Miesięczne archiwum: grudzień 2010

Golonka w piwie na zamówienie -rraz !

 

Golonka to raczej męskie danie. Gdy na wieczorze integracyjnym na Blog Forum w Gdańsku rozmowa zeszła na blogi kulinarne i jedzenie, Kominek zapytał mnie, czy mam na blogu przepis na golonkę. Mam dwa- na golonkę w kapuście i po chińsku, ale mojej popisowej, w piwie – jeszcze nie miałam. Postanowilam nadrobić to niedopatrzenie i podać przepis, tym bardziej, że gościmy dziś kolegę męża – również wielbiciela golonki. Przepis dedykuję Kominkowi a jego blog jest w moich ulubionych z boku.

 

GOLONKA W PIWIE

 

po porcji golonki na osobę

włoszczyzna

2 ząbki czosnku

łyżeczka majeranku

liść laurowy, ziele angielskie

pieprz w ziarnach, jałowiec

Do posypania golonki:

Łyżeczka majeranku

po pół łyżeczki pieprzu czarnego, ziołowego, papryki slodkiej, tymianku

pół łyżeczki mielonego imbiru

łyżka przyprawy warzywnej ( Vegeta, warzywko itp- opcjonalnie)

Butelka piwa

malą cebula

kawałek wędzonego boczku

Najpierw gotujemy wywar z warzyw jak do rosołu,  dodając boczek, czosnek, jałowiec, ziele angielskie i ziarna pieprzu. Gdy się zagotuje, wrzucamy golonki – zależy nam bardziej na smaku mięsa niż wywaru, dlatego tak, a nie do zimnego. Gotujemy około godziny. Część wywaru zostawiamy do podlewania mięsa, z większości  możemy zrobić

 

biały barszczyk

Wszystkie przyprawy mieszamy na talerzu i posypujemy nimi przestudzoną golonkę po wyjęciu z wywaru. Smażymy w rondlu lub brytfannie na oleju lub smalcu, dodając pokrojoną cebulę ( ja wolę na oleju).Gdy zrumieni się a nawet zbrązowieje, podlewamy piwem i przykrywamy pokrywką. Zaglądamy tam co jakiś czas i podlewamy na zmianę piwem i wywarem z mięsa. Trzeba uważać, bo skórka od golonki lubi się przypalać. Trwa to od godziny do półtorej. Gdy golonka jest miękka, możemy zagęścić sos, wlewając w niego łyżeczkę mąki ziemniaczanej rozbełtaną w 1/3 zsklanki wody. Zwykła mąka psuje smak sosu.

Podajemy obowiązkowo z musztardą i  najlepiej z ziemniakami ( do sosu) , w towarzystwie kiszonej kapusty, ugotowanej z niewielką ilością tłuszczu i tymi samymi przyprawami, co wywar.Oczywiście popijamy zimnym piwem !

Gościowi bardzo smakowała, mam nadzieję, że jak Kominek sobie taką zrobi, to też będzie zadowolony … Smacznego !

 

 

Zobaczcie, co znalazlam w siatce z ziemniakami ! Moim zdaniem ten ziemniak-serce powinien zostać symbolem Wielkopolski, krainy pyry, czyli ziemniaka.

 

 

Domowe żelki

domowe żelki

Wielką wielbicielką żelków jest moja Młodsza i kiedyś dowiedziała się od koleżanki, że można je robić domowym sposobem. Koleżanka znalazła przepis w sieci, ale nie pamięta gdzie. Pamiętałą jednak, że robi się je z galaretki i żelatyny, można dodawać sok z cytryny albo soki owocowe. Proporcje wyglądają mniej więcej tak :

DOMOWE ŻELKI

3 łyżki galaretki ( dałam wiśniową )

2 łyżki żelatyny

1/2 szklanki wody

łyżka soku z cytryny

Żelatynę i galaretkę mieszamy w miseczce i zalewamy zimną przegotowaną wodą. Czekamy, aż namięknie i potem w przepisie było, żeby to rozpuszczać mieszając nad garnkiem z gorącą wodą. Ja uprościłam to sobie i wstawiłam do kuchenki mikrofalowej, najpierw na minutę na 300 W, potem zamieszałąm dokładnie i wstawiłam jeszcze dwa razy na 30 sekund, mieszając w międzyczasie . Gdy mieszanina się rozpuściła, dodałam sok z cytryny i wlałam to wszystko do foremek do lodu. Po godzinie w lodówce były gotowe. Wytrzymują dość długo w temperaturze pokojowej, ale lepiej trzymać je w lodówce. Jak córka była zadowolona ! Część obtoczyłąm w soku cytrynowym i cukrze, ale nie zdążyłąm im zrobić zdjęć. Takie bez niczego też są pyszne.

Smacznego !

Tort z wiśniową pianką

Dla mnie okres świąteczny zaczyna się nieco wcześniej, właśnie od dzisiejszego dnia, urodzin mojego męża. Za kilka dni ma też urodziny Córcia, więc Święta spędzamy już nieco z rozpędu…

Wprawdzie zima trwa od niedawna, ale ja już tęsknię za latem… Poszłabym do ogrodu zjeść sobie wiśnię prosto z drzewa… A tak poszłam do spiżarki i sięgnęląm słoiczek wiśni w syropie, takich drobnych i aromatycznych. Tak , jak w „Dzieciach z Bullerbyn” ( pamiętacie wiśniową spóldzielnię ?), oprócz dużych wiśni mam jedno drzewko z drobnymi i tylko to mi w tym roku dopisało. Otworzyłam słoik i …najpierw powąchałam. Od mojej Mamy znam patent na zachowanie w słoiczkach z owocami zapachu lata ( Trzeba zostawić słoiki w przykrytym garnku aż ostygną) i zimą zawsze się nim  napawam. Postanowiłam zrobić tort z wiśniową pianką i ozdobić go drobnymi wisienkami,

TORT Z WIŚNIOWĄ PIANKĄ

biszkopt taki jak tutaj

500 ml kremówki

1, 5 galaretki wiśniowej

2 łyżki cukru-pudru

pół szklanki wody i pół szklanki soku wiśniowego

wiśnie z syropu ( przesypane cukrem i zawekowane)

herbatka wiśniowa

Biszkopt upiekłam w mojej formie -serduszku. Jest dość płytka, ale ładnie wyrósł, więc przecięłam go na trzy blaty, bo masy wyszło mi dość sporo. Rozpuściłam półtorej galaretki w połowie szklanki wrzątku i dodałam drugie tyle soku ze słoiczka. Studziłam często mieszając , a gdy zaczęła się ciągnąć, dodałam do ubitej z cukrem-pudrem śmietany, miksując na najmniejszych obrotach. Odłożyłam częśc masy na górę i boki, resztę wstawiłam do lodówki na 10 minut. A to dlatego, że masa zastudzona w temperaturze pokojowej lepiej się rozsmarowuje.

Przełożyłam masą blaty, nasączone wiśniową herbatką, na wierzchu posmarowałam pozostałą, wygładziłąm łopatką maczaną w gorącej wodzie i ozdobiłam wiśniami. Wstawiłam do lodówki.

Ale był pyszny, pachniał i smakował latem. Solenizant zadowolony ze słodkiego prezentu, Córcia najpierw nałożyła sobie cieniutki kawałek ale sięgnęła zaraz po następny solidniejszy. Wszyscy chwalili !

Smacznego !

Pardon za zdjęcia, ale robiłam przy sztucznym świetle a do jutra tort może nie dotrzymać…

Relacja z Blog Forum Gdańsk 2010

Wrażeń miałam tak wiele, że nie wiem od czego zacząć… To pierwsza taka konferencja w Polsce, zorganizowana przez miasto Gdańsk w Centrum Sztuki Wyspa, na terenie Stoczni Gdańskiej, w bardzo klimatycznych wnętrzach, gdzie czuć było legendę walki o wolność. Problem wolności blogera był jednym z głównych tematów i przekazany był dwojako – przez gości zagranicznych, blogera z Tunezji i blogerkę z Azerbejdżanu, którzy opowiadali o poważnych problemach w ich krajach, gdzie za publikacje na blogach ludzie trafiają do więzienia.

W Polsce problerm wolności blogera ma zupełnie inny wydźwięk. W założeniach dyskusji było to znalezienie złotego środka między wolnością słowa a odpowiedzialnością, prowadzące np. do naruszenia prywatności innych. Jednak dyskusję zdominował problem współpracy z reklamodawcami i tego, czy bloger reklamujący coś za pieniądze jest wolny, czy zależny od reklamodawców. Zdania były różne, potępiono atrykuły sponsorowane, dopuszczono reklamę produktów, które się zna i akceptuje..

Najwięcej informacji o tym, co się działo, znajdziecie na profilu Forum na
facebooku

Na pewno interesują Was najbardziej tematy związane z kulinariami. Może zacznę od zdjęcia niebieskiego ciastka, jednego z wielu, którym można się było poczęstować. Wszyscy zastanawiali się, co ono symbolizuje, w koncu ktoś wpadł na pomysł, że to odwrócony znak Internet Explorera – po prostu wykonawcy odwrócili foremkę…

 

 

Zdjęcie zrobiłam na dworze, bo w pomieszczeniach stoczni nie było odpowiedniego oświetlenia, a ja miałam tylko komórkę.

Jedzenie dostarczone przez katering było takie sobie, a uczestnicy żartowali, że można było skorzystać z przepisów blogerów kulinarnych. A tych było niewielu. Forum było zdominowane przez blogerów związanych z biznesem i polityką a reszta blogosfery była prezentowana przez skromne reprezentacje – może coś umknęło mojej uwadze, ale spotkałam tylko jedną szafiarkę, jednocześnie autorkę fotobloga, dwie osoby z blogów literackich, jednego blogującego o kulturze i kilka osób prezentujących tematykę różnorodną.

Liczyłam, że spotkam więcej znajomych z sieci. W ostatniej chwili nawiązałam kontakt z jedną z Dwóch Chochelek, Anią , umówiłyśmy się i spotkałyśmy tuż przed konferencją. Były jeszcze Liska jako odoba uczestnicząca w panelach dyskusyjnych i Magda z bloga drobnomielonego,  prowadząca dyskusję o blogach lifestylowych. Wtedy ujawniła się jeszcze Misia z Food Haven.

Tematyka blogów kulinarnych była poruszana w trakcie dyskusji o nowych mediach. Na pytanie, czy blogi wpływają na realne życie odpowiedziałam podając przykład naszej akcji charytatywnej dla Kubusia, dodałam też, że blogi kulinarne i szafiarskie rozwiązują konkretne problemy ludzi  typu co ugotować na obiad i jak się ubrać.

Zapytana o przyszłość blogów kulinarnych w kontekście innych mediów , dodałąm, że blogerki kulinarne wydają książki, dodają filmiki na blogach. Z wrażenia i pośpiechu zapomniałąm dodać o blogerkach zapraszanych do gotowania w telewizji śniadaniowej i radiowych programach o blogerach kulinarnych.

Mirek Połyniak, bloger i reklamodawca powiedział, że rok 2011 to będzie pogoda dla blogerów, bo reklamodawcy doceniają siłę blogów i będą szukać współpracy.

Tematem panelu o blogach lifestylowych było przekazywanie własnych pasji. Madga jednak zmieniła temat i pytałą Liskę i popularną blogerkę Segrittę o receptę na dobrego bloga. Tu ujawniła się różnica zdań – Segritta powiedzaiła, że prowadzi bloga dla siebie a Liska, że dla czytelników i dlatego dba o regularność wpisów. Zastanowiłam się, jak jest ze mną i stwierdziłam, że ja prowadzę bloga dla siebie a odzew czytelników jest dla mnie źródłem` radości i satysfakcji.

W konkluzji jako receptę na poczytnego bloga podano pasję, umiejętności, wytrwałość i kontakt z czytelnikami.

Mały przerywnik – żurawie na terenie Stoczni Gdańskiej. Zdjęcie odzwierciedla warunki pogodowe, które nas nie rozpieszczały.

Poznałam mnóstwo ciekawych ludzi, zobaczyłam różnorodność blogosfery, dowiedziałam się, że sporo osób lubi gotować i zagląda na blogi kulinarne szukając przepisów, dostałam zamówienie na przepis na golonkę w piwie od jednego z najbardziej poczytnych blogerów, Kominka.

Poza tym bardzo zaciekawiła mnie prelekcja dr Jana Zająca, socjologa z UW o blogowych statystykach. Większość blogów prowadzą małolaty, najwięcej procentowo jest blogów wygasłych, których autorzy znudzili się.

Największe wrażenie zrobiła na mnie preleckcja Briana Solisa, blogera i socjologa. Według niego najważniejsze jest, żeby prowadząc bloga wyrażać siebie, realizować pasję a jednoczeście mieć jakąś misję. Zastanowiłam się nad tym- pasję mam- gotowanie dla bliskich a misja ? I wtedy mnie olśniło – realizuję pewną misję, ale bezwiednie, wynika to z mojej natury. Otóż przedstawiając przepisy, dodaję to i owo o mojej rodzinie i sugeruję czytelnikom w ten sposób, że warto zrobić coś dobrego do jedzenia, co zgromadzi bliskich przy stole, da pretekst i początek do wspólnych rozmów, najpierw o jedzeniu a potem potoczą się inne tematy i w ten sposób buduje się więzi z rodziną i przyjaciółmi.

Rozpisałam się…. Gdyby Was coś jeszcze interesowało, pytajcie w komentarzach.

Piernik cappucino i efekty pierniczenia

piątek, 10 grudnia 2010 12:21

 

Dziś szybko, bo zaraz jadę – na raty do Gdańska, na Blog Forum. Piernik na akcję kawową i pierniczki takie, jak rok temu, tylko w innych kształtach.

PIERNIK CAPPUCINO

2 szkl mąki

3/4 szkl cukru

3 łyżki cappucino

1/2 szkl kwaśnej śmietany

1/2 k dobrej margaryny

2 łyżki kakao

łyżka przyprawy piernikowej

1/2 szkla rozpuszczonej kawy

szczypta imbiru i cynamonu

2 łyżeczki proszku do pieczenia

2 jajka

Margarynę topimy, studzimy. Do miski z suchymi składnikami dodajemy kawę, śmietanę, stopiona margarynę,jajka, mieszamy dokładnie i pieczemy ok.45 min w 180 C, do suchego patyczka .  Smacznego !

Pierniczki piekłyśmy wegańskie, jak rok temu ale nie mogę się oprzeć, żeby Wam nie pokazać dzieła  Córci – Buki, z dodanym sercem, w towarzystwie kolorowych kotków i innych zwierzaków:

 

Przepis na pierniczki jest tutaj : Kilk, klik 

Ulubiona zupa i wysyp nagród

 

Kiedy niedawno Ula z Kuchni na Wzgórzu ogłosiła u siebie konkurs, w którym trzeba byŁo podać przepis na ulubioną zupę, nie wahałam się ani chwili – oczywiście moja ulubiona to ogórkowa ! Chciałam poszukać jej na blogu, żeby skopiować przepis a tu niespodzianka – jest ogórkowa na zimno, uproszczona, dodana latem a klasycznej, takiej z warzywami, ziemniakami, zabielanej śmietaną – nie ma ! Co za niedopatrzenie !

Niedawno byłam u Mamy , miała ochotę na dobrą rozgrzewającą zupę i ugotowałam jej wlaśnie ogórkową. Zrobiłam zdjęcia i oto przepis :

ZUPA OGÓRKOWA

włoszczyzna

kawałek wędzonego boczku

3-4 kiszone ogórki

ok 1/2 szklanki kwasu z ogórków

1/2 szklanki śmietany

ziele angielskie, pieprz w ziarnach

sól, szczypta cukru

kilka ziemniaków

Do garnka z wodą wrzucamy wędzony boczek, przyprawy ziarniste, pokrojone na kawałki marchewki (sporo), starte na grubej tarce pietruszkę i kawałek selera, solimy .Gdy to się pogotuje kilkanaście minut, dodajemy pokrojone w kostkę ziemniaki i gotujemy jeszcze ze 20 min. Teraz pora na kiszone ogórki – najlepiej domowe. Ogórki ścieramy na grubej tarce, wrzucamy do zupy, gotujemy 15-20 min, Na koniec dpdajemy sok z ogórków, tyle, ile nam smakuje, ja daję ok pół szklanki i tyle samo nieukwaszonej śmietany. Dodaję też szczyptę cukru, żeby złamać nieco kwaśny smak zupy. Boczek wyjmuję i podaję osobno a moi domownicy jedzą zupę z chlebem. W domu gotuję duży garnek, na cały obiad, na drugie danie jest wtedy … drugi talerz zupy ! Jest to moja ulubiona zupa od dzieciństwa i podobnie jest z moimi dziećmi. Smacznego !

Zupa ogórkowa przyniosła mi szczęście, bo w konkursie Uli wygralam nagrodę. Kilka dni później Szarlotek oglosiła podsumowanie różowej akcji i tam też wygrałam niespodziankę. Właśnie dziś ją dostałam – to śliczna forma do magdalenek !

Wczoraj okazało się, że moje śledzie imbirowe spodobały się Kubie, co pichci i też zdobyłam nagrodę w jego konkursie na danie gwiazdkowe… A wieczorem dostaję wiadomość, że wylosowałam misiową foremkę w Bajecznej Fabryce Polki i Peggi, z okazji dnia Pluszowego Misia…

Jeszcze czekam na nagrodę za Gotowanie po polsku… Mam nadzieję, że dojdą wszystkie przed Świętami…

Nachwaliłam się, ale to jeszcze nie koniec. Dostałam zaproszenie na I Ogólnopolskie Forum Blogerów do Gdańska i w Mikołajki przyszło mi potwierdzenie uczestnictwa. Jadę tam na najbliższy weekend jako uczestnik, debatę o blogach lifestylowych ( do takich zaliczono kulinarne) poprowadzi Liska i Magda z bloga kawowego.  Banerek Forum jest u mnie z boku, podobno relacje będą na bieżąco w sieci. No, grudzień pomyślnie się dla mnie zaczął i w tym roku jeszcze bardziej, niż zwykle cieszę się na Święta !

 

Tort biedronka

 

Widziałam taki torcik już dawno na jakimś blogu i mialam w planach go zrobić. Przepis zaginął gdzieś wraz z zakładkami przy okazji awarii komputera, pamiętaląm tylko, jak wyglądał – w wierzchnim blacie były wycięte okrągłe dziurki i wypełnione galaretką z owocami.

W ubiegły weekend mieliśmy gości a wśród nich trzyletnią dziewczynkę i pomyślałam, że taki torcik jej się spodoba…

 

TORT BIEDRONKA

 

4 jajka

3/4 szklanki cukru

szklanka mąki

łyżka mąki ziemniaczanej

2 łyżeczki proszku do pieczenia

masa :

500 ml kremówki

3 łyżki cukru-pudru

2, 5 łyżki żelatyny

trochę mleka

1/2 szklanki zmiksowanych truskawek z kompotu

1/2 szklanki zmiksowanych brzoskwiń z puszki

 

galaretka wiśniowa

truskawki i brzoskwinie z syropu

Jajka utrzepałam z cukrem na puszystą masę, potem dodawałam mieszając mąki z proszkiem. Piekłam ok.30 min w 180 C.

Po ostudzeniu przekroiłam biszkopt na pół. W wierzchnim blacie wycięłam kilka kółek szklanką.

Śmietanę utrzepałam z cukrem-pudrem. Żelatynę zalałam zimną wodą, a gdy namokła, dodałam do niej trochę mleka i rozpuściłam w kuchence przez minutę na 300 W i dokładnie rozmieszałam. Dodałam do ubitej śmietany, wymieszałam. Do 1/3 masy dodałam zmiksowane truskawki, do reszty zmiksowane morele. Masę truskawkową rozsmarowałam na jednym blacie, położyłam na wierzch ten wycięty i dokładnie, razem z brzegami wyciętych kółek , posmarowałam masą morelową, po czy wstawiłąm do lodówki.

Galaretkę truskawkową rozpuściłam w 1, 5 szklanki wody. Gdy zaczęła tężeć, ułożyłam w zagłębieniach tortu owoce i zalałam je galaretką. Wstawiłam z powrotem do lodówki na noc.

Torcik oprócz atrakcyjnego wyglądu okazał się bardzo smaczny.

A ponieważ zostało mi masy, przełożyłam nią wycięte kółeczka :

 

 

Ciemny kekes wegański na akcję „ciasto w miasto”

 

Dzisiaj w Poznaniu w Ekowiarni odbyla się akcja propagująca wegańskie wypieki, zrobione wyłącznie z produktów roślinnych. Dochód z ich sprzedaży został przeznaczony na poprawę losu zwierząt. Moja córka brałą udział w tej akcji, upiekła na nią dwa rodzaje ciasteczek. Ponieważ mam trochę doświadczenia w pieczeniu takich ciast, dołączyłam do tej akcji i upiekłam ciemny keks wegański.

 

CIEMNY KEKS WEGAŃSKI

 

2 szklanki mąki

3/4 szklanki cukru

1/2 szklanki oleju

1/2 szklanki mleka sojowego

2-3 lyżki kakao

1/3 szklanki wody gazowanej

2 łyżeczki proszku do pieczenia

bakalie :orzechy, rodzynki, posiekane suszone owoce

po pół lyżeczki cynamonu i imbiru

Mąkę, cukier, kakao, przyprawy i proszek do pieczenia zmieszałam w misce. Dodawałam mieszając olej, mleko sojowe i wodę gazowaną. Na koniec dodałam bakalie.

Nie piekłam go w keksówce, bo bałam się, że wysokie ciasto pieczone bez jajek może się kruszyć przy krojeniu i rozłożyłam keks na dużej płaskiej blasze. Piekłam w 180 C około pół godziny. Dodatek wody gazowanej nadał ciastu puszystość, większą, niż u innych ciast wegańskich, co miałam okazję porównać przy okazji próbek przywiezionych przez córkę. Spróbowaliśmy trochę – ciasto było pyszne a kawałek zostawiony nieopatrznie na kuchennym blacie padł łupem …naszego kota. Może postanowił zostać weganinem ?

Smacznego !

 

Zamiast pasty jajecznej

 

Miałam zrobić na kolację pastę jajeczną.Pomyślalam, żeby dodać do niej zielony groszek z puszki i kiedy go sięgałam, zobaczylam obok puszkę kukurydzy, na którą naszła mnie wielka ochota. Zamiast pasty jajecznej powstała szybka sałatka kolacyjna z jajek na twardo, groszku i kukurydzy, polączona majonezem z jogurtem. Porócz soli i pieprzu dodałam do niej trochę galki muszkatołowej i bardzo do tych smaków pasowała.

SAŁATKA JAJECZNO-GROSZKOWO-KUKURYDZIANA

3 jajka na twardo

puszka groszku

puszka kukurydzy

3 lyżki majonezu

3 łyżki jogurtu

szczypta gałki muszkatołowej

sól, pieprz do smaku

Jajka siekamy na drobną kostkę. Groszek i kukurydzę odcedzamy. Mieszamy wszystko w misce, solimy, przyprawiamy pieprzem i gałką muszkatołową, dodajemy majonez i jogurt, wszystko dokładnie mieszamy.

Szybka improwizowana salatka okazalą się bardzo smacznym i doskonałym pomysłem na kolację. Smacznego !

 

 .

 

Krupnik

W czasie akcji – Jedzmy kaszę – nie może zabraknąć na moim blogu krupniku. Tę pożywną zupę, którą gotuję przeważnie jako „aintopf”, robię najczęściej na skrzydełkach z kurczaka. Kasza w zupie ma tendencję do przypalania się, wpadłam więc na pomysł, żeby gotować ją w osobnym garnku i dodawać do zupy na końcu. Tak ugotowany krupnik jest bardzo smaczny.

KRUPNIK

kilka skrzydełek z kurczaka

dwie marchewki

pietruszka, kawałek selera

szklanka kaszy jęczmiennej

kilka ziemniaków

ziele angielskie, pieprz w ziarnach

sól

trochę majeranku

Do garnka z wodą wrzucamy skrzydełka, solimy, dodajemy pokrojone warzywa i przyprawy ( seler i pietruszkę dobrze zetrzeć na tarce). W osobnym garnku zalewamy kaszę wrzącą wodą ( 3 razy tyle, ile jej objętość), solimy, dodajemy troszkę oliwy i gotujemy do miękkości.

Gdy mięso i warzywa są prawie miękkie, dodajemy pokrojone w kostkę ziemnaki, wsypujemy majeranek i gotujemy, aż ziemnaiki będą miękkie. Wtedy do zupy dodajemy kaszę wraz z wodą, w której się gotowała, mieszamy . Wyjmujemy mięso, obieramy i dodajemy do zupy. Krupnik gotowy i nie przypalony ! Smacznego !