżyński, właściciel wine barów „Mielżyński”, Aleksandra Gerlach, projektantka i właścicielka PUGA, Jan Pawlak, właściciel La Ruina, Jerzy Woźniak, architekt Modelina, Małgorzata Bernady, projektantka.

Zdaniem Małgorzaty Bernady, niezależnej projektantki: najważniejsze jest zaprojektowanie doświadczenia w restauracji. Kluczowa jest spójność konceptu. Niestety często za rzekomą kreatywnością maskuje się brak profesjonalizmu i spore oszczędności na jakości.

Jan Poniński (Community Manager, Weranda Family) oraz Jan Pawlak (La Ruina) podkreślili, że w designie i projektowaniu nie można zapominać o indywidualizmie oraz spójności. – Może i wnętrze La Ruiny jest eklektyczne, ale nikt nam nie zarzuci, że jeden element nie pasuje do pozostałych. Przy projektowaniu wnętrza zwróciliśmy uwagę na jeden ważny element: Polacy nie potrzebują boksów, ale miejsc gdzie mogą spojrzeć sobie w oczy. Poniński zwrócił uwagę na atmosferę i emocje, które powinien gość wynosić z restauracji. Wystrój lokalu powinien skupiać się nie tylko na poczuciu estetyki, ale także na generowaniu wrażeń.

Podczas dyskusji pragnienie gasiliśmy koktajlami o ciekawej barwie i smaku :

 

bamberska koktajl

 

Robert Mielżyński (Mielżyński Wine Bars) podkreślił jak ważna jest funkcjonalność wnętrza, ale też miejsca, gdzie mieści się restauracja. – Goście zwracają uwagę na to, czy mają gdzie zaparkować auto, a nie tylko na oryginalny element wnętrza. Ernest Jagodziński, szef kuchni restauracji Cucina, podkreślił, że produkt i kuchnia stanowią ważny i oryginalny element wnętrza restauracji: – W tej chwili w restauracji mamy oddzielne pomieszczenie z delikatesami, za chwilę pojawi się otwarta pracownia cukiernicza. Wnętrze restauracji zmienia się płynnie, ale respektując oryginalny zamysł jaki przyświecał projektowi.

Sergiusz Hieronimczak, szef kuchni Zagrody Bamberskie dodał, że to co dostajemy na talerzu powinno współgrać z wystrojem i konceptem restauracji, ale najważniejsze, żeby każde danie mogło obronić się smakiem.

Zarządzający Zagrodą Bamberską Rafał Naskręt podkreślił ważny aspekt integracyjny wydarzeń takich jak „Gotuje się”: – Takie spotkania są niezbędne, ponieważ służą wymianie doświadczeń oraz nawiązaniu współpracy, co pozwala przyczynić się do poprawy jakości usług w poznańskich restauracjach. Sądząc po wysokiej frekwencji gości, którzy przyjęli zaproszenie nie jestem osamotniony w tej opinii. Liczę, że kolejni poznańscy restauratorzy podchwyca pałeczkę i takie spotkania będą odbywały się częściej.”

Punktem kulminacyjnym wydarzenia była kolacja w ogrodzie przygotowana przez szefa kuchni Sergiusza Hieronimczaka i zaprzyjaźnioną z miejscem Magdaleną Ossowską – zastępcę szefa kuchni z gwiazdkowej restauracji YoSh w Stuttgarcie. Kolacja nawiązywała do sadu i pieczołowicie tworzonego wokół Zagrody Bamberskiej warzywnego ogrodu. Ważnym elementem dekoracji stołów i dań były zioła, o które zadbała tego wieczoru marka Baziółka, pokazując jak ważne są detale w budowaniu wrażeń. O profesjonalny dobór win do potraw i edukację enologiczną uczestników zadbał Robert Mielżyński.

bam cebulki

 

 

Zaczęło się od „Iluzji ” :

ILUZJA: PODWĘDZANE CEBULKI, KOZI SER, PUMPERNIKIEL

Wino: Prosecco Nino Franco Brut – Włochy.

Nastrój spotkania stawał się coraz przyjemniejszy z każdym nowym daniem . Zaskakujący smak wędzonych cebulek z kozim serem i ukrytym w nim orzechem pięknie współgrał z „ziemią” na bazie pumpernikla : Następny był :

KOLOR: CHŁODNIK Z CZERWONEJ KAPUSTY, MUSZTARDOWE LODY

bam lody

 

 

Wino : Heinrich Zweigelt – Burgenland Austria

Zdjęcia mam dzięki uprzejmości Kasi, przyjaciółki Magdy Ossowskiej, która była współautorką dań. Miałam okazję pogratulować jej kulinarnego talentu i pracy w gwiazdkowej restauracji. Przy okazji dowiedziałam się nieco szczegółów  na temat „burzy mózgów” dwojga kucharzy na temat sposobu podawania dań.

A oto pierwsze danie główne :

bam policzki

 

 

PRODUKT: WOŁOWE POLICZKI, PYRY, CEBULA, BOROWIKI

Wino: Heinrich Zweigelt – Burgenland Austria

Wołowe policzki są bardzo delikatne i świetnie pasowały zarówno do grzybów jak i duszonych z cebulą cienkich plastrów ziemniaków . Wino dopełniło pełni smaku.

Następne danie to :

bam jablka

 

 

OGRÓD: KACZKA, JABŁKO

Wino: La Glorie Mont Pere –  Chateau Tour de Gendres – Bergerac Francja

To dopiero było zaskakujące : mięso kaczki otulone jabłkowo-śmietanowym musem naturalnie barwionym a obok karmelizowane jabłko i chrupiące grissini.

A na koniec :

bam deser

 

 

NA DESER TRADYCJA: TOPFENKNODEL ZE ŚLIWKAMI, LODY Z KWAŚNEJ ŚMIETANY

Wino: Tokaji  Edes Szamorodni –  Dobogo  – Węgry

Przez cała kolację pan Robert Mielżyński opowiadał o tych potrawach i dobranych do nich winach. W dyskusji i kolacji brała tez udział ekipa Kukbuka z naczelną Agatą Michalak na czele, mieliśmy więc okazję zapoznać  się z najnowszym numerem pisma. Podczas kolacji restauratorzy wymieniali się opiniami na temat  podawanych dań, ich składników, przy okazji zdradzając nieco tajemnice sposobów zaopatrzenia . Przy wspaniałych daniach i ciekawych rozmowach czas minął błyskawicznie.

Na koniec porozmawiałam jeszcze z managerką restauracji  i szefem kuchni na wcześniej już poruszany temat spotkania blogerskiego w Zagrodzie Bamberskiej i szepnę Wam na ucho, że może nawet będą warsztaty 🙂

 

Degustacja win z Robertem Mielzynskim

 

 

Bezglutenowy pasztet z cukinii z pomidorami

pazstet z cukinii

 

Cukinie nadal mi rosną w ogrodzie, niektóre wyrastają na spore okazy. Nie są jednak przerośnięte, miąższ mają delikatny i niewykształcone pestki. Idealnie nadają się na wszystkie cukiniowe przetwory. Jeden z nich to pasztet, w którym do cukinii dodałam pasujące do niej idealnie pomidory a także kaszkę kukurydzianą do zagęszczenia. Doprawiony pikantnie ziołami, pieprzem i papryką doskonale smakował na ciepło i na zimno.

 

BEZGLUTENOWY PASZTET Z CUKINII Z POMIDORAMI

duża cukinia

2- 3 mięsiste pomidory (podłużne)

papryka grillowana lub pieczona ( miałam żółtą)

ok. 3/4 szklanki średniej kaszki kukurydzianej

2 jajka

sól, pieprz czarny i ziołowy,

papryka słodka i wędzona

zielona czubryca, oregano, świeża  bazylia

Cukinię ścieramy na tarce o grubych oczkach, solimy, odstawiamy na co najmniej pół godziny. Odciskamy dokładnie wodę. Pomidory też możemy zetrzeć, na drobnej tarce ( podpatrzyłam to w programach o greckiej kuchni), albo poddusić i zmiksować. Paprykę rozdrabniamy lub też miksujemy. Dodajemy pomidory i paprykę do cukinii, wbijamy jajka, dosypujemy kaszkę kukurydzianą do gęstości. Doprawiamy do smaku, wkładamy do żaroodpornego naczynia i pieczemy w piekarniku w 180 C około pół godziny.

Pasztet smakuje i na ciepło, i na zimno. Doskonałe, zdrowe warzywne danie w pełni sezonu !

Smacznego !

 

pasztet z cukinii 1

 

 

 

Czekoladowe muffinki wegańskie dla alergików

muffinki wegańskie1

 

Na opisanym we wczorajszej relacji pikniku na statku miała być Gosia z Amku -Amku ze swoim synkiem. Tymuś nie może jeść jajek, więc zapytałam jego mamę o szczegóły diety i w ferworze pieczenia na rejs upiekłam jeszcze kilka wegańskich muffinek w fikuśnej silikonowej foremce ( ładny wzorek, prawda ? ). Pogoda jednak się popsuła, a mały był podziębiony i nie przyjechał na rejs. Kilka muffinek zostało zjedzonych na statku, ale połowa została i w drodze powrotnej przekazałam je Gosi. Pomyślałam, że dzieci na diecie bezjajecznej jest sporo, więc przepis na pewno się przyda. Porcja- na sześć muffinek .

 

WEGAŃSKIE MUFFINKI CZEKOLADOWE  Z MUSEM OWOCOWYM

szklanka z górką mąki pszennej tortowej

łyżka kakao

2 łyżki musu jabłkowo-mirabelkowego ( może być jabłkowy)

3 łyżki soku jabłkowego

3 łyżki cukru

1/4 szklanki oleju

łyżeczka proszku do pieczenia

szczypta cynamonu ( opcjonalnie)

Suche składniki mieszamy w misce, dodajemy mieszając widelcem bez zbytniego napowietrzania olej, słodki mus i sok.

Nakładamy do natłuszczonych olejem foremek , tak do 2/3 wysokości. Pieczemy w 175 C około 20 minut, aż będą odchodzić od brzegów foremek. Wyjmujemy lekko przestudzone.

Dodatek musu owocowego w wegańskich ciastach to mój ulubiony sposób na udane wypieki bez jajek.

 

muffinki wegańskie2

 

Gosia mi pisała, że Tymusiowi smakowały. A oto on z mamą , kiedy go ostatnio widziałam.

Smacznego !

 

ofds12

 

 

Piknik na Warcie Wielkopolskich Blogerów Kulinarnych

rejs14

 

W sam Dzień Blogera, 31 sierpnia Wielkopolska Grupa Blogerów Kulinarnych postanowiła zrobić piknik  podczas rejsu statkiem po Warcie. Statek nazywa się Bajka i pływa Wartą po Poznaniu i okolicach, w miarę możliwości według życzenia pasażerów. My wybraliśmy rejs po Poznaniu pod mostami od przystani przy Katedrze. Pogoda była niepewna i niestety sporo osób zrezygnowało z udziału, ale dobrana ekipa, która się stawiła bawiła się doskonale. Zaczęliśmy od toastu moim domowym cydrem :

 

rejs cydr

 

Po minie Gosi ( blogująca żona Kuby z Kuba gotuje ) widać, że przejęła się zapowiedzianą możliwością eksplozji, ale cydr zachował się przyzwoicie i cała zawartość butelki została dla nas . Daria z Trufelkowa świetnie uchwyciła ten moment, dziękuję 🙂 . Synek Kuby i Gosi dostał soczku jabłkowo-miętowego , też mojej produkcji.

Piknikowy prowiant rozłożony na stole wyglądał imponująco :

 

rejs8

 

Było na słodko i na wytrawnie, ciasta, muffinki, chleby ,smarowidła o pasztet do chleba,  sałatki, szaszłyczki warzywne. Zacznę po kolei : Piotr vel San Jacinto ( Najsmaczniejszy.com.pl) z zasobów swojej spiżarni przywiózł domowy smalec z jabłkiem , mielonkę w słoiku, ogórki małosolne i krokodylki a upiekł pyszny chleb razowy z kolendrą i pasztet – patrz zdjęcie powyżej a niżej apetyczne krokodylki :

 

rejs10

 

Niezawodna w integracji ( jeszcze raz dziękuję za Bieg kelnerów) ekipa Nerds Kitchen stawiła się w trzyosobowym składzie i pysznymi mini-cebularzami i ciastem marchewkowym :

rejs7

 

Poza tym Panowie sprawnie zorganizowali przemeblowanie , żeby łatwiej było ustawić dostęp do „szwedzkiego stołu”

rejs151

 

 

Na zdjęciu Beata, siostra Patrycji ( Z pamiętnika dietetyka ) – autorki pysznych wytrawnych muffinek z suszonymi pomidorami i ziarnami :

 

rejs9

 

Kuba z Gosią przywieźli słodkie muffinki, czekoladowe i lawendowe :

 

rejs3

 

Daria z Trufelkowa zrobiła pyszną tartę serową z migdałami i sałatkę makaronową a tuńczykiem :

 

rejs44

 

W tle widać moją pastę a’la Ljutenica, szaszłyczki warzywne z winogronem i mozzarellą, sałatkę z kaszy jaglanej z warzywami i ciasta – szarlotkę i muffinki. Upiekłam też chleb drożdżowy z suszonymi pomidorami i śliwkami .

rejs22

 

 

Jedząc, pijąc i rozmawiając płynęliśmy sobie wesoło przez Poznań. Akurat na czas rejsu przestało padać i było ciepło. Na Warcie ruch był spory – spotkałam znajomego wodniaka na łódce i nawet udało mu się podać muffinkę przez burtę 🙂 Brzegi Warty są niestety zaniedbane, ale pilnowane dobrze przez wodną policję, która mijaliśmy kilka razy. Udało mi się też zrobić zdjęcie mostu od spodu :

 

most od spodu

 

Na koniec tradycyjnie wymieniliśmy się pozostałymi zapasami  , zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie ( jego autorka, jak i moich pozostałych to Renata z bloga Muzyczna uczta). Umówiliśmy się też na następne spotkanie- Święto Pyry przy ognisku. Do zobaczenia !

rejs16

 

Pieczone ziemniaki faszerowane szpinakiem lub mięsem

ziemniaki faszerowane 1

 

Na ziemniaki jest teraz najlepszy sezon. Różne dania z nich, takie jak kartacze, placki czy babka pokazywałam już na blogu, teraz zrobiłam podpatrzone w u znajomych Francuzów w Normandii ziemniaki faszerowane i zapieczone. Wybiera się do tego duże okazy i najpierw obgotowuje lekko. Potem przekrawa się wzdłuż , wydrąża, nadziewa pysznościami. Można przykryć serem. Zapieka się takie nadziane pyry w piekarniku a z jakim smakiem się zajada 🙂

 

ZIEMNIAKI FASZEROWANE SZPINAKIEM Z ŁOSOSIEM I MOZZARELLĄ

po 2-3 duże owalne ziemniaki na osobę

20 dkg szpinaku

15 dkg wędzonego łososia

po plastrze mozzarelli na połówkę ziemniaka

oliwa, czosnek, sól, pieprz, gałka muszkatołowa

Szpinak ( miałam mrożony Frosty) podsmażamy na oliwie wraz z rozdrobnionym ząbkiem czosnku. Doprawiamy solą, pieprzem i gałką muszkatołową.

Umyte ziemniaki gotujemy w całości w lekko osolonej wodzie ok. 15 minut. Przekrawamy wzdłuż, wydrążamy łyżką. nadziewamy doprawionym szpinakiem, dokładamy kawałki łososia i przykrywamy plastrami mozzarelli. Kładziemy na blasze wysmarowanej oliwą i wstawiamy do piekarnika na 200 C na około pół godziny do 45 minut.

 

ziemniaki faszerowane3

 

ZIEMNIAKI FASZEROWANE MIĘSEM I POMIDORAMI

ziemniaki jak wyżej

żółty ser w plastrach lub wiórkach

25 dkg mielonego mięsa

2-3 pomidory

duża cebula

sól,pieprz  , papryka , majeranek lub inne zioła

Mięso podsmażamy na oleju z drobno pokrojoną cebulą. Jak zmieni kolor, dokładamy pokrojone drobno pomidory, smażymy dalej. Doprawiamy do smaku.

Dalej postępujemy tak samo :  Obgotowane ziemniaki drążymy , nadziewamy i przykrywamy żółtym serem. Zapiekamy tak samo.

 

ziemniaki faszerowane 4

 

A co zrobiłam ze środkami wydrążonymi z ziemniaków ? Razem z kilkoma mniejszymi, które nie zmieściły mi się na blachę  i warzywami z ogrodu oraz z targu upiekłam je w oliwie z ziołami . Na blasze dynia, patison, marchewki, cebula…

 

warzywa pieczone 3

 

To była prawdziwa ziemniaczana i warzywna uczta i choć składniki były proste, to wszyscy zajadali aż miło i chwalili moje pomysły. Będę monotonna, ale zachęcam kolejny raz do zajadania warzyw w sezonie, wtedy, gdy są najsmaczniejsze i najbardziej wartościowe !

Smacznego !

 

ziemniaki faszerowane 2

C.D. relacji z Festiwalu Dobrego Smaku w Poznaniu i konkurs

ofds4

 

To mocno spóźniona relacja, ale ostatnio wiele się dzieje a ja mam mniej czasu na blogowe sprawy. W kolejce czekają dalsze smakowite opowieści o wydarzeniach kulinarnych w Poznaniu , ale będę trzymać  się chronologii.

Drugi dzień Festiwalu Dobrego Smaku , sobota 16 sierpnia dla mnie zaczął się pracowicie  – byłam jurorem na Biegu Kelnerów i Blogerów , przyznawałam jak rok temu nagrody pocieszenia dla pechowców. panie biegły na szpilkach, panowie z tacami, blogerzy też z tacami ale w strojach sportowych. Najpierw była fachowo prowadzona rozgrzewka przy muzyce :

 

rozgrzewka

 

Zabawy było przy tym co niemiara, niektórym butelki i szklanki z piwem wylewały się od razu po starcie a mimo to wytrwale biegli. Zdarzyła się i kradzież butelki, ale znalazca się rozczarował, bo jej zawartość była symboliczna. Właśnie kelnerce z e skradzioną butelką dałam nagrodę pocieszenia – w tym roku był to chutney jabłkowo-chrzanowy w słoiczku i chipsy z moich papierówek :

ofds6

 

 

Agnieszka z Vine Bridge brawurowo poprowadziła imprezę i wręczanie nagród – zwycięzcy w tym roku dostali tablety. W tym roku po raz pierwszy biegli blogerzy , ale wygrał kelner reprezentujący blog swojej żony i pobiegł raz jeszcze z kelnerami. Blogerzy dzielnie dali radę, liczę na większą frekwencję za rok 🙂

ofds15

 

 

Po biegu scenę opanował Grzegorz Łapanowski i produkty Trzech Znaków Smaku, obchodzące swoje Europejskie Dni. Na poznańskim Starym Rynku na straganach można było zaopatrzyć się w te specjały a słynny kucharz wraz z ich wytwórcami przyrządzał z nich pyszne sałatki i dania na ciepło, do których ustawiały się kolejki amatorów smacznego jedzenia .

ofds3

 

 

O kolacji opowiem za chwilę, najpierw wspomnę o wędlinach dojrzewających , których miałam okazję spróbować w restauracji  Gusto Food & wine. Pewnie słyszeliście o słynnym kindziuku, wędlinie długo dojrzewającej . Miałam okazję spróbować go – jest doskonały, kruchy i aromatyczny. Podobnej jakości były szynki , polędwice i kiełbasy, do których dojadaliśmy też dojrzewające sery z korycińskim na czele i pieczywo włoskie rodem z restauracji. Do picia był cydr lokalnego producenta ( niesłodzony, inny w smaku niż mój domowy ) i benedyktynka.

ofds2

 

 

Wieczorem miałam wielką przyjemność uczestniczyć w kolacji Trzech Smaków w restauracji Concordia Taste, gdzie swoją interpretację tych przysmaków zaprezentował szef kuchni Tomasz Trąbski. Współgospodarzem kolacji był Grzegorz Łapanowski, ambasador Trzech Smaków.

Oto dania, jakie wyczarował uzdolniony kucharz Concordii z produktów Trzech Znaków Smaku :

Kanapka z wielkopolskim serem smażonym ChOG, kiełbasą lisecką ChOG i chipsami z chleba prądnickiego ChOG

ofds1

 

 

Bryndza podhalańska ChNP z marmoladą z suski sechlońskiej ChOG i miodem drahimskim ChOG

Wolno duszona fasola wrzawska ChNP z kabanosami GTS i olejem rydzowym GTS

Consomme cielęce z fasolą wrzawską ChNP, kiełbasą myśliwska GTS i kaszą perłową

 

bulion

 

Filet z sandacza na dwa sposoby z mini cebularzem lubelskim ChOG, krokietami ze słodkich marchewek i bulionem grzybowym.
Rekonstrukcja rogala świętomarcińskiego ChOG z wiśniowym coulis i andrutami kaliskimi ChOG
Nie mam zdjęć wszystkich tych pysznych potraw, bo zajęta byłam ciekawą rozmową z festiwalowymi organizatorami i jurorami. Przy trójniakach i czwórniakch ( polskie miody pitne) poruszane były różne tematy, głównie kulinarne. Z Piotrem Bikontem dyskutowałam o potrzebie promocji dawnych polskich gatunków jabłek ( też miłych mojemu sercu i żołądkowi papierówek) , z Robertem Makłowiczem o tradycyjnych wigilijnych uszkach ( stwierdził, że mój rodzinny przepis z dodatkiem fasoli wyniknął z grzybowej posuchy i prawdziwe są tylko z grzybami). Od Tomasza Trąbskiego wyciągnęłam tajemnicę niezwykle cienkiego i kruchego chipsa a chleba. Był to chyba najciekawszy kulinarnie wieczór, jaki spędziłam.
Na koniec konkurs, bo dostałam zdublowane książki poświęcone produktom Trzech Znaków Smaku  i wzbudziły one Wasze zainteresowanie.
Co to jest suska sechlońska i do jakiego dania, na słodko czy na wytrawnie byście ją dodali ? Inspiracji możecie poszukać na moim blogu 🙂 Nagrodzę osoby, których dania najbardziej przypadną mi do gustu . Na odpowiedzi czekam do czwartku południa.
 książki