Miesięczne archiwum: kwiecień 2013

Wiosenna sałatka z młodymi mleczami i jajkiem

wiosenna sałatka z mleczami

Ośmielona francuską książką kucharską z sałatkami dodaję młode mlecze do nich  już od kilku lat. Najlepsze są takie ledwo rozwinięte, nie czuć w nich tak goryczki. Nadają się na sałatki wtedy, kiedy jeszcze nie zawiążą się kwiaty. Wyglądają i smakują trochę podobnie do rucoli. są bardzo bogate w mikroelementy, co jest bardzo istotne po zimowym osłabieniu organizmu. Dla podniesienia pożywności dodałam do warzyw jajko.

 

WIOSENNA SAŁATKA Z MŁODYMI MLECZAMI

 

kilka liści kapusty pekińskiej

garść młodych mleczy

pomidor

2 łyżki ogórków z tej sałatki, niepasteryzowanej

2 łyżki marynowanych pieczarek

jajko na twardo

sól , pieprz świeżo mielony

zioła prowansalskie

3 łyżki oliwy

łyżka octu winnego

Młode liście mniszka lekarskiego dokładnie myjemy i obcinamy dolne końcówki. Dodajemy do porwanej na kawałki kapusty pekińskiej , solimy, odstawiamy na kilka minut.

Dodajemy pokrojonego pomidora, ogórki  z sałatki i marynowane pieczarki. Doprawiamy pieprzem i ziolami, polewamy oliwą i octem, mieszamy. Na koniec dekorujemy kawałkami jajka na twardo.

Sałatka ma świeży, wiosenny smak. Może być samodzielnym daniem np. na śniadanie czy kolację.

Smacznego !

 

wiosenna sałatka z mleczami1

Kawa cynamonowa dla Ani z Green Plums i deser serowy w herbatnikach

kawa

W czwartek miałam miłe odwiedziny. Ania a Green Plums nie mogła być na naszej grupowej pierogowej imprezie , korzystając więc z okazji, ze obowiązki służbowe przywiodły ją w pobliże mojego miasta powiatowego, przyjechała do mnie na kawkę.  Słonko trochę zaszło i zrobiło się chłodniej, więc dodałam do kawy cynamonu.

Przy tej kawie rozwiązały nam się języki. Wprawdzie niemal co dzień korespondujemy na Facebooku o sprawach codziennych , zainteresowaniach czytelniczych i pisarskich, wspieramy się nawzajem w rozwiązywaniu małych i większych problemów, ale rozmowy na żywo nic nie zastąpi.

Ania przywiozła mi do przeczytania książki – dwie kucharskie – Bułgarię z serii Pascala i Włoską wyprawę Jamiego ( bardzo lubię kuchnię południowej Europy) oraz „Przygodę z owcą ” naszego ulubionego Harukiego Murakamiego, za co byłam jej bardzo wdzięczna.  Kiedyś z braku czasu jej nie dokończyłam i musiałam oddać. Teraz zaczęłam od początku i skończyłam wczoraj o 2 w nocy , bo nie mogłam się oderwać. W kolejce do przeczytania czeka moja córa i jej koleżanka, również wielbicielki Murakamiego.

 

książki od Ani

 

Kawę z cynamonem sparzyłam w dzbanku – mielona kawa i kawałki kory cynamonowej zalane wrzątkiem i dobrze zaparzone. Ja piłam ją z mlekiem, Ania też z cukrem. Jak już wspomniałam, przez ponad godzinę buzie nam się nie zamykały i bynajmniej nie tylko o jedzeniu i blogowaniu rozmawiałyśmy. Ania należy do tych osób, przy których nie czuję różnicy pokolenia ( jest rok starsza od mojej córki), możemy rozmawiać o wszystkim.

Deser z herbatnikami jest przy okazji, bo mi się sporo przepisów nazbierało – Ania jadła ze mną ciasto czekoladowo- miętowe i piankę podobną do tej , tylko bez malin, za to w środku z musem jabłkowo – miętowym uzyskanym ze słoiczka zawekowanych z listkami mięty papierówek. Zdjęcia nie zrobiłam, bo mam podobne na blogu, na przykład taką , jak na zdjęciu poniżej.

czekoplacekpianka jabłko-mieta

 

Czas nam miło minął, jak znów sprawy zawodowe sprowadzą Anię w pobliże, to powtórzymy spotkanie z radością. A teraz przepis na szybki deser serowo-malinowy na herbatnikach

 

SZYBKI DESER SEROWO-MALINOWY NA HERBATNIKACH

6 małych paczek herbatników

30 dkg mielonego twarogu

8 dkg masła

2 łyżki cukru-pudru

1/2 szklanki malin z kompotu

Miękkie masło miksujemy z cukrem-pudrem na puszystą masę. Dodajemy miksując po łyżce twarogu. Na koniec mieszamy z rozgniecionymi widelcem malinami.

Połowę herbatników układamy w naczyniu. Smarujemy masą, przykrywamy resztą ciastek. Wstawiamy do lodówki do zastudzenia. Po kilku godzinach kroimy wzdłuż ciastek.

Smacznego !

deser serowy w herbatnikach1

 

 

 

Conchiglioni nadziewane porem i pieczarkami

makaron muszle nadziewane

 

Duet pora z pieczarkami to jedno  z moich ulubionych połączeń smakowych, toteż kiedy zastanawiałam  się nad nadzieniem do makaronu muszle, od razu przyszedł mi do głowy. Duszone pieczarki mam często w lodówce, bo prawie co tydzień kupuję na targu sporą porcję, duszę na oleju ,  trzymam w lodówce i wykorzystuję  jako dodatek do drugiego dania, zup i sosów, jak mi są potrzebne.

Pora tym razem przygotowałam w mikrofalówce, bo lubię smak warzyw przygotowanych w ten sposób – jest esencjonalny, nie ulatnia się w powietrze czy do wody, jak te przygotowane w garnku czy na patelni. Do tego zrobiłam sos delikatnie pieczarkowy, z dodatkiem wywaru z duszonych pieczarek ,  bulionu warzywnego i ziół.

 

MAKARON MUSZLE FASZEROWANY POREM I PIECZARKAMI W ZIOŁOWYM SOSIE

opakowanie makaronu Conchiglioni ( miałam Lubelli)

kubek duszonych pieczarek

duży por bez zielonych końcówek

oliwa

sól ziołowa, pieprz z młynka

kolendra mielona

1/2 szklanki wywaru z pieczarek

szklanka bulionu warzywnego

zasmażka z 2 łyżek oleju i łyżki mąki

Makaron gotujemy według przepisu na opakowaniu, odcedzamy, hartujemy zimną wodą.

Pora ( białą i jasnozieloną część) pokroiłam w plasterki, dodałam łyżkę oliwy i dwie wody, wstawiłam do mikrofalówki na 8 minut na 600 W. Po wyjęciu doprawiłam solą i pieprzem z młynka.  Można go też po prostu zeszklić na patelni. Pieczarki były już doprawione, odcedziłam je i pokroiłam niezbyt drobno, wymieszałam z porami. Napełniłam farszem muszelki za pomocą łyżeczki.

Z oleju  i mąki zrobiłam rumianą zasmażkę, rozprowadziłam ją bulionem warzywnym i intensywnie mieszając  zagotowałam .  Dodałam wywar z pieczarek, doprawiłam solą ziołową, pieprzem z młynka i mieloną kolendrą. Polałam sosem nadziane muszle.

Bardzo to wszystko razem harmonijnie smakowało, lekko zeszklone pory z duszonymi pieczarkami w muszelkach, do tego sosik – niebo w gębie.

Smacznego !

 

makaron muszle nadziewane1

 

Improwizowane leniwe z krupczatką

leniwe z krupczatką2

 

Kilka dni temu szukając pomysłu na obiad zajrzałam do lodówki i znalazłam tam pól wiaderka mielonego  twarogu. Jajka miałam – to będą leniwe. Ale mąki pszennej miałam resztę, znalazłam jednak w szafce krupczatkę i pomyślałam , że takie pół ma pól mogą być ciekawe. Dla lekkości dodałam nieco wody gazowanej. Zrobiłam je metodą „bardzo leniwe”, czyli nie tocząc wałeczków, ale kładąc łyżką ciasto bezpośrednio do wrzątku.

 

PIEROGI LENIWE Z KRUPCZATKĄ I MIELONYM TWAROGIEM

ok. 30 dkg mielonego twarogu
2 jajka
około szklanki  mąki pszennej

tyle samo krupczatki
½ szklanki wody gazowanej
spora szczypta soli i cukru
Twaróg wkładamy do miski i rozgniatamy drewnianą pałką, ucierając go . Dodajemy jajka, ucieramy. Dalej stopniowo dodajemy mąkę, wodę gazowaną, krupczatkę, sól i cukier, ucierając drewnianą pałką. Ciasto powinno być tak gęste, że nabrane na łyżkę trzyma swój kształt.
Zagotowujemy wodę. Możemy z ciasta uformować wałeczki, podsypując mąką i pokroić na zgrabne pierożki. Ale możemy nabierać ciasto dużą łyżką i kłaść bezpośrednio na wrzątek. Gotujemy ok 3 minuty od chwili wypłynięcia, delikatnie mieszając. Wyjmujemy jednego na próbę i przekrawamy – jeśli ciasto w środku jest ugotowane – pierogi są gotowe.Wtedy wyciągamy wszystkie łyżką cedzakową i pozwalamy im odcieknąć na durszlaku.

Te pierogi zjedliśmy polane jogurtem i z malinami z kompotu . Miały ciekawą konsystencję, bardziej gładką niż zwykłe leniwe, może przez ten twaróg. Pyszne były !

Smacznego !

 

leniwe z krupczatką1

 

 

Pieróg drożdżowy z młodymi chwastami a’la czeska nadivka

pieróg z zieleniną

 

Kiedy w okolicach Wielkanocy zobaczyłam to wielkanocne czeskie danie u Moniki – ( Stoliczku, nakryj się ), obiecałam sobie, że zrobię to, jak tylko młode pokrzywy i szczaw pojawią się w ogródku. Jednak zrezygnowałam z wersji z czerstwą bułką, bo pomyślałam, że młoda zielenina doskonale skomponuje się z moim pierogiem drożdżowym, który robię często z różnymi nadzieniami.

Wybrałam się więc do ogrodu, z którego część to klasyczny trawnik, a część, po nawiezieniu torfem, to taka trochę łąka, ze szczawiem, pokrzywami i mleczem. Nazbierałam przy pomocy męża młodych pokrzyw, nieco mleczy i szczawiu. Na zagonku z miętą ledwo wyszło na razie kilka gałązek, dwie z nich poświęciłam, dodałam sparzone listki mięty suszonej. Umyłam wszystko dokładnie zmieniając kilka razy wodę.

 

ziele

 

Poddusiłam to chwilę na oliwie z dodatkiem soli i pieprzu. W międzyczasie rosło już ciasto drożdżowe na pieróg, z dodatkiem majeranku, żeby było bardziej ziołowo

 

PIERÓG DROŻDŻOWY Z MŁODYMI CHWASTAMI  A’LA CZESKA NADIVKA

 

ok. 400 g mąki

25 g drożdży

łyżeczka cukru

pół łyżeczki soli

łyżka majeranku

1 jajko

3 łyżki oleju

szklanka letniej wody

Miseczka młodych zielonych chwastów ( pokrzywa, szczaw, mlecz, mięta)

oliwa, sól, pieprz z kolendrą

Do drożdży dodałam łyżeczkę cukru, roztarłam je, wlałam trochę letniej wody, rozmieszałam i posypałam łyżką mąki. Odstawiłam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok. 5 minut.Do miski wsypałam mąkę,majeranek,   posoliłam,  w to wlałam rozczyn, resztę wody, jajko, olej. Wymieszałam i wyrabiałam z pięć minut. Przykryłam ściereczką i odstawiłam do podwojenia objętości, na  około pół godziny.

Jeszcze nie jestem w formie na wałkowanie, więc układałam ciasto i zieleninę warstwami. 1/3 ciasta na dno natłuszczonej keksówki, polowa podduszonej z przyprawami zieleniny, dalej 1/3 ciasta, reszta nadzienia i końcówka ciasta na wierzch. Piekłam w 180 C pół godziny, potem jeszcze 10 minut w 200 C, do zezłocenia wierzchu i suchego patyczka.

Wyłożyłam formę na mokrą ściereczkę, żeby szybciej i bez szwanku ciasto z niej wyszło, po 5 minutach wyciągnęłam i dałam mu trochę odpocząć przed pokrojeniem.

 

pieróg z zieleniną2

 

Pierog drożdżowy jest dobry sam w sobie, a z nadzieniem z młodej zieleniny smakował ciekawie i ożywczo – dało się wyczuć leciutko kwaskową nutkę szczawiu, prawie nie było czuć goryczki mleczów, zaznaczona też była świeżość mięty. To wszystko w otoczeniu majerankowego puszystego drożdżowego ciasta smakowało wyśmienicie. Polecam, nie tylko jako sezonową ciekawostkę.

Smacznego !

 

pieróg z zieleniną3

Improwizowana szarlotka z kokosową górą

szarlotka kokosowa

 

Wczoraj miałam w planach upiec placek „dwa w jednym „, połowę  z kokosową kruszonką, druga połowę z musem jabłkowym. Ale nazbierało mi się pracy w kuchni i nie chciało mi się wyjmować miksera. Pomyślałam o szybkim placku z jabłkami, ale on wymaga jabłek surowych, a ja już miałam podduszone w cukrze i żal mi ich było nie wykorzystać. Wtedy wpadłam na pomysł, żeby zrobić tak, jak przy szarlotce ucieranej – gęsty spód, jabłka, rozrzedzone ciasto na wierzch. I do tego wierzchniego można dodać wiórków kokosowych.

A pomyślałam to wszystko stojąc nad otwartym jogurtem przygotowanym do zjedzenia – bo to szybkie ciasto na oleju dobrze wychodzi z dodatkiem jogurtu. Otworzyłam wiśniowy, ale wydało mi się, że popsuje kolor, ostawiłam go więc do lodówki dla dzieci i wymieniłam na brzoskwiniowy, w neutralnym kolorze.

Potem córa spytała, czemu jest otwarty jogurt w lodówce. Ja na to- bo stojąc nad otwartym jogurtem wymyśliłam nowy placek, a wiśniowy kolor by mi go zepsuł. Ty to masz pomysły – usłyszałam. A później wcinała, aż jej się uszy trzęsły 🙂

 

SZARLOTKA NA JOGURCIE Z KOKOSOWĄ GÓRĄ

ciasto takie, jak tutaj, woda gazowana zastąpiona mlekiem

5 dużych jabłek podduszonych z cukrem

3-4 łyżki wiórków kokosowych, 1/4 szklanki mleka i  kilka łyżek krupczatki

Jabłka obrałam , pokroiłam na niewielkie kawałki, poddusiłam w niewielkiej ilości wody z 3 łyżkami cukru, krótko, aż zmiękły, odcedziłam.

Ciasto zrobiłam według podlinkowanego przepisu, dodając jogurt brzoskwiniowy zamiast naturalnego i mleko w miejsce wody gazowanej, żeby ciasto było gęstsze i utrzymało ciężar jabłek.  3/4jego porcji włożyłam do natłuszczonej średniej formy, po czym posypałam cienko krupczatką przed położeniem jabłek, żeby nie było zakalca. Jabłka rozłożyłam jedną warstwą, po czym tez cieniutko posypałam krupczatką, bo a nuż ten zakalec…

Do reszty ciasta chlupnęłam mleko i wsypałam wiórki kokosowe.Trochę mi wyszło za rzadkie, więc sypnęłam nieco krupczatki do zagęszczenia ( powinno mieć konsystencję naleśnikowego). Rozprowadziłam to na jabłkach i wstawiłam do piekarnika rozgrzanego do 180 C, na około 40 minut. Po tym czasie zwiększyłam temperaturę do 200 C na kolejne 10 minut. Gdy szarlotka zie zezłociła i wbity w nią patyczek wyszedł suchy – ciasto było gotowe.

Ale pyszna wyszła ! Spróbowaliśmy ledwo trochę ostygła – wilgotny spód, jabłuszka i chrupiący kokosowy wierzch – niebo w  gębie.  Na pewno zagości na stałe wśród naszych domowych ciast.

I tak to jest, jak się człowiek zamyśli nad otwartym jogurtem …

Smacznego !

 

aa22

Fuzja kuchni polskiej z indyjską

 

de volaille indyjskie

 

Kilka dni temu doszła do mnie paczka z pysznymi produktami formy Patak’s. W słoiczkach znajduje się pyszny chutney z mango, korma – sos curry z mleczkiem kokosowym, pasta tandoori , marynowany z ostrymi przyprawami czosnek oraz  tikka masala. Organizatorzy akcji promocyjnej tej formy  spytali nas , czy zechcemy wykorzystać te produktu do połączenia ich z kuchnią polską. Dla mnie to w graj – jestem miłośniczką polskiej kuchni w każdym wydaniu, również eksperymentatorskim i wyzwania mnie bardzo kuszą.

W dniu przyjścia paczki robiłam dla Córci naleśniki z musem jabłkowym . Spróbowałam , jak będzie do nich smakował słodko-ostry chutney z mango i to był strzał w dziesiątkę. Dodatek mangowego chutney’a  ożywił i uatrakcyjnił tradycyjne polskie naleśniki z musem jabłkowym i nadał im egzotyczny i atrakcyjny smak. Chutney z mango najbardziej mi smakował ze wszystkich produktów.

nalesniki z chutney

 

Na drugi ogień poszła korma – w miarę łagodny sos curry z mleczkiem kokosowym. Tak mi się zamarzyły z nim kopytka i zasmażana kapusta oraz mielone do tego. Ale to fajnie smakowało ! Kopytka z zasmażaną kapustą są niezbyt wyraziste w smaku i korma bardzo je ożywiła i uzupełniła. A do tradycyjnych polskich mielonych dodałam zmielonej kolendry zamiast majeranku, żeby zbliżyć je do indyjskich smaków.

 

kopytka po indyjsku1

 

Myślałam, co zrobić z marynowanym w ostrych przyprawach czosnkiem i podpasował mi do śledzi po kaszubsku. Dodałam do nich tradycyjne w przepisie rodzynki a łyżkę marynowanego czosnku dla kontrastu. Wyszły pyszne ! Ale mi smakowały ! Jestem miłośniczką śledzi i na blogu mam sporo przepisów z ich udziałem, ale te zagoszczą na moim stole nieraz .

Marynowanego czosnku dodałam też do sałaty w winegrecie z dodatkiem młodych mleczy.

Ta sałatka była dziś dodatkiem do tradycyjnych polskich kotletów de volaille, które  podałam w towarzystwie ryżu i tikka masali, panierowane w wiórkach kokosowych, żeby je zbliżyć do indyjskich smaków. Przy okazji zauważyłam, że nie mam na blogu przepisów na de volaille i nadrabiam to niedopatrzenie.

 

KOTLETY DE VOLAILLE PANIEROWANE W WIÓRKACH KOKOSOWYCH

 

3 filety z piersi kurczaka

masło

posiekana natka pietruszki

sól, pieprz młotkowany z kolendrą

jajko

wiórki kokosowe

olej do smażenia

Filety rozbijamy niezbyt cienko. Posypujemy solą i pieprzem ( u mnie z kolendrą, po indyjsku). Nakładamy cienkie plastry zimnego masła, posypujemy posiekaną natką i zawijamy w roladki. Panierujemy w rozbełtanym jajku i wiórkach kokosowych. Smażymy na złoto z każdej strony.

W towarzystwie ryżu i pikantnej tikka masali smakowały bardzo ciekawie , inaczej, niż zazwyczaj i niezwykle atrakcyjnie.

Pastę tandoori, najbardziej pikantną będę dawkowała ostrożnie – może zamarynuję w niej  mięso na grilla w najbliższy weekend, albo dodam ją do dań wegetariańskich dla córki, amatorki ostrzejszych smaków.

Jak już wspomniałam, z przysłanych produktów najbardziej ucieszył mnie chutney z mango , na drugim miejscu korma. Pozostałe produkty , najbardziej pikantne, będę stosowała stopniowo i ostrożnie do różnych dań, zarówno z rodzimej, jak i egzotycznej kuchni.

Smacznego !

 

aa

 

 

Jak Wielkopolscy Blogerzy Kulinarni lepili pierogi u Gruszki z fartuszka

lepimy

 

W ubiegłą sobotę kilkoro reprezentantów naszej grupy gościło u Gruszki a fartuszka w Poznaniu na wspólnym lepieniu, gotowaniu, no i jedzeniu pierogów. Ja wybrałam się tam o kuli, zawieziona chętnie przez syna, wielkiego amatora pierogów. I absolutnie tego nie żałowałam. Przybyli blogerzy niemal z całej Wielkopolski, od Trzcianki po Środę i Wrześnię. Oto lista obecności : Damsko- męskie spojrzenia na kuchnię w dwóch osobach, Joli i Piotra, Rybka zwana Martą, Dorotka z Kuchennych szaleństw, Ewelina z Przy kubku kawy, Kasia z W krainie smaku i ja.

Po powitalnej kawie i brownie gospodyni zabraliśmy się do roboty. Dwa rodzaje ciasta były już gotowe, chętni się zabrali do wałkowania ( najpilniejsze był Piotrek), wycinane krążki lądowały na stole z farszami.

 

farsze

 

Jak widać było ich 8 : kurkowy Joli i Piotra, serowy z suszonymi pomidorami i szynką Marysi, śliwkowy Eweliny, serowy z fetą Doroty, dwa z soczewicą Kasi, słodki serowy z miodem i bakaliami Marty i mój mięsny z koperkiem. Przepis na mój farsz, jak również ciasto, które też zrobiłam zostawiwszy w kącie kulę, jest tutaj. Mięso było tylko wieprzowe, od karkówki i łopatki.Majeranek i pietruszkę zastąpiłam  koperkiem.

Inne przepisy można znaleźć kilkając w linki do blogów uczestników. Poza tym były dwa rodzaje ciasta , babciny Gruszki i zaparzane gorącym mlekiem Piotra, takie, jak tutaj.

Pierogi każdy lepił swoją metodą, a Jola nauczyla nas robić falbanki – nawet mnie się udawały.

A oto nasze farsze :

 

farsz kurkowyfarsz miesnyfarsz ser- pomidoryfarsz szpinak-fetafarsz serowy słodkifarsz sliwkifarsze soczewica

 

Żałuję bardzo, że nie policzyliśmy, ile było tych pierogów. Ale porcji ciasta, takich dużych, z kilograma mąki było 5-6 a może nawet 7. Zmienialiśmy się przy jego robieniu i wałkowaniu. A propos mąki – każdy uczestnik dostał jej paczkę w towarzystwie makaronów od Lubelli, która wynagrodziła w ten sposób Marysi ( Gruszce )  niezaliczoną z powodu spotkanie wycieczkę do Lublina.

W międzyczasie w piekarniku piekło się crumble jabłkowe Kasi do zajadanie na ciepło, ja przywiozłam ciasto drożdżowo-serowe wzbogacone pomarańczowym aromatem likieru Grand Marinier.

 

crumble1drozdzowy1

 

 

chleb doroty

 

Zajadaliśmy też chleb domowy Dorotki z pysznym smalcem Piotra i Joli o kiszonymi ogórkami gospodyni.

Lubię  dania gotowane przegryźć czymś surowym, przywiozłam więc surówkę na bazie pekinki, którą zajadaliśmy do ugotowanych już pierogów.

 

ugotowane

pierogi z miesempieróg ze szpinakiem

 

Nie muszę pisać, że pierogi były przepyszne. Największym powodzeniem cieszyły się te z farszem kurkowym Joli i Piotra.

 

kurkowe

 

Po uczcie zrobiliśmy wymianę kuchennych gadżetów, papilotek, serwetek, sosów. Ja wymieniłam swoje serwetki obszywane ostatnio masowo podczas rekonwalescencji . Koleżankom spodobały się , bo ładnie wychodzą na zdjęciach z chlebem.

Przez cały czas imprezy towarzyszyły nam zaaferowane dwa koty Marysi, Pumpkin i Vinnie.

 

kot1kot2

 

serwetki

Zabrałam kilka ugotowanych pierogów dla mojego Kierowcy i zanim dotarłam do samochodu, już ich nie było . W domu też wszyscy cieszyli się na przywiezione pierogi, bo ostatnio nie jestem w formie na ich robienie. Jak dotarłam do siebie, w garnkach gotowała się już woda nastawiona przez Córcię.

Myślałam, że zapamiętam tacki pod względem rodzajów pierogów, ale w domu pomyliły mi się i jedliśmy pierogi na zasadzie ” zgadnij kotku, co mam w środku” 🙂  Dzieci miały z tego niezły ubaw i z wdzięcznością wspominały Gruszkę, inicjatorkę tak pysznej akcji.

Słodkiego farszu serowego zostało trochę i podzieliłyśmy się nim z Kasią. Ona wzięła do makaronu, u mnie tak nie lubią, więc w niedzielę rano zrobiłam szybki  kawowy spód w mikrofalówce, po wystudzeniu położyłam na nim masę i wstawiłam do lodówki. Na podwieczorek był pyszny serniczek, co przedłużyło przyjemność pierogowego spotkania na cały weekend. Gruszko i inni uczestnicy, dziękuję !

W czasie, kiedy robiłam ten wpis, dostałam przemiłą wiadomość – moja książka dla dzieci, którą publikuję odcinkami w podstronie Grażyna pisze zaczęła ukazywać się na blogu Bajeczna fabryka z ilustracjami Oli – Rakhotki  . Zapraszam na Opowieści cioci Grażynki 🙂

A w ubiegłą sobotę gościłam na nowym blogu jednej z Makaroniar, Gosi Oczko – Czytelniczym i opowiadałam o swoich czytelniczych pasjach.

I to by było na tyle !

 

serniczek

Lukier pomarańczowy z Grand Marinier do drożdżowych babek

babki-lukrowane

 

To kolejny zaległy przepis wielkanocny. Pokazywałam kilka wersji drożdżowych babek, które piekę co roku. Są zawsze cztery : duża w formie z kominkiem, średnia i dwie małe, z których jedna, bardziej udana idzie do święconki. Średnia wędruje do znajomej pary emerytów, z którymi zawsze dzielimy się świątecznymi przysmakami.

W tym roku zrobiłam babki na bazie tego przepisu, z jednym wyjątkiem, zrodzonym z przypadku. Kiedyś robiąc placek drożdżowy nie zauważyłam, że mam w domu za mało masła i dodałam do placka nieco oleju. Wyszedł bardziej wilgotny, niż poprzednie. Zrobiłam więc i tak ze świątecznymi babkami, bo wiem, że schodzą długo  i powinny być świeże przez kilka dni. I udało się – babkę jadłam jeszcze w środę i tym razem nie musiałam robić z niej bajaderki.

Ale przejdźmy do głównego tematu dzisiejszego wpisu , do lukru. Posypywałam babki cukrem-pudrem, polewałam polewą czekoladową, tym razem postanowiłam je polukrować. Sięgnęłam pi likier Grand Marinier, otrzymany jeszcze w wakacje od znajomych Normandczyków i zrobiłam lukier pomarańczowy.

 

 AROMATYCZNY LUKIER POMARAŃCZOWY Z GRAND MARINIER

1/2 szklanki cukru-pudru

łyżka soku z pomarańczy

łyżeczka oleju

łyżka Grand Marinier

Do połowy szklanki cukru-pudru dodajemy łyżeczkę oleju i łyżkę soku z  pomarańczy oraz nasz likier. Wlewamy odrobinę wrzątku i szybko ucieramy drewnianą pałką w misce. Lukier musi być odpowiednio gęsty, jak kwaśna śmietana. W razie czego dodajemy więcej wrzątku lub cukru-pudru.

Ciepłym lukrem polewamy babki. Dzięki olejowi  lukier pięknie błyszczy i nie pęka a likier nadaje mu wspaniały smak i aromat, odpowiedni do świątecznych babek.

Smacznego !

 

babka lukrowana3

 

Sernik czekoladowy na Dzień Czekolady

sernik czekoladowy1

Wprawdzie to serniczek dwuwarstwowy , ale z dodatkiem kakao i na czekoladowym spodzie i nadaje się na dzisiejsze święto. Jest prosty i szybki, robiony jakieś dwa tygodnie temu, jak byłam w gorszej formie. Spód to moje szybkie ciasto czekoladowe z mikrofalówki, a masa serowa jest na zimno, taka, jak do sernika-domka.

 

SERNICZEK DWUKOLOROWY NA CZEKOLADOWYM SPODZIE

ciasto, takie jak tutaj

60 dkg mielonego twarogu

1/2 kostki masła

3 łyżki cukru-pudru

2 łyżki kakao

Ciasto wkładamy do naczynia żaroodpornego i wstawiamy do mikrofalówki na 600 W na 10-12 minut . Studzimy.

Miękkie masło miksujemy z cukrem-pudrem na puszystą masę. Dodajemy po łyżce twarogu i miksujemy dalej. Masę dzielimy na pół i do połowy dodajemy kakao.

Na spód wykładamy najpierw jasną masę, rozsmarowujemy równo, potem to samo robimy z kakaową. Wkładamy do lodówki do zestalenia na kilka godzin a najlepiej na noc.

Pracy przy tym niewiele, a efekt pyszny. Serniczek szybko zniknął. A dziś na Dzień Czekolady zrobię jakiś szybki deser , bo po południu będę robiła przygotowania do jutrzejszego wspólnego lepienia pierogów u Gruszki z fartuszka naszej wielkopolskiej blogerskiej grupy.

Smacznego !

 

sernik czekoladowy