Miesięczne archiwum: grudzień 2009

Suszone owoce na wigilijny kompot i nie tylko

Pora już zatroszczyć się o szczegóły wigilijnego stołu. O ile śliwki i morele suszone są dostępne w sklepach i na targowiskach bez problemu, o tyle z suszonymi jabłkami i gruszkami już nieco gorzej. Ale za to jest obfitość świeżych owoców, uruchomiłam więc suszarkę. Przy okazji ususzyłam plastry pomarańczy i mandarynek, które posłużą nam jako ozdoba choinki, zawieszone na nitkach.
Kto nie ma suszarki, może ususzyć owoce w uchylonym piekarniku, najpierw na 70 C, potem, gdy już nie gną się, dosuszamy kilkanaście minut na 100 C.
Ja do kompotu wigilijnego z suszonych owoców dodaję trochę egzotycznych – suszone figi i garść rodzynków. Smak kompotu jest o wiele ciekawszy. Nie kładę dużo śliwek – 3-4, bo one dominują smak innych owoców. Z cynamonem też nie przesadzam – gdy się go da za dużo, też jest dominujący.

KOMPOT Z SUSZONYCH OWOCÓW

po garści  ususzonych jabłek, gruszek i moreli
3-4 śliwki
2 – 3 suszone figi
garść rodzynków
kilka goździków
pół łyżeczki cynamonu
2 łyżeczki cukru z prawdziwą wanilią
3 łyżki cukru
ok. 2 litrów wody
Owoce i przyprawy zalewamy zimną wodą i gotujemy około 15 minut. Sprawdzamy, czy dość słodkie, w razie czego – dosładzamy. Studzimy.
Ten kompot u nas jest przebojem, nie tyle przy wigilijnym stole, gdzie każdy wypija swój przydział, ale po rozdaniu prezentów, na ostudzenie emocji. A i owoce w nim ugotowane mają swój urok.
Nadmiar ususzonych jabłek traktujemy jako chipsy, a pokrojone suszone jabłka i gruszki wraz z rodzynkami i orzechami dodaję do płatków i mam domowe musli.

Smacznego!

Indyk a’la golonka

Uwielbiam golonkę w piwie. Jest to jednak danie bardzo kaloryczne i nie robię go zbyt często. Czasem, żeby przywołać podobne smaki, robię w piwie udziec indyczy. Tym razem zabrakło go w moim sklepie, ale były ładne pałki, czyli górne części skrzydeł indyka, które miały solidną ilość mięsa przyczepionego do kości i postanowiłam udusić je w piwie, dodając mnóstwo przypraw, tak, jak przy golonce.

INDYCZE PAŁKI W PIWIE

kilka pałek z indyka
sół, pieprz, majeranek
tymianek, rozmaryn, papryka
gałka muszkatołowa
kolendra, gałązka pietruszki
szklanka piwa
olej do smażenia
szklanka rosołu
trochę mąki
Mięso nacieramy solą i obficie przyprawami, bez gałki muszkatołowej, którą dodamy na końcu.Smażymy na rozgrzanym oleju z każdej strony na rumiano, a nawet brązowo. Podlewamy piwem, żeby smak „odkleił się ” z patelni, mieszamy. Dodajemy trochę nasion kolendry i gałązkę pietruszki. Dusimy na średnim ogniu, podlewając na zmianę rosołem i piwem. Na końcu zagęszczamy sos niewielką ilością mąki rozbełtanej z wodą i dodajemy szczyptę gałki muszkatołowej.Indyk to wprawdzie nie golonka, ale przyrządzony w ten sposób jest pyszny.
Podajemy z ziemniakami i surówką.

Smacznego!

Kulki serowo-ziołowe

Przepis na te kulki podpatrzyłam w jakims programie kulinarnym. Robiłam je już kiedyś, ale w wersji bez ziół, teraz spróbowałam inaczej- i bardziej nam smakowały. Dodatek zieleniny uatrakcyjnia kulki i nadaje im ciekawy smak. W przepisie był tez ser starty na drobnej tarce – ja starłam na grubej – kulki maja przez to ciekawszą fakturę. Ponieważ jajka są tu istotnym elementem spajającym, dodaję moje kulki do akcji jajecznej .Tym razem  do kulek zrobiłam sos pieczarkowy:

KULKI SEROWO-ZIOŁOWE

2 szklanki tartej bułki
szklanka tartego żółtego sera
3 jajka
łyżka posiekanej natki pietruszki
łyżka posiekanego koperku
2 łyżeczki majeranku
sól, pieprz, gałka muszkatołowa
bulion warzywny do ugotowania
na sos
20 dkg pieczarek
olej
mąka
łyżeczka wegety, sól, pieprz
Tartą bułkę i ser wsypujemy do miski, solimy, dodajemy przyprawy i zioła. Wbijamy jajka, wyrabiamy dokładnie, gdyby było zbyt gęste, dodajemy troszkę bulionu ( może być z kostki). Zostawiamy na 10-15 minut , żeby się dobrze związało.
W tym czasie możemy przygotowac sos pieczarkowy. Pokrojone pieczarki dusimy na oleju, z dodatkiem wody, aby powstał fajny wywar do sosu, do miękkości. Na końcu solimy i pieprzymy. Warto właściwie od tego zacząć.Pieczarki studzimy.
Na patelni rozgrzewamy olej lub margarynę i dodajemy mąkę, robiąc złotą zasmażkę. Warto dodać wtedy wegetę, sos będzie smaczniejszy.Rozprowadzamy go zimnym wywarem z pieczarek, do połączenia na gładki sos. Na końcu wrzucamy pieczarki i doprawiamy do smaku.
Teraz pora na nasze kulki. Przygotowujemy ok. 3 szklanek bulionu warzywnego ( może być z kostki) i do garnka z bulionem ostrożnie wkładamy kulki wielkości orzecha laskowego, utoczone z masy serowo-ziołowej. Gotujemy ok. 5 minut na średnim ogniu, pilnując, żeby się nie rozpadły, bo będzie zupa serowa ( kiedyś mi się tak zdrzyło…). Wyjmujemy je łyżką cedzakową i kładziemy na talerze , polewając sosem pieczarkowym. Smakują prawie, jak kulki mięsne, w każdym bądź razie – wyśmienicie.

Smacznego!

Słynny rodzinny przepis na pierniczki

Przeglądając blogowe przepisy na pierniczki, nie trafiłam na taki, jak mój. Nieco podobny był u Olcika, ale nigdzie karmel w dużej ilości nie zdominował smaku pierniczków. Dlatego postanowiłam zaprezentować ten przepis, mimo, że będę je piekła dopiero w sobotę, bo może ktoś zechciałby z niego skorzystać. Poza tym będę je  piekła w wersji wegańskiej , nieco innej. Te pierniczki muszą poleżeć ze dwa tygodnie w niezbyt suchym miejscu, aby zmiękły.
A właśnie dziś dzwoniąc do Siostry , dowiedziałam się, że nasz rodzinny przepis na pierniczki oraz ten na uszka, został opublikowany w dodatku ze świątecznymi przepisami do Gazety Pomorskiej, wysłany tam przez moją Siostrę. Jest nawet na okladce! Wobec takiego sukcesu, wypada mi zamieścić go w ramach Festiwalu Pierniczków…

PIERNICZKI MOCNO KARMELOWE

1/2 kg cukru na karmel
2 szkalnki cukru
¾ szkalnki płynnego miodu
łyżka kawy mielonej zaparzona w szklance wody
2 łyżki kakao i łyżka sypkiej kawy
kostka margaryny
kilogram mąki + do podsypywania
2 paczki korzennej przyprawy do pierników
łyżeczka cynamonu i imbiru,szczypta  pieprzu
2 łyżeczki  sody oczyszczonej + troszkę gorącej wody
3 jajka
Zaczynamy od karmelu. Cukier wkładamy do dużego, wysokiego garnka i powoli topimy na karmel – podobno się nie miesza, wtedy szybciej idzie ( to musze wypróbować). Kawę parzymy i trzymamy chwilę pod przykryciem, ale musi byc gorąca. Przecedzamy do kubka i ostrożnie ( pryska), wlewamy do karmelu, grzejąc go nadal. Mieszamy drewnianą łyżką dość intensywnie, do zmieszania się płynów – wtedy wyłączamy płomień . Jeśli karmel zbije się trochę w grudki, można go przecedzić, a grudki potraktować jako karmelki… Do tej  ciepłej jeszcze mieszanki dodajemy przyprawy.
Margarynę rozpuszczamy i gorącą dodajemy do garnka. Miód także dodajemy ciepły.  Dopiero to studzimy mieszając do temperatury pokojowej. Wtedy dosypujemy mąkę i sypki cukier, kawę i kakao, sodę rozpuszczoną w dwóch łyżkach gorącej wody,  mieszamy dokładnie, na koniec wbijamy jajka. Ciasto musi być bardzo gęste, tak, że trudno je „uciągnąć”, w razie czego , dosypaujemy  więcej mąki. Inaczej pierniczki po upieczeniu będą się wyginały… Na końcu trzeba ciasto dobrze wyrobić.
Ciasto musi poleżeć w chłodnym miejscu co najmniej dobę, a najlepiej kilka dni.
Wyciągamy je przed wałkowaniem, aby doszło do temperatury pokojowej. Wałkujemy partiami, podsypując mąką, na 3-4 mm i wycinamy, czego dusza pragnie. Pieczemy w 180 C 10-15 min, pilnując, by te na brzegach blachy nie przypaliły się. Następnego dnia lukrujemy i ozdabiamy.
Pierniczki te mają smak dobrej jakości katarzynek. Czuć w nich korzenie, miód i kawę. Wszyscy, którzy je jedzą, zachwycaja się ich smakiem. Ten przepis jest w mojej rodzinie od 50 lat. Dostała go siostra mojej Mamy , ciocia Stasia, od sióstr zakonnych ze Strzelna i najpierw u niej odbywało się wielkie pieczenie 🙂

Pieczemy je zawsze w pierwszy weekend grudnia, by zmiękły akurat na Święta. To cała tradycja, ja to robię z córkami , które bawią się foremkami ( jest ich ponad 100 i nadal przybywa) , ja pilnuję piekarnika zmieniając blachy. Liczymy ile upiekłyśmy, bo to jest element rywalizacji : pieką te pierniczki moje siostry, bratowa i kuzynki. Licytujemy się w wiadomościach telefonicznych kto więcej upiekł, a potem przesyłamy sobie zdjęcia polukrowanych , chwalimy się kształtami i przybraniem. To jest pierwszy dzień, kiedy czujemy , że zbliżają się Święta – a nie gdy usyłyszmy w radiu świąteczne piosenki czy zobaczymy reklamę Coli z Mikołajem 🙂

Smacznego !

Ciastka piernikowo-drożdżowe na choinkę

Kiedy zobaczyłam te ciastka, zachwyciłam się nimi i wiedziałam, że zrobie je na pewno. Nie łudziłam się, że wyjdą mi tak piękne ciastka, jak na obrazkach, ale postanowiłam spróbować mniej wyszukanych form – gwiazdek, serduszek, choinek i głów Mikołaja. W „oprawie artystycznej” pomogła mi znacznie moja młodsza Córka. Poza tym, to ciastka wegańskie, więc powędrowały jako prezent do starszej, która ma pracowity weekend. To dlatego nasze popisowe pierniczki pieczemy dopiero za tydzień…

CIASTKA DROŻDŻOWO-PIERNIKOWE NA CHOINKĘ

600 g mąki pszennej typu 500 lub mniej
3 łyżeczki drożdży ( dałam świeże)
szklanka letniej wody
50 ml oleju
½ szklanki cukru
5 łyżek melasy ( nie miałam, ale żeby było wegańsko, dałam miód sztuczny)
4 łyżeczki przyprawy do pierników
2 łyżeczki soli
trochę mleka sojowego
Ciasto zaczęłam swoim sposobem – od zrobienia rozczynu: drożdże roztarłam z łyżeczką cukru, dodałam letniej wody, posypałam mąką i zostawiłam do wyrośnięcia w ciepłym miejscu. Mąkę wsypałam do miski, posoliłam, dodałam wyrośnięte drożdże i , mieszając, pozostałe składniki. Wyrabiałam drewnianą łyżką w misce, aż ciasto zaczęło odstawać od jej brzegów i odstawiłam do wyrośnięcia na 10 minut. Potem, podsypując mąką, wałkowałam dośc cienko i wycinałam pożądane kształty foremkami lub szklanką ( głowy Mikołajów) a choinki – nożem. Córcia to dopracowywała. Za radą Olgi, w miejsca dla nitek wkładałyśmy wykałaczki.
Zrobiłyśmy trochę ciastek podwójnie klejonych – te podobały nam się najbardziej.Starałyśmy się pracować szybko, żeby ciasto zbyt nie wyrosło, ale nie zawsze to sie nam udało. Ale te „puszyste” ciastka też mają swój urok…
Piekłam w 180 C z termoobiegiem na górnej półce – ja 15 minut, potem smarowałam mlekiem aby uzyskać połysk, (co nie za bardzo mi się udało…) i wkładałam na dolną półkę na 10 minut do dopieczenia.
Ciastka są pyszne i nie wiem, ile z nich dotrwa do czasu ubierania choinki… Smakują rzeczywiście jak słodkie precelki z piernikową nutą. Na prezenty nadają się znakomicie i chyba u mnie takie będzie ich główne przeznaczenie…

Smacznego!

Mini-ciasto makowe od Polki

 

ciasto makowe

Kilka dni temu, w dniu przyjazdu gości, mając już  upieczony placek drożdżowy, zastanawiałam się jeszcze nad mini-makowcem, bo mi została jakaś szklanka masy makowej w lodówce. Przeglądam sobie rano blogi, a tu u Polki – jak znalazł, przepis na pyszne ciasto makowe
Zrobiłam je z ¼ porcji, żeby dostosować do ilości masy. Część tartej bułki zastąpiłam wiórkami kokosowymi i dodałam bakalii. Tak to leciało:

MINI CIASTO MAKOWE

szklanka masy makowej
bakalie ( orzechy, migdały, rodzynki, skórka pomarańczowa)
2 jajka
1, 5 łyżki tartej bułki
1 łyżka wiórków kokosowych
½ łyżeczki proszku do pieczenia ( dla pewności)
2 łyżki drobnego cukru
szczypta przyprawy korzennej do pierników
Jajka roztrzepałam lekko z cukrem trzepaczką rózgą, dodałam mieszając masę makową, bakalie, tartą bułkę i wiórki, przyrawę i proszek do pieczenia. Na tak małą ilość nie chciało mi sie odpalać piekarnika ( a i czasu miałam mało…), więc włożyłam do kwadratowego naczynia i wstawiłam do mikrofalówki , najpierw na 400 W, na 3 minuty, potem na 6 minut na 600 w i już ciasto było gotowe!

W piekarniku najlepiej piec je w 170 C około godziny, do suchego patyczka.

Gościom bardzo smakowało. Myślę, że z tego ciasta wyszły by fajne muffinki, muszę kiedyś spróbować. Polko, dzięki Ci za inspirację i zebrane od gości pochwały.
Smacznego!

 

Jajko w koszulce z kuchenki


Uwielbiam jajka w koszulkach, ale zrobić je niełatwo. To duży stres, czy wrzucone do zakwaszonego wrzątku, nie rozpadnie się i nie będziemy jeść jajecznych klusek…
Gdy kupiłam pierwszą kuchenkę mikrofalową, ( a dawno to było…), w instrukcji przeczytałam, że jajka można w niej przyrządzać tylko rozkłócone, w formie jajecznicy – w całości się nie da! Ale kilka lat później nabyłam książkę Katarzyny Pośpieszyńskiej ” Gotujemy w kuchence mikrofalowej” i Autorka podała sposób przyrządzenia jajka w kuchence w całości. Trick jest prosty: Trzeba nakłuć jajko widelcem, żeby nie eksplodowało. Po prostu w kuchence wytwarza sieępodciśnienie i należy jemu zapobiec.

JAJKO W KOSZULCE Z KUCHENKI

jajko
troszkę oleju
Talerzyk smarujemy cienko olejem. Rozbijamy nad nim jajko, starając się, żeby umieścić je w środku. przekłuwamy żółtko widelcem i wstawiamy do kuchenki na 400 W najpierw na minutę. Po tym czasie na wszelki wypadek nakłuwamy żółtko jeszcze raz, bo czasem dziurki się zasklepią i włączamy na ok 20 sekund. Jeśli białko jest jeszcze płynne – to jeszcze na chwilę, aż do skutku.
Niestety, żółtko nie jest płynne, bo w kuchence ścina się równo z białkiem, ale smak ma podobny do tego w koszulce. Ja zjadłam je z kapustą  pekińską w winegrecie , z pomidorami i papryką.

Smacznego!

Placek drożdżowy dwa w jednym

Odwiedziła mnie niedawno Rodzinka, wielbiciele ciasta drożdżowego. Nie miałam czasu piec dwoch różnych ciast, a nie chciałam, żeby było nudno… Zrobiłam moje klasyczne ciasto drożdżowe i na połowę położyłam jabłka i posypałam kruszonką a do drugiej połowy dodałam bakalie i wyszedł keks, choc w nietypowej formie. Ten keks dołączam do kuchni świątecznej – można go zrobić w dużej keksówce z całej porcji, podwajając bakalie.

DROŻDŻOWY Z KRUSZONKĄ I KEKS

½ kg mąki
30 g drożdży
½ szklanki cukru
2-3 łyżeczki cukru waniliowego
3 jajka
1/3 kostki masła
około szklanki letniego mleka
szczypta soli
łyżka alkoholu ( np. wiśniówki) – lepiej rośnie!
3 jabłka
kruszonka
Bakalie : rodzynki, posiekane orzechy włoskie i laskowe, kandyzowane skórka pomarańczowa, pokrojone suszone morele, daktyle, figi  i śliwki
Najpierw zrobiłam rozczyn: drożdże roztarłam z łyżeczką cukru, zalałam połową szklanki letniego mleka i posypałam mąką , odstawiłam w cieple miejsce do wyrośnięcia. W międzyczasie stopiłam masło w kuchence mikrofalowej i wystudziłam do letniego a jajka utrzepałam widelcem z cukrem i waniliowym.
Do miski wsypałam mąkę, posoliłam i dodawałam stopniowo, mieszając : wyrośnięty rozczyn, jajka z cukrem , resztę mleka, wiśniówkę i na koniec stopione, letnie masło. Wyrabiałam drewnianą łyżką, uderzając ukośnymi ruchami, około 10 minut, aż do pojawienia się pęcherzyków powietrza. Przykryłam ściereczką i odstawiłam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok. 45 min ( do podwojenia objętości).
W międzyczasie pokroiłam bakalie ,  obrałam i pokroiłam jabłka, zrobiłam kruszonkę. Połowę wyrośniętego ciasta ułożyłam na połowę natłuszczonej  blachy, do drugiej dodałam bakalie i wyłożyłam obok. Nie kłóciły się…
Na połowie bez bakalii poukładałam jabłka i posypałam kruszonką. Zostawiłam na blasze w ciepłym miejscu 10 min, żeby, jak mawia moja Mama „ruszył się”. Nagrzałam piekarnik do 175 C.  Tym razem nie z termoobiegiem, bo ostatnio tak pieczony placek drożdżowy szybko mi wysechł… A mój piekarnik niestety funkcję obu grzałek na raz ma tylko z termoobiegiem… Najpierw włączyłam dolną grzałkę i wstawiłam blachę na środkową półkę, po 25 mniutach, jak placek ładnie urósł, przełączyłam na górną, po 15 min zwiększyłam temperaturę do 190 C, żeby sie ładnie zrumienił i za 10 minut był gotowy. Mnie bardziej smakowała część keksowa, bo dla mnie keks drożdżowy jest najlepszy, ale zdania były podzielone.

Smacznego!

Roladki z kurczaka z orzechami

To były moje pierwsze roladki z kurczaka, które zrobiłam. Przepis na nie znalazłam w jakiejś gazecie, już dawno temu. W oryginale są orzeszki ziemne, ale nie znalazłam ich w szafce – pewnie padły łupem jakiegoś domowego wyjadacza orzeszków. Zastąpiłam je włoskimi, co dodało oryginalności smakowi i fajnego efektu chrupania, co spotęgowała jeszcze kokosowa panierka…

ROLADKI Z KURCZAKA Z ORZECHAMI

4 filety z kurczaka
½ szklanki posiekanych orzechów
cebula
2-3 łyżki posiekanej natki pietruszki
sól, pieprz, majeranek
olej
jajko, tarta bułka , wiórki kokosowe
Filety rozbić, posolić, posypać pieprzem i majerankiem. Na oleju podsmażyć posiekaną w kostkę cebulę, dodać orzechy , na końcu natkę, przesmażyć. Lekko ostudzonym farszem posmarować filety, zawinąć w roladki, otoczyć w rozmąconym jajku i w tartej bułce pół na pół z wiórkami kokosowymi. Smażyć na oleju po kilka minut z obu stron, najpierw łączeniem do dołu, żeby się nie rozwinęły.
Nam do tego smakowała polenta i sałata w winegrecie, ale i inne dodatki są dobre.

Smacznego!