Dzienne archiwum: 10 kwietnia, 2010

Brioszka pomaranczowo-jogurtowa z WP

Z wielką przyjemnością powitałam aktualne zaproszenie do Weekendowej piekarni, którego gospodynią jest Tilianara
Uwielbiam drożdzowe ciasta i lubię je robić. Składniki do tej brioszki wydały mi się bardzo pociagające. Wprawdzie nie miałam wody pomarańczowej, ale poradziłam sobie: sparzyłam małą pomarańczę, pokroiłam w plastry i zalałam gorącą wodą z dodatkiem kilku kropel olejku pomarańczowego i szczypty szafranu.  Przykryłam, a gdy wystygło, wycisnęłam i przecedziłam. Wyszła aromatyczna przyprawa, pachnąca skórką pomarańczową i szafranem…
Początkowo zamierzałam włożyć brioszkę do keksówki, ale gdy zobaczyłam u Szarlotka piękne jej formy, zmieniłam zdanie ( ciasto właśnie rosło) i sięgnęłam po foremki, które wykorzystuję na Wielkanoc, do babeczek święconkowych oraz po muffinkowe foremki mojej Córki. Z tej porcji wyszła mi jedna większa babeczka, dwie mniejsze i pięć muffinek.
Oryginalny przepis znajduje się u Autorki, oto mój sposób:

BRIOSZKA POMARAŃCZOWO-JOGURTOWA

80 ml mleka ( u mnie więcej)
1 jajko, lekko roztrzepane
50 g jogurtu
2 łyżki wody z kwiatów pomarańczy ( u mnie substytut + szczypta szafranu)
1 łyżeczka soku z cytryny
20 g cukru
1/2 łyżeczki soli
20 g masła, roztopionego
350 g mąki pszennej typ 450
1 łyżeczka drożdży instant( dałam 25  g świeżych)

Najpierw zrobiłam zaczyn: drożdże rozpuściłam z łyżeczką cukru i dodałam letnie mleko oraz łyżkę mąki i odstawiłam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia.
Do miski z mąką wsypałam sól. Dodałam wyrośnięty zaczyn, jajko roztrzepane z cukrem, ekstrakt pomarańczowy z sokiem z cytryny, jogurt i stopione masło. zaczęłam wyrabiać, ale ciasto wydało mi się zbyt gęste i chlupnęłam jeszcze pół szklanki letniego mleka – wtedy było dobre i dało się wyrabiać bez problemu, drewnianą łyżką, około 10 minut, aż odchodziło od brzegów miski i pojawiły się pęcherzyki powietrza.
Odstawiłam je do wyrośnięcia ( podwojenia objętości) w ciepłe miejsce, na około 45 minut. Włozyłam do natłuszczonych foremek babeczkowych i wstawiłam do piekarnika na 180 C na około 25 minut. Właściwie powinnam pozwolić im się berdziej zrumienić, ale poganiała mnie Córcia, bo piekła pod moim okiem swój pierwszy biszkopt i nie mogła się doczekać, kiedy włoży go do piekarnika. Ale babeczki odstawały od foremek i zezłociły się u góry, więc je wyjęłam po próbie patyczkowej.Okazały się bardzo puszyste i upieczone akurat a brak rumieńców wynagrodziłam im posypką z cukru-pudru, kakao i cynamonu.
Dodatek szafranu okazał się strzałem w dziesiatkę. Brioszki są pyszne i aromatyczne i naszym zdaniem nie wymagają żadnych dodatków. Do kawy – rewelacja ! Smacznego!
A to widok „od spodu” :