Miesięczne archiwum: luty 2010

Zebra

Kiedy moja Córcia wracała z ferii w górach zapytałam ją, jakie ciasto chce na powitanie. Napisała mi, że zebrę, bo dawno nie jadła. Faktycznie, dawno jej nie robiłam a kiedyś dość często…
Przepis na zebrę mam w starym zeszycie z rodzinnymi przepisami. Była pierwszym ciastem, które upiekłam we własnej kuchni, jeszcze w prodiżu otrzymamym od Mamy ( czy młode blogowiczki wiedzą, co to jest prodiż? ).
Ciasto zebra jest bardzo smaczne i efektowne. Mój szwagier, któremu siostra upiekła zebrę na imieniny w pracy, wmawiał kolegom, że paski w zebrze …maluje się pędzelkiem! Rzeczywiście to efekt działania wody gazowanej. Muszę kiedyś spróbowac tego efektu z innymi kolorami, może ciasto biało-czerwone, z truskawkami lub malinami? Latem na pewno coś wymyślę…

ZEBRA

3 szklanki mąki
5 jajek
1, 5 szklanki cukru
szklanka oleju
szklanka wody gazowanej
2 łyżki kakao
aromat migdałowy lub waniliowy
3 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
Oddzielamy białka od żółtek i białka trzepiemy, dodając pod koniec cukier ( stopniowo). Dodajemy miksując po jednym żółtku, olej i ¾ szklanki wody gazowanej. Mąkę z proszkiem wsypyjemy stopniowo, miksując. Dodajemy aromat.
Rozdzielamy ciasto na dwie prawie równe części, do mniejszej dodajemy kakao i resztę gazowanej wody. Smarujemy tłuszczem okrągłą tortownicę.
Wlewamy na środek na zmianę po dwie łyżki jasnego i ciemnego ciasta. Ciasto przyjemnie się rozlewa po tortownicy, tworząc kolorowe okręgi. Gdy skończymy tę operację, wstawiamy zebrę do nagrzanego do 180 C piekarnika na około godzinę. Wyjmujemy, gdy jest suchy patyczek.
Zwykle polewam zebrę stopioną czekoladą, ale teraz posypałam ją cukrem-pudrem, żeby było widać okręgi na wierzchu. A gdy ukroimy ciasto tak, jak tort, mamy piękne paski, jak u zebry.

Smacznego!

Wątróbka w piwie

Jakiś czas temu fala przepisów na wątróbkę przepłynęła przez blog Oczka
Śledziłam ją z zainteresowaniem, bo wąrtóbkę bardzo lubię. Także z powodów sentymentalnych – mój brat w dzieciństwie często wymyślał różne żarty słowne i jednym z nich było – co jest do jedzenia na „ą” ? Ątróbka!
U Oczka najbardziej spodobał mi się przepis na wątróbkę w piwie. Lubię mięso duszone w piwie ( golonkę najbardziej, a ostatnio udziec indyka) i tej wątróbki chciałam spróbować. Nie trzymałam się ściśle przepisu Autorki, zapamiętałam tylko dodatek piwa i zrobiłam ją z dużą ilością cebuli.

WĄTRÓBKA W PIWIE

½ kg wąrtóbki drobiowej
3 cebule
szklanka piwa
sól, pieprz,majeranek,  olej do smażenia
Wąrtóbki oczyszczamy z błon i żyłek, płuczemy i osuszamy. Na patelni rozgrzewamy olej i wrzucamy wątróbki i zaraz do nich pokrojone w półplasterki cebule. Smażymy z obu stron na brązowo, potem podlewamy piwem i dusimy pod przykryciem do miękkości ( ok 10 minut). Doprawiamy pieprzem i majerankiem a solimy dopiero przed włożeniem na telerz lub już na nim, bo inaczej wątróbka twardnieje.
Do takiej wątróbki dobra jest kwaśna surówka albo same kiszone ogórki. Ja zrobiłam surówkę na bazie kiszeniaków i papryki. Rodzince ugotowałam do tego ziemniaki z wody, ale z chlebem też jest dobra. Mrugam w podziękowaniu do Oczka…

Smacznego!

Weekendowa Cukiernia – ciasto czekoladowe z truskawkami

Dwa dni temu mieliśmy takie swoje święto i chciałam upiec coś specjalnego. I akurat ukazało się u Olcika zaproszenie do weekendowej Cukierni i jedna z propozycji bardzo przypadała mi do gustu. To czekoladowe bezmączne brownies z truskawkami
Miałam w zamrażalniku jeszcze ostatnie truskawki z lata i to była dobra okazja, żeby je wykorzystać. Ciasto zapowiadało sie pysznie i takie wyszło, choć miałam z nim małą przygodę… Ale smaku nie zmieniła, a to najważniejsze. Dodałam od siebie łyżkę kawy rozpuszczalnej i aromat rumowy, żeby było bardziej aromatyczne. Poza tym wydawało mi się dość czekoladowe, więc zamiast kakao posypałam je moją ulubioną mieszanką – cukrem-pudrem z cynamonem. I zamiast orzechów laskowych dałam migdały.  Przepis podaję za Autorką:

CZEKOLADOWE BROWNIES Z TRUSKAWKAMI

– 35 g kakao
– 80 ml gorącej wody

– 150 g gorzkiej czekolady, roztopionej

– 150 g masła, roztopionego

– 230 g ciemnego brązowego cukru

– 100 g zmielonych orzechów laskowych
( u mnie migdały)
– 4 jajka

– łyżka kawy rozpuszczalnej ( ode mnie)
– 100 g truskawek (mogą być mrożone)
– aromat rumowy ( też ode mnie)
– cukier-puder i cynamon do posypania ( jak wyżej)
Kakao i kawę rozpuściłam w gorącej wodzie, wymieszałam dokładnie. Dodałam rozpuszczoną w mikrofalówce ( 7-8  min na 300 W) czekoladę i stopione masło. Wystudzilam do letniego. Dodałam żółtka ( po jednym, mieszając) i cukier, mielone migdały,  zmiksowałam. Włożyłam truskawki i kilka kropel aromatu rumowego. Z białek ze szczyptą soli utrzepałam sztywną pianę , którą ostrożnie wmieszałam do ciasta.
Foremkę mam dość sporą, więc ciasto rozłożyło się w poziomie. Ale w końcu nie kształt jest najważniejszy – może być nieco niższe. Piekłam około godziny w 180 C. Nawet dość urosło, ale stygnąc- opadło sporo. Zimne było już dość niskie, a takie jest najpyszniejsze. Posypałam je cukrem-pudrem z cynamonem i pokroiłam na prostokąty. Większość z nich zjadł mój syn, któremu to ciasto strasznie zasmakowało. Ale resztę zjedliśmy sobie we dwoje, popijając szampanem, do którego wrzuciłam truskawki…Smacznego!

Grillowany indyk

Bardzo lubię mięso z patelni grillowej. Lubię też indyka i tu połączyłam oba te upodobania. Wybrałam udziec, bo to ciemne mięso i bardzo soczyste. Zastanawiając się nad marynatą , pomyślałam o sosie sojowym i pasującym do niego imbirze oraz łagodniejszym pieprzu, ziołowym. Przejdźmy do konkretów :

GRILLOWANY INDYK

Udziec z indyka, bez skóry i kości
sos sojowy, oliwa, ½ szklanki rosołu, 1/3 szklanki czerwonego wina
sól ( mało-uwaga sos), imbir, pieprz ziołowy, gałka muszkatołowa
Mięso kroimy w plastry i lekko rozbijamy. Robimy marynatę z rosołu, 2 łyżek sosu sojowego , wina i 2 łyżek oliwy. Mięso solimy, posypujemy pieprzem ziołowym , imbirem i szczyptą gałki, wkładamy do marynaty, mieszamy dokładnie. Trzeba je włożyć do lodówki na co najmniej pół godziny.
Patelnię grillową smarujemy olejem i mocno rozgrzewamy. Kładziemy mięso, zmniejszamy ogień i grillujemy po kilka minut z każdej strony. Pod koniec możemy przykryć pokrywką i zostawić tak ok. 5 minut- będzie bardziej soczyste.
Wyjmujemy mięso na ogrzany półmisek i trzymamy w cieple. Patelnię deglasujemy winem i rosołem, przelewamy to na zwykłą patelnię i redukujemy , aby powstał fajny sos. Możemy go zagęścić mąką z wodą, jeśli tak lubimy.
Podajemy z czym nam pasuje  i surówką. My jedliśmy z polentą i surówką na bazie kapusty pekińskiej.

Smacznego!

Racuchy serowe

racuchy serowe
racuchy serowe

W karnawale moja Mama smażyła pączki na Sylwestra , na Tłusty Czwartek i na Ostatki. Ale często , czasem nawet na piątkowy obiad, robiła nam racuchy z ciasta drożdżowego. Smakują jak pączki, tylko bez nadzienia i są mniej tłuste, co dla mnie jest dużą zaletą. Ja na Tłusty Czwartek smażę właśnie racuchy, czasem nadziewane truskawkami z kompotu.
Mama mówiła mi, że moja Babcia smażyła czasem racuchy dodając do ciasta mielonego twarogu. Takie mini-serniczki, racuchy serowe. Postanowiłam spróbować własnie takich i jestem nimi zachwycona! Puchate ciasto drożdżowe o smaku sernika – rewelacja!

RACUCHY SEROWE

3 szklanki mąki
szczypta soli
30 g drożdży
szklanka letniego mleka
15-20 dkg mielonego twarogu
1/3 kostki masła
3 jajka
4 łyżki  cukru
łyżka wiśniówki
olej do smażenia
Najpierw robimy zaczyn – drożdże rozcieramy z łyżeczką cukru, wlewamy pół szkalnki letniego mleka i posypujemy mąką. Odstawiamy w ciepłe miejsce, aby wyrosły.
Mąkę solimy, dodajemy wyrośnięte drożdże , potem jajka roztrzepane z cukrem, mieszamy. Dodajemy twaróg mielony i mieszamy dokładnie. Wlewamy resztę letniego mleka i stopione, ciepłe ale nie gorące masło. Na koniec dodajemy troszkę wiśniówki lub innego smakowego alkoholu, żeby, jak mawia moja Mama, dobrze rosło. Wyrabiamy ukośnymi uderzeniami drewnianej łyżki w misce, około 10 minut, aż ciasto będzie odstawać od brzegów miski i pojawią się pęcherzyki powietrza. Odstawiamy w ciepłe miejsce na ok 45-60 minut, do podwojenia objętości.
Na patelni rozgrzewamy olej ( wystarczy pokryć dno cienką warstwą), kładziemy dużą łyżką owalne placki i przykrywamy pokrywką. Ogień powinien być średni. Gdy ciasto zetnie się na wierzchu a od spodu przyrumieni, przewracamy na drugą stronę i dosmażamy bez przykrycia. Olej „wypity” uzupełniamy kładąc nowe placki. Usmażone odsączamy na papierowym ręczniku, potem otaczamy w cukrze-pudrze. Racuchy serowe są dobre i ciepłe, i zimne, mnie najbardziej smakują letnie.

Smacznego !

Żurek na Wielkanoc

Na moim blogu jest już sporo przepisów z rodzinnych zasobów ( m.in.  pierniczki, sernik, szarlotka, barszcz z uszkami, groch z kapustą, szare kluski i jeszcze może coś), ale mam dużą i rozbudowaną rodzinę i jest jeszcze tego sporo. Odbyłam rozmowę z moją Mamą ( Babci nawet nie pamiętam, ja jestem najmłodsza, moja Mama też była) i przypomniała sobie to i owo, co zaprezentuję stopniowo na blogu.

Żurek nauczyłam się robić niedawno. W moim domu rodzinnym nie jadło się go… Tato zakazał, bo kojarzył mu się z wojenną biedą… Żurek z kartoflami ( bez białej kiełbasy oczywiście i z jajkiem też nieczęsto) był wtedy podstawą pożywienia… Mama zaczęła znowu robić żurek długo po śmierci Taty… A nauczyła się go od swojej Mamy, mojej Babci Marianny, którą znam tylko ze zdjęć. To z tych zdjęć wiem, po kim odziedziczyłam proste włosy ( rodzice oboje mieli falowane) i dół twarzy, łącznie z uśmiechem…
A ten żurek uwielbia mój mąż i dzieci, ja z resztą też. Mnie by wystarczył z ziemniakami !

ŻUREK NA WIELKANOC

½ litra zakwasu na żurek
2 litry rosołu lub wywaru mięsnego
kawałek wędzonego boczku
cebula
liść laurowy, ziele angielskie, ziarna pieprzu i jałowca, majeranek
dodatki: ziemniaki w mundurkach, jajka na twardo, biała kiełbasa

ZAKWAS

Kilka dni przed gotowaniem żurku należy przygotować zakwas : 4 łyżki mąki żytniej mieszamy ze szklanką letniej wody, dodajemy skórkę od chleba ( najlepiej razowego) i 3-4 ząbki czosnku. Możemy też dorzucić liść laurowy i ziele angielskie.  Przykrywamy słoik gazą umocnioną gumką i odstawiamy w ciepłe miejsce ( ja w kuchni koło kaloryfera) na 3-4 dni. Im dłużej stoi, tym bardziej kwaśny, ja lubię 4-dniowy. Jeśli ukisi się nam za wcześnie, możemy po wyjęciu chleba trzymać go w lodówce.
Po wykorzystaniu zostawiamy trochę zakwasu na dnie słoika, dodajemy wody im mąki żytniej ( tyle samo), mieszamy i zakwas robi się od nowa. Starczy na kilka razy.
Do gotującego się rosołu lub wywaru ( dobry jest na wędzonce ) dodajemy przyprawy i prawie cały zakwas ze słoika, wstrząśnięty i zmieszany. Gotujemy chwilę . Jeśli żurek jest za rzadki, możemy go zagęścić mąką pszenną rozbełtaną widelcem z wodą.
Na patelni podsmażamy pokrojony boczek , dodajemy poszatkowaną cebulę, na koniec białą kiełbasę w plasterkach . Na talerz wkładamy obrane i pokrojone w plastry ziemniaki w mundurkach, połówki jajka na twardo , nalewamy żurku i dodajemy kiełbasę z boczkiem i cebulą. I jedząc wspominamy trudne czasy, kiedy radością było, jak do żurku znalazły się skwarki ze słoniny…

Smacznego!