Dzienne archiwum: 28 stycznia, 2010

Serce od serca

Ukradłam serce Antoniemu… A właściwie serca i to drobiowe. U Antoniego – gęsie, u mnie indycze. Leżały sobie w zamrażalniku i czekały na pomysł, a tu u Antoniego wpis pod tytułem serce gęsi
Ucieszyłam się bardzo, bo dotychczas robiłam serca indycze tak, jak cynaderki i chętnie bym spróbowała czegoś  nowego. Zrobiłam je prawie tak samo, tyle, że pokroiłam je w plastry, bo moja rodzina nie lubi anatomicznych kształtów.. Były duże, po odcięciu częsi niejadalnych dały się pokroić na 4-5 plastrów grubości ponad centymetr. Ale przejdźmy do konkretów – przepis za Autorem :

SERCA INDYCZE WEDŁUG ANTONIEGO

¾ kg serc indyczych
2 marchewki
2 łodygi selara naciowego
duża cebula
duży kiszony ogórek
2 ząbki czosnku
ok. szkalnki  czerwonego wina
sól, pieprz, listek laurowy, majeranek
olej do smażenia
Na podgrzany olej wrzuciłam pokrojoną marchewkę, cebulę w półplasterkach i pokrojony seler naciowy, podsmażyłam do zrumienienia. Wrzuciłam pokrojone w plastry serca, ale nie otaczałam ich w mące, bo jestem roztargniona i mogłabym nie dopilnować, a w mące łatwiej się przypalają. Podsmażyłam, dodałam czosnek i przyprawy, pokrojony ogórek kiszony. Podlałam winem i dusiłam, dolewając co jakiś czas wina, około godziny. Resztą wina podzieliłam się z mężem, bo gdybym zastosowała się do sugestii Antoniego, to bym jeszcze coś przypaliła…
Na końcu zagęściłam sos odrobiną mąki rozbełtanej  w wodzie, bo otrąb nie miałam.
Podałam gulasz z serc z kaszą pęczakiem, która idealnie do niego pasowała i podobną tematycznie surówką – z kapusty pekińskiej, ogórków kiszonych z papryką, papryką kiszoną z ogórkami ( w jednym słoju, niech żyje spiżarnia! ), czerwonej cebuli i jabłka.
Smakowało nam to bardzo i rodzina zgodnym chórem, tak, jak przy kartaczach, wychwalała Antoniego – pewnie biedak miał czkawkę…
A dziś o 18. 15 – pamiętacie – reportaż o Antonim w radiowej Trójce. Radio już mam nastawione.
P.S . Liczba odwiedzin na moim blogu zbliża się do 100.000! Pamiętam, ile czekałam na pierwszy tysiąc… Boję się, że przegapię ten fakt, więc jeśli ktoś to przyuważy i przyśle mi na maila ( z boku bloga) zrzut ekranu z liczbą 100 000, albo 100 001 lub 100 011, to dostanie w nagrodę kartonik domowych przetworów z mojej spiżarni…
Smacznego!