Miesięczne archiwum: styczeń 2010

Dietetyczna sałatka z kiwi

Dziś to, co staram się jeść ostatnio- czyli zdrowo i dietetycznie. Sałatka z założenia miała być z samych warzyw ale po lodówce pałętało mi się jedno kiwi i pomyślałam, że doda troche słodyczy i złamie smaki ostrych warzyw. Okazało się, że dobrze zrobiłam – sałatka wyszła orzeźwiająca i smaczna a kiwi fajnie kontastowało z papryką i czerwoną cebulą i pasowało do jabłka.

SAŁATKA WARZYWNA Z KIWI

Kilka liści kapusty pekińskiej
jabłko
duży kiszony ogórek
mała czerwona papryka
mała czerwona cebula
kiwi
sól morska, pieprz zwykły i ziołowy, tymianek
sok z kiszonych ogórków
Kapustę rwiemy na kawałki, dodajemy pokrojoną dowolnie paprykę i cebulę w półplasterkach. Posypujemy solą  morską i odstawiamy na 10 minut, żeby wszystko zmiękło i puściło sok. Wtedy dodajemy pokrojonego w półplasterki kiszonego ogórka, jabłko w kawałkach i kiwi, w ćwiartkach pokrojonych na plasterki. Przyprawiamy, dodajemy coś kwaskowego – ja sok z kiszonych ogórków, ale może być sok z cytryny lub ocet winny. Zostawiamy kilkanaście minut do „przegryzienia się”.
Sałatka jest smaczna sama, ale pasuje też do chudych wędlin lub mięsa. Orzeźwiająca w smaku, zdrowa i dietetyczna.

Smacznego!

Domowy baleron

domowy baleron1

Lubię przygotowywać domowe wędliny, bo smakują inaczej i wiem, co jemy. Dotychczas najpierw mięso peklowałam, ale jakiś czas temu zobaczyłam na blogu Wasabi domową szynkę.
Postanowiłam wypróbować ten sposób, bo i jest mniej czasochłonny niż mój a wędlina ma ładniejszy kolor, niż ta peklowana w tradycyjny sposób. Gdy kupiłam ładny, chudy kawałek karkówki padło na baleron, bo tę wędlinę robi się właśnie z karkówki.

DOMOWY BALERON

ok 1, 5 kg ładnej, chudej karkówki bez kości
ok. 1/3 szklanki soli
ulubione przyprawy: u mnie czosnek, majeranek, ziele angielskie, liść laurowy, pieprz w ziarnach, jałowiec ( po kilka ziaren) ,  łyżka suszonych warzyw

opcjonalnie- łyżka-dwie majonezu
Procedurę należy rozpocząć wieczorem. Najpierw zagotowałam wodę z przyprawami .Gdy stygła, natarłam mięso solą z rozgniecionym czosnkiem i włożyłam do lodówki, żeby przeszło przyprawami.
Do ostudzonego wywaru włożyłam mięso – w tym momencie można dodać majonez – ( nie krępowałam go sznurkiem, bo stanowiło ładny zwarty kawałek) , zagotowałam i gotowałam na dość dużym ogniu 5 minut. Zostawiłam w wywarze do ostudzenia przez noc, w chłodnym miejscu. Rano doprowadziłam znowu do wrzenia i gotowałam tak samo 5 minut. Ostudziłam mięso w wywarze, gdy już było zimne, wyjęłam i pokroiłam. Mięso jest pyszne, soczyste, miękkie i różowe oraz bardzo aromatyczne. Zdecydowanie polecam wszystkim – w ten sam sposób możemy zrobić i szynkę i łopatkę a pewnie i filet z indyka.
Nam domowy baleron smakował najbardziej z ćwikłą z chrzanem, sosem tatarskim albo świeżym ogórkiem.

Smacznego!

domowy baleron

 

Chlebek bananowy

Kilka dni temu zauważyłam go u Polki i Edysi, które piekły go wspólnie i wiedziałam, że muszę go zrobić! Przepis pochodzi od Nigelli Lawson. Dokonałam trochę zmian, bo w takie zimno nie chce mi sie wychodzić po brakujące składniki… Dlatego żurawiny zastapilam pokrojonymi suszonymi morelami, esencję waniliową cukrem z prawdziwą wanilią i dodałam ekstraktu pomarańczowego i kandyzowanej skórki pomaraćczowej zamiast skórek otartych. Wyszedł pyszny!

CHLEBEK BANANOWY

przepis za Polką, z moimi modyfikacjami

50 g rodzynek ( dałam duże)
50g suszonych moreli
75ml ciemnego rumu
100g mąki pszennej
100g mąki pszennej razowej
25g kakao
100g gorzkiej czekolady połamanej na małe kawałki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody
1/2 łyżeczki soli
1 łyżeczka mielonego cynamonu
1 łyżeczka mielonego imbiru
domowy ekstrakt z pomarańczy
kandyzowana skórka pomarańczowa ( 2 łyżki)
125g masła o temperaturze pokojowej
150g cukru
2 duże jaja
4 bardzo dojrzałe banany ,  rozgniecione
175g posiekanych orzechów włoskich i laskowych
1 łyżka cukru z prawdziwą wanilią
75ml maślanki

Suche składniki zmieszałam w miseczce razem z czekoladą. Rodzynki i morele zalałam rumem, doprowadziłam do wrzenia, ostudziłam i odsączyłam. Zgadnijcie, co zrobiłam z rumem ? Dolałam oczywiście do herbatki i wypiłam na to zimno za oknem!
Miękkie masło zmiksowałam z cukrem-pudrem, dodałam po jednym jajku i miksując, banany, maślankę i bakalie oraz ekstrakt pomarańczowy. Dodałam stopniowo suche składniki z miseczki, ostrożnie mieszając. Włożyłam do natłuszczonej keksówki i piekłam około godziny w 180 C, do suchego patyczka.
Chlebek okazał się przepyszny! Dziewczyny, dziękuję !

Smacznego!

Bułeczki kokosowe z WP

Ostatnio w weekendowej piekarni same drożdzowe pyszności i to na miarę moich możliwości, więc piekę je chętnie. Tym razem gospodyni zaproponowała bułeczki w moim ulubionym smaku – kokosowe. Podglądałam je już u tych blogowiczek, które je upiekły i  zgodnie z sugestią, dodałam więcej cukru. Ale czy to z tego powodu, czy pomieszałam coś w proporcjach, ciasto było dość luźne i bułeczki na blasze rozszerzały się rosnąc. Przywoływałam je wprawdzie do porządku za pomocą zwykłego noża, którym je „podgarniałam” w górę i wygładzałam, ale po wstawieniu do piekarnika i tak zrobiły swoje – miałam pełną blachę zrośniętych bułeczek. Na szczęście kilka z nich zachowało bułkowe kształty i te zaprezentowałam na zdjęciu. Ale pyszne były wszystkie, niezależnie od kształtu i do porannej kawy – rewelacyjne! Delikatny posmak kokosu, rozpływająca się czekolada  – delicje! Na pewno zagoszczą na stałe w reperuarze moich drożdżowych wypieków. Podaję przepis za autorką, z jedną modyfikacją:

BUŁECZKI KOKOSOWE Z CZEKOLADĄ
570 g mąki pszennej
12 g drożdży suchych lub 24 g świeżych ( dałam świeże)
ok 185 ml mleka
85 g masła roslinnego

5 łyżeczek cukru ( dałam 4 łyżki)

2 jajka

1 łyżeczka soli

1/2 szklanki wiórków kokosowych

2 rządki czekolady (6-8 kostek)

jajko do smarowania
Najpierw roztarłam drożdże z cukrem, dolałam trochę letniego mleka, posypałam mąką po wierzchu i odstawiłam do wyrośnięcia. Rozpuściłam masło roślinne. Wsypałam mąkę do miski, dodałam sól i wyrośnięte drożdże, zamieszałam. Potem dodałam jajka lekko roztrzepane z cukrem, wiórki kokosowe i czekoladę, letnie mleko a na końcu rozpuszczone, też letnie masło roślinne. Wyrabiała to dokładnie w misce, drewnianą łyżką, aż ciasto odstawało od brzegów miski i pojawiły się pęcherzyki powietrza. Wtedy przykryłam je ściereczką i odstawiłam do wyrośnięcia w ciepłe miejsce, na godzinę.
Potem na natłuszczonej blasze uformowałam 9 bułeczek, z przygodami, które opisałam powyżej. Posmarowałam je rozkłóconym jajkiem. Rosły sobie około 45 minut, pod moją kontrolą i uznałam, że dosyć – wstawiłam je do piekarnika nagrzanego do 180 C na około 15 minut. Jak już pisałam, zrosły się ale to w niczym nie umniejszyło ich zalet smakowych. Są przepyszne!

Smacznego!

Jajka w gniazdkach

Zwykle robię taką potrawę w formie pasztetu – wkładam masę mięsną do podłużnej formy i zatapiam w niej jajka na twardo, potem kroję w plastry.  Ale teraz nabrałam ochoty, aby nadać pasztetowi ciekawszą formę i ulepiłam wielkie klopsy , z jajkami zamkniętymi w środku. Fajnie to wyszło i nazwałam tę potrawę jaka w gniazdkach. Jest prosta w wykonaniu, efektowna i smaczna.

JAJKA W GNIAZDKACH

¾ kg mielonego mięsa
czerstwa bułka
3 drobiowe wątróbki
cebula
20 dkg pieczarek
olej
4 jajka na twardo
1 jajko surowe
sól, pieprz, majeranek
2 ząbki czosnku
sos sojowy, bułka tarta
Pieczarki kroimy w plasterki i dusimy na oleju do miękkości. Po ostudzeniu drobno siekamy.
Wątróbki dusimy na oleju z cebulą pokrojoną w kostkę. Gdy są miękkie , rozgniatamy widelcem na papkę, razem z cebulą.Bułkę namaczamy w mleku lub w wodzie.
Do miski wkładamy mielone mięso, rozgniecione wątróbki i posiekane pieczarki. Dodajemy odciśniętą i rozdrobnioną bułkę, wbijamy jajko, solimy, dodajemy przyprawy do smaku , przepuszczony przez praskę czosnek i dobrze wyrabiamy przez kilka minut. Formujemy cztery kule , w króre wkładamy ugotowane i obrane jajka. Otaczamy je w tartej bułce i skrapiamy sosem sojowym. Układamy w żaroodpornym naczyniu i pieczemy w piekarniku w 180 C,ok 45 minut,  aż zbrązowieją i wbity w nie widelec wchodzi bez oporu.
Możemy je zjeść na ciepło na obiad, albo na zimno, jako pasztet do chleba. Smakują pysznie i tak, i tak.

Smacznego!

Salatka porowo-selerowa

Bardzo lubię sałatki z porem w roli głównej i kombinuję z nimi na różne sposoby. Ostatnio dodałam porowi do towarzystwa smakowity seler naciowy – też jedno z moich ulubionych sałatkowych warzyw . Do tego klasyczne porowe dodatki – jabłko i kiszony ogórek.
Po Świętach staram się zbić wagę, więc jako sos dałam jogurt z odrobiną musztardy. Ale smakuje też dobrze z majonezem lub z miksem majonezowo-jogurtowym. Przejdźmy do konkretów:

SAŁATKA Z PORA I SELERA NACIOWEGO

biała i jasnozielona część pora
3 łodygi selera naciowego
2 jabłka
3 kiszone ogórki
sól, pieprz czarny i ziołowy, tymianek
jogutr naturalny i łyżeczka musztardy
Pora kroimy w półplasterki i dobrze płuczemy na durszlaku. Odsączamy i przesypujemy solą, odstawiamy na 15 minut, żeby zmiękł.
W tym czasie kroimy seler naciowy w plasterki, jabłka ze skórką i kiszone ogórki w drobną kostkę. Mieszamy wszystko, dodajemy pieprze i tymianek ( ile kto lubi). Polewamy jogurtem i dodajemy musztardę do smaku. Po  wymieszaniu wstawiamy do lodówki na conajmniej 15 minut do „przegryzienia się”.
Sałatka jest pyszna do wędlin i mięsa. Można podać na karnawałowej imprezie, a w wersji z jogurtem dołączam ją do potraw zdrowych i dietetycznych.
Zdjęcie jest poniekąd historyczne – niedawno znalazłam tę fioletową miseczkę, ulubioną mojej Córki, rozłupaną obok kosza na śmieci. Sprawca anonimowy, może chciał zgonić na koty…  Oj, dużo fajnych sałatek jedliśmy z tej miseczki… Będziemy ją długo wspominać…
Smacznego!

Pasta z bakłażana

Leżał w lodówce od Świąt, w towarzystwie drugiego. Kupiłam je z myślą o Córce-wegance, ale po Wigilii było tyle wegańskich potraw, że nie trzeba było przez Święta robić nic nowego, a ostatnio, jak była w domu, to zrobiłam jej pasztet z grochu taki, jak z fasoli .
Poza tym była jeszcze zawekowana kapusta z grzybami, więc o bakłażanie znowu zapomniałyśmy. Ale dziś, robiąc poniedzielne porządki w lodówce ( obiad – przegląd lodówki), zobaczyłam go w towarzystwie miękkiego pomidora, który aż się prosił o wykorzystanie do jakiejś pasty lub sosu. Zrobiłam więc wegańską pastę z bakłażana, podobną do leczo:

WEGAŃSKA PASTA Z BAKŁAŻANA

2 małe bakłażany
1 pomidor( może być miękki)
papryka ( u mnie czerwono-zielona)
mała biała cebula
mała czerwona cebula
2 łyżeczki koncentratu pomidorowego
łyżka posiekanej natki pietruszki
kilka łyżek oliwy
1/3 szklanki bulionu warzywnego
sól, pieprz zwykły, ziołowy i cayenne
gałka muszkatołowa, ostra papryka, czosnek granulowany
mała szczypta cukru
Najpierw przygotowałam bakłażany, żeby nie były gorzkie: obrałam, pokroiłam w plastry i nasoliłam na papierowym ręczniku, po czym zostawiłam na około pół godziny  ( miało być krócej, ale zasiedziałam się na Durszlaku…). Potem je opłukałam i osuszyłam.
Potrawę zrobiłam w kuchence mikrofalowej, bo warzywa w niej zachowują intensywne smaki. Ale można zrobić na patelni lub w rondlu.
Wlałam do odpowiedniego naczynia ( z pokrywką) kilka łyżek oliwy i włożyłam posiekane w kosteczkę cebule, wstawiłam odkryte na 5 minut na 700 W. Potem dodałam posiekaną podobnie paprykę i znowu na 5 minut na tę samą moc. Następnie wrzuciłam bakłażany, wlałam bulion warzywny i przykryłam, wstawiłam na 12 minut na tę samą moc. Na końcu dodałam obranego i pokrojonego pomidora, przecier pomidorowy, natkę i przyprawy i dusiłam pod przykryciem  5 minut na 600 W.
Można to wszystko zmiksować, ale miękki bakłażan i pomidor dają się rozgnieśc widelcem a kosteczki cebuli i papryki dają ciekawą fakturę. Na sam koniec, kiedy ostatecznie doprawiałam do smaku, stwierdziłam, że przyda się maciupka szczypta cukru, żeby przełamać ostre smaki. I to był strzał w dziasiątkę – pasta jest tak pyszna, że nie wiem, ile z niej dotrwa, żeby ją zawieźć jutro do Córki, bo z tym zamiarem ją robiłam. Podjadłam sporo przy próbowaniu i lepiej ją schowam głęboko w lodówce w podróżnym słoiczku…
Myślę, że nadaje się nie tylko na kanapki, ale z dodatkiem mąki, kaszki czy ugotowanego ryżu jako baza na kotlety.
A na obiad będzie fasolka po bretońsku, bo znalazłam boczek wędzony, kiełbaski , pieczone mięso i przecier pomidorowy…
Smacznego!

Na przekór zimie !

Jak to dobrze, że latem byłam przezorna i nie zjedliśmy na bieżąco wszystkich jagód i truskawek !  Udało mi sie trochę zamrozić, i teraz , robiąc sernik na zimno, sięgnęłam po te zapasy…  Do galaretki na serniku dodałam, oprócz owoców z puszki, rozmrożone jagody i truskawki. Jak to nam smakowało !

SERNIK NA ZIMNO Z GALARETKĄ I LETNIMI OWOCAMI

½ kg mielonego twarogu
3 łyżki cukru-pudru
½ kostki dobrej margaryny
2 łyżki żelatyny
½ szklanki mleka
bakalie: rodzynki, orzechy, skórka pomarańczowa, suszone morele
jasna galeretka
brzoskwinie i mandarynki z puszki
rozmrożone jagody i truskawki
Miękką margarynę ucieramy z cukrem-pudrem na puszystą masę. Dodajemy stopniowo ser i miksujemy. Żelatynę namaczamy w niewielkiej ilości zimnej przegotowanej wody a po chwili zalewamy mlekiem i wstawiamy do kuchenki na minutę i 20 sek na 300 W. Mieszamy energicznie i gdy się rozpuści, dodajemy mieszając do masy. Na koniec dodajemy posiekane bakalie. Wkładamy do naczynia i wstawiamy do lodówki do zastygnięcia.
Przygotowujemy galaretkę według przepisu. Niech sobie stygnie powoli. W międzyczasie rozmrażamy owoce. ja przesypałam je trochę cukrem i potem odcedziłam wydzielony sok do picia.
Brzoskwinie i mandarynki odcedzamy z zalewy, brzoskwinie kroimy. Gdy sernik zastygnie, układamy owoce na nim ( uwaga na jagody, miałam fioletowe ręce, zmyłam sokiem z cytryny). Zalewamy niewielką ilością zimnej galaretki i wstawiamy do lodówki. Gdy owoce się „przykleją”, wlewamy resztę galaretki i czekamy, aż wszystko zastygnie. A potem delektujemy się smakiem letnich owoców  w galaretce na serniku, patrząc na śnieżną zawieję za oknem

Smacznego !

Sałatka makaronowa z łososiem

Zostało mi troche wędzonego łososia i zamierzałam go zagospodarować w sałatce makaronowej. Myślałam, jak ją przyprawić i wtedy zobaczyłam na Paście sałatkę makaronową z kurczakiem
autorstwa Agi. Takiego ładnego kwiatkowego makaronu nie miałam, ale dałam kokardki, które zawsze efektownie wyglądają w sałatkach. Przede wszystkim postanowiłam przyprawić ją sosem sojowym i suszoną bazylią, no i dodać pomidora, świeżego. Reszta jest już ode mnie:

SALATKA MAKARONOWA Z ŁOSOSIEM

miseczka  ugotowanego makaronu kokardki
ok. 15 dkg wędzonego łososia
pomidor
kawałek ogórka
pół puszki groszku
pół szklanki duszonych pieczarek
łyżeczka sosu sojowego, łyżka oliwy
sól, pieprz, bazylia , estragon
Makaron wsypujemy do miseczki i dodajemy po kolei: pokawałkowanego łososia, odcedzony groszek i pieczarki, pokrojone pomidor i ogórek, przyprawy, sos sojowy i oliwę. Mieszamy to wszystko i wstawiamy do lodówki , żeby się „przegryzło”. Ta sałatka jest też dobra na ciepło, ogórka jest mała ilość, więc nie przeszkadza. A na zimno smakuje dobrze jako samodzielne danie, np. na kolację w czasie karnawału.
Dzięki Aga za inspirację! Smacznego !

Domowe wędliny z łopatki

 

Wszyscy wiemy, że nie ma to, jak domowe wędliny. Na rodzinną imprezę przygotowałam więc dwa rodzaje wędliny z łopatki. Udało mi się kupić ładny kawałek tego mięsa i początkowo chciałam zapeklowac wszystko, ale nie chciało mi się zmieścić do miski, w której pekluję. Odcięłam więc spory kawałek i postanowiłam go upiec, porzednio marynując.
Łopatkę peklowaną zrobiłam tak samo, jak prezentowaną juz kiedyś
peklowaną szynkę
Pieczona miała być w łagodniejszych smakach:

ŁOPATKA PIECZONA

około 1, 5 kg łopatki
3 łyżki sosu sojowego
sól ( ostroznie, bo sos słony)
pieprz zwykły i ziołowy, imbir
kilka suszonych śliwek
oliwa
pół szklanki bulionu
Mięso po umyciu i osuszeniu natarłam solą, pieprzem i imbirem. Pokropiłam sosem sojowym i oliwą, natarłam i wstawiłam do lodówki na dwie godziny.
Rozgrzałam olej na patelni i obsmażyłam mięso ze wszystkich stron na brązowo. Dolałam bulion i suszone śliwki i kilka minut dusiłam. Przełozyłam to wszystko da naczynia żaroodpornego i wstawiłam do piekarnika na 180 C z termoobiegiem na około 1, 5 godziny, polewając w międzyczasie wytworzonym sosem.
Mięso jest dobre, gdy widelec wchodzi w nie bez oporu i sok, który z niego wycieka nie jest rózowy, lecz przezroczysty. Można je jeść pokrojone w grube plastry na obiad na ciepło, lub cienko pokrojone na zimno, jako wędlinę.
Do peklowanej łopatki świetnie pasuje ćwikła z chrzanem, a do obu chutneye jabłkowe, o których można przeczytać w linku do szynki.
Podanie tych wędlin wywołało przy stole rozmowę na temat wyższości domowych wędlin nad sklepowymi. A brał w niej udział znawca, mój szwagier, który na każde Święta kupuje pół świni i robi sam peklowane mięsa  i kiełbasy.

Smacznego!