Miesięczne archiwum: kwiecień 2011

Zebra tricolore

 

Wczoraj moja młodsza córka robiła przyjęcie imieninowe dla przyjaciół i poprosiła mnie, żebym zrobiła jej ulubione ciasto – zebrę . Kiedyś planowałam spróbować zebry z innymi kolorami i postanowiłam wypróbować ten patent. Mam w domu spore ilości niebieskiego barwnika dzięki starszej córce, która kiedyś go nabyła w sporej ilości. Ciemną warstwę tradycyjnie zrobiłam z dodatkiem kakao. Miał być jeszcze czwarty kolor – dzięki sokowi z buraka, ale zrobiłam sok ( zasypałam cukrem wyciętą w buraku dziurę ) zbyt słaby pod względem koloru i ta warstwa zlała się po prostu z żółtą. Ale i tak ciasto wyszło efektowne i smaczne !

 

Przepis na zebrę już podawałam, kto chce może zobaczyć : Klik klik

Tyle, że ciasto tym razem  podzieliłam najpierw na pół, żółtą część zostawiłam w spokoju, resztę podzieliłam na trzy – do jednej dodałam łyżkę  kakao i odrobinę wody gazowanej, do drugiej rozpuszczony w kilku łyżkach wody gazowanej niebieski barwnik spożywczy i łyżkę mąki, do trzeciej dwie łyżki soku z buraka . Przy pomocy córki nalewałam na środek okrągłej tortownicy na zmianę ciasto żółte i kolejno niebieskie, kakaowe i różowe, zakończyłyśmy na środku niebieskim.

Piekłam w 190 C prawie godzinę, po sprawdzeniu patyczkiem wystudziłam i posypałam cukrem-pudrem.

Kolorowa zebra cieszyła się dużym powodzeniem, dla domowników prawie nic nie zostało, ale nic straconego – wypróbuję jeszcze kiedyś z większą ilością buraczkowego barwnika. Smacznego !

 

Biała kiełbasa w słoikach

biała słoikowa
biała słoikowa

 

Kiedy przeglądałam przepisy polskich kuchni regionalnych, wśród przepisów z moich rodzinnych Kujaw była właśnie ta kiełbasa. Pamiętam ją dobrze z rodzinnego domu, bo białą kiełbasę  robiło się u nas na święta – i na Boże Narodzenia a przede wszystkim na Wielkanoc. Oprócz zgrabnych pęt formowanych w jelitach za pomocą specjalnego lejka doczepionego do maszynki do mięsa, obowiązkowa była też  biała  kiełbasa w słoikach. Pamiętam to zawekowane mięso w otoczce smakowitej galarety. W tym roku czekają mnie pierwsze święta, kiedy nie ma już mojej Mamy i pomyślałam, że zrobię taką kiełbasę, a Ona patrząc gdzieś na mnie z góry ucieszy się, że kontynuuję rodzinną tradycję…

BIAŁA KIEŁBASA W SŁOIKACH

3/4 mięsa wieprzowego z łopatki

1/4 kg chudego boczku

25 dkg wołowiny

3-4 ząbki czosnku

2 łyżki majeranku

sól, pieprz do smaku

Łopatkę zmieliłam dość grubo  małymi partiami w blenderze, boczek drobniej, a najdrobniej wołowinę. Można też mięso zmielić maszynką, z sitkami o różnych otworach. Wymieszałam wszystko w misce, dodałam przeciśnięty przez praskę czosnek  (w rodzinnym domu siekałam go drobno i rozcierałam z solą). Dlatego przeciśnięty czosnek zmieszałam z solą i dopiero ją dodałam. Wsypałam pieprz (sporo) i majeranek. Tak, jak Mama dodałam kilka łyżek przegotowanej zimnej wody, żeby się dobrze wyrabiało. Wyrabiałam mięso w misce ręką, tak długo, aż połączyło się w gładką masę.

Po wypróbowaniu, dosoliłam jeszcze trochę i włożyłam mięso ciasno do słoików. Zostało mi trochę, ale o tym później.

 

biaslokaw

Słoiki wstawiłam do garnka z wodą do 3/4 ich wysokości i gotowałam na niewielkim ogniu przez godzinę. Wystudziłam – okazało się, że nie obrosły smalcem, jak te pamiętane z domu ( ale celowo wybrałam dość chude mięso), za to galareta na bokach słoiczka wyglądała smakowicie. Aby uzyskać lepszą galaretę i zwiększyć trwałość trzeba drugiego dnia zagotować słoiki jeszcze raz, już krócej , 45 minut na małym ogniu.

Resztę masy mięsnej wstawiłam w kokilce do kuchenki mikrofalowej na 10 min na 500 W, bo nie mogłam się doczekać smaku kiełbasy . I udało mi się – to jest ten smak, pamiętany z dzieciństwa – pysznego mięsa przesiąkniętego czosnkiem i majerankiem. Tę ze słoików zostawiam na Święta, chociaż pewnie nie wytrzymam i jeden otworzę…

Smacznego !

 

Domowe kluski z sosem pieczarkowym

 

Czy wspominałam już na blogu, że nie lubię obierać ziemniaków ? W związku z tym wyzwoliła się moja kreatywność, jeżeli chodzi o dodatki do drugiego dania… Ryż i kasze – normalka, ale rodzince się nudzą. Robię więc i pyzy drożdżowe ( w kuchence mikrofalowej zamiast na parze), polentę a ostatnio i kluski, które nazwałam „rzucanymi”- odcinam je nożem i wrzucam do garnka z płaskiego talerza, tak jak szare kluski ziemniaczane. Prezentowałam juz te kluski, ale nowa strona zobowiązuje, więc przypomnę przepis :

 

KLUSKI RZUCANE

 

Ok. 1/2 kg maki

2-3 jajka

1/2 szklanki wody zwykłej

1/2 szklanki wody gazowanej

sól do smaku

Do posolonej mąki wbijam jajka, mieszając widelcem dodaję wodę zwykłą i gazowaną – tę dla puszystości. Ilości mąki i wody nie należy się ściśle trzymać, bo różnie z tym bywa – ciasto ma być dość gęste, tak, by dawały się kawałki odkrawać nożem.

Przekładam ciasto na płaski talerz ( można też na namoczoną deskę) i odrywając nieduże podłużne kluski, wrzucam je do garnka z gotującą się wodą. Do takiej porcji używam dwóch garnków. Gotujemy kluski kilka minut od wypłynięcia, sprawdzamy wyjmując na próbę , przekrawamy i sprawdzamy, czy nie ma surowego ciasta. Odcedzamy, przelewamy zimną wodą.

 

SOS PIECZARKOWY

 

2 łyżki margaryny lub oleju

2 łyżki mąki

ok. 1,5 szklanki duszonych pieczarek

szklanka bulionu

Pieczarki duszone mam często w lodówce, bo kupuję prawie co tydzień na targu, duszę w odrobinie oleju podlewając wodą ( sosik…), przyprawiam solą i pieprzem, studzę , wkładam do słoika  , trzymam w lodówce i używam w razie potrzeby – do zup, sosów, jako dodatek do mięsa.

Rozgrzewamy tłuszcz na patelni, wsypujemy mąkę i robimy rumianą zasmażkę. Rozprowadzamy ją zimnym bulionem ( może być z kostki), gotujemy i na końcu dodajemy duszone pieczarki z sosem. Mieszamy, zagotowujemy, możemy posypać koperkiem – ja akurat nie miałam. sprawdzamy, czy nie trzeba dosolić.

Sosem polewamy kluski i pyszny domowy obiadek gotowy. Smacznego !

 

Bounty z procentami na herbatnikach

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

To mój pierwszy samodzielny wpis na nowej stronie, po przenosinach ze starego bloga. Tytuł został ten sam- Grażyna gotuje , zmienił się tylko adres. Kto chce zanotować nowy – proszę, gotowy link : Grażyna gotuje

Witam wszystkich starych znajomych i nowych gości !

Jako, że nowości należy uczcić procentami, na powitanie u mnie ciasto trochę pijane. Masę bounty robiłam niedawno do czekoladowego ciasta ( był u mnie wtedy mój siostrzeniec, student informatyki, autor nowej strony).  Niedawno zauważyłam u Beatki ciasto pijak i bardzo mi się spodobało. Postanowiłam zrobić coś podobnego, na bazie masy bounty, bo jestem wielbicielką kokosowych smaków.

 

BOUNTY Z PROCENTAMI

2 paczki herbarników

kilka łyżek wiśniówki do ich nasączenia

Masa :

szklanka mleka

10 dkg masła

1/2 łyżki cukru

15 dkg wiórków kokosowych

1/2 białej czekolady

cukier waniliowy

4-5 łyżek ajerkoniaku

 

Polewa czekoladowa

Do garnka z mlekiem wsypałam wiórki i pogotowałam 20 minut. Potem dodałam masło, cukier i czekoladę, wymieszałam z gorącą masą aż się wszystko rozpuściło. Na końcu wlałam ajerkoniak i wymieszałam dokładnie.

Nasączone wiśniówką herbatniki ułożyłam w formie, rozprowadziłam na nich równomiernie masę i przykryłam również nasączonymi herbatnikami. Polałam to ciepłą polewą czekoladową z rozpuszczonej z odrobiną śmietanki gorzkiej czekolady.

Wystudziłam bounty do temperatury pokojowej i wstawiłam na kilka godzin do lodówki.

Ależ to było pyszne ! Zrobię coś podobnego na Wielkanoc , może z nieco inną masą. Polecam wszystkim na świąteczny deser. Smacznego !

 

Pomoc dla Kubusia i ekstra ciasto na Dzień Czekolady

Pamiętacie chorego Kubusia, któremu blogerki kulinarne pomagały zbierać pieniądze na rehabilitację wystawiając swoje wyroby na aukcję ? Teraz Mama Kubusia zwróciła się do nas z prośbą, by rozpropagować akcję pomocy zbieranie pieniędzy na dalszą rehabilitacje na Ukrainie. Informacje o sposobach pomocy Kubusiowi można znaleźć pod tym adresem :

http://siepomaga.pl/f/sercedziecka/c/258

A żeby Was do tej pomocy zachęcić – ciasto czekoladowe z parowej patelni, które nadzwyczaj mi się udało :

 

PUSZYSTE CIASTO CZEKOLADO WE Z EKSTRA PATELNI

2 szklanki mąki
niepełna szklanka cukru
2 łyżki kakao
po pół łyżeczki cynamonu i imbiru
1/2 szklanki oleju
1/2 szklanki mleka
1/2 szklanki wody gazowanej
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
2 jajka

Mąkę, cukier,przyprawy, kakao i proszek do pieczenia zmieszałam w misce. Dolewałam mieszając łyżką olej, mleko i wodę gazowaną, na koncu wbiłam jajka i zamieszałam dokładnie.

Ciasto wlalam na wysmarowaną przy pomocy pędzelka patelnię, przykryłąm pokrywką, piekłam 5 minut na średnim ogniu, potem zmniejszyłam płomień do małego i obserwowałam, jak rośnie. Po 30 minutach od włączenie ciasto odstawało od brzegów patelni. Sprawdziłam patyczkiem – był suchy po wyjęciu. Wyłączyłam patelnię i zostawiłam przykryte 5 minut, żeby „doszło”. Potem odkryłam pokrywkę i wystudziłam ciasto. Letnie udało się wyjąć z patelni w całości, po delikatnym podważeniu brzegów.


Przekroiłam je i przełożyłam dżemem truskawkowym .Ciasto zrobione w ten sposób jest przyjemnie puszyste i długo trzyma świeżość. Smacznego !

 

 

 

Moja pierwsza sałatka

 

Miałam kilka dni temu ochotę na danie z rybą a w domu tylko puszkę tuńczyka w sosie własnym. Nie bardzo wiedziałam, co z nim zrobić i wtedy przypomniała mi się moja pierwsza sałatka, którą robiłam samodzielnie ( no, oprócz klasycznej jarzynowej, ale w tej pomagały mi siostry). Przepis był przebojem wśród moich koleżanek z liceum, a było to baaardzo daaaawno….

Bazą byłą puszka ryby w oleju – tuńczyka wtedy nie można było uświadczyć, więc to był śledź albo szprotki. Dodawało się do tego kilka składników, jako sos wykorzystywało się zalewę od ryb. I koniecznie trochę zieleniny – najlepiej szczypiorek. Zrobiłam tę sałatkę na kolację i zjadłam prawie całą na raty z sentymentu ..

 

SAŁATKA NA BAZIE RYBY Z PUSZKI

 

Puszka ryby w oleju lub w sosie własnym ( wtedy + łyżka oleju) – u mnie tuńczyk

2 jajka na twardo

2 kiszone ogórki

10 dkg żółtego sera

dymka ze szczypiorem

pieprz, zioła ( dobry estragon)

Rybę wraz z zalewą wyjmujemy z puszki i rozdrabniamy widelcem. jajka siekamy drobno, ogórki i ser ścieramy na tarce ( chyba, że ktoś ma jak ja tylko ser w plastrach, to kroimy w kosteczkę). Dodajemy drobno posiekaną dymkę ze szczypiorem, przyprawiamy, jeśli w zalewie nie ma oleju, to dodajemy trochę oliwy. Powinna się przegryźć w lodówce gdzieś z pół godziny.

Mnie to bardzo smakowało i polecam tym, co mają ochoptę na sałatkę z rybą i niewiele czasu. Najdłużej trwa ugotowanie jajek… Smacznego !

 

Placek marchewkowo-waniliowy z patelni

Chciałam zrobić coś wiosennego i oryginalnego na waniliowy weekend i postanowiłam wypróbować , czy placek marchewkowy uda mi się na patelni parowej Dry Cooker, na której już zrobiłam placek szpiankowy i ciasto czekoladowe, które pokażę niebawem.

Do mojego podstawowego przepisu na placek marchewkowy postanowiłam dodać twarożek waniliowy i cukier z prawdziwą wanilią, żeby dostosować się do wymagań weekendu.Wyszło ciasto  wilgotne , pyszne, w smaku i konsystencji przypominające nieco sernik.

PLACEK MARCHEWKOWO-WANILIOWY Z PAROWEJ PATELNI

1,5 szklanki startej na drobnej tarce marchewki

szklanka i 2 łyżki mąki

2 jajka

1/3 szklanki oleju

serek homogenizowany waniliowy 125 g

łyżka cukru z wanilią

łyżka cukru trzcinowego

1/4 szklanki wody gazowanej

2 łyżeczki proszku do pieczenia

Do miski ze startą marchewką wbilam jajka i mieszając trzepaczką-rózgą dodawałam stopniowo olej, serek, cukier, mąkę z proszkiem i wodę gazowaną. Ciasto miało konsystencję gęstego ciasta naleśnikowego.

Rozprowadziłam je równomiernie na posmarowanej olejem patelni i pamiętając o zawartości serka, nastawiłam od razu mały ogień w palniku, po czym przykryłam pokrywką. Ciasto rosło stopniowo, wyrosło najpierw sporo, ale potem – pewnie przez dodatek serka-opadło. Po około 40 minutach odstawało od brzegów patelni, spróbowałam patyczkiem- był suchy, więc wyłączyłam palnik i zostawiłam pod przykryciem 10 minut. Potem odkryłam i wystudziłam. Dało się wyjąć w całości z patelni a na talerzu w dziurkę po kominku patelni wstawiłam miseczkę z jogurtem – bo to ciasto dobrze smakuje z kleksem jogurtu.

Placek mimo, że opadł smakuje wyśmienicie- marchewką, serkiem i wanilią. Określiłabym go nawet jako serniczek marchewkowy. Dodatek gęstego jogurtu naturalnego podkreśla jeszcze smak. Jestem z niego bardzo zadowolona, bardzo pasuje na wiosenny, waniliowy weekend. Smacznego !

 

Roladki z szynki

 

 

 

 

 

 

 

 

Początkowo to miały być bitki, jednak plastry szynki rozbiły mi się ładnie na cienkie płaty i postanowiłam je zrobi c w kształcie roladek. Niczym ich nie nadziałam, bo uznałam, że mięso z szynki jest smaczne samo w sobie i oprócz przypraw nie wymaga żadnych dodatków.

 

ROLADKI Z SZYNKI

 

4 spore plastry mięsa z szynki

majeranek, rozmaryn

sól ziołowa, pieprz świeżo mielony

cebula

olej do smażenia

Mięso rozbilam na cienkie płaty, posoliłam, posypałam przyprawami i wstawiłm do lodówki porzełożone krążkami cebuli na około pół godziny ( można dłużej).

Zwinęłam je w roladki i obsmażyłam na rozgrzanym oleju, kładąc złączeniem w dół – wtedy się nie rozpadną. Do sma zenia włożyłam cebulę, krórą było mięso przełożone. Gdy się zrumieniły, podlałam nieco wodą i  dusiłam pod przykryciem do miękkości, uzupełniając wyparowaną wodę. Na końcu zagęściłam sos łyżką mąki rozbełtaną w zimnej wodzie.

Zjedliśmy je z pyzami drożdżowymi i sałatą w winegrecie. Spokojnie polecam na świąteczny obiad. Smacznego !

 

Schab z warzywami i surimi

 

Ambitnie staram się zrzucać zbędne kologramy na wiosnę i uzytkuję moją parową patelnię dość często, bo wychodzą z niej smaczne i prawie beztłuszczowe dania.

Ostatnio miałam kawałek schabu, który został od kotletów za mały by zrobić danie mięsne dla wszystkich. Zużytkowałam go więc do dania mięsno-warzywnego, dodając paluszki surimi, króre zostały mi od sałatki ( o niej innym razem). Danie dośc delikatne, wybrałam do towarzystwa marchewce i selerowi naciowemu tym razem nie cebulę a bardziej stonowanego w smaku pora.

 

SCHAB Z WARZYWAMI I SURIMI

 

30 dkg schabu

8 paluszków surimi

3 marchewki

3 łodygi selera naciowego

por bez zielonych liści

kilka kropel oliwy

sól, pieprz czarny i kolorowy

majeranek, tymianek, rozmaryn

łyżka oliwy i  łyżka sosu sojowego do marynaty

Mięso pokroiłam w kostkę i posypałam przyprawami, dodałam oliwę, sos sojowy, wymieszałam i wstawiłam na godzinę do lodówki.

Patelnię posmarowałam oliwą za pomocą pędzelka, wrzuciłam mięso i smażyłam bez przykrycia 5 minut, aż się zrumieniło. Dodawałam smażąc po kolei marchewkę w plasterkach, seler naciowy i pora pokrojone w ten sam sposób. Chwilę posmażyłam razem z mięsem, dodałam pokrojone paluszki  surimi, wlałam pół szklanki wody, zmniejszyłąm płomień po czym przykryłam pokrywką poddając całe danie działaniu pary. Po około 15 minutach od przykrycia sprawdziłąm, czy wszystko jest dośc miękkie i było. Zostawiłąm jeszcze danie 5 minut pod pokrywką, żeby „doszło”.

Podałam to z ryżem ( ja odrobinę) i bardzo wszystkim smakowało to lekkie, niskokaloryczne danie. Smacznego !

 

Ciasto czekoladowe z pijanymi wiśniami

 

Kiedy w ubiegły weekend pokazywałam ciasto bounty, wspomniałam, że połowę upieczonego ciasta czekoladowego  wykorzystałam w inny sposób.

Kiedy wczoraj Ola z 2smaków ogłosiła u siebie konkurs z na wypiek czekoladowy, przypomniałam sobie o zdjęciach tego ciasta. Zarówno kakao jak i czekoladę Wedla lubię i często używam, więc chętnie dodam to ciasto do konkursu Oli. Myślę, że będzie też doskonałym wielkanocnym deserem.

 

CIASTO CZEKOLADOWE Z PIJANYMI WIŚNIAMI

 

1/2 porcji ciasta zrobionego w następujęcy sposób :

2, 5 szklanki mąki

szklanka z górką cukru

3 łyżki kakao

2/3 szklanki oleju

2/3 szklanki mleka

1/2 szklanki wody gazowanej

3 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia

2 jajka

łyżka wiśniówki

Mąkę, cukier, kakao i proszek do pieczenia zmieszałam w misce. Dolewałam mieszając łyżką olej, mleko i wodę gazowaną, na koncu wbiłam jajka i dodałam wiśniówki. Piekłam na dużej płaskiej blasze, w 180 C  około 25 minut.

Na wystudzone ciasto położyłam odcedzone wiśnie , posypałam bakaliami – siekane orzechy włoskie, ziemne i migdały, rodzynki, skórka pomarańczowa. Polałam polewą czekoladową zrobioną z tabliczki połamanej gorzkiej czekolady i dwóch łyżek słodkiej smietanki. Rozpuściłam to w kuchence mikrofalowej na 300 W w 4 minuty, mieszając w miedzyczasie. Polałam po wierzchu ciasto z wiśniami i bakaliami.

Rodzinka i goście nie wiedzieli, które im bardziej smakowało – bounty czy z pijanymi wiśniami. Było rewelacyjne ! Smacznego !