Miesięczne archiwum: listopad 2012

Sałata z granatowym winegretem

 

 

Ostatnio u mnie na blogu same ciasta, a to nie znaczy, że nie robię poza tym nic ciekawego. Zatęskniłam za smakami lata i zrobiłam lekką sałatkę z dodatkiem pestek granatu i wykorzystując sok z tego owocu do sosu winegret zamiast octu. Bazą była sałata lodowa i kapusta pekińska. Myślałam długo, co by do tego pasowało. Zdecydowałam się na zielony ogórek, czerwoną cebulę i kukurydzę z puszki. Doprawiłam niewiele – solą ziołową i kolorowym pieprzem  oraz odrobiną cukru dla złamania smaku.

 

ZIELONA SAŁATKA  Z PESTKAMI GRANATU

pół główki sałaty lodowej

kilka liści kapusty pekińskiej

czerwona cebula

pół zielonego ogórka

2 łyżki kukurydzy konserwowej

pestki i sok z połówki granatu

3 łyżki oliwy

sól ziołowa i pieprz kolorowy z młynka do smaku

szczypta cukru

Sałatę i liście kapusty pekińskiej porwałam na kawałki, dodałam pokrojoną na półplasterki cebulę i ogórka , posoliłam solą ziołową i odstawiłam na 10 minut. Potem dodałam kukurydzę i pestki granatu. Polałam sokiem z granatu i oliwą, doprawiłam kolorowym pieprzem z młynka  i odrobiną cukru dla złamania smaku. Wymieszałam wszystko i wstawiłam do lodówki na 20 minut, do przegryzienia się smaków.

Okazało się, ze dobrze dobrałam składniki, wszystko do siebie pasowało i stanowiło harmonijną całość. Sałatka z granatowym winegretem szybko zniknęła.

Smacznego !

 

Big Rogal Marciński i jego dzieci

 

To już  mój piąty wpis z rogalami marcińskimi na blogu. Tradycja pieczenia rogali z półfrancuskiego drożdżowego ciasta z nadzienia z białym makiem jest w Poznaniu bardzo długa. W dniu Świętego Marcina, 11 listopada poznaniacy i nie tylko zajadają się tym przysmakiem. U mnie w blogowych wpisach przeszedł prawdziwą ewolucję – od tradycyjnego rodzinnego przepisu ze zwykłego ciasta drożdżowego z masą z czarnego maku, po następny z ciasta półfrancuskiegio z taką samą masą, po ubiegłoroczny według przepisu z oficjalnej strony Rogala Marcińskiego, z masą z białego maku .W tym roku robiłam też klasyczny z ciasta półfrancuskiego z masą z białego maku, ale według przepisu z bloga Kulinarne Szaleństwa Margartyki, która zorganizowała wspólne blogowe pieczenie rogali w akcji na Facebooku.

Ja zrobiłam rogale z półtorej porcji z tego przepisu, bo postanowiłam upiec  jeden wielki rogal. Na pomysł ten wpadłam robiąc niedawno zrolowaną pizzę , którą musiałam zwinąć na blasze w podkowę z powodu wielkości – od razu skojarzyła mi się z rogalem i pomyślałam, że taki wielki ” Marcin” to by było coś ciekawego. A tak wygląda w przekroju :

 

Udało mi się ciasto półfrancuskie, bo widać listkowanie w przekroju.

Przepis na rogale jest na blogu Margarytki – klik, klik , nie będę się powtarzać. Jak już wspomniałam, zrobiłam z półtorej porcji i prawie połowę z niej przeznaczyłam na Big Rogala. Lukier zrobiłam podobnie, dodając troszkę oleju dla połysku, według maminego przepisu. Posypałam siekanymi orzechami włoskimi z własnego ogrodu.

Z reszty wyszło mi 20 średnich rogali, takich, by dały się zjeść na raz, bo te ze standardowymi wymiarami to się nie dadzą… Wyglądają tak :

 

Nie tylko pięknie wyglądają, ale też super smakują. Tydzień temu testowałam wraz z grupą wielkopolskich blogerów rogale z cukierni i może to sugestia, może kwestia świeżości – ale żaden z nich nie smakował mi tak, jak moje domowe.

Smacznego !

 

Wyniki testowania rogali świętomarcińskich

 

W ubiegłą niedzielę z Grupą Wielkopolskich Blogerek kulinarnych na zaproszenie Ani i Marcina z bloga Zjeść Poznań testowaliśmy rogale świętomarcińskie. Kupiliśmy po dwa rogale z dwunastu poznańskich cukierni posiadających na nie certyfikat i ocenialiśmy je po wyglądzie i smaku.

Tradycja jedzenie rogali na Świętego Marcina w Poznaniu sięga listopada  1891. Gdy zbliżał się dzień św. Marcina, słynącego z działalności dobroczynnej, proboszcz parafii św. Marcina, ks. Jan Lewicki, zaapelował do wiernych, aby wzorem patrona zrobili coś dla biednych. Obecny na mszy cukiernik Józef Melzer, który pracował w pobliskiej cukierni, namówił swojego szefa, aby wskrzesić starą tradycję. Bogatsi poznaniacy kupowali smakołyk, a biedni otrzymywali go za darmo. Kształt rogala pochodzi podobno od podkowy , którą zgubił koń Świętego Marcina.

W Poznaniu sprzedaje się  w dniu św. Marcina  średnio 250 ton tego wyrobu, natomiast w skali rocznej sprzedaż wynosi 500 ton, co stanowi 2.500.000 sztuk rogali.. 30 października 2008 r. nazwa „Rogal Świętomarciński” została wpisana do rejestru chronionych nazw pochodzenia i chronionych oznaczeń geograficznych w Unii Europejskiej. Teraz rogale świętomarcińskie mogę sprzedawać tylko cukiernie z odpowiednim certyfikatem. Główne zasady jego produkcji są trzy :

– ciasto drożdżowe półfrancuskie

– nadzienie z białego maku

-ozdoba z lukru posypanego kawałkami orzechów

Niby zasady są dla wszystkich rogali takie same, ale zakupiona przez nas dwunastka różniła się już wyglądem . I kształty rożne, i ilość orzechów na lukrowej pomadzie inna, i sposób zwijania i wyglądające spod ciasta nadzienie nie we wszystkich… Już to nas zdziwiło. Każdy uczestnik dostał specjalną kartę ocen z sześciostopniową skalą. Ocena była anonimowa, nazwy cukierni wpisaliśmy na końcu.

 

Po obejrzeniu i wypunktowaniu wyglądu zewnętrznego rogale zostały fachowo pokrojone i nastąpiła najsłodsza część oceny- degustacja.

I tu tez spore zaskoczenie – smaki bardzo różne , a dwa rodzaje prawie nie do zjedzenia z powodu dziwnego zapachu. Chyba pechowo trafiliśmy, bo jeden z nich, to znana i w poprzednich latach dobrze oceniana cukiernia. Miejmy nadzieję, że na 11 listopada wszystko będzie świeże…

Jurorki ( i jeden juror) bardzo przejęły się rolą i testowały z dużym poświęceniem, nie zważając na totalne zasłodzenie 🙂

 

A oto wyniki :

IFAWOR –   ocena 4.09,  cena 33,90 zł za kg.

II – LICZBAŃSCYocena 4.04 cena 34 zł za kg.

III – – ELITE –  ocena 4.01  cena 41,80 zł.
IVEKSPRESSOWAocena 3.90cena 35 zł za kg.

V  – HOTEL RZYMSKIocena 3.78/ cena 35 zł za kg.

V  – MAGDALENKA dla kawiarni na ul. Półwiejskiej 41 – ocena 3.78 / cena 29,99 zł za kg.
VII  – KANDULSKI –  ocena 3.71 / cena 37 zł za kg.
VIII  – WEBERocena 3.68/ cena 36 zł za kg.

IX  – SOWA – rocena 3.20 / cena 31,90 zł za kg.
XHANNA PISKORSKA –  ocena 3.18/ cena 36,30 zł za kg.
XI  – LODZIARNIA MILANOocena 29.99 / cena 29,99 zł za kg.
XII – – GRUSZECKIocena 2.36/ cena 37 zł za kg.
A oto zdjęcie zwycięzcy :
Mnie osobiście najbardziej smakowały rogale od Kandulskich.
Organizatorzy na swoim blogu stwierdzili, ze oceny były wyższe, niż w latach ubiegłych. Kto ciekawy porównań, niech zajrzy do relacji Zjeść Poznań
Gościła nas sympatyczne restauracja City Kitchen ,mieszcząca się w hotelu City Solei na ulicy Wenecjańskiej 10. Atmosfera była bardzo ciepła , a szef kuchni zainteresował się żywo blogerkami kulinarnymi i być może coś fajnego z tego będzie… Na koniec nie obyło się bez pamiątkowego zdjęcia :

Chlebek dyniowy z pistacjami i orzechami

 

chlebek dyniowy

Kolejne ciasto na blogu, ale piekłam ich sporo ostatnio , więc pokazuję. Widziałam  na innych blogach ciasta drożdżowe z dynią, postanowiłam i ja podjąć taką próbę. Wybrałam formę słodkiego chlebka, z dodatkiem kawałków orzechów włoskich i pistacji. Bazą był przepis na moje klasyczne ciasto drożdżowe, aby zachować odpowiednią wilgotność wynikającą z dodatku dyniowego przecieru , dałam  mniej jajek.

Wyszedł taki słodki chlebek, nieco podobny w konsystencji do bananowego, w pięknym żółtym kolorze.

 

CHLEBEK DYNIOWY Z PISTACJAMI I ORZECHAMI

1/2 kg mąki pszennej

25 g świeżych drożdży

szklanka mleka

1/3 kostki masła

2 łyżki cukru

łyżka cukru z wanilią

spora szczypta soli

jajko

2/3 szklanki przecieru dyniowego

1/2 szklanki kawałków pistacji i orzechów włoskich

Drożdże rozrabiamy z łyżeczką cukru w miseczce, dodajemy ok. 1/3 szklanki letniego mleka, mieszamy, posypujemy łyżką mąki i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok 10 min.

Masło topimy i studzimy do temperatury ciała . Cukry  roztrzepujemy lekko z jajkiem.

Do miski wsypujemy mąkę i sól, dodajemy stopniowo mieszając drewnianą łyżką wyrośnięte drożdże, jajko z cukrem, resztę mleka, przecier dyniowy  i stopione masło. Wsypujemy orzechy i pistacje. Wyrabiamy dokładnie ukośnymi uderzeniami drewnianej łyżki, aż ciasto będzie odstawać od brzegów miski i pojawią się pęcherzyki powietrza. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do podwojenia objętości na 30-50 min.

Wkładamy ciasto do natłuszczonej keksówki i stawiamy w ciepłe miejsce na około 10 minut, żeby lekko podrosło. Pieczemy w nagrzanym do 200 C około pół godziny, do suchego patyczka.

Chlebek dyniowy nadziany orzechami był tak smaczny, że jedliśmy go jak ciasto, bez żadnych dodatków.

Smacznego !

 

Wegańskie ciasto owsiano – jabłkowe

 

Na spotkanie z okazji Food Day Kasia z bloga W krainie smaku przyniosła ciasto owsiano- jabłkowe . Bardzo mi zasmakowało i pomyślałam, ze mogę zrobić na bazie tego przepisu wegański wypiek, modyfikując go nieco. Ponieważ jedynym niewegańskiem składnikiem było jajko, pominęłam je a dla zachowania wilgotności ciasta dodałam dwie łyżki musu jabłkowego. Sodę , której w wypiekach nie lubię zastąpiłam proszkiem do pieczenia w nieco większej ilości, by bezjajeczne ciasto dostatecznie wyrosło. Prócz tego nie miałam w domu razowej mąki, dałam więc żytnią.

Całość wyszła bardzo smaczna i podobna w smaku do oryginału .

WEGAŃSKIE CIASTO OWSIANO-JABŁKOWE

szklanka płatków owsianych

szklanka mąki żytniej

łyżeczka proszku do pieczenia

1/2 szklanki brązowego cukru

1/4 szklanki zwykłego cukru

1/4 szklanki oleju

łyżka oliwy

po pół łyżeczki cynamonu i imbiru

2 łyżki musu jabłkowego

2 małe jabłka

Moje szklanki maki i płatków były z górką, bo robiłam to w większej formie- serduszku. Tak z sentymentu, bo to było pożegnalne ciasto na podróż dla mojej Weganki…

Suche składniki zmieszałam w misce, dodałam mieszając olej, oliwę, mus jabłkowy i pokrojone drobno jabłka . Włożyłam to do natłuszczonej formy i piekłam w 180 C około pół godziny.

Upieczone ciasto wystudziłam na mokrej ściereczce, żeby lepiej wyszło z formy. Lwią część dostała córka na drogę, reszta  podzieliła się pozostała część rodziny, dość szybko, na zasadzie- kto pierwszy, ten lepszy. Pyszne było i na pewno je powtórzę, może z innymi przyprawami…

Smacznego !

 

Rolada biszkoptowa z masą malinową

 

Wczoraj miałam gości na podwieczorku , napiekłam sporo ciasta. Dawno nie robiłam rolady biszkoptowej i chciałam wypróbować, czy mi się uda. Wymaga to trochę ekwilibrystyki , bo trzeba gorące ciasto zdjąć z blachy, zawinąć w ściereczkę , ostudzić, potem rozwinąć, rozłożyć nadzienie i powtórzyć zawijanie. Ta właśnie ostatnia czynność nie do końca mi się udała, bo zrobiłam za dużo nadzienia i spłynęło mi w większości do środka rolady. Ale ponieważ efekt zrolowanego ciasta udało mi się uzyskać, to pokazuję .

 

ROLADA BISZKOPTOWA Z NADZIENIEM MALINOWYM

 

4 duże jajka

3/4 szklanki cukru

szklanka i łyżka mąki pszennej

łyżka mąki ziemniaczanej

2-3 łyżki wody gazowanej

2 łyżeczki proszku do pieczenia

Masa :

200 ml kremówki

200 ml gęstego jogurtu naturalnego

3 łyżki cukru-pudru

3/4 szklanki malin ( miałam rozmrożone)

galaretka malinowa i szklanka wody

Jajka ubiłam z cukrem w mikserze na puszysta masę. Miksując na najniższych obrotach dodawałam mąkę zmieszaną z proszkiem do pieczenia. Potem dodałam wodę gazowaną i na koniec mąkę ziemniaczaną, mieszając ostrożnie już tylko łyżką.

Ciasto wylałam na natłuszczoną formę, taką na cały piekarnik. Piekłam w 180 C około 20 minut, do suchego patyczka.

Po wyjęciu z piekarnika położyłam na mokrej ściereczce, żeby ładnie zeszło z formy i podważyłam brzegi nożem. Po kilku minutach podważyłam ciasto i ostrożnie zdjęłam na suchą ściereczkę i zwinęłam w roladę. Zostawiałam do wystudzenia.

Galaretkę malinową rozpuściłam w szklance wody ( połowa przepisowej ilości)i studziłam dokładnie mieszając. Gdy zaczęła tężeć, ubiłam z cukrem-pudrem  śmietankę i dodałam jogurt miksując. Do tego przyszły rozgniecione maliny ( zostawiłam część w całości, na środek ciasta), na koniec wlałam ostrożnie miksując tężejącą galaretkę. Wstawiłam do lodówki do zastudzenia na 10 minut.

Rozwinęłam ostudzoną roladę i posmarowałam masą. Ale niestety za grubo, czego efekt widać na zdjęciach. Powinnam zrobić centymetrową warstwę, nie więcej ! Na środku ułożyłam maliny i zawinęłam ostrożnie z powrotem. Wstawiłam do lodówki, żeby masa zastygła.

Moja córka stwierdziła, że wygląda jak nadziewane ciasto . Ale była bardzo smaczna, malinowa masa świetnie się komponowała z delikatnym biszkoptem. Poszła prawie cała na podwieczorek.

Smacznego !