Miesięczne archiwum: czerwiec 2011

Surówka z młodej kapusty z białą rzodkwią i ogórkiem

Bardzo lubię okres, kiedy jest młoda kapusta i robię ją i na ciepło i na zimno. Na ciepło przeważnie z jabłkami ( pokazywałam rok temu) a surówki z różnymi dodatkami. Dziś znalazłam w lodówce pół białej rzodkwi ( świetny i bardzo zdrowy dodatek do surówek), czerwoną paprykę i otwarty słoik kiszonych ogórków i zrobilam z tego pyszną letnią surówkę pełną witamin.

SURÓWKA Z MŁODEJ KAPUSTY Z BIAŁĄ RZODKWIĄ I OGÓRKIEM KISZONYM

 

jasny środek młodej kapusty

1/2 białej rzodkwi

mala czerwona papryka

2 kiszone ogórki

łyżka posiekanego koperku

łyżka oliwy

3 łyżki soku z kiszonych ogórkow

szczypta cukru

sól, pieprz świeżo zmielony

pieprz ziołowy, zioła prowansalskie

Kapustę poszatkowałam, posoliłam solidnie i zostawiłam na 20 minut, żeby zmiękła i stała się soczysta.

Paprykę pokroiłam w kostkę, białą rzodkiew i ogórki starłam na grubej tarce. Wymieszałam to z kapustą, dodałam posiekany koperek i przyprawy, w tym szczyptę cukru dla złąmania kwaśnego smaku sosu. Z oliwy i soku z ogórków zrobiłam sos mieszając widelcem, polalam, wymieszałam i wstawiłam do lodowki na 15 minut, żeby się „przegryzło”.

Surówkę jedliśmy do pieczonego kurczaka z ryżem i było to doskonałe uzupełnienie letniego obiadu. Dobrze pasuje też do mięsa z grilla. Smacznego !

Truskawki w czekoladzie z migdałami. Jak bezpiecznie roztopic czekoladę w mikrofalówce?

Danie jest proste – roztopiłam mleczną czekoladę, zanurzałam w niej truskawki a potem maczałam w pokruszonych płatkach migdałowych i położyłam na talerzu czekoladą do góry, żeby zastygły.

Czekoladę roztopiłam w kuchence mikrofalowej. Wiem, że sporo osób ma z tym problemy, a moje udane roztopienie było poprzedzone różnymi mniej i bardziej udanymi próbami, więc chcę się podzieliś moimi doswiadczeniami w tej kwestii.

JAK BEZPIECZNIE ROZTOPIĆ CZEKOLADĘ W MIKROFALÓWCE

 

Po pierwsze – niska moc, najlepiej 300 W ( 200 służy do rozmrażania). Topienie czekolady na wysokiej mocy kończy się spaleniem jej a czasem i naczynia.

Po drugie –  naczynie szklane lub ceramiczne, nigdy plastikowe – potrafi się spalić razem z czekoladą. ja roztapiam czekoladę w żaroodpornych miseczkach.

Po trzecie – etapami, mieszając w międzyczasie. Jesli topimy tabliczkę czekolady, to przez pierwsze trzy minuty możemy nie zaglądać, ale potem nastawiamy kuchenkę na minutę i po każdej mieszamy,dokładnie aż do skutku. Trudno okreść ile minut to będzie trwalo, bo to zależy od czekolady, jej ilości i wlaściwości kuchenki, bo wbrew pozorom ich parametry nie zawsze są identyczne i każdą kuchenke trzeba „wyczuć”.

Po czwarte – jeśli roztapiamy czekoladę na polewę, warto dodać trochę masła lub słodkiej śmietanki – na 100 g tabliczkę łyżkę masła lub dwie łyżki śmietanki. Łatwiej się roztapia i lepiej rozprowadza. Do moczenia truskawek lub trufelek lepiej stopić samą czekoladę.

A wracając do moich truskawek – pyszny deser, urozmaicenie, przyjemność nie tylko dla dzieci . Smacznego !

Placuszki z kwiatów czarnego bzu inaczej

 

 

Kiedy rok temu smażyłam kwiaty bzu w cieście naleśnikowym , moi panowie narzekali, że wszystko byłoby dobrze, tylko za bardzo czuć twarde łodyżki kwiatów. W tym roku postanowiłam więc zrobić placuszki inaczej, bez owych twardych łodyżek. Wzięłam nożyczki i poobcinałam bzowe baldachimy nad łodyżkami, zostawiając tylko końcówki kwiatów i wrzuciłam je do ciasta naleśnikowego. Dodałam trochę proszku do pieczenia, żeby były bardziej puszyste – w tym też celu wlałam do ciasta wody gazowanej.

 

PLACUSZKI Z KWIATAMI CZARNEGO BZU

 

kwiaty czarnego bzu (tylko końcówki, bez łodyżek)
1, 5 szklanki mąki
2 jajka
szklanka mleka

łyżeczka cukru, szczypta soli
½ szklanki wody gazowanej

łyżeczka proszku do pieczenia
olej do smażenia

Jajka roztrzepałam z cukrem i solą, dodałam mleko i mąkę z proszkiem do pieczenia, ubijając lekko trzepaczką- rózgą. Na koniec dodałam wodę gazowaną i wrzuciłam kwiaty bzu , gdzieś z 6 baldachimów.

Smażyłam je na cienkiej warstwie rozgrzanego oleju, kładąc łyżką na patelnię po kilka placuszków, po czym je przykrywałam pokrywką. Gdy się zrumieniły od spodu i ścięły z wierzchu, przewracałam o dosmażałam bez przykrycia.

Odsączałam je z tłuszczu na papierowych ręcznikach i obtaczałam zaraz w cukrze-pudrze. Smakowały tym razem wszystkim i zniknęły błyskawicznie. Dla mnie to jeden z najbardziej charakterystycznych smaków lata !

Pozostałe kwiaty bzu ususzyłam na herbatkę  – doskonała na ból gardła i przeziębienie. Zrobiłam także syrop z kwiatów czarnego bzu, który pokazywałam rok temu

Kwiaty czarnego bzu już przekwitają, ale można jeszcze ich sporo znaleźć. Polecam wszystkim powyższe przepisy, rodem z kuchni kresowej i Podlasia.

Smacznego !

 

 

Letnia klasyka – biszkopt z galaretką i truskawkami

Tego ciasta w sezonie truskawkowym nie może zabraknąć – zarówno ja jak i mój mąż kojarzymy je z początkiem wakacji , kiedy to biszkopt z truskawkami i galaretką robiły nasze Mamy. Jest to nasze ulubione letnie ciasto i teraz ja je robię dla całej Rodzinki.

Przy takim cieście jest zawsze jeden problem – trzeba biszkopt dobrze „uszczelnić” jakąś masą, żeby galaretka nie wsiąkała do środka i w tym celu też zalewa się owoce galaretką już tężejącą. Nie do końca sobie z tym poradziłam, co widać po różowych końcówkach z boku placka, ale obyło się bez większej wpadki.

BISZKOPT Z GALARETKĄ I TRUSKAWKAMI

4 jajka

3/4 szklanki cukru

szklanka mąki

łyżka maki ziemniaczanej

2 łyżeczki proszku do pieczenia

miseczka truskawek

galaretka truskawkowa

masa : 2 łyżki masła, łyżka cukru-pudru, 2 łyżki dżemu

Całe jajka utrzepałam z cukrem na puszystą masę , potem zmniejszyłam obroty miksera na najmniejsze i stopniowo dodawałam mąkę z proszkiem i mąkę ziemniaczaną. Piekłam w tortownicy w 180 C około pół godziny. Wystudziłam, zostawiłam w zamkniętej tortownicy.

Przygotowałam truskawkową galaretkę według przepisu, studziłam mieszając dokładnie.

Zmiksowałam miękkie masło z cukrem -pudrem na masę, stopniowo dodawałam dżem ( z żółtych śliwek, też znaleziony w piwnicy), aż masa zrobiła się gładka.

Masą posmarowałam wierzch biszkopta, uszczelniając przy brzegach. Ułożyłam na wierzchu połówki truskawek ( tak się lepiej trzymają) i gdy galaretka zaczęła tężeć, zalałam nią truskawki i szybko wstawiłam do lodówki na najzimniejszą półkę. Mimo zabezpieczeń , trochę galaretki pociekło bokami, ale dodało to plackowi tylko trochę różowego uroku.

Placek znikał szybko ( na zdjęciu resztka), bo któż by się oparł letniej klasyce ?

Smacznego !

Kilka dni temu opublikowałam wpis na konkurs Żywca Smakołyka do Gali i jak już wspomniałam, został on nagrodzony. Mam więc prawo nagrodzić trójkę komentatorów obiecanymi przez organizatorów bonami DUKA o wartości 200 zł. Komentarzy z propozycjami przeznaczenia mojego dania w dniu, kiedy miałam je przekazać organizatorom było 4 ( komentarz Pauli został dodany po czasie). Po namyśle wybrałam propozycje Kabamaigi, Peli i Basi , bo czwarta propozycja nieco mnie zszokowała… Do Peli mam kontakt mailowy, proszę więc Kabamaigę i Basię o kontakt do mnie na grazyna0071@wp.pl, w celu ustalenia danych potrzebnych organizatorom do przesłania nagród.

P.S. Ponieważ Pela zrezygnowała z nagrody pragnąc zachować anonimowość, na jej miejsce wchodzi Paula.

Mój nagrodzony wpis nie ukaże się w czerwcowej Gali z powodu opóźnień w przesyłaniu zdjęć, prawdopodobnie będzie to numer lipcowy.

Kurczak z jabłkami i miętą

 

Jak już wczoraj wspomniałam, uwielbiam jabłkowo-miętowe smaki i spróbowałam zrobić w nich również mięso. W czasie upałów czasem trzeba zjeść coś konkretnego i staram się, żeby i mięso było lekkie i orzeźwiające. Do kurczaka, którego najpierw obsmażyłam z przyprawami, a potem dusiłam dodałam pokrojone jabłka i listki świeżej mięty. Wyszło danie lekkie, smaczne , akurat na upał.

 

KURCZAK Z JABŁKAMI I MIĘTĄ

 

udka z kurczaka

2-3 jabłka

garść świeżych listków mięty

sól, pieprz czarny i ziołowy

mięta suszona, cynamon

rosół lub bulion do podlewania

olej do smażenia

Udka posoliłam i posypałam obficie pozostałymi przyprawami. Podsmażyłam na oleju na rumiano, podlałam rosołem. Po 15 minutach dodałam obrane i pokrojone jabłka oraz listki mięty, dusiłam do miękkości mięsa w niewielkiej ilości sosu, podlewając co jakiś czas rosołem.

Zjedliśmy go z ryżem i tzatzikami, bo wydał mi się podobny do grackich smaków ( w kuchni greckiej przyprawia się czasem mięso miętą i cynamonem, podpatrzyłam to w programie „Moja grecka kuchnia” w Kuchni tv ). Smak zaskakująco świeży , tzatziki świetnie pasowały. Polecam na upalne dni. Smacznego !

 

Pianka jabłkowo-miętowa

 

Lubię taką pogodę i lubię robić zimne desery. Pianki w różnych wersjach już pokazywałam, ale takiej na pewno jeszcze nie było.

Jabłko z miętą to jedno z moich ulubionych połączeń smakowych. Robię domowy napój jabłkowo-miętowy, który cieszy się powodzeniem wśród d0mowników i gości, robię drinki z sokiem jabłkowym i likierem miętowym ( o właśnie, muszę pokazać), nie zabraknie i tego smaku wśród moich ulubionych zimnych deserów :

 

PIANKA JABŁKOWO-MIĘTOWA

szklanka śmietanki-kremówki

jogurt naturalny

2 łyżki cukru-pudru

3/4 szklanki musu jabłkowego

1/2 szklanki słodkiego soku jabłkowego

łyżeczka suszonej mięty

kilka listków świeżej mięty

sok z połówki cytryny

2,5 łyżki żelatyny

Zaparzamy miętę suszoną i świeżą  połową  szklanki wrzątku, przykrywamy. Ubijamy śmietankę z cukrem-pudrem, dodając na końcu jogurt.

Żelatynę zalewamy niewielką ilością zimnej przegotowanej wody, gdy namięknie, zalewamy ją gorącym przecedzonym wywarem z mięty, mieszamy do rozpuszczenia. Dodajemy do tego sok jabłkowy, mieszamy.

Do ubitej śmietanki dodajemy mieszając mus jabłkowy, potem sok jabłkowo-miętowy z żelatyną, sok z cytryny, mieszamy dokładnie. Wlewamy do odpowiedniego naczynia i wstawiamy do lodówki. Możemy zajrzeć tam za jakiś czas i przemieszać, żeby sok z żelatyną nie poszedł na dno, ale nie zawsze to jest konieczne.

Pianka dość szybko zastyga, po godzinie w lodówce można ją jeść.Rodzinka uznała ją za  jeden z najlepszych deserów na upalne dni . Smacznego 🙂

 

Chłodnik ze szczawiu

 

Pogoda wymusza kreatywność w przygotowywaniu posiłków. Zamiast zup robię koktajle na maślance i jogurtach, chłodniki z warzywami . Szczawiu mam pod dostatkiem, bo na łące obok działki a nawet kilka kępek na trawniku w pobliżu drzew owocowych w ogrodzie. Pomyślałam, że można by spróbować szczawiowej na zimno, studząc ją i dodając jogurt naturalny. Całość robi się dość szybko, wystarczy ugotować posiekany szczaw w bulionie, wystudzić , dodać jogurt i doprawić.

 

CHŁODNIK ZE SZCZAWIU

 

1,5 litra bulionu warzywnego

ok.25 dkg szczawiu

duży jogurt naturalny

sól, pieprz, tymianek

Do gotującego się bulionu dodajemy umyty, pozbawiony ogonków i posiekany drobno szczaw, gotujemy kilka minut. Studzimy, do zimnej zupy dodajemy jogurt mieszając trzepaczką – rózgą, żeby się dobrze połączyło. Doprawiamy solą, pieprzem i tymiankiem.

Bardzo orzeźwiająca zupa i doskonała na lato. Polecam wszystkim na upalne dni i mam nadzieję, że będzie ich sporo tego lata… Smacznego !

 

Bułeczki na wycieczkę

 

Te bułeczki z rodzynkami piekłam dla młodszej córki, kiedy jechała na wycieczkę. Był upał, chciała więc do jedzenia coś smacznego, co się nie zepsuje. Jak byłam mała, to moja Mama piekła mi takie bułeczki i przepis na nie znam z rodzinnego domu.

 
MAŚLANE BUŁECZKI Z RODZYNKAMI

1/2  kg mąki

30 g drożdży

1/4 kostki masła

2 jajka

2-3 łyżki cukru

szklanka mleka

szczypta soli

1/2 szklanki rodzynków

Najpierw roztarłam drożdże z łyżeczką cukru, dodałam 1/2 szklanki letniego mleka, posypałam łyżką mąki i odstawiłam do wyrośnięcia. W międzyczasie stopiłam i przestudziłam masło i wymieszałam cukier z jajkami.

Do miski wsypałam mąkę, posoliłam troszkę, dodawałam stopniowo mieszając : wyrośnięty rozczyn, jajka z cukrem, resztę mleka, stopione masło w temperaturze pokojowej i namoczone wcześniej rodzynki. Wyrabiałam drewnianą łyżką aż ciasto zaczęło odstawać od brzegów miski i pojawiły się pęcherzyki powietrza. Postawiłam przykryte w ciepłym miejscu do podwojenia objętości, co trwało około 30 minut.

Potem nabierałam łyżką kulki ciasta i wilgotnymi  rękoma formowałam bułeczki. Kładłam je na wysmarowanej tłuszczem blasze i zostawiłam je w ciepłym miejscu, aby trochę podrosły. Część bułeczek posypałam po wierzchu makiem.

Piekłam w 180 c około 20 min, na złoty kolor. Nie wszystkie pojechały z córką na wycieczkę ( sporo ich wyszło), część została zjedzona niemal prosto z blachy, na ciepło, bez niczego. Zostałam poproszona o powtórkę. Smacznego !

 

Deser na Dzień Dziecka z wiekowego kompotu

 

Mamy w domu piwnicę , taką małą, wewnętrzną i wchodzi się do niej podnosząc specjalną klapę w przedpokoju. Jest to dość kłopotliwe i nikt tego nie lubi. Trzy lata temu, w czasie remontu domu wejście zostało jeszcze bardziej utrudnione o mój mąż namówił mnie, żebyśmy zapasy na zimę trzymali na półkach w garażu.

Czasem jednak trzeba do tej piwnicy wejść, bo tam są zawory do wody. Ostatnio mój mąż zmieniając zlew wszedł zakręcić zawory i stwierdził, że znalazł w piwnicy jeszcze sporo słoików, sprzed remontu domu, a z tyłu na półkach to nawet dość stare…

Zrobiliśmy więc wydobycie skarbów z piwnicy i były to skarby prawdziwe – kiszone ogórki w doskonałym stanie, kompoty z owoców drzew, które padły podczas wichury trzy lata temu ( zielonych śliwek  i wiśni szkalnek ) a także znalezione z tyłu w kącie na pólkach dwa kompoty bardzo stare, jeden z czarnej porzeczki, drugi z małych truskawek – taki malutki słoiczek.

Nie pamiętam doprawdy, kiedy robiłam kompoty z czarnych porzeczek – ich krzaki zarosły maliny, mam ich tylko troszkę i zjadamy na bieżąco. To chyba było, jak moja najmłodsza była malutka, a teraz ma lat 15 ! Kompot z truskawek stał obok i jest chyba w tym samym wieku.

Otworzyłam je wczoraj – były tylko przesypane cukrem, wiec  soku niewiele. Z porzeczkowego rozległ się intensywny zapach lata , był normalny, jakby robiony ubiegłego lata, tyle, że pachniał bardzo mocno. Za to z truskawkowego zrobiła się galaretka, jest gęsty. Z części zrobiłam dla Weganki galaretkę na agarze, resztę zostawię do dzisiejszych naleśników. Do galaretki dodałam sok jabłkowo-agrestowy, który też znaleźliśmy w piwnicy, sprzed trzech lat.

Sok i porzeczki z kompotu dodałam do galaretki porzeczkowej, którą dałam na wierzch jogurtowca na zimno.

 

JOGURTOWIEC NA ZIMNO Z PORZECZKOWĄ GALARETKĄ

2 jogurty greckie

twarożek waniliowy

3 łyżki cukru-pudru

2,5 łyżki żelatyny

1/3 szklanki mleka

galaretka porzeczkowa

kompot z czarnej porzeczki

Żelatynę moczymy w przegotowanej wodzie 5-10 min i albo rozpuszczamy w gorącym mleku, albo zalewamy zimnym i wstawiamy do kuchenki na 300 W na minutę, mieszamy, potem jeszcze na 20 sek, mieszamy i gotowa- nie trzeba studzić. Dodajemy ją do jogurtów wymieszanych z serkiem i cukrem-pudrem, mieszamy dokładnie, po chwili jeszcze raz mieszamy, przelewamy do formy i zastudzamy w lodówce.

Galaretkę rozpuszczamy w 1, 5 szklanki wrzątku, dolewamy 1/2 szklanki odcedzonego z kompotu soku, studzimy mieszając. Gdy jogurtowiec zastygnie a galaretka jest zimna, rozkładamy na placku porzeczki i zalewamy je niewielką ilością galaretki za pomocą łyżki, wstawiamy do lodówki do zastudzenia. gdy zastygnie, wlewamy resztę galaretki i studzimy w lodówce. Najlepiej to zrobić na noc – wtedy można dzieciom dać taki deser na śniadanie, zamiast miseczki płatków – pyszny i pożywny. Ja tak zrobiłam synowi, bo to on jest u nas największym amatorem serniczków na zimno we wszelkich odmianach. Nawet na serniku uczył się matematyki – na jakiejś uroczystości rodzinnej u mojej Siostry jadł ten sernik bez opamiętania, a że miał 3-4 lata, trochę się bałam o jego żołądek… Postanowiłam uderzyć do jego empatii i powiedziałam – synku, zostaw już ten serniczek, jeszcze chce go spróbować Ciocia Ala, wujek Staszek, Gosia… Nie wymieniłam więcej potencjalnych amatorów sernika i to był mój błąd – synek spojrzał na talerz i powiedział – ale są jeszcze cztery kawałki, to i dla mnie starczy 🙂

Aha, w tle na zdjęciach kwiaty czarnego bzu, pójdą dziś do naleśników na obiad .

Smacznego !